O psa dopytywała Maryna.
Może i inni czytelnicy nie znają mojego ulubieńca, więc pozwolę sobie o nim napisać. Jest to mój trzeci pies zabrany ze schronu, inne były kupowane.
Ponieważ nie lubię uogólnień typu: "Miłość psa ze schroniska jest największa na świecie" lub "Tylko pies ze schroniska jest największym szczęściem" pozwolę sobie o nim napisać po raz kolejny.
To co mnie spotkało - udało się.
Zawsze będę twierdzić, że do pełni szczęścia nie LITOŚCI, ale ROZUMU trzeba.
Trzeba znać swoje możliwości finansowe i psychiczne, trzeba być przygotowanym merytorycznie, trzeba zgromadzić maksymalnie dużo informacji o zwierzaku.
A potem oczywiście dać DOM i dać SERCE.
Oczywiście, w pewnych wypadkach wystarcza 30 zł na opłatę schroniskową, ale w większości trzeba od razu mieć trochę więcej.
Ja na Bajtka w pierwszym dniu wydałam 400 zł, a leczenie zamknęło się kwotą 1500 zł.
Wiedziałam, że zabieram psa bardzo zaniedbanego, zaawansowaną grzybicę uszu, poranione jądra dostałam w gratisie jako niespodziankę.
Podkreślam - nie jest to norma!
Psy ze schroniska bywają w świetnej kondycji, ale ze 200 zł warto zabezpieczyć na pierwsze wydatki.
Niestety, chwilówki litości często kończą się oddaniem zabranego psa do schroniska (lepiej to niż wyrzucenie psa na bruk), niektórym mogą się dopiero w domu oczy otworzyć, że taki a nie inny wybór jest błędem.
Wiem co piszę, bo sama musiałam tak zrobić.
Pies, którego kiedyś wybrałam w schronisku, bez informacji, bez obserwacji, okazał się bardzo hałaśliwy, gryzący meble, dzieci, atakujący ludzi mijanych na klatce schodowej, nie mógł zostać ani 5 minut sam, a smycz to była jedna wielka porażka. Załatwiał się wyłącznie na dywanie, a spacer polegał na pilnowaniu odległości od innej osoby, aby nie złapał zębami. Spuszczony wiał na oślep.
Psa tego próbowaliśmy przez 2 tygodnie poznać, przyzwyczaić się do takiego zachowania, niwelować agresję. Nic z tego nie wyszło.
Z wielkim wstydem i poczuciem klęski oddaliśmy go do schroniska.
Sąsiedzi, wiedząc co przeżywam mówili abym po prostu drzwi otworzyła, a pies by nawiał sam.
Nie można tak jednak zrobić! On musiał mieć inną rodzinę, inny dom.
W każdym schronisku można psa oddać, pamiętajcie o tym.
Często pies traci rację bycia w domu, gdy nagle brak chętnych do wyjścia o 2:30 w nocy gdy pies ma niestrawność.
Bierzcie ludzie psy ze schroniska, ale pytajcie, pytajcie, pytajcie!
Wszystkiego Wam obsługa nie powie bo nie wie, ale intuicja, kilka wizyt przed adopcją, Wasze otwarte Serca dopowiedzą wiele!
A potem już z górki :)))
To Bajt.
Zabrany ze schroniska "stary" cocker spaniel o lekko seterowatym wyglądzie.
Nikt go nie chciał, bo miał ok 5 lat i nawet nie był zabrany do domu na obserwację. Ludziom się wydaje, że taki to zaraz zdycha.
Dzisiaj ma lat około 8 i zachowuje się jak młodzieniec w pełni sił. Ma wszystkie cechy płochacza. Ma wszystkie cechy spaniela, mam na myśli psychikę. Dokładnie takiego psa chciałam.
Tu opisałam pierwsze chwile w naszym domu.
O wzajemnej tolerancji moich zwierząt pisałam TU.
Tak pisałam o rocznicy pobytu Bajta u nas.
A tu poszukiwałam wiosny z Bajtkiem.
Pies ma album Tu oraz kilka jego fotek jest TUTAJ. Muszę uzupełnić foty, bo na dysku masa.
Pies uczestniczy czynnie w naszym życiu, wymaga tego szacunek dla innej istoty.
Mnie jednak najbardziej uwielbia. A ja jego :)))).
No....co będę udawać oschłość....kocham tego psa po prostu.
Jest moim szczęściem i radością.
Nienawidzi natomiast Syna, miłość do niego uleciała nie wiadomo kiedy, łazi za nim i gdera, ugryzł go kilka razy.
Staramy się o poprawę relacji. Syn wychodzi z nim wieczorami, często daje zwierzakom jeść, aby pies go kojarzył z przyjemnościami. Ale coś tkwi w psiej psychice głęboko, jakiś uraz, jakiś błąd....
Zaznaczam, że pies nie został skrzywdzony przez Syna.
Jestem przygotowana na to, że gdyby agresja nabrała rozmachu, będę musiała Bajtka uśpić. Podłożem może być choroba psychiczna.
Mam wrażenie również, że długie i kosztowne leczenie uszu zaniedbanych w schronisku mogło spowodować częściową głuchotę i czasem pies nie do końca jest zorientowany co się dzieje, stąd takie powarkiwania.
Ale na razie od pół roku się nie kłóci z dzieckiem, więc może przeszło?
Nadal nie znosi ludzi w czerni i wielbi staruszki.
Rzadziej wyje gdy dobiega go dźwięk syreny. W samochodzie wyje, chce poprowadzić i musi wyglądać przez okno. Nawet tabletki nie pomagają, pies po nich pełza i wyje nadal. W dłuższe trasy jak jedzie ze mną robię mu strzał akupunkturowy w łeb i tylko to jakoś pomaga. W domu na szczęście nie wyje bez sensu i na spacerach jest idealny.
KOCHA inne spaniele i setery! Nie znosi niektórych owczarków niemieckich i dochodzi czasem do ataku z Bajtka strony, częściej jednak udaje, że nie widzi wroga. Woli unikać starć. Szacun ma dla amstaffów, bokserów i grubych psów.
Wkurzają go foksteriery i pudle, ale tu raczej warczy niż gryzie.
Małe kundelki, psie panie i szczeniaki są bezpieczne. Labradory z kolei atakują jako pierwsze Bajtosława. I to prawie każdy napotkany zieje jakąś nienawiścią do Rudego.
Żołądek ma delikatny, uwielbia ludzkie jedzenie i ciasta, chleb z masłem też jest przysmakiem. Niestety wredna Pani daje żarcie dla zwierząt i często gotuje psu ekstra papu i nie pozwala żebrać. Udaje jednak, że nie widzi jak pies odkurza resztki, które spadły "niechcący".
Szkodzą mu kości. Kiedy zaczyna cierpieć na niedyspozycję zajada porcję suchego Chappi i wraca do normy. Lubi też surowe płatki owsiane z dodatkiem oleju lnianego.
Bruno (rudy kot) pilnuje, aby najpierw pasza trafiła do kocich paszczy i sprawdza, co Bajtek ma w misce. Dopiero kiedy kot odejdzie wolno podejść Bajtkowi. To zwierzaki same sobie tak ustaliły.
Nie chciał Bajt spać w wyrku pontonowym, które mu uszyłam duże, na gąbce 10 cm, gdzie mógł się wyciągnąć i dodatkowo wyposażyłam w pikowany kocyk.
Kocyk służy teraz do okrywania siedzenia w samochodzie. Łoże Bajtusia trafiło do schroniska. Natomiast kupiłam mu najzwyklejsze posłanie w sklepie i teraz jest szczęśliwy!
Kiedy zapada w sen biegnie i poszczekuje cichutko, uszy na zmianę wywala na zewnątrz, dalej udziela w nim gościny kotom, ale coraz częściej jest u siebie.
Temu psu buda potrzebna i ciasny kącik, aby mógł się wtulić.
No chyba, że się jest w nogach u Pani, tam to pies żadnego umiaru nie ma:
I pewnie myśli: Dobrze, że ta dobra Kobieta w nogach przezornie polarek kładzie i nie kłapie za dużo jak to baba.
Piękna i mądra opowieść, no i piękny pies :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
I właśnie chodzi o to , żeby mądrze wybierać. A zwierzaki oba wspaniałe.
OdpowiedzUsuńFrasiu - dziękuję, oby żył mi długo!
OdpowiedzUsuńTrikado - dobrze, że się wzajemnie szanują i wychowują :)
och miłość wyziera z tego postu. Piesiu jest milusiński bardzo :)
OdpowiedzUsuńCudnego masz towarzysza :) My mamy suczkę wyciagniętą z pseudohodowli ( pradwopodobnie jest to dog kanaryjski ) i cały rok zajęło mi wyciaganie jej z depresji .Ale się udało :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie Krąselka :)
Nie wiem ile Twój syn ma lat ,ale ta zmiana psa w stosunku do syna może być związana z wkroczeniem syna w okres dojrzewania . Możesz o takiej rekacji psów-samców , poczytać na forum Molosy.pl
Piekne zdjęcia Aniu, widać , że kochasz tego złotego łobuza :)
Anka,
OdpowiedzUsuńmasz dar do mądrych, pięknych i ciepłych słów...
Serce wielkie masz jak nie wiem co... że to się w Tobie mieści :)))
buziaki dla Ciebie...
dla Bajtka drapanie za uchem :)
Aniu, uwielbiam takie, dobrze opowiedziane historie o zwierzakach. Sama jestem "psią mamą" i gdybym mogła to przygarnęłabym wszystkie napotkane psiska. Bajtek miał wielkie szczęście trafiając pod Twoją opiekę! Pozdrawiam - razem z moją Munią:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńBajtek jest sliczny:))
OdpowiedzUsuńa Jego historie czytalam wczesniej na multiply biedaczek troszke musial wycierpiec zanim dotarl do cieplej i kochajacej rodzinki
Jeju, jaki on jest cudny!!! Mam słabość do spanieli, seterów. Właśnie mam w domu 4miesięczną spanielkę.
OdpowiedzUsuńOglądałam fotki. Te kołtuny ...
Jak dobrze, że ma Was :)))
Madziula - takiego psa ma się raz w zyciu.
OdpowiedzUsuńElu - to dobrze, że mogę sobie tak swobodnie o tym uczuciu napisać, nie udając tylko mądrego hodowcy, nie wstydzić się tego co się czuje. Bo to uczucie nie odbiera rozumu, ani nie poniża człowieka, ale daje radość. Człowiek zawsze będzie ważniejszy. Co do tego warkotu - faktycznie może mieć znaczenie okres dojrzewania, pies się złości jak syn dostaje jedzenie i jak siada koło mnie. Dziękuję za namiar na molosy, już zajrzałam, ale jeszcze tematu nie znalazłam.
Kasiu, Maryno, Domma - Cieszę się, że nie został "kolejnym" psem, a ma tyle uczuć, którymi wszyscy go obdarzamy. To przykład na moje widzenie świata i tej zawsze tęczy w oddali. Przed Bajtkiem nie było przyszłości, nagle się pojawiła nasza rodzina. Trafiliśmy na siebie.
Olenta - spaniele to dość trudna rasa, lubią często ułożyć sobie Państwa do własnego widzimisię. Mądre są jeśli się od nich wymaga, pojętne jeśli człowiek przewodzi, nie dajcie się urodzie zwieść i omotać, bo o to bardzo łatwo. Faktycznie - ładnym wybacza się dużo, ale z mądrym psem łatwiej . Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoją spanielkę. I samych radości Wam życzę.
Linda a historia de teu cão ,amiga querida! Eu também tenho muito amor por eles. Tenho 3 que recolhi da rua e mais uma de um abrigo.
OdpowiedzUsuńbeijo da Necca
Necca, querido! É você sabe que o amor é um cão.
OdpowiedzUsuńMożesz :) Poczytam to za zaszczyt.
OdpowiedzUsuńMądre słowa tutaj napisałaś. Odkąd sięgam pamięcią, a mam dobrą, towarzyszyły mi psy. Były najróżniejsze w tym ze schroniska. Moi krewni tez mieli psy ze schroniska. Dlatego podoba mi się to co napisałaś, że to blef iż pies odwdzięczy się, za zabranie go z tamtego miejsca. Oczywiście cieszy się, że wydostał się z piekła, ale to nie oznacza, że zmieni się i pozbędzie tego, czego "nabył" po drodze. Pozatem każdy pies jak i człowiek ma swój indywidualny charakter. Obecnie mam boksera, poprzedni tez był tej rasy. Różnią się diametralnie. Przepraszam rozgadałam się.... Spodobało mi się to co napisałaś i wogóle Twój blog,dlatego sie rozpisałam. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniarozella - cieszę się, że dobrze odebrałaś moje słowa. Tak właśnie jest, nie zawsze możemy dać szczęście każdemu. Każde zwierzę ma swój charakter. Są ludzie z charyzmą, którzy każdego psa przerobią i ułożą od nowa. Tak jak są nauczyciele, którzy potrafią kształtować. Ale i szczeniak z miotu z najlepszego stada i niepozorny psiul z bidula to wielka zagadka.
OdpowiedzUsuńKażdemu co innego przynosi życie. Moim marzeniem jest oczywiście, aby żadne zwierzę nie było w tym życiu bezdomne, lecz musi zaiskrzyć. Wtedy to wszystko ma sens. Charakter zwierza nam odpowiada i widzimy tylko same superlatywy.
Najpiękniejszy rasowiec, z którym nie dajemy sobie rady może stać się najnieszczęśliwszym.
Wspaniały i mądry post. Kocham Bajta, choć nigdy nie miałam z nim styczności osobiście.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że po takich przejściach czuje się jak u siebie. A złość do Syna to prawdopodobnie zazdrość, mój Szogun tak reaguje na koty, kiedy je przytulam.
Bajcik jest piękny! Te uszka z loczkami:D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta o Waszych relacjach, o początkach tej przyjaźni:)
Jak byłam mała, mieliśmy psinę-znajdę, z ulicy, prawdopodobnie wyrzuconą z samochodu:((( Przeżyła z nami kilkanaście lat...
Pięknie opisałaś Waszą wzajemną relację :-)
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że Bajt ma Panią Idealną - kocha go, ale mądrze. Miał chłopak szczęście :-)
Bajt jest piękny!!!! A na zdjęciach w wyrku, śpi dokładnie tak jak mój Dionizy :):)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ode mnie i ogonowe merdanie od Dyzia:)
spaniele sa cudowne,my tez a raczej moi synoowie chetnie mieliby duzego psa ,ale po pierwsze nikt nie mialby na niego czasu a po drugie przypuszczam ze nikomu nie chcialoby sie z nim wybiegac,co do psow ze schroniska ,wlasnie trafiaja tam bo ludzie przeceniaja swoje mozliwosci,wydaje im sie ze pies to czlowiek i nie maja pojecia o jego potrzebach,pies to zwierze a nie czlowiek i potrzebuje jasnych regul,ogladam czesto program o psach ktory prowadzi wspanialy ich znawca i niestety za kazdym razem udowadnia ze to czlowieka nalezy wychowac i to z nim sa klopoty a nie ze z psem,najczesciej to my ludzie nie wiemy jak z psem postepowac,wiec kiedy okazuje sie to zbyt klopotliwe po prostu sie ich pozbywaja smutne niestety
OdpowiedzUsuńIrenko - to chyba to! Zazdrość. A co do wdzięczności - przerobiliśmy z nim temat dominacji w stadzie, bo po tygodniu był BARDZO pewny siebie.
OdpowiedzUsuńAnn! - no widzisz, to był TEN psiak!
deZeal - pewnie, że piękny, w oczach nas jest wręcz śliczny i wcale mi jego brak rodowodu nie przeszkadza. Zresztą, ja chyba nigdy brzydkiego psa nie widziałam. Raz jeden znałam suczkę pekińczyka po udarze, z obwisłą mordką i sączącą się śliną, wydawała mi się brzydką. Dopóki nie ujrzałam, jak sąsiadka z uwielbieniem na nią patrzy i widzi tylko piękno. Zauważyłam wtedy, że sunia ma śliczną sierść, jest wpatrzona w opiekunkę, ma ładne oczy i jest takim miłym towarzyszem.
Blogu - schronisko jest pełne takich porażek. Ludzie nie dają sobie rady z samym sobą, a biorą zwierzaka. Nie mają czasu dla niego.
To wielka radość, ale i masa obowiązków i odpowiedzialności. Zbyt często jest to zabawka. Dobrze robisz.
Oglądam program o "poskramiaczu psów" - podziwiam tego faceta.
Tęsknię za tobą! Twoja opinia o mojej pracy jest dla mnie bardzo ważne! dzięki
OdpowiedzUsuńpocałunek
NECC
Você está no FACEBOOK?
OdpowiedzUsuńEu sou.
OdpowiedzUsuńMas eu não uso.
Eu só o login.