Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielbłąd. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielbłąd. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 września 2012

Wielbłąd

Mam w robocie teraz wielbłąda :) prawdziwego - to znaczy prosto ze zwierza.
Nic to, że uprany, wyczesany na drumku - wielbłąd świnka jest i basta!!!!!


Kto tam na alpakę narzeka to go pocieszę - a weź sobie wielbłąda!!!
Wtedy wszystkie brudy z alpaki to cud, miód i orzeszki.

Ten "mój" wielbłąd ma krótką sierść, na kołowrotku nijak nie chciał się w nitkę zamienić, trzeba mu było dawać maksymalny skręt a to powodowało, że dratwa powstawała.

Na szczęście opanowałam wrzeciono - i tym sposobem wielbłądzia sierść nie trafi na wypełnienie do jaśka!
Nitka nie jest równiutka, chociaż się staram jak mogę, ale ma tak dużo podszerstka, podcięć, że gdybym chciała to wszystko jakimś mykiem wyjąć zostałoby tego dobra może na opaskę do włosów.
Przędę więc wszystko, palce w pracy z wrzecionem cały czas wysupłują źdźbła, paproszki, sianko.




Może to i tak źle na fotce nie wygląda, aleć jest tu wszystkiego dość :)
Asia - Appolinar wie!!!!


W kącie drugim dosycha alpaczka, na kołowrotku już się snuje nitka, zdecydowanie szybciej.
Tymczasem moja kuzynka w gościnie zapałała miłością do alpak, kto wie, czy nie przerodzi się to w coś poważniejszego.
Naczytuje się w internecie, świat odkrywa, głupie pytania jeszcze się trafiają - a po co to, można kupić.....

No można, ale czy ktoś może mi zabrać taką frajdę jak własnoręczna praca, jak wymacanie tego wszystkiego????


Alpaka powiedzmy drugiego sortu. Idzie na 2 i 3 ply.

A tymczasem z Brunkiem źle,  lada chwila pobiegnie tęczowym mostem. Ma chore nerki, od wczoraj nic nie je. Śpi cały dzień. Nie cierpi. Zaśnie po prostu.


Pobiegnę do weta - gdyby trzeba było uśpić - póki co nadzieję mam durną, mielę mu wątróbkę, która szkodzi mu jak wszystko, podtykam pod nos, dopieszczam, pozwalam na wszystko.
Nie ma dla niego ratunku, wiem. Zachorował nieuleczalnie. Ma 14 lat, zdążył skończyć je we wrześniu.
Ech... popłakuję.
Weterynarz darował mu całą masę leków, które to tylko przedłużyły mu życie. Umówiona jestem na ostatni spacer, ale niekoniecznie muszę usypiać, lekarz pocieszył, że bez bólu się odbywa jego choroba.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...