Na trasie psiej bystre me oko wypatrzyło inny odcień i fakturę błota.
Podeszłam, popatrzyłam, dotknęłam końcem buta..... nie rusza się, ale i nie jest to martwy szczur! :))) -trochę grozy musi być :))))
Znów jakimś cudem to "coś" mnie zafrapowało.
Miałam tylko zestaw obowiązkowy, czyli jeden worek foliowy na nawozy psie. Powędrowałam dalej.
Wracając, nie omieszkałam znów okiem rzucić na znalezisko.
W dwa palce ujęłam mokrą i brudną od błota rzecz i trzymając ją z daleka od siebie doniosłam do domu. Cosia wrzuciłam do umywalki.
Potem na spokojnie zaczęłam prać kilka razy i płukać, zaczął wyłazić piękny popielaty kolor. Z umywalki wyjęłam berecik! Wełniany. Nie moherowy.
Dzisiaj dokopałam się do maszyny i ozdobiłam beretkę listkami, które wycięłam z wełnianej spódnicy w kolorze antracytu, naszyłam jeszcze kilka koralików i nawet miałam ochotę powyszywać, ale niestety igły w ręku nie utrzymam, ledwo te kilka koralików z przerwami.
No i do zdjęć wykorzystałam to co pod ręką:
Bajtosław był zniesmaczony.
Bajtkowi nie jest do twarzy w szarym i on o tym wie - ale czego sie dla Panci nie robi.
OdpowiedzUsuńa sama akcja 'beretowo-odzyskowa' to troszke sport extremalny dla mnie.. ja bym sie nie skusila. Ale ty artystka jestes a wiadomo ze tacy i nowe szlaki przecieraja i lekko szaleni sa...
Ale ja juz wole recykling welny z pierzyny...
MagdaP
Madziu- "sport ekstremalny" no cudne określenie! Prawdziwie - zajęcie wariata. :)))) Żebyś Ty minę domowników widziała!
OdpowiedzUsuńZnalezisko po recyklingu wygląda ślicznie, szczególnie z tymi listkami i koralikami :). Podziwiam - naprawdę trzeba mieć oko i wyobraźnię, żeby w takim "czymś" w kałuży dostrzec piękny beret. I mimo, że beretów nie noszę (bo nie zakrywają uszu, co jest podstawiowym "obowiązkiem" mojej czapki) ten bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńBajtek w berecie - mimo zdegustowanej miny - wygląda uroczo ;).
Pozytywnie zakręcona rękodzielniczka wszędzie znajdzie coś dla siebie, a zdjęcie ostatnie jest...urocze. Sama bym taki berecik przygarnęła.
OdpowiedzUsuńNajpierw wyrażę swoj podziw i zachwyt nad tym co zrobiłaś, bereciki to moje ulubione nakrycia głowy, Twój wygląda teraz obłędnie. Teraz kolej na pieska, no niech ktoś powie , ze nasze stworki nie potrafią mordką wyrazić emocji. Bajtek daje wyraznie do zrozumienia, co On facet bądż co bądż powazny, sądzi o przywdziewaniu na jego cudna głowę damskiego beretu i w dodatku z aplikacjami.
OdpowiedzUsuńPięknie Bajtowi w berecie. Mój pies tez pozował w kominie. Nie musze pisać, że mocno niechętnie.
OdpowiedzUsuńJa znajduje zwykle plastikowe butelki albo pety pod własna bramą. Zbieram. Nie nadają się niestety do ponownego wykorzystania.
Frasiu - beret 100% wełny, potwierdzone metką. W zasadzie myślałam, że pewnie dziurawy, albo z plamami, a potrzebowałam kawałek filcu szarego. Skoro on tak po kąpieli wyglądał to nie bałam się już eksperymentować dalej. Berety często naciągam na uszy i noszę jako czapkę.
OdpowiedzUsuńTrikado - wariatów nie sieją..... patrz pod nogi :)
Lauro, musiałabyś w psa zainwestować i chadzać po trasach, gdzie mało normalnego narodu. Berecik grzeje, był na spacerku. W domu kazali przysiąc, że nie wygrzebane z kontenera na śmieci!
Aniarozello - też lubię berety, i w ogóle nosić okrycie głowy. Jakoś mniej mnie łeb boli jak nie marznie. No i włos czasem w nieładzie można rano schować :). Jak wróci czucie w palcach to dokończę ozdóbki.
Tosiu - musiał długo pozować, bo nie chciałam mu lampą po oczach dawać. Zdziwiony był okrutnie co nowego mu założyłam. Do bandanek przywykł, ale beret!
Niestety jakoś ludzie wolą petami siać i butelkami niż beretami. Przykre, ze Ci brudzą
Zdjecie pupila w berecie jest fantastyczne! Beret oczywiście też. Ale o to zestawienie psa z beretem mi chodzi.Klasa!
OdpowiedzUsuńAniu - na parkingu przed szkołą mojej Ani poniewiera się rękawiczka. Z polaru jak mniemam. Chcesz? ;-D
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie jestem pełna podziwu dla Twojej inwencji! Beretowi wróżę długie, drugie życie :-)
no prosze jaka przemiana beretowa :) :)
OdpowiedzUsuńciekawe dlaczego Bajtosław był zniesmaczony ... no ja nie wiem ... hihi
OdpowiedzUsuńdrugie życie beretu - piknie!!
Może i zniesmaczony, za to wygląda - pierwsza klasa:D
OdpowiedzUsuńTkaitko - cieszę się, że już na łączach jesteś!
OdpowiedzUsuńBeret na Bajtku najlepiej wygląda, bo mi też takie pukle wiszą po bokach. Pani upodabnia się do psa. :)
Ato - polary mnie nie interesują, ale jak kolor odlotowy to czemu nie?
Jadziu - hmmmm, ja wiem, że to bardzo dziwne zwierzenie i można na mnie dziwnie patrzeć. No, ale możesz powiedzieć, ze znasz jedną szurniętą.
Zamierzam jeszcze popracować na beretce.
Madziulko- zwątpił, po prostu zwątpił. Do tej pory on był głupszy.
Ann_margaret - to może poszukam jakiegoś bardziej koloru pasującego? Pies jest wiernym stworzeniem, o azyl nie poprosi.....
Kolor - no name... Jakiś taki błotnisty jakby...
OdpowiedzUsuńPrawa tylko jest.
Super efekt recyclingu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Que foto linda!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbeijo com saudade
A boina está linda! Quero uma assim!
OdpowiedzUsuńbeijo
Estou muito feliz - Necca!
OdpowiedzUsuńZula - dziękuję!
OdpowiedzUsuńBajtus wyglada slicznie w tym berecie ale jest facetem wiec pewnie czapek nie lubi:(
OdpowiedzUsuńChyba tak Domma, jeszcze się młodym czuje... zatoki nie bolą :)))
OdpowiedzUsuńAniu, a ja jestem zachwycona, to naprawdę fajna opowieść. Tak jakbyś dała mu drugie życie. I to jakie!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś znalazłam szal, też się zastanawiałam co zrobić, w końcu został u mnie, jest jednym z moich ulubionych w cudownie zielonych kolorach. I już się nie przejmuję, co inni pomyślą, nikomu go nosić nie każę :-) I nie pozwalam!
Bo to fajnie tak coś znaleźć :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wywaliłam sporo swoich ciuchów tak po prostu do kubła, żadna córka tego nie chciała, a inni by nie wleźli w rozmiar wtedy 34. Był tam jeden większy sweter z paskudnego włoczki, która kupiona w latach 80 była rarytasem i rozciągnął się niemożebnie.
Po jakimś roku od tego wydarzenia przypadkiem wypatrzyłam w nim sąsiadkę :), która sobie na golfie naszyła jakieś kwiatki i na niej te kolory zielono-rudo-pomarańczowe super wyglądały. Nie dałam nigdy znać po sobie, że moje łapy to udziergały. Nosiła jeszcze do tamtej zimy..... widać też trafiła na cosia.
I fajnie w nim wyglądała.
No proszę! Czyli jest to jakiś pomysł na przykład na zorganizowanie czegoś w stylu sprzedaży garażowej. Co nam niepotrzebne, może przydać się innym i vice versa.
OdpowiedzUsuńPomysł bywał i u nas propagowany, ale ludzie krępują się. Ja mam taką starszą panią sąsiadkę, która nosi wte i wewte ciuszki, pierze je, prasuje i po 1 zł sprzedaje na bazarkach. Dorabia do emerytury. Więc jak mam ciuchy do wywalenia znoszę jej w torbach do chaty, ona sobie grzebie i wybiera co sprzeda. I nie mówimy o tym nikomu.
OdpowiedzUsuńKiedyś stał kontener na szmaty PCK, można było tam wrzucić, ale zabrali.
Poza tym, to nie z biedy, ani pazerności tylko tak, między zaufanymi można się powymieniać, nie miałam siostry - może brakuje mi czegoś takiego? Widziałam i obserwują jak moje córki sobie pożyczają szmatki lub zamieniają - fajnie!
Sliczny beret i psinka mi się w nim baaardzo podoba, slodziak:)
OdpowiedzUsuńTeż mu to mówiłam, że w berecie słodziak, ale patrzył z głębokim żalem, że takie fanaberie musi znosić!
OdpowiedzUsuńBerecik pierwsza klasa... a te listki - Anka, cudo po prostu!
OdpowiedzUsuńBajtuś mimo zniesmaczenia, dzielny jednak był :)))
ta pracownia powyżej to ja :))) się zagapiłam i nie z tego konta napisałam ;) co za dzień :-*
OdpowiedzUsuńutulam cieplutko, zaśnieżonej Zielonej Góry :)
Kasiu - dziękuję!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł ! Cudne prace, podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam... :))
OdpowiedzUsuńTheyooka - jak zobaczysz jakąś babinę grzebiącą w śmietniku, to proszę nie rzucaj się na nią z uściskami i okrzykiem Kankanka!
OdpowiedzUsuńni no :)
OdpowiedzUsuńale Twoje psię to przynajmniej pozuje i foto wyraźne mogłaś strzelić.
moja młoda (5 miesięcy ma) i z lekka się wystraszyła jak jej coś na głowę włożyłam.
oj, cudne są spaniele, ale jakie postrzelone.
a co do beretu, to bomba. posiadam takich z 5 sztuk. tyle, że takie gołe są. chyba je poozdabiam.