Szukam secesji na każdym kroku.
Szukam w rzeczach małych, w detalach.
Oto narzuta - też ocalona ze strychu. Ocaliłam takie dwie.
Druga - ładniejsza, po mojej namowie została obrusem na przyjęcia salonowe i pozostała w Rodzinie skąd pochodzi.
Ta, którą ja przejęłam wygląda tak:
Kawał gęsto utkanej bawełny w bieli. Wyprana ukazała swoje cudne motywy:
Nie wiem z jakich lat pochodzi. Może być i przedwojenna i powojenna.
Czy ktoś z Was takie spotkał? Z takimi wzorami?
Gdy ją odnalazłam była szara od kurzu i sadzy z pobliskiego komina, ale przechowywana była w papierze, więc jedno pranie ją do życia przywróciło.
W moim domu niestety nie ma miejsca na taki biały olśniewający szczegół z powodu braku sypialni, a zwierzaki bywają wredne i szczególnie koty obkłaczyły by mi ją dwukolorowo.
Ale biel w domu jest bardzo wygodna w pielęgnacji. Można ją zawsze doprać.
Dałam córce - jest teraz narzutą w sypialni - tak jak miało być.
Sobie zostawiam fotki, bo to znakomite wzory do haftu, można się poinspirować :)
Piękna jest ta narzuta! Nigdy wcześniej nie widziałam takich wzorów ani takiej bawełny. Dobrze, że po tylu latach jedynie zszarzała, a nie zżółkła i dało się ją doprać :).
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że masz niesamowite oko do wynajdywania różnych skarbów, na które ktoś inny pewnie nie zwróciłby uwagi :).
Aniu, przepiękne Art Nouveau, no po prostu cudo. Ciekawi mnie, czy wzory zostały przeszyte, czy podklejone i czy jest drugie płótno pod spodem ? Nie widzę detalu i stąd pytanie.
OdpowiedzUsuńKocham francuskie boutis. Właśnie ono miało wiele takich wzorów. Rozwój boutis kierował się modą, bo sam jako taki powstał parę wieków temu. Ciągle marzę o przygotowaniu takiej narzuty dla siebie, ale czas, czas…
Warto wrzucić w gugla hasło: boutis, bo pokazują się nie tylko zdjęcia, ale i całe blogi :)))
Frasiu - jest bielusieńka, zdjęcia lekko podrasowałam, by były szczegóły widoczne. Kocham takie znaleziska!
OdpowiedzUsuńBasiu - to tkanina zakardowa, całkiem możliwe, że z Francji przywieziona, bo tam też Rodzina mieszka. Jest mięsista i gruba. Na 200% bawełna.
OdpowiedzUsuńTa druga miała motywy roślinne, miękkie i wijące - cudo. Dla mnie wcześniejsza odmiana secesji. Natomiast w tej mojej dominują motywy geometryczne i na nich opisane roślinne, zdecydowanie późniejszy okres.
OdpowiedzUsuńAniu piękna! Niesamowite jak ludzie rzucają w kąt fajne rzeczy. To tylko dowód, że za dużo mamy.
OdpowiedzUsuńbuziak :*
Aniu - ja nie wiem jak to się dzieje, ale na Twojej drodze, to te cudodajne strychy wyrastają jak grzyby po deszczu! Nigdy nie widziałam takiego materiału.
OdpowiedzUsuńTeż mam parę takich perełek po Babciach, albo uratowanych od zniszczenia. Też mam biały gruby, bardzo mięsisty obrus żakardowy - matowo - połyskliwy, wykończony podwinięciem i mereżką. Nawet ma malutkie cerowanie (chyba Babci też się podobał, że przetrwał tyle lat). Uratowałam stare ręcznie tkane ręczniki, (chyba posażne) haftowane, ze wstawkami koronkowymi. Od mojej prababci mam z cieniutkiego, jak mgiełka batystu bieliznę (myślę, że z połowy XIX wieku).Koszulka na ramiączkach i majtki, ale taki do kolan, z falbankami, kokardkami - haftowane połyskliwą nitką. Coś pięknego. Uwielbiam takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńAniu.......jaka piękna.......
OdpowiedzUsuńMłodzi na pewno doceniają.....cudo! W sam raz do sypialni...:)
Ata - bo ja polezę na wysypisko śmieci, na targowisko - gdzie oddech sprzedających powala procentami, na stare strychy i w piwnice.
OdpowiedzUsuńNie boję się myszy, szczurów i niepranej wełny - to musi być nagroda, nie?
Ale inne cacka w przygotowaniu do prezentacji.
Ewa - BŁAGAM, PROSZĘ O POKAZANIE!!!!
OdpowiedzUsuńMoniś - oni raczej praktycznie patrzą i żeby pasowało, niż tam secesją sobie zawracają głowę, ale kropla drąży skałę :)))
OdpowiedzUsuńBasiu Fanaberio - wessało mnie w boutis!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMasz na sumieniu moje nieodkurzone półki!
Dzięki za wiadomości, które teraz chłonę!
Jednak po lekturze, to ta narzuta nie jest boutis, nie jest podwójna, Na tle gładkim wyróżniają się te motywy sposobem tkania. Na jednej stronie są wypukłe, a te same po lewej wklęsłe. Obie strony mogą być używane zamiennie.
Tkanina mimo sporej grubości jest płaska wręcz, dopiero dopływ światła powoduje rzeźbę, która nagle się sama tworzy i wszystkie motywy nabierają trójwymiarowości. I tak jedna strona to nizina z pagórkami, a druga to nizina z jeziorami. Trudno wybrać która lepsza, na fotach tylko prawa widoczna.
Aninko - to dla mnie dowód jak zostaną potraktowane moje skarby po moim odejściu jak nie przekażę nikomu co to warte :)!
OdpowiedzUsuńJa je doceniłam, bo tam mieszkała Pani, która sama kochała rzemiosło.
Też by mi się przydał taki strych z takimi cudnymi rzeczami.
OdpowiedzUsuńWitaj! Coś niesamowitego, ja mam taka samą!!Leżała w szafie u babci,teraz leży u mnie i jest zapomniana.Moja jest bialusieńka,dosyć sztywna.Jak będę mogła się schylać to ją poszukam i wyjmę na światło dzienne.A resztę dowiem się jutro od mamy i dam Ci znać czy jest przed czy powojenna.Pamiętam ,że kiedyś była wykorzystana jako obrus.Tym czasem pozdrawiam Cie cieplutko:)))))
OdpowiedzUsuńAsia - na pewno trafi się i Tobie, bo w Tobie taka sama żyłka!!!!!
OdpowiedzUsuńNitki A nitki - SUPER!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!!!!!!Pytaj pilnie, strasznie lubię wyjaśniać tajemnice do końca!!! Zwłaszcza jak pojęcia nie mam skąd, dokąd, po ile :)))))
Oj jak się cieszę!
Rzeczywiście niezwykle piękny skarb :)))
OdpowiedzUsuńAniu! No tak boutis to nie jest.Jeszcze myślę, że może to taki mięsisty i gruby adamaszek. Sposob tkania oraz materiał by się zgadzał, ale może być też tak, że tkanina została wyciśnięta na wielkiej formie podobnej do pieczątki, na gorąco.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, tkanina arcykiekawa.
A z boutisem to wiedziałam, że Ci się spodoba. Łączy przycież to co kochasz - haft i tkaninę... no i wypełnić nicią wełnianą można. Nie robi się trudno... nic tylko siadać i dziergać :))))
Piękna ta narzuta,choć nie za bardzo wiem jaką to techniką jest robione. Zresztą nieważne- grunt,że piękna.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Muszę to powyciągać, może poprać, obfotografować. Bo na razie leży to pieczołowicie zapakowane, i oglądane co jakiś czas, przy okazji porządków, albo jak mi się przypomni.
OdpowiedzUsuńWiesz, że do dziś używam ścierki z lnu, którą utkała moja Babcia :) Kurcze, skojarzyłam, że ta ścierka ma chyba z 80 lat, albo i więcej :)
Ania, cudne to jest! Nie umiem sobie wyobrazić że ktoś tego mógł nie chcieć :)
OdpowiedzUsuńalez cudo.marzy mi sie moze i ja sobie wymodze cos
OdpowiedzUsuńWow jest niesamowita!!!!
OdpowiedzUsuńTeż się przyglądam i podziwiam każdy detal!!!!
Witaj!Dowiedziałam się od mamy ,że ta narzuta to produkt przedwojenny.Moja rodzina pochodzi ze wschodu . Ta narzuta przyjechała z dziadkami moimi aż z Łuninca to chyba obecna Białoruś a może się mylę to jutro sprostuje.Ta narzuta jest tkana żakardowo.Muszę dokopać się swojej.Pozdrawiam Cie cieplutko i życzę dobrej nocy:)))
OdpowiedzUsuńNo bo piękno trzeba umieć dostrzec.
OdpowiedzUsuńTak nieco patetycznie to brzmi, ale czytałam niedawno o pewnym eksperymencie z 2007 roku, tutaj link
http://www.joemonster.org/art/14387/Skrzypek_na_stacji
To jest sedno. Kiedy idę ulicą , jadę pociągiem, autobusem... itd., często zastanawiam się, ile mi umyka, albo raczej, jak wiele potrafię dostrzec. Pewnie coraz więcej, choćby dlatego, że nie ulegam modzie, ale nie skłamię, jeśli napiszę, że wciąż za mało...
Niezwykła narzuta :-)
Rzeczywiście cudowna!!!
OdpowiedzUsuńAle cudo!!! Uwielbiam takie piękności!!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do zabawy na moim blogu :)
I to leżało na strychu ? Nie do uwierzenia. Cudo i tyle, chciałabym kiedyś na własne oczy zobaczyć i pomacać :-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za milczenie, ale mnie "wetło" w życie :)))))
OdpowiedzUsuńBogaczko - nie pierwszy i ostatni z tego strychu :), w miarę czasu pokażę inne, dzięki!
Basiu Fanaberio - kocham faktury, kolory, światło w nich. Najmniej ważne są dla mnie formy, jakoś istotniejsze jest zaciekawienie tkaniną, zaintrygowałaś mnie boutisem na serio!!!!!
OdpowiedzUsuńAnabell- białe= praktyczne :)
OdpowiedzUsuńZawsze to można wybielić, wygotować, ufarbować :)
Na kapę łoża idealne.
Ewa - pokaż! Cudownie, że takie masz skarby, ścierka 80- letnia ZAZDROSZCZĘ!
OdpowiedzUsuńYenulko - no mnie się też w głowie nie mieściło, uratowałam niewielką część z racji braku czasu, łapałam niezniszczone rzeczy, ale starych koronek dużo pożarł kontener budowlany i nie mogę odżałować.
OdpowiedzUsuńMajowababciu - zero pracy... trzeba dokoła popatrzeć... może sąsiady mają i nie korzystają :)
OdpowiedzUsuńMalaalu - jest bardzo ładna, cieszę się, że zajrzałam pod ten komin :)
Nitki A nitki - kochana jesteś!!!!!
OdpowiedzUsuńTa "moja" Rodzina przyjechała też ze wschodu, ale spod Wilna.
To żakard jak najbardziej, pokazuj swoją. Tam na strychu były rzeczy rodzinne przywiezione sprzed wojny oraz poniemieckie. Wiem, że bywała Rodzina za granicami, część przebywa we Francji (więc podejrzewałam, że mógł to być francuski prezent na przykład)
Serdecznie dziękuję za ślad!!!!!
Lilka - pokazuję rzeczy piękne moim skromnym zdaniem, i zwykłe z niezwykłą historią też. Ale gdybyś zobaczyła moje pordzewiałe stare przedwojenne klucze, uszczerbione kubeczki, kałamarze, butelki po lekarstwach poniemieckie. Moje kamienie rozmaite (mąż mi je schował na strychu :(((((
OdpowiedzUsuńto byś mi kuku pokazała.
No, ale skoro ja swojej pobabcinej komody nie odnowię na białą przecierkę - bo ona taka ma zostać, z dotykiem mojej BABCI to wszystko wyjaśnia :)
Wiele nam umyka, bo nie myślimy, bo gnamy, bo ludzka opinia ważniejsza niż nasze odczucie. A intuicja jest bardzo ważna.
Anulinko - za chwilę może mieć i cudowną historię, jak się dokopię do wiadomosci :)
OdpowiedzUsuńUlaj - dziękuję, że podoba ci się narzuta. Zajrzałam na post z zabawą i muszę Cię rozczarować - nic mi top nie mówi, bo.... ja telewizji nie oglądam, nie wiem co się tam dzieje, czasem wybieram jakiś film na TCM, KINO POLSKA, ALE KINO i to wszystko!
OdpowiedzUsuńNie mam kiedy seriali oglądać, niestety... ale serdecznie dziękuję za zaproszenie :)
Sylwuś - noooo, i leżało w pakowym papierze na ziemi, pod kominem i warstwą sadzy z niego. Cud, że myszy tam nie było!!!!!
OdpowiedzUsuń