Ze dwa lata temu kupiłam w ulubionym sklepie sweter po olbrzymce.
Nic ciekawego. Wielkie kwadraty przodu i tyłu, dwa prostokąty na rękawy, stójka. Udziabane chyba na drutach mniejszych od 2 ściegiem na prawo.
Jeden misz-masz brzydoty. Ale wełenka - wymacałam!
Jako, że był to dzień wyprzedaży całego arsenału, a w sweter mogła wejść cała rodzina cena owego dzieła wyniosła 3 zł.
Jeszcze w samochodzie szybko wyprułam kawalątek nici do spalenia.
Yes, Yes, Yes! Wełna.
Ale ma też w niedużym procencie poliamid, bo dzięki niemu wełna zyskała na puszystości i miękkości.
Kiedy sprułam i wyprostowałam włókna, odzyskały cały urok. Ta nić w żadnym wypadku nie powinna trafić na cienkie druty.
Odczekała swoje i w końcu zaczęłam ją przerabiać dla siebie.
Wymyśliłam, że będę ją przerabiać od dołu na okrągło i, że te okrągłe rękawy potem połączę z tułowiem, zamknę raglanem i na końcu powstanie golf. Proste, nie?
Dotarłam z tułowiem pod pachę. Nabrałam nici na rękaw. Zrobiłam do pachy.
I układ kolorów mi się nie spodobał. Sprułam rękaw.
Nabrałam znów i tym razem robiłam jak zwykły do zszywania, kolorki ułożyły się tak jak na tułowiu.
Połączyłam te rękawy z tułowiem i zaczęła się jazda.
Coś okropnego. Mało nie wykończyłam drutów, ledwo ledwo udawało się to wszystko przerabiać. Oczywiście ten tułów na okrągło tak dał popalić.
Wyobraźcie sobie to połączenie z góry. Coś jak bałwanek.
Dojechałam do golfa i szlag trafił moje ręce.
Nastąpiła długa przerwa.
W ramach rehabilitacji dłubałam golf też ze trzy razy, bo mi za duży wychodził. Co 10 oczek musiałam ręce opuszczać w dół. W desperacji dziergałam na stojąco zwisającymi rękami. Udało się, ale nigdy więcej!
Tytuł ma to dzieło "Norowaty" bo kolory Noro, a poza tym Rodzina określiła, że wyglądam w nim jak w norze.
No, ale jak założę jakiś jasny wisior, czy białą ukochaną bluzkę pod spód to wtedy wygląda dobrze. Poza tym do jaśniejszych spodni też fajnie pasuje.
Robiony na okrągło nie ma wyznaczonego przodu ani tyłu, można zakładać jak się uda.
Zostało mi tej wełny na drugi wielki sweter, tym razem nie będzie wzorków, natomiast pokażę jej kolory, bo one giną w takim melanżu.
Na ten sweter zużyłam 35 dkg, rozmiar 36/38, druty 3,5 luźno przerabiane oczka.
Udane polowanie na włóczkę:)))
OdpowiedzUsuńCudo wydziergałaś, bardzo fajnie układają się paski kolorów.
Oszczędzaj ręce, chociaż trochę...
Pozdrawiam:)
A nie sprzedałabyś? No co Ci zależy, zrobisz sobie następny.
OdpowiedzUsuńGdzie on tam norowaty, on jest śliczny. A właśnie, dużo Ci tej włoczki zostało? (mniam, MNIAM! )
OdpowiedzUsuńAnn_margaret - łapy dzięki tresurze wracają do czucia. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńMaryno - jeszcze nie udało mi się odziać w niego bo się nagle lato zrobiło :))). Na razie mam zamiar go ponosić :)
Agatko - jakieś 30 deko, może nawet mniej ciut.
Lauro - mam nadzieję, że zmienią zdanie jak ja się wystylizuję w tym swetrze. Mąż jedyny stwierdził, że to ładny ciuch, ale na imprezę z przyjaciółmi doradził mi inny. Wagę mam raczej słuszną, tylko na długość krótkawo tu i tam. Sweter mam do połowy bioder i za długie rekawy, ale jest to typowo krasnoludzki wymiar :)))
Śliczną włóczkę udało Ci się upolować! Sweter też wyszedł bardzo fajny (Rodzina się nie zna!) :). Bardzo jestem ciekawa jaki będzie ten bez wzorków, bo szczerze mówiąc melanżowe włóczki najbardziej lubię do całkiem gładkich swetrów (ale to tylko takie moje skromne zdanie). Cieszę się, że z rękami już lepiej :).
OdpowiedzUsuńA ja mysle, ze rodzinka chciala pozytywnie stwierdzic, ze sweterek jest Morowy, ale im sie literki pomylily :)))
OdpowiedzUsuńLadny jest, no i lekki, az sie nie chce wierzyc.
Ania, świetny golf i kolory bardzo fajne! Udało Ci się upolować "duże zwierzę":)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te kolory. I sweter wcale nie norowy - ja nie wiem co Ta rodzina sobie wyobraża takie określenia nadawać ...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;-)
OdpowiedzUsuńAle miałaś oko, że upolowałaś taką śliczną wełenkę :)
OdpowiedzUsuńOn jest bardzo ładny i radosny, a nie norowaty , zwłaszcza rękawy mi się podobają:)
sweterek wyglada swietnie czy to z wisiorkiem i bluzka czy sam bez niczego:))
OdpowiedzUsuńkolory swietne:))
Frasiu, jeszcze nad pomysłem dumam, ale na pewno nie będzie ścieg gładki prawy cały czas.
OdpowiedzUsuńBasiu, leciutki i ciepły, dałam tej wełnie odetchnąć
Izo - tak, to polowania prawdziwe :)))
Madziula - oni mnie w pastelach widzą, a ja tak od czasu do czasu czerwienią i pomarańczem po bandzie!
Eguniu - dziękuję!
Elu - uwielbiam takie odkrycia, bardziej cieszą niż zakup w szanowanej pasmanterii,
Domma - można go nosić na gołe ciało bo nie gryzie i ja też tak uważam, że kolory ma fajne. Sweter się szybko robiło i kosztował 1,50
Kolorki miodzio, takie moje :) Bardzo fajny sweterek. I myśliwy z Ciebie niezły, szkoda, że u nas nic ciekawego się nie trafia :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tez jestem zachwycona tymi kolorami i wzorem jakim wydziergany jest ten sweter. Podoba mi sie bardzo.
OdpowiedzUsuńRodzinę na męki wysłać za takie teksty! Zazdroszczą i tyle! Cudo stworzyłaś. A te kolory... Ehh! Idę se dalej pooglądac :-)
OdpowiedzUsuńZula - ja stałym bywalcem tych upojnych miejsc nie jestem, ale jak już wejdę to albo włóczkę w motkach nową upatrzę, albo szmatkę, albo właśnie wymacam coś takiego co nie zwraca innych uwagi. I koło Ciebie są takie skarby.
OdpowiedzUsuńAntosiu dziękuję!
Ato, jak tak z włosem rozwianym i bladym obliczem stanęłam to pewnie dlatego tak osądzili. Tradycjonaliści. Ledwo ich z niebieskości na zielenie przestawiłam, a tu dość ciemny odcień.
on jest cuuudny...
OdpowiedzUsuńi kolory... i rękawy... mmm po prostu...
noś, noś... a jakby Ci się znudził... ekhm... ten, tego, ten... no wiesz :)
Dzięki Kasiu!
OdpowiedzUsuń