Wyprowadzam mojego psa poza budynki, podwórko, przez ulicę, w miejsce porośnięte chaszczami. Zapewne niedługo oddane zostanie pod budowę kolejnego marketu, ale póki co można tam wyjść z psiakiem.
Lub idę na pobliskie wzgórze, zadbane nieco, lecz dzikie.
Wzgórze jest okolicznym miejscem do spacerów z psami, nie ma tam placu zabaw dla dzieci, ani drogi na skróty. Dzicz w środku miasta.
I chociaż chadza tam ok połowy psów z pobliskiej dzielnicy i nie podejrzewam nikogo o sprzątanie - wyroby same znikają siłami natury. Przyroda to ma moc! Niepotrzebne jej worki i kosze.
Odcedzonego psa i odciążonego prowadzam potem na obrzeża parku - wtedy, gdy nie ma groźnych psów pozwalam mu polatać bez smyczy.
Pies obwąchuje wszystko, nosem ryje w ziemi, biega za patykiem, gania z innymi.
Niestety pies ma to w naturze, że nie podziwia piękna przyrody, nie zwraca uwagi na wystawy, nie interesuje go moda i opowieści z kosmosu ludzi.
Psa interesuje inny pies!
I musowo podpisuje się kilkoma kroplami tam, gdzie już podpis złożył inny pobratymiec.
Obwąchiwanie się w okolicach ogona jest tym, czym dla nas rozmowa, uścisk dłoni. Wystarczy wiedzieć.
Idę ci ja dzisiaj już z wybieganym psem, na smyczy, do swojego mechanika z przepisem na naprawę świateł wydrukowanym z forum motoryzacyjnego.
Idę z psem na smyczy.
Chodnikiem idę.
Na poboczu chodnika trawka, jakieś pół metra od jezdni. Trawka taka normalna, bez śladów psich spacerów. Mój Bajtek idzie samym brzegiem chodnika przy granicy z zielenią z nosem w trawie.
Naraz wyrasta przed nim zaparkowany samochód. Pies unosi zdziwiony łeb, omija auto, lecz przy przedniej oponie łapę unosi by się podpisać!!!!!
O żesz!!!
Wkurza mnie to strasznie, ale wiem, że odruch jest silny.
Nie wyprowadziłam psa na parking. Nie latał luzem. Nie zdążyłam go ściągnąć smyczą bo przebywanie samochodu w tym miejscu i dla mnie było zaskoczeniem. Pies nie lał, bo nie miał czym, ale kilka kropel każdy samiec nosi na takie okazje zawsze! Szłam szybkim krokiem, a mimo to ułamek sekundy wystarczył.
I co?
No i słyszę: MOGŁABY PANI TEGO PSA PILNOWAĆ, ŻEBY SAMOCHODU NIE PODLEWAŁ!!!!
Pan właśnie podchodził do swojego cuda.
Ja w tył zwrot, uśmiech numer dwa na twarz:
- Przepraszam bardzo!
Panu jednak to nie wystarcza. Zaczyna atakować i jazgotać.
Ja uśmiech numer jeden na lico, podchodzę bliżej.
- Hmmm, to ciekawe............. porozmawiajmy o tym!
- Ja sobie nie życzę!!!!!!
- A czy Pan wie, że po moim psie samcu alfa żaden już nie śmie koła opryskać????? Mój pies położył kropkę nad "i" po tych wszystkich pieskach samotnie i bezpańsko wychodzących z domów. Z uwagi na wczesną porę nie poruszę tematu parkowania na chodniku. Przekażę jednak behawioryście, aby w pracy nad psyche mojego pieska postarał się wymazać obraz człowieka nie przestrzegającego przepisów. Mam nadzieję, że uda się zniweczyć stres jaki wywołał zaparkowany samochód na trasie przejścia Jego Pani!
Facet zdębiał.
Pożegnałam go jednak czule uśmiechem numer trzy - czyli najbardziej uhahanym i z miną Beaty Tyszkiewicz z niewypowiedzianym "czy ja byłam z pieskiem, czy bez pieska" odeszłam.
Tak na serio: nie znoszę takich scen, nie znoszę jak nie uda mi się psa poskromić. I tak mam postępy, bo na samym początku Bajt lał dokoła i po wszystkim. Po latach jest to sytuacja bardzo rzadka. W mieście, na ruchliwych trasach i przejściach pies chodzi koło nogi.
Sygnalizuję mu, że ma powstrzymać wszelkie zapędy i nie wolno mu pryskać na mury kamienic, koła, trawniki.
Psią kupę można posprzątać, ale z obsikiwaniem - znakowaniem to już niemożliwe.
Nie chodzi bez smyczy. Tylko tam, gdzie jego obecność nie przeszkadza nikomu jest spuszczany.
Czasem idzie luzem koło mnie i w mieście, tylko wtedy gdy mam ręce zajęte. Trwa to chwilę, bo wówczas jest bardzo nieszczęśliwy, spięty i pilnuje nie odstępując na pół metra.
Ponieważ naprawdę swojego zwierza pilnuję takie sytuacje odbieram może zbyt serio. Nie nauczono mnie nie zwracania na innych uwagi, ale czasem zbyt się tym martwię chyba.
Nie będę jednak dążyć do tumiwisizmu, ludzie powinni reagować jak się komuś krzywda dzieje, ja tylko muszę popracować nad tym, by za bardzo się nie przejmować.
Swoją drogą, ci co psy puszczają bez opieki to mają święty spokój - nikt im słowa nie powie. A ich psy z reguły psim swędem jakoś przeżywają i przebieganie pod kołami i oznaczanie pojemników na chleb przed sklepem.
Może i życie mają krótsze, ale za to ich państwo luz życiowy.
A ja mam na razie spaprany nastrój. Bo się przejmuję. Pogilam psa pod paszkami.
No miłe to nie było, ale co zrobić ? tak jak piszesz, to sekunda. Faceci mają fioła na punkcie swoich samochodów, stąd niezbyt przyjemna reakcja.
OdpowiedzUsuńAle mnie rozbawiło zdanie " czy ja byłam z psem, czy bez psa?"
Zrób tak jak Bajtek miej to w czterech łapach i pogilaj pieska, stress puści. buziaki
Ja mam suczkę więc oznaczanie terenu to nie mój problem natomiast płot, brama, furtka i samochód są regularnie osikiwane przez wszystkie okoliczne, luzem latające wioskowe piesełki i nic na to nie poradzę - ot. biologia!
OdpowiedzUsuńNa wsi nikogo to nie dziwi - żyje się bliżej natury...
Sama się wkurzam na te psie praktyki. Dlatego tępię takie zachowanie u swojego. Ale też ludzie nie widzą osoby, która się stara. Łatwiej nawrzucać komuś, kto pokorny i grzeczny na początku. Gdyby to był pies jakiegoś ludzkiego obszczymurka lub dużego mięśniaka to Pan pewnie by się bał. A babie z życzliwością w genach łatwiej nabluzgać.
OdpowiedzUsuńBiologia biologią - lecz wśród ludzi żyjemy, trzeba ugody i pilnowania swoich zwierzaków, lecz starania trzeba skierować głównie do tych, którzy nagminnie nie dbają się o porządek.
Aniu! Ale Ty wiesz czego substytutem - przedłużeniem ;-)jest dla niektórych Panów wymuskane auto?
OdpowiedzUsuńI ten pies? No jak mógł, po prostu! :)))
Twój pies jest dobrze wychowany, a że mu się zdarzyło faux pas? To nie jest koniec świata. Wygłaskaj Bajtusia i ode mnie po grzbiecie :)
Pozdrawiam
Eguniu, pies nie jest idealny, starszego go sobie wzięłam, ale faktycznie jestem za niego odpowiedzialna i bardzo się staram.
OdpowiedzUsuńPięknie określiłaś - faux pas! Faktycznie tak było :))))
Dzięki za pociechę!
Aniu, Twój pies może nie jest idealny, ale to tylko pies i swój instynkt ma. Za to ten pan zdecydowanie ma braki w dobrym wychowaniu. Chyba miał zły dzień (a raczej poranek) i musiał się na kimś wyładować - szkoda, że padło na Ciebie.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą to wyobraziłam sobie tę scenę i żałuję, że nie widziałam jego miny - to musiał być bezcenny widok ;)).
Uściski :)
Oj zatkało go Frasiu na mur! Reklamowe teksty tak szybko wykorzystałam jak z karabinu. Chyba to najbardziej zrobiło na nim wrażenie. Wcale mu się nie dziwię, że reagował, sama bym tak zrobiła. Ale winą obdarczony był bo zaparkował na chodniku, nie przy ulicy, tylko widać wjechał po przejściu dla pieszych i stanął tam gdzie mu się podobało :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie popatrzyłam jak się stamtąd wyprowadzał.
Wiesz, to chyba jest jak z dziećmi. Każdy rozumny rodzic stara się wychować dziecko które umie się zachować wśród ludzi, ale czasem to dziecko rozedrze się na środku ulicy i co zrobić. Wiesz, że się starasz i to najważniejsze. A, że ten pan trafiła akurat na moment w którym czegoś tam nie dopilnowałaś, no trudno, miał pecha, co przecież nie znaczy, że Twój psiak tak zawsze.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, nie oceniając w ogóle tego pana - w życiu nie wpadłam na to by się burzyć na psa lub jego właściciela o olane koła. Samochodem wjeżdża się w różne rzeczy, koła są brudne z samej definicji, nikt przecież z nich nie je. Nie przejmuj się, bo naprawdę nie na czym - choć rozumiem, że sytuacja nie przyjemna.
Przeczytałam i tak myślę że, psiej natury nie zmienisz, jestem wielką fanką Cezara Millano, uczłowieczne na siłę zwierzęta są nieszczęśliwe więc trzeba zapewnić im to czego potrzebują.
OdpowiedzUsuńZ jego programów dowiedziałam się jednego on nie zaklina psów tylko wychowuje ludzi i temu porannemu panu przydał by się Cezar - ale z ludźmi to o wiele gorzej zanim dotrze :))
Więc może nie denerwuj się na psa tylko współczuj panu z brakiem wiedzy z tej dziedziny.
No nie, czym Ty się Aniu przejmujesz?
OdpowiedzUsuńCzy te samochodowe koła to po świeżo prasowanych obrusach pomykają, czy po : bruku, kurzu, gnoju, kupach, gruźliczej plwocinie, HIVowych strzykawkach, wiejskich dróżkach, gdzie i krowi placek się zdaży, a czasem i trupa kociego lub ptasiego z wścieklizną możliwą przejadą? Toż to jakiś absurd. Ja rozumiem, żeby komuś Bajtek w buty nalał, ale samochodowe koła, narożniki, słupy i drzewa służą do obsikiwania w psim rozumieniu. I już.
A jakby koleś stanął w rynsztoku, toby mu dopiero koła omiotło czyściutko...
OdpowiedzUsuńYarnandart - wróciłaś mi zdrowy rozum.
OdpowiedzUsuńE-wełenko - też go podziwiam i książka z jego radami mi towarzyszy. Dużo można zrozumieć wiedząc - ale ten pan dopiero dzisiaj chyba usłyszał o odruchu znakowana
Agatko - a już przestałam, co ja się będę unieszczęśliwiać na siłę. Nic się nie stało, lakiery od tego nie odpadają, pan się zdumiał moim słowotokiem. A ja po expose Tomasza w tvp info widzę, że są inne problemy ważniejsze niż psi mocz na oponie :)))))
tekst skierowany do Pana rozśmieszył mnie do łez, no wiem, że sytuacja taka sobie, ale się obśmiałam.
OdpowiedzUsuńSorry, że tak się wetnę z własną opowieścią i to o człowieku, ale mi tu pasuje.
Jest taki gatunek człowieka nieżyczliwego, sama radocha dla takiego dorwać kogoś innego i tak mu przywalić i podnieść ciśnienie.
Mój Młody, jak był bardzo Młody, to mu się buzia nie zamykała, sprawny językowo był niemal od początku, ale czasami zachowywał się skandalicznie. Inteligencji mu nie brakowało, to wiedział jak innych wyprowadzić z równowagi. Kiedyś w autobusie tak marudził, tak narzekał, że byłam bliska obłędu z bezradności i wtedy babsko z gatunku życzliwych dolało oliwy do ognia mówiąc coś w stylu, jaki to niegrzeczny chłopczyk, mamusi nie słucha... itd, itp. No i nie wytrzymałam. Spojrzałam na panią i odparłam, że faktycznie i, że jadę go uśpić. Młody od razu uśmiechnął się złowieszczo, temat rozwinął, a pani zaniemówiła. Ze zgrozą w oku.
Nie jestem dumna, nerwy mi puściły, bo to takie kopanie leżącego...
Och Lilka - boskie stwierdzenie o Synu!!!! Musiała mieć minę pani!!!
OdpowiedzUsuńZ tym dzisiejszym wypadkiem im ja byłam grzeczniejsza i pokorna to Pan jakby na byka wsiadł! Sam sobie bębenek podbijał. To był taki typ, co go trzeba na dzień dobry postawić do pionu, bo inaczej znajduje spolegliwą ofiarę i zaczyna trening :)
Ze mną mu się nie udało, niestety, za szybko wyczułam.
Kiedyś wytłumaczyłam jakiemuś oburzonemu panu,że z całą pewnością wpierw mu te koła oblał jakiś...sąsiad, więc teraz ma jak w banku,że okoliczne psy będą robiły to samo.Poza tym udowodniłam facetowi, że mój jamnior nie miał szans oblać mu części metalowych koła, bo ma za krótkie łapki . A mojego z innych psów interesowały tylko sunie.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Riposta, jaką przedstawiłaś Panu "O Jaki Jestem Ważny I Cudowny, A Pani Gdzie Z Tym Psem Po Chodniku!?" była po prostu cudna. Zachowanie godne damy, tym bardziej mina pani Tyszkiewicz zupełnie na miejscu. Bądź co bądź, zwracanie uwagi na cudze faux pas jest przeogromnym faux pas...
OdpowiedzUsuńPrzytul ode mnie Bajtka, jeśli możesz - jest absolutnie przeuroczy na tym zdjęciu.
Anabell - niegodne to bajtusiowe skrapianie, ale przeszłam nad tym do porządku dziennego. Trudno. Pan może pomyśli o innym miejscu do parkowania, albo zrozumie, że czasem mimo wysiłku nie zapanujemy nad podopiecznym :)))
OdpowiedzUsuńTwój jamnik może mógł mieć kwas jakowyś i co by było jakby ziemia się pod oponą rozpuściła??? :)))))))
Anabell - prócz uroków posiadania psa toć trzeba mieć z nimi i problemy, cóż by to za życie było, nie? Dobrze, że nie pije piwa w bramie i sika w niej, a butelek nie rozbija o maski samochodów.
Anat - ja z początku się pokajałam, ale Pan nie wziął tego za dobrą monetę, to ja się obcemu oszczekiwać nie pozwolę :))) a co!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - obszczałam się ze śmiechu:D:D:D
OdpowiedzUsuńByłaś cudna, fantastyczna w swoim dialogu! Jeden - zero dla Ciebie! Co za błysk intelektu!:)
Po drugie - właśnie dlatego mam sukę, żeby nie mogła olać:)
Po trzecie - plisss, wrzuć na luz, szkoda nerwów! Zresztą pewnie już wrzuciłaś, zaraz idę czytać komentarze - nie czytałam, żeby się nie sugerować.
Po czwarte - aaale fotka gilanego Bajtka! Cud-miód-ultramaryna:)
Dorotko - obszczajoponiarza wygilałam. W końcu nie jego wina, że facet. A faceci jak widać są facetami, w każdym coś z osikańca jest! Za to ich kochamy.
OdpowiedzUsuńŻe mnię Pan śmiał z góry traktować to jego hazard - nie każda mała w czerwonym bereciku jest milczkiem i powie, że deszcz pada jak na nią plują :)
Ale to dzięki ostatnim reklamom tekst był na zawołanie - czasem staję bezradna, czasem nie chce mi się świata naprawiać.
O matko!! :-DDD
OdpowiedzUsuńAle mi się humor poprawił!! Twój tekst debest! Ciekawe, co gość z Twojego przemówienia zrozumiał :-DD
Lilki komentarz - no miodzio!! :-DDD
aniu nie dziwie ci sie ze sie zdenerwowalas .widzac ze jestes odpowiedzialna za psa. mi sie kiedys tez tak zdazyloze moj piesek obsikal samochod jakiegos pana.w Polsce to bylo.wskoczyl na mnie nie milosiernie fakt samochod stal na chodniku i pies szybko noge podniosl.facet wskoczyl na mnie jak na konia.a ja jako to ja strasznie "wspolczulam "ze musi takim gratem jedzic i ze smierdzi troszke to pewnie nie jeden pies juz mu nalal na tego zlom. i zapytalam czy moze pomoc drogowa sprowadzic i wogole moze pomoc w czyms . parking pokazac gdzie jest czy cos w tym rodzaju.bo widac ze pan nietutejszy i parkuje jak na polu. wyszczrzylam zeby i poszlam.Maz nazwal mnie zmija.
OdpowiedzUsuńoj, dwa razy przeczytałam sobie tekst jaki zaserwowałaś panu, szacuneczek, nie dziwię się ,ze go zatkało
OdpowiedzUsuńza to w zeszłym tygodniu wracałam do domu przez centrum miasta,a było po deszczu, w domu nogawki moich spodni obwąchała Lara choć nigdy tego nie robiła, więc oglądnęłam spodnie, okazało się ,że są plamy, sądziłam,że to błoto, ale to by Lary nie zainteresowało ,po bliższej analizie kazało się ,że to co wyglądało jak błoto było hmmm pamiątka po jakimś zwierzaku, no i nie obeszło się bez natychmiastowego prania
Kankanko dziekuję, piękny tekst. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Anna
Oj Aniu, pies ma obsikiwać i już.Ja swojego też pilnuję, ale mam szczęście, nie chodzimy między samochodami. I zawsze na smyczy:) a chamstwo pozostanie chamstwem... podziwiam Twój refleks, ja bym pewnie opiep... że parkuje na chodniku, co podlega karze mandatu :) póki co właściciel psa może zapłacić mandat za nie posprzątane kupki, za to ,że piesek obsika auto jeszcze nie :)
OdpowiedzUsuńAta - poczuł się zmieszany, nie wstrząśnięty! :)może zrozumiał, że nie celowałam psem w jego wóz!
OdpowiedzUsuńHalinko - mój mnie nazywa sierżantem i czasem pyta czy już mi tatuaż wyszedł na ramieniu odpowiedni :)))
KonKato - oj za takie coś to bym rozszarpała, sprzątać kupy trzeba, to przecież wstyd zostawić na chodniku.
Ciotko kochana- a skądżeś Ty???? Pojawiasz się i znikasz!!!! Mam nadzieję Cię widzieć często :))) Serdeczności ślę!
Irenko - no takie życie właściciela :))) - musi wysłuchać czasem. Za to gilanie pod pachami, za wylegiwanie się koło mnie, za masaż stóp gotowa jestem niejedno znieść. Ale przy czepianiu będę się bronić!
Kankanka pisze...
OdpowiedzUsuń>Ciotko kochana- a skądżeś Ty???? >Pojawiasz się i znikasz!!!! Mam >nadzieję Cię widzieć często :))) >Serdeczności ślę!
Dziękuję pięknie...jam stąd co zazwyczaj...z krainy Deszczowców! A że dostęp do internetu, zależny jest wprost proporcjonalnie od ilości opadów,... ;)
Podczytuję Cię regularnie (to lubię, rzekłem...), tyle że rzadko mam możliwość logowania!
pozdrawiam,
Anna
momentol piękny!
OdpowiedzUsuńpocałunek dla Ciebie Anna!
necca
Bez przesady, nie rozumiem tego człowieka, znowu kilka kropel psiego moczy nie jest jakoś strasznie intesywna w zapachu, poza tym samochud jeździ po różnych miejscach i zbiera różne zapachy, a na sam koniec bardzo bym chciała zobaczyć choć raz kogoś wąchającego opony. Pies to pies, nie rozumie wielu rzeczy, a odpowiedzialny właściciel zbiera po nim kupę i to jego obowiązek. Nie masz się czym przejmować, za to ten człowiek, skoro nie lubi zwierząt - to ciekawa jestem czy lubi w ogóle ludzi ??
OdpowiedzUsuńczytam hurtowo......gdybym przeczytała z datą wpisu, nie wiedziałabym o co kaman z B. Tyszkiewicz......a tak....dziś widziałm reklamę ING .....Czy cytat z pani Beaty z reklamy to cytat skądś wcześniej?
OdpowiedzUsuńa tak na serio.......wiesz co....ADMy/miasto powinny dać duuuużo zieleni pieskom....
A z drugiej strony......byłam świadkiem kilka tygodni temu zbierania przez jedną panią kupy jej pociechy....aż się wzruszyłam...Co innego, że dzis widziałam na chodniku, w środku miasta gówno......niczym pozostałość po koniu......
Moniś - Vabank - kultowy film :)
OdpowiedzUsuńSprzątać trzeba, i ani gadania, ale nawet najbardziej pilnowanemu psu wymsknie się odlew na koło.
Aniu......braki w mojej znajomości polskiego kina są zastraszające....KM mnie straszy wieczorem z Misiem/brunetem/żoną/.....itp 8 płyt mu kupiłam w ubiegłym roku....ON mógłby nieustannie, raz w m-cu je oglądac.... :))
OdpowiedzUsuńPolskie teksty kabaretowe i filmowe to u mnie co dnia lecą :)))))
OdpowiedzUsuń