Frasia kołowrotkuje od niedawna, więc naturalnie i pięknie zrobiła bąblastą wełenkę.
Potem trzeba się nagłowić jak takie bąble zrobić, bo dłonie tylko proste odcinki tworzą łatwo.
Bardzo mi się Jej wełenka spodobała i dlatego zerżłam pomysł.
Wyjęłam ponownie pasmo merynosa od Izy z Wyszukane, porwałam na odcinki, szczotkami zmierzwiłam i wtedy mogłam sobie takie robić:
Nitka była jak chciałam, nierówności w krótkich odstępach.
Potem tą wełenkę połączyłam w 2 ply z mieszanką moheru i akrylu Nako. Nitki Nako nie skręcałam wcześniej na kołowrocie, by sama się oplatała wzdłuż merynosa.
Nić była ograniczona długością Nako ok 380 metrów.
Z tej mieszanki powstał ocieplacz dla drugiej Córci:
Dziergałam na drutach bodaj 6, nie wystarczyło już na dolny brzeg, ani fikuśne warkocze, więc skromne przeplotki dwa na dwa i zakończyłam szydełkiem poprzednią nitką z Otulacza Oli.
Kwiatek to ostatki, satyna i koraliki, już tak zrobione, by się do końca wełenki pozbyć.
To prezent z okazji urodzin.
Dzisiaj jestem wieczorem na przyjęciu.
Ciasto też upiekłam oraz inne prezenty naszykowałam z Innych pomocą!
Jutro pokażę cudo!
No popatrz - to ja się tak staram, żeby prząść równe nitki, a Ty inspirujesz się moimi pierwszymi, "artystycznymi" wytworami ;)))).
OdpowiedzUsuńOtulacz wyszedł śliczny! Bardzo fajnie wygląda z golfem i jest dzięki niemu cieplejszy, a kwiatek dodaje mu delikatności i uroku. Super!!! Jubilatka z pewnością będzie bardzo zadowolona :).
Śliczny ten ocieplacz poproszę o podanie ilości oczek czyli wstępny opis.
OdpowiedzUsuńFrasiu - te twoje pierwsze koty za płoty wyszły tak śliczne, że można się uczciwie zachwycić!
OdpowiedzUsuńOtulacz na modelce jutro! Dopierom z imprezy wróciła!
Asia Appolinar - nabrałam tak ok 35-40 oczek, nie pamiętam. Trzeba sobie zmierzyć odległość od obojczyka do dołu (jaki ma być mniej więcej) i zrobić próbkę. Niestety każda wełenka, każdy drut i każdy sposób robienia zmieni szerokość.
OdpowiedzUsuńWzorek to skrzyżowane 4 oczka w jednym rzędzie na prawo, potem kilka rzędów prosto i znów krzyżowanie 4 oczek ale na lewą stronę.
Gdybym miała więcej tej wełenki to bym zrobiła francuzem, bo ładnie wyglądają proste wzory.
Ale ładny!!! A z kwiateczkiem to już w ogóle:) A widziałaś Kankanko droga ten ocieplacz, co to mi się udało zrobić na podstawie Twojego pierwszego projektu?? Co myślisz? Będą ze mnie ludzie???
OdpowiedzUsuńCałuję mocno!
deZealko - nie widziałam piękniejszego! Przecież Ty cudo zrobiłaś! A te szale-owijańce! Pozachwycałam się!
OdpowiedzUsuńO Matko!!!! Kankanko:) Bardzo Ci dziękuję za komplementa tak słodkie:) Usłyszeć je od takiej mistrzyni jak Ty, to naprawdę zaszczyt:) Buziole Ślę i miłego weekendu życzę:)
OdpowiedzUsuńAniu, ciekawe efekty.
OdpowiedzUsuńMyślę,że spokojnie można prząść grubo - cienko bez czesania na czesakach. Do czesaków dorzuciłabym natomiast sfilcowanych farfocli... mogłoby się zrobić mocno artystycznie :)))
Pięknie uprzędłąś i super ocieplacz na ramiona wydziergałaś. Ech, Ty Kobieto Renesansu, czego nie tkniesz, to potrafisz i powstają piękne prace.
OdpowiedzUsuńPiękna i misterna praca! Podziwiam przędzenie i efekty ostateczne!
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Córki:)
OdpowiedzUsuńPiękny ocieplacz:)
Od razu zwróciłam uwagę na ciekawy wzorek. Bardzo mi się podoba.
Widzę, że merynosa wrzuciłaś na czesaki. Też tak muszę zrobić, może łatwiej będzie się go przędło.
Podziwiam Cię, że umiesz prząść. Zawsze chciałam sama uprząść wełnę. Ale nie mam pojęcia od czego zacząć, i jak się za to zabrać. Czy Ty cały ten proces przechodzisz od tego, że masz takie ścięte kłaki z owcy. Czy masz skądś takie już ładne pasemka waciane, gotowe do przędzenia.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu latam i szukam po necie.
DeZealko - No wiesz? kto tu mistrzyni, kto?????
OdpowiedzUsuńBaś Fanaberia - ten merynos od Izy jest specyficzny, pasma są bardzo suche i nitka nawet przy staraniu bardzo równa wychodzi, mam taką alpakę nieszczególną, którą uprzędę z farfoclami tak jak piszesz, ale ten merynos by nie dał takich puchatych kulek. Dopiero pranie powoduje, że się zmienia, mięknie i jest bardzo przyjemny w noszeniu. Ja już któryś raz z niego przędę i jestem zadowolona z prostych nici, widać, że z potarganych lepiej można bąble zrobić. Dzięki!
OdpowiedzUsuńAniurozello - filcować ni hu hu nie umiem i frywolić, oraz koronki klockowej nie... i czytać wzorów po angielsku...
OdpowiedzUsuńUlinko - dziękuję, to raczej praca na szybko, nie miałam w tym kolorze gotowej wełny.
OdpowiedzUsuńMaris - w imieniu obu nas DZIĘKUJĘ!
OdpowiedzUsuńEwo - hmmmm, praca z gotową czystą czesanką jest szybsza, przyjemna i prosta. Z taką od owcy jest dla mnie nie tyle środkiem do pozyskania wełny, co przyjemnością prymitywizmu :)
OdpowiedzUsuńMoje postrzeganie przędzenia to nie ilość i jakość tylko, ale też taki relaks specyficzny przy wydłubywaniu ziaren, trawy.....
Ja po prostu to zajęcie traktuję bardzo spokojnie :)
Poszukaj u Izy, ma mniejsze kawałki w detalu czesankę wełnianą, farbowaną i naturalną. Cenami nie zabija.
Zacząć można od wrzeciona, a to najprostsze to mątewka :)
W zakładkach mam Prząśniczkę, Fanaberię i mnóstwo innych Pań parających się tym zajęciem. :)