Ładne?
Dla mnie śliczne, ma ten kłębuszek kolory tych pierwszych kwiatków malutkich w doniczusiach. Kiedy zaczynają pojawiać się hurtem w kwiaciarniach to dla mnie już ta wiosna w sercu jest!
Ten kłębuszek powstał znów dzięki cudowi!
Między dostawami połowy sklepu z pasmanterią, dokładnie 10 lutego listonosz wtargał na mój strych wielką paczkę:
Otóż i ona, na honorowym miejscu, gdzie proboszcz siada :)
Akurat odkurzałam, więc chociaż mi dech stanął, nie przerwałam. Kiedy kłaki psie i kocie poznikały otworzyłam drżąc to pudełko i wyjęłam zawartość:
Poczekałam na Ulubionego, który jak już pooglądał to zagonił i mnie do woskowania.
Woskowaliśmy trzy razy, po każdych dwóch godzinach mąż szlifował i nakładaliśmy kolejną warstwę.
Kiedy wyschło, dałam mu w prezencie te puzzle do składania - bo akurat to były jego imieniny, czym go bardzo uradowałam :)
Nie szczędziłam przy tym pochwał i wyrażałam głośno zachwyt, co powodowało szybsze składanie, aż oczom ukazał się taki oto sprzęt:
Tu moja lalunia z przodu i z tyłu, oraz rzut oka na szpulkę z wrzecionem
Na szpulce wije się merynos, o którym trochę później. Pierwsza uprzędziona to była ta radosna wełenka pokazana na początku! Tak mnie radość rozpierała, że wybrałam najbardziej słoneczny odcień!!!!
Cud był zaskoczeniem jak i inne, był największą zagadką - jak, po co, dlaczego.....
Wstrzymałam się tydzień z pisaniem, bo nie potrafiłabym zdania sklecić.
Otóż, któregoś dnia zadzwoniła do mnie jedna z blogowiczek, która nie mniej nie więcej postanowiła kupić mi kołowrotek!
Nie wiedziała tylko jaki, więc tylko dlatego zadzwoniła do mnie, aby szczegóły dogadać.
Kiedy rozmawiałyśmy pierwszy raz wcale nie zrozumiałam tego co do mnie mówi. Myślałam, że się pomyliła wybierając numer telefonu, potem, że pewnie ja źle zrozumiałam.
Ale był potem konkretny telefon, gdzie podczas rozmowy Pani pisała maila i potrzebowała jeszcze szczegółów do wysyłki i dodatkowych akcesoriów. Przytomnie domówiłam linkę elastyczną, bo gdyby pękła nie można by szybko uruchomić kołowrotka.
O moim marzeniu wiedziała rodzina.
Wiedzieli, że ten kołowrotek odkąd wróciłam z Poznania śnił mi się po nocach. Potem kiedy nauczyłam się Gada, przestałam o tym mówić. Skupiłam się na szukaniu szpulek, na nauce przędzenia i na właściwościach wełen. Teraz, kiedy czas zasiłkowy wcale nawet nie wspominałam o takiej fanaberii jak Fantazja.
Kogoś poniosło, ktoś postanowił mnie uszczęśliwić.
Ja od razu zastrzegłam, że zapłacę, tylko trudno mi ten moment wskazać. Usłyszałam, że to nieważne, oddam jak będę miała.
Tą Osobę cieszy, że mogła mi radość sprawić. Wie, że ja to wykorzystam, że oddam wtedy, kiedy będę miała, bo zna moje położenie obecne.
Jest szczęśliwa - bo chociaż pozbyła się grubego grosza - wie co ja przeżywam. I mówi, że dla takich chwil warto.
Zaufała mi bezgranicznie. Nie mogę do dziś o tym swobodnie pisać, zatyka mnie. To nie jest do przekazania w kilku słowach.
Poza tym jak to Laurka kiedyś określiła: mam trzymać pysk pod honorem!
Co oznacza, że także Ta Osoba zostanie Tajemnicą.
Bo niech nie wie lewica co czyni prawica..... zapisano cuś tak, albo podobnie....
BARDZO DZIĘKUJĘ, ZA ZAUFANIE, ZA RADOŚĆ, ZA TAKIE PRZEŻYCIA!
Stary kołowrotek jest dużo lżejszy, nazwałam go od razu "turystyczny".
Mąż zaraz stwierdził, kiedy posłuchał ciszy z kołowrotka Kromskich, że w starym moim popracuje nad ośkami i wyciszy. Nie mógł tego zrobić, bo nie dawałam mu czasu na rozebranie.
A wieczorem cała rodzina swobodnie ogląda film, bo mnie nie słychać.
Fantazja jest nawoskowana, trochę razi sklejkowe koło, ale wymyśliłam sobie motyw róży art deco, którą może kiedyś namaluję, lub znajdę jakiegoś artystę.
Szpulka jest dwa razy większa od mojej starej, ma kilka przerzutek, na których jeszcze nie mogę pojąć co mogę zrobić, wiec wybieram najbardziej podobne do starego ułożenie.
Szpulek mam trzy, więc skończyło się moje odwijanie na kłębki uprzędzionej nici!
Dość wolno tworzy się 2 ply, na starym śmigało. Nie mogę się przyzwyczaić, że zahamowana szpulka opada haczykami na dół pod wpływem ciężkości, przez kilka dni nie wiedziałam jak mam nitkę akurat plecioną na chwilę unieruchomić, wreszcie okręcam ją wokół regulacji naciągu.
Ale komfort pracy - niewymierny!
Według mnie jeszcze można się przyczepić do Leniwej Kaśki, jej umiejscowienie nie jest zbyt wygodne. Ja mam szczupłe nogi, a jednak nici się ocierają.
Zanim cokolwiek ruszyłam, naoliwiłam. Dzięki temu nic nie skrzypi. Słychać tylko szum.
Trochę muszę na nim popracować, zanim zacznę uzyskiwać takie efekty jakie wymyślę. Ale i wsadziłam na niego merynosa, który nie dla każdego jest łatwy do przędzenia.
Stary kołowrotek będzie usprawniany, nie będzie wyrzucony, jest mi na razie potrzebny, ale być może uszczęśliwi za jakiś czas prządkę bez własnego kołowrotka? Trudno mi to dziś deklarować. Fantazja w swoistym leasingu, pomysły też mi się mnożą. Stary Gad ma już dwie szpulki!
Pozostaje mi teraz marzyć i wierzyć, że uda się szybko oddać dług, zebrać na kurs do Lądka, znaleźć dobrą pracę i odkryć wszystkie możliwości Fantazji!
Jako Dziecku Szczęścia powinno się udać!
Wysłałam maila w sprawie pracy..... ech!
Teściowa kochana zawsze mi życzy Posady, a nie Roboty....
Mąż zaskoczony takim biegiem w ostatnich dniach szepce z dziećmi na boku, pewnie mnie obgadują, i boją się, że narobiłam manka.....
Bo nienormalne są te CUDA, prawda?
Znikam, bo czas w kuchni cuda uczynić na obiad.....
Czytam o tych Twoich cudach i jakbym czytała piękną bajkę :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tyle życzliwości Cię spotkało.
Wiem, że są na świecie ludzie, którym sprawia radość robienie niespodzianek i prezentów innym osobom. Sama doświadczyłam to kilka razy....
Ale ten cud piąty to jest moje marzenie... chciałabym nauczyć się prząść... ale to marzenie nierealne... dalekie...
Na razie kołowrotek jest poza moim zasięgiem niestety .... ale szukam jakiegoś starocia, może się uda ;))
Życzę Ci wielu ślicznych własnoręcznie uprzędzionych wełenek i..... jeszcze więcej cudów :))
Alushko - jesteś od dziś w moich obserwowanych :) bardzo fajnie piszesz i robisz śliczne rzeczy. Marzenia pielęgnuj, wyobrażaj je sobie, próbuj je ustawić w czasie teraźniejszym, mów o nich głośno - to mi pomaga.
OdpowiedzUsuńA poza tym jak doczytałam jesteś z dolnośląskiego,więc marzenie o sztuce przędzenia masz bardzo blisko..... jak miszczu wyrośnie!
OdpowiedzUsuńAniu, Twoje słowa dają mi dziś wielką wiarę. Aż tu, czuję Twoją radość!
OdpowiedzUsuńBasiu, ja nie wiem co ja czuję. Tego za dużo chyba, a to dopiero luty!
OdpowiedzUsuńCały ubiegły rok życie mi w dupę dawało... przywykłam.... a teraz nie wiem co z tym szczęściem, jak je poukładać, jak mądrze spożytkować, jak... żyć z tym?
Wiem, że tacy ludzie są na świecie. Wiele razy doświadczyłam bezinteresownej życzliwości i szczodrości innych osób. W tym i Twojej Aniu.
OdpowiedzUsuńJa tutaj cudu nie widzę, raczej to, że Ktoś poznał się na TObie i chciał sprawić Ci frajdę, byś mogła robić to co kochasz, a może jeszcze zarobić jakiś grosz. Bardzo piękna postawa. Oby takich dzielących się więcej.
Ależ cudnie, masz anioła i to niejednego. Ciesz się i tylko spokój może Cię uratować. Bądź miszczem, do Wrocka mi ciut bliżej niż do Lądka. Byłam u Babci na kołowrotku ale odkładam to na poźniej.
OdpowiedzUsuńAż cieplej na sercu mi się zrobiło gdy przeczytałam Twój wpis:) Jak to dobrze wiedzieć, że na świecie jest tyle osób o ogromnym sercu. Bardzo się cieszę, że Twoje marzenie o Fantazji się spełniło:)))
OdpowiedzUsuńAniu, cieszę się razem z Tobą!
OdpowiedzUsuńKankanko, nic się nie dzieje bez przyczyny, a zwłaszcza takie cuda. Po prostu ta pani Ciebie pewnie dość dobrze zna, obserwuje i postanowiła Ci pomóc, bo wie,że na to zasługujesz.Bo wiesz, dobro komuś uczynione dobrem do nas powraca. Wiesz, bilans musi być na zero.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kochane moje Dziewczyny. Ta kolejna zjawiskowa Osoba nie jest milionerem, ma wydatki dość pilne osobiste, znam Ją, ale w życiu bym się TEGO nie spodziewała! Gdyby chociaż określiła termin spłaty, lub obwarowała warunkami, to byłoby to też wspaniałe i cudowne. A tak- chyba Anioł!
OdpowiedzUsuńSą anioły na świecie! Siadaj do przędzenia, bo fantazję można tylko pokochać! :-)
OdpowiedzUsuńEguniu, a co z tymi przerzutkami, jak je łączyć?
OdpowiedzUsuńSzpulka ma dwie, przy kole tez dwa. Czy to zależy od prędkości, czy od czesanki?
Cudne są te Twoje cuda, aż się człowiekowi dziób musi uśmiechnąć :). Cieszę się, że tak pięknie Ci się marzenia spełniają - przynajmniej niektóre (może te inne też doczekają rychłego spełnienia?). Od razu mi się nastrój poprawił po przeczytaniu tego posta :). Już jestem ciekawa jakie cuda uprzędziesz na nowym kołowrotku - ten pierwszy kłębuszek wygląda bardzo radośnie, a to zielone na kołowrotku też ma piękny, wiosenny kolor :).
OdpowiedzUsuńAniu, no po prostu utkło mi dech w piersiech.... Ale Ci fajniasto... Cieszę się Twoim szczęściem ze wszystkich cudów ostatniego czasu:)
OdpowiedzUsuńDroga Nieznajoma od Kołowrotka, ja Ci dziękuję za szczęście Ani, jakie jej sprawiłaś tym sprzętem...
A ja jeszcze z innej beczki... byłam na Targowej i nabyłam włóczkę amarantową z przeznaczeniam chustowym... ino chustowej robiaczki mi trza:)
Co Ty na to????
Millu, bądź gotowy dziś do drogi, drogi którą każdy zna!!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze Ci kanwy nie uszykowałąm, to będzie okazja na wymianę myśli, co????
A Nieznajoma myślę, że bardzo się ucieszy to czytając!
Frasiu - ja miejsca sobie nie mogę znaleźć!!!! Skaczę z radości, macam włóczki podarowane, głaszczę szmatki, przędę najmniej 4-6 godzin dziennie! Wariactwo!!!!
OdpowiedzUsuńNo to czekam na "cynk" terminowy i gnam na tę drogę jak tylko ustalimy szczegóły...
OdpowiedzUsuńA włóczka jest obłędna: nabyłam dwa motki w jednym kolorze... ten mniejszy ma microcekinki na sobie i pani poradziła go na wykończenie użyć:) Ach już się nie mogę doczekać tej cudności:)
A Nieznajomej raz jeszcze dzięki:)
OdpowiedzUsuńAniu, Ty jesteś ważna dla wielu, wielu ludzi. Wcale się nie dziwię, że Cię obdarowują, Tobie nie żal przekazać takich rzeczy, bo wykorzystasz wszystko. I ładnie o tym opowiesz.
OdpowiedzUsuńDajesz, to i dostałaś.
OdpowiedzUsuńPani Ofiarodawczyni ukłon głęboki.
A Ty rób dalej cuda i pokazuj, bo radość dajesz nieprzędącym.
Ewa
nic mądrego nie napiszę, bo jak przeczytałam wpis kilka godzin temu to mnie przytkało i trzyma dalej ;) ALE CZAD!!! :D
OdpowiedzUsuńOjeju jeju, żeby mi się w głowie od tego nie poprzewracało, dziękuję Wam stokrotnie za podziękowania dla mojej miłej Aniołki.
OdpowiedzUsuńCzad jest faktycznie! Wariactwo i abstrakcja, nie ogarniam nie ogarniam....
Wielka Nieznajoma jest zaiste człowiekiem wielkiej miłości do bliźniego!
OdpowiedzUsuńA Ty Aniu jak nikt inny na ta miłość zasługujesz, Słonko :-))
Aniu jak masz z Tym zyć?... ano słonecznie , radosnie , szeroko i w złotym swietle. ... leć kochana, plyń na tej fali ... słyszysz trzepot skrzydeł...???Pani Kołowrotkowej i Tej od Wełen serdecznosci i podziekowania za Twoja radość...
OdpowiedzUsuńAto - czytasz w moich myślach. Ja dodam, że to wariatka i szalona kobieta, ale serce ma potężne.
OdpowiedzUsuńGaju - to trudne, bardzo trudne. To jak milion w totka, na razie to wszystko snem mi się zdaje.
Włóczki co rano sprawdzam, czy są, czy nie sen to był... materiały leżą pięknie uprasowane te same, Lalunia stoi cichutko z merynoskiem. Nie znikają.
Ancik same cuda wokół Ciebie :) Czy Ty błogosławioną za życia nie zostaniesz?
OdpowiedzUsuńAploszku, się staram, ale idzie jak po grudzie, bo dużo za uszami mam humorów. Cnoty cierpliwości mi najbardziej brak!
OdpowiedzUsuńsliczne podziekowania dla sprawczyn cudow
OdpowiedzUsuńAnioly sa wsrod nas :)
MagdaP
Aploch wymiata - błogosławioną ZA ŻYCIA!
OdpowiedzUsuńNo ja cieee, tego jeszcze nie było!:D:D:D
Testuj tego ostatniego cuda, testuj porządnie - jak mię prząśniczką przyjdzie zostać i będzie kręć się kręć wrzeciono i wić się tobie wić to będę wiedziała, co sobie kupić - albo czego NIE kupować, o!
A kiedy następne cuda???
Bo u mnie progresja jest, ja się rozkręciłam, ja chcę WIĘCEJ!:)))
Madziu - przekażę podziękowania, może i Ona sama tu zajrzy.
OdpowiedzUsuńDorotko, śmigam, już mnię Dobre Dusze z Prząśniczki podpowiedziały na co te kółka. Aploszek to przesadza, bo jak nie ma zimą krzaków do wykopywania i sadzenia to se w opisach przesadza, taka uroda!
zebys sie nie wazyla wyrzucac starego kolowrotka bo niestety nowy nie umywa sie uroda do starego ,ale najwazniejsze zeby pracowal i ulatwial Ci prace :)
OdpowiedzUsuńJadziu, nigdy w życiu, on przędzie. Przejdzie tylko małe usprawnienie na ośkach i może służyć jak nie mi to komuś innemu.
OdpowiedzUsuńTak, po takim poście, aż się dusza śpiewa :))
OdpowiedzUsuńUroda ma cudna wiosny ułuda zdaje mi się po kątach, blogach i innych cudach. Wiosny, ach wiosny chce się nieprzeciętnie co by przesadzać, kopać, rwać namiętnie chwasty i złapać oddech i słońce i tlen.
OdpowiedzUsuńNo może faktycznie przesadziłam. Ale nie wiele i to tylko dlatego że nie można w innych obszarach ogródkowych jeszcze przesadzać. :)
I Anuś mnię też rwie ku wiośnie, ku grządkom, nasiona już na widok publiczny wystawiłam, aby jednak najpierw poczytać o tych roślinach niż później siać byle kiedy...Domagam się ruchu na świeżym powietrzu.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam z wypiekami na twarzy - w czasach "wyścigu szczurów" i "kto pierwszy ten lepszy", takie cuda wydają się jak z bajki.... to może i Mikołaj istnieje?:D
OdpowiedzUsuńTo Yenulko jest tak nieprawdopodobne, że tylko cudem można nazwać. Takie sytuacje widywałam w filmach. Tylko.
OdpowiedzUsuń