O kocie wspomnienie niewielkie, bowiem z haftu jaki wyszyłam w godzinach odchodzenia tęczowym mostem Brunka powstała poduszka.
Obszyta imitacją zamszu, który wycięłam ze swojej krótkiej kurteczki.
Kolor zamszu to kolor tego mojego sierściucha kochanego, tył z lnu, który ostatnio obrabiałam w te i wewte.
No i cóż, ckni mi się za nim dalej.
Wymyśliłam sobie, by nie pozbierać ze schronisk wszelakich i działek następnych kotów, że teraz to ja sobie rasowego sprawię - miałkuna- jak sobie roboczo nazywam tą rasę.
Jako, że cena zaporowa to skutecznie domu w koci nie zamienię, ale pomarzyć mogę sobie i o słoniu.
Na osłodę jeszcze uszyłam mało klimatyczny pokrowiec na telefon, by kawałka koronki nie wrzucać w kosz.
Cudowna podusia:) Cudowny haft... pamietam jak go robilas. A pokrowiec na telefonik rowniez w deche:) Pozdrawiam mocno, bardzo mocno!!!!
OdpowiedzUsuńZealko kochana, poduszka teraz podpiera mi grzbiet na głębokiej kanapie. Wspomnienie Brunka jest. Len zużyty, w szafie nie zalega....same radości.
UsuńDzięki!
Śliczna wyszła :D
OdpowiedzUsuńNo a co do tęsknoty to nie mija, ja swojego psa straciłam 5lat temu a tak samo mi go brakuje.
Kiedy leżałam w szpitalu często się rozklejałam, bo widok z okna miałam na takie pola gdzie biegał sobie jak miał pól roku. Wynajmowaliśmy mieszkanie blisko tego właśnie szpitala. Często patrzyłam sobie na te pola i drogę po której chodziliśmy. Przez myśl wtedy mi nie przyszło, że tak ciężko skończy swoje życie ten wyjątkowy, mądry i piękny pies. Był z nami przez ciężkie lata niedoli a nie doczekał spokojnego kąta w nowym mieszkaniu :(
Aniu ściskam, nic więcej nie da się zrobić. Trzeba swoje przepłakać, wytęsknić i nauczyć się żyć bez, niestety:[
Aniu kochana, życie leci do przodu, no cóż. Za chwilę będą petardy a ja znów wspomnę jak to Bruno dzień wcześniej obmyślał kryjówki i jak potrafił się schować co roku w inne miejsce. Pozostały zwierzaki nie bojące się huków.
UsuńAniu śliczna poduszka, nie mogę dojrzeć, czy to jest igielnik ?
OdpowiedzUsuńTak po naszych psach i kotach pozostaje pustka, nie mniejsza niż po ludziach. Mnie też uwiera i na samą myśl powoduje łzy , wspomnienie mojego Tytusa /14 lat/. Do tego stopnia nie przebolałam jego odejścia, że nie potrafię kupić innego małego przytulaska. Tego psa nie da się zastąpić. Miałam sporo piesków w swoim życiu, ale tak oddanego wyłącznie mnie, jeszcze nigdy dotąd. Ech....
Aniurozello - to poduszka tradycyjna, jakieś 40/40 cm. Bruno nie był kotem zbyt przyjaznym, wręcz niektórzy go nie znosili. Ale ja z nim miałam układy i cóż, przywiązałam się i potrafiłam wiele wybaczyć i zrozumieć. Do dziś go po domu czasem szukam. I tak samo, inny kot nie powoduje jeszcze podobnego uczucia. Ten kituś, który jest z nami jest cudny, kochany i bardzo mądry, to Behemot - ulubieniec wszystkich. Ale tamtego żal mi bardzo. Może dlatego, że nie rozumiany przez większość :)
UsuńAnuś, nie wiem jak to jest, ale nic mi nie pomaga,a w sierpniu minęły już 2 lata odkąd Flika nie ma. Co dziwniejsze, nie dostaję "chuci" na innego psa, spokojnie przechodzę obok innych psów, tęsknię za tym jednym, jedynym. I mam poduszkę z jamnikiem (sama wyhaftowałam) i wciąż mi nic nie pomaga.Jakby nie było był z nami 16,5 roku, więc pewnie trzeba więcej czasu, żeby przestało tak bardzo boleć. Czasem mam szczęście i śni mi się, że go przytulam,ot stara wariatka ze mnie.
OdpowiedzUsuńAle może nie przestanę nigdy za nim tęsknić, nie wiem.
Miłego, ;)
Anabell - tak sobie kiedyś z mężem w kuchni rozmawiałam i orzekłam, że Bajt to ostatni mój pies. Na to mąż, że nie wierzy i pewnie za jakiś czas jamnika przytargam..... i na pewno nie wiedział, że ja przypadkiem na forum jamników w biedzie trafiłam :))), a sam mi podał pomysł na uszycie torby do znoszenia i wnoszenia takiej paróweczki na piąte piętro :)))). Więc nie wiem.... i nie chcę wiedzieć. Bajtek to mój pies, żaden mnie tak nie kochał swym psim sercem.
UsuńAniu po ostatnich moich poszukiwaniach małego kocięcia, którego nie znalazłam bo dość daleko były własnie w Twoich okolicach, nawet za darmoche dawali MC ale dwu letnie, może poszukaj do adopcji jest ich dość sporo i tej rasy.
OdpowiedzUsuńTen wyszyty śliczny.... Ika niestety nie będzie mamą....
Asiu - a jak minie okres świąteczny to być może na serio poszukam :))), bo na razie jest mężowska zgoda na takiego kota, ze względu na cechy, lecz nie zapieram się, że to musi być kocię od matki oderwane. Na pewno byłoby łatwiej takiego malucha wpasować w to co jest :))), dzięki temu, że i Behemot i Bajt innych nie krzywdzą.
UsuńMiałkuna mogłam mieć miesiąc temu. Rasowiec. RUDY!!! Okazyjnie jakby nie było, bo za trzy setki. Ale... Ale to jednak dla mnie cena zaporowa :-/
OdpowiedzUsuńMarzę se więc dalej ;-)
Ata - no to razem nam będzie raźniej marzyć! Ja u siebie około za 900 znalazłam maluchy, ale one już wszystkie zarezerwowane i sprzedane ino kotka została. A ja chłopaków uwielbiam :)))
UsuńŻeby nie było to także zaporowe było :))))), jakoś póki co inne cele!
Aniu - marzenia się spełniają - tym, którzy je mają :-)
UsuńI tej wersji się trzymajmy!
Przytulic sie mozna raz jeszcze.godlesia
OdpowiedzUsuńTak właśnie Godlesiu robię :))) po to mi ta poducha. Dzięki!
UsuńZawsze już będziesz go wspominać a teraz możesz po głaskać, chociaż tyle:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Marlenko - był niepowtarzalny, jak każde moje zwierzę, będzie kiedyś coś innego :)
UsuńAniu, warto pamiętać...
OdpowiedzUsuńTysiu - a pewnie, potem zostają wesołe wspomnienia.
UsuńTęskniące serce jest potężnym motorem do działania.
OdpowiedzUsuńBędziemy szukać i znajdziemy kocię dla Kankanki.
Po świętach, po strzelaninie.
No pewnie Agatko - warto sobie pomarzyć, warto sobie cel postawić, nawet jak się nie spełni - to i tak warto :)
UsuńŚliczna poducha :)
OdpowiedzUsuńEtui super praktyczne - u Ciebie nic się nie zmarnuje :)
Agnieszko - poducha użytkowa, etui już mam inne :)
UsuńAniu, cudne te Twoje poduchy. Wszystkiego dobrego ,...https://soundcloud.com/macallatrio/macalla-trio-coventry-carol
OdpowiedzUsuńKrysiu Trikado - bardzo dziękuję!!!! Świetna ta kołysanka, bardzo ją lubię a to wykonanie przecudne!
UsuńPięknie wspomnieniowo - i tak Kocur pozostanie z Wami
OdpowiedzUsuńDo dziś się Sylwko pilnuję, by torby nie zostawić na podłodze, ani zagiętego dywanika :))), musi leżeć prosto!
UsuńRudzielec?! Z charakterem...
OdpowiedzUsuńEla
Elu - charakter miał w sumie okropny, ale zrobił dużo dobrej roboty i w stosunku do mnie był pełen czułości.
UsuńRudzielce fajne są ;-) I kto wie, czy nie będzie drugiego rudzielca w domu...
OdpowiedzUsuńMarzenko - w sumie rudy main coon ładny bardzo :))))
UsuńAleż ten pokrowiec jest bardzo klimatyczny :)
OdpowiedzUsuńA koci haft piękny.
Zulko - na tą porę roku ciut za zimny ;))), ale przecież lato niedługo!!! dziękuję!
UsuńPiękna poduszka, dobrze,że już się pogodziłaś ze stratą przyjaciela, ja bez powodzenia próbuję otrzeć łzy po mojej 12-letniej suczce Tinie(owczarku niemieckim), która 3 tygodnie temu zdechła z powodu martwej ciąży. Mam jeszcze w domu małą suczkę Tusię,w tym samym wieku, którą łatwiej upilnować. Życzę Ci Kankanko zdrowych i wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńIwonko - u nas każde zwierzę, które już przez most tęczowy poszło jest wspominane, nie da się zapomnieć. I dobrze. I swoje człowiek musi wypłakać.
UsuńJeszcze nie pogodziłam się, czasem mi się zdaje, że na zawołanie zaraz wybiegnie. Pozostałe zwierzęta też reagują gdy wołam Bruna. Brakuje im Prezesa, miał charyzmę.
podusia jest nie zla :) :) co do pokrowca chyba by mnie szlag trafial jakbym za kazdym razem musiala go z niego wyciagac jak ktos do mnie dzwoni :)
OdpowiedzUsuńJadziu - bo najlepsze są takie z dzyndzelkiem do pociągania co telefon wywala na wierzch. I też taki sobie uszyłam z filcu, ale już się paskudny zrobił. A tego lnianego też już mam odłożonego, bowiem w sklepie za 5 zł trafiłam na skórkowy :)))
Usuń