"Geblüht im Sonnenwinde
Gebleicht auf grüner Au
Liegt still es nun im Spinde
Als Stolz der deutschen Frau."
Przeczytajcie - nawet nie znając niemieckiego to przyjemnie brzmi dla ucha.
Znam znaczenie, a jak kto ciekaw to proszę z tłumacza skorzystać.
Znam znaczenie, a jak kto ciekaw to proszę z tłumacza skorzystać.
Ten tekst odnalazłam dzięki kolejnemu skarbowi ze strychu, które w odcinkach Wam prezentuję.
Dla nowych czytelników krótka informacja - skarby rozmaite były do wywalenia w domu idącym do remontu, zostaliśmy zaproszeni do zabrania rzeczy, które chcieliśmy.
Tekst ten mam tylko w drugiej części haftowanej ozdoby półek w niemieckim kiedyś Wrocławiu.
Jakaś niemiecka gospodyni zadbała o swoje półki, a następna nie wyrzuciła w nienawiści tylko przechowała.
Taśmy są przedwojenne.
Ja o nie też zadbałam, wyprałam, wyprasowałam. Ze strychu zabrałam wór koronek, które znów kiedyś pokażę w innym poście.
Tak to wyglądało w niemieckiej szafie. Klik
Zdjęcie pochodzi z tego bloga - Klik
Całkiem z innej okazji mam w domu stary przedwojenny chlebak.
Pochodzi z piwnicy, gdzie został znaleziony przez rodzinę kolegi i długo im służył. Po śmierci babci, kolega unowocześnił mieszkanie, a ja z radością przyjęłam wyrzucany chlebak.
Jest poobijany, brakuje mu rączki, ale chleb w nim się doskonale przechowuje.
A to kupiłam na targu staroci jakieś 10 lat temu za całe 25 złotych i służy dalej zgodnie z przeznaczeniem :)
Też mu brakuje emalii, ale nie będę tego uzupełniać. Widoczna rdza nie powiększa się od czasu zakupu, a dla mnie taki przedmiot nie odnowiony ma większą wartość.
Zostało to tylko porządnie umyte.
Ocalam od zapomnienia - warto.
Oba te przedmioty są użytkowe, bo nic mi po muzeum. Jak działa, sprawdza się - to do roboty :)
Taśmy czekają na swój dom. Tam, gdzie będą dalej szanowane i nikt ich nie popruje i nie zniszczy.
Szydełkową ręczną koronkę mogłam odpruć i wykorzystać, ale nie chcę tego robić.
Nie chcę niszczyć.
Czy jest szafa gotowa na te taśmy?
Proszę się zgłaszać mailowo. Wybiorę według własnego widzimisię. Mogę wysłać za granicę.
Skarby! Rzeczywiście skarby. Kocham starocie. Jednak nie wykorzystam taśm w szafie.
OdpowiedzUsuńNie załapię się na nie. Ale też wolę, jak ty, żeby ktoś je wykorzystał zgodnie z przeznaczeniem.
Całuski niedzielne - Ela
Elu, bo każda rzecz musi być z sensem wykorzystana. Zabrałam, bo przepadłyby w kontenerze na śmieci. Ale ja też na nie ani sentymentu, ani miejsca nie mam. Szkoda by leżały.
UsuńCudowne te koronki, mam w pamięci podobne w babcinych szafach :D
OdpowiedzUsuńSzafy po babciach stoją u mnie, noszą ślady po przypinanych koronkach, mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto lubi ten styl i użyje zgodnie z przeznaczeniem :)
Ja też jak mam okazję to zbieram róże starocie ale też mają dalej służyć a nie robić za dekorację :D
E-wełenko - wszystko powinno być w ruchu :)
UsuńMam taka witrynkę w kuchni. Oszkloną. Niby dobrze by się tam prezentowała taka taśma, ale jednak nie widzę takich delikatności u siebie :-)
OdpowiedzUsuńNiech znajdą kuchnię w stylu rustykalno-poniemieckim :-)
Też lubię starocie - to przedmioty z historią i dusza. Gdyby umiały mówić, nie jedno by powiedziały :-)
Ata - otóż właśnie, te koronki przetrwały Festung Breslau, a kto wie kiedy właściwie zostały zrobione. Można dziś oglądać jak bardzo starała się jakaś hafciarka, jak dbała o swój dom.
UsuńAniu, choć jedną taśmę, toć to Stolz jeder Frau, nie tylko niemieckiej, a w moim stareńkim niemiecki kredensie było by jej miło. Daj, sprzedaj, wymień na coś. Nie wiem. Jestem pazerna bardzo, dopiero dostałam od Ciebie kapę...
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare graty, to wiesz. Piękne te Twoje skarby. Pozdrawiam
Owieczko - tak mi się zdaje, że one do Ciebie powinny trafić, więc bardzo się cieszę, że masz na nie ochotę. W Twoim domu będą na miejscu.
UsuńWiem, że gdybyś zmieniła zdanie to ich nie wywalisz do pieca, podarujesz dalej. Są dla Ciebie.
Byliśmy w piątek ferajną na grzybach, niedługo pewnie znów się w Dolinie zagrzybimy to Ci podrzucę :)
Dziękuję najmocniej. Zdania nie zmienię, bo dom taki właśnie będzie do końca mych dni, a potem to dzieci wiedzą, że się nie godzi wyrzucić, ale dać temu, kto uszanuje, inaczej będę straszyć po nocach w charakterze mary. Buziaki.
UsuńP.s.
Nowe sery dojrzewają i będę czekać na Was, jak dojrzeją
W moim domu rodzinnym, a właściwie domu moich dziadków, poniemieckim, też było kilka takich cudeniek, zostawionych przez niemieckich właścicieli i pogardzonych przez szabrowników. Przede wszystkim pamiętam półokrągłą puszkę z napisem "mehl", z drewnianą klapką, która pasowałaby do Twojego pojemnika na cebulę.
OdpowiedzUsuńA chlebak jest piękny, naprawdę mnie zauroczył, nieważne, że mu rączki brak, tak widocznie było mu pisane ;)
Koronki półkowe wyglądają jak wczoraj zrobione, nieprawdopodobne jak czas się z nimi łagodnie obszedł. Pozdrawiam :)
Tysiu - to są takie zwykłe ciepłe rzeczy domowe, my już mamy inny stosunek do nich niż nasi przodkowie. Wiem, ile wspaniałych rzeczy z kolei musiało z mojej wschodniej części Rodziny pozostać we Lwowie i okolicach. Chciałabym, by ich następni właściciele też tak z kurzu otarli....dlatego ocalam.
Usuńp.s. do taśmy nie startuję, bo u mnie (wciąż na wynajętym), ani stylu ani mebla pod nie nie ma :( Cóż.
OdpowiedzUsuńThanks for linking to my blogpost "Vatertagsausflug zur Motte von Seeg" (Excursion on Ascension Day to an early-mediaeval castle hill in the Allgäu village of Seeg) http://kinicounty.blogspot.de/2011/06/vatertagsausflug-zur-motte-von-seeg.html!
OdpowiedzUsuńCangrande - dziękuję za Twój ciekawy blog, serdecznie pozdrawiam!!!
UsuńAleż skarby. Ja też wolę pozostawić rzeczy takimi jakie były. Nie uzupełniam uszczerbków bo nie chcę starych - nowych...tak już mam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie umiem znaleźć maila... chętnie przygarnęłabym , choć troszkę. Mam stary kredensy po prababci... przepięknie by w nich wyglądały. Mój mail ataboh@wp.pl
UsuńTutaj możesz zobaczyć jeden z nich... jest taki jak był, nie restaurowany... piękny
Ataboh - te dwie taśmy trafią do Owieczki Rogatej. Ale zapamiętałam, że lubisz takie rzeczy, więc będę o Tobie pamiętać, a trafiam na rozmaite rzeczy :)
UsuńBędzie mi miło... ale na pewno u Owieczki Rogatej będzie im dobrze. Cieszę się, że będzie im dobrze. To najważniejsze. Zawsze mi żal, gdy takie skarby się marnują. Pozdrawiam
UsuńPiękne rzeczy. Masz dar do wyszukiwania i ocalania :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - nie mogłam uratować i tak wielu innych, powybierałam na chybcika. Co miało szczęście - ocalało. Nie było czasu.
Usuńja niestety nie ma takich szaf :( a szkoda,a propos rdzy mozna sa posmarowac olejem jadalnym lub nie wtedy wyglada inaczej, mniej radzawo
OdpowiedzUsuńJadziu - to ja tym olejem polecę po ranach, ale w realu to lepiej wygląda niż na fotce, zdjęcie bardziej rdzę wywołało.
UsuńDzięki, jutro będzie smarowanie ;))))
Piękne skarby odkryłaś. Taki chlebak pamiętam za dzieciaka, bo mieszkaliśmy w poniemieckich blokach i dużo rzeczy Niemcy pozostawili podczas ucieczki:)
OdpowiedzUsuńKoroneczki są piękne, ale ja dziękuję, innym się przydadzą :)
pozdrawiam, Marlena
Marlenko - mam jeszcze inny, zdecydowanie późniejszy, ale też przedwojenny, bardzo zgrabny, do pokazania innym razem.
UsuńOchlebakowałam się :))))
Cudne starocie!
OdpowiedzUsuńNa moich półkach takie taśmy wyglądałyby cudnie, ale ja niestety jeszcze nie dorosłam do tego, żeby mieć od kogoś, sama muszę zrobić i już. No to SE zapamiętam i kiedyś odgapię :-)
Lilko - te nasze dzieła też ktoś po kilkudziesięciu latach obejrzy z radością :))), trzeba więc nie oglądać się i robić swoje! odgapiaj!
UsuńPiękne taśmy ocaliłaś Anuś. Chwała Ci! Na pewno będą pięknie się prezentować w zacnym kredensiku w klimacie.
OdpowiedzUsuńAniu - mam nadzieję, że u Rogatej im będzie jak w domu - niemieckiego posłuchają, może spotkają coś z epoki znajomego :)
UsuńCudeńka, z duszą i historią - w dobre ręce trafiły :-)
OdpowiedzUsuńSylwko - w dobre, zacne i pracowite! Do Rogatej! Teraz mają dobrze.
Usuń