Obudziła się dzisiaj z narkozy. Jest lekko oszołomiona. Operacja przebiegła planowo, trwała 3 godziny.
W piątek wychodzi ze szpitala. Szpital wbrew zapowiedziom nie załatwił Alinie miejsca w hospicjum.
Ma iść do domu.
Nie cackają się jak widać.
Moja kuzynka jedzie do córki, właśnie szuka najbliższego kursu busem do Enschede.
Może być z tym kłopot przed świętem, ale matka i na piechotę doleci do dziecka.
Ja obdzwaniam znajomych kierowców tirów, może trafię na jeszcze szybszy kurs.
Teraz pozostaje czekać na wynik badania histopatologicznego, rehabilitację, ewentualne leczenie.
Dziewczyna jest silna!
Jeszcze raz Wam dziękuję za wsparcie, maile i telefony!
Życzę Wam i Waszym najbliższym zdrowia.
Takie zwykłe, banalne słowa dziś dla mnie nabrały najwyższego wymiaru.
Potrzeba Jej będzie więc jeszcze więcej siły...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Nią i za Was wszystkich.
Dopiero teraz będzie potrzebna siła i wiara...ogarniam was myślami...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzdrowie jest najważniejsze. Dużo, dużo siły dla dzielnej Aliny!
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę informację. Myślę o Twojej Alinie, trzymam kciuki. Pozdrawiam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuńNadal trzymam kciuki za Alinę,życzę powrotu do zdrowia,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że udało się dobry przewóz znaleźć. Trzymam kciuki za szybki powrót Aliny do zdrowia i ślę pozytywną energię. Dużo sił Wam życzę!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że już po!!!!Teraz musi być tylko lepiej!!!!
OdpowiedzUsuńDołączam z myślami i pozytywną energią :-)
OdpowiedzUsuńKciuki trzymam nadal. Za życzenia zdrowia dziękuję. Czasami aż żal patrzeć, jak bezmyślnie je narażamy.
OdpowiedzUsuńAniu, wiem, jak ciężko jest czekać, okropnie ciężko, ale my tu zaglądamy i też czekamy, niech się to czekanie troszkę na wszystkich rozłoży...
Dziewczyny Złote! Musi być dobrze, bo to Dobra, Kochana Baba.
OdpowiedzUsuńTak jak Antosia napisała - dobro wraca, więc ja się tego trzymam.
Skoro ona mimo swoich kłopotów rozmaitych innym pomagała, za darmo, bez pieniędzy, z uśmiechem to teraz ma czekać na lokatę z kapitału.
Już teraz tylko czekanie, moc wysłana niech działa i niech Ją Anieli strzegą! Howgh!
DZIĘKI!!!!!!!!!!!!!!!!
aniu nie bylo mnie t wczesniej ale sie przylaczam . trzymam kciuki zebym byla blizej holandi to bym sie wybrala a tak moge tylko pozytywna energie wysylac.
OdpowiedzUsuńAnuś, hospicjum jest tylko dla stanów terminalnych, a Alina nie jest z pewnością umierająca. Dużo jeszcze przed Nią i nadal będzie musiała walczyć z chorobą.Teraz najwięcej zależy od Jej psychiki.Przekaż, jeśli będziesz miała okazję, że tu wszyscy życzą Jej szybkiego powrotu do zdrowia i mnóstwo wytrwałości w pokonywaniu choroby.
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
Halinko - dziękuję!
OdpowiedzUsuńAnabell- nie wiem jak to określić, ale funkcjonuje tam taki dom opieki poszpitalnbej w przypadku osób samotnych po cięższych zabiegach. Nie jest powiązany ze szpitalem ale ma fachową opiekę. Nieraz na bardzo krótko, na minimum, ale jest taka opcja.
Grunt, ze wyjazd w toku, zaraz będzie wśród miłości. Dzięki!
Pięknie wyglądasz. Masz miłą twarz i piękny uśmiech!!!!!
OdpowiedzUsuńCałuję!!!
To dobra wiadomość, że już po. Teraz trzymam mocno kciuki za najbliższe dni i za dalszą rehabilitację.
OdpowiedzUsuńPozdrów swoją bratanicę od nas, dobrze?:)
Necca - dziękuję!
OdpowiedzUsuńAnn_margaret - jasne, dostanie wszystkie Wasze słowa! Zrobi się jej miło!
Trzymam kciuki, aby Alina poradziła sobie ze wszystkimi przeciwnościami:)
OdpowiedzUsuńCzekam do dobre wieści:)
Anuś, dopiero teraz zapoznałam się z sytuacją. Życzę dużo sił i przesyłam dobre myśli dla Aliny. I dla Ciebie też. Zdrowia dużo....
OdpowiedzUsuńWysyłam wszystkie ciepłe myśli jakie tylko się da :*
OdpowiedzUsuńchyba cos przegapilam ale doszukam sie o co chodzi jestem na urlopie to bede miala czas :)
OdpowiedzUsuńsuper:)oby dalej bylo tak dobrze,jestem z Wami caly czas myslami i modlitwa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję, bardzo dziękuję.... w czwartek będzie już jej Mama na miejscu.
OdpowiedzUsuńMa opiekę dochodzącą. Ze szpitala wypisano ją w sobotę.
Nie udało się znaleźć szybszego kursu z powodu Wszystkich Świętych.
Jestem bardzo wdzięczna za te dobre słowa.
Dołączam się do grona ściskających kciuki! Dużo zdrowia :*
OdpowiedzUsuńPoohatko, czekam na wieści... coś się spóżniają... ale jej mama już tam jest.
OdpowiedzUsuńAniu......co z Twoją siostrzenicą......bo czytam hurtowo.....kilka m-cy ogarniam.....i chyba nigdzie nie doczytałam.....Przykro mi strasznie....zmaganie sie z chorobą jest okropne...i dla samego chorego i dla jego najbliższych.... bezsilność z odległości wprawia w złość.....mam nadzieję, ze leczenie poskutkowało....
OdpowiedzUsuńMonia - niedługo miesiąc chemii... wszystko w rękach Szefa.
OdpowiedzUsuń