- Co robisz w sobotę?
- Hmmm, nie wiem, może będę w pracy, jak nie to standard - działka, soki, sprzątanie etc.
- Mam propozycję - idziemy na koncert!
- OOOOO........ Jaki?????
- George Michael!
- Fajnie, ale w tej chwili jakoś w budżecie nie przewidziałam koncertu Elorko!
- Bilety mam dwa! Z pracy! Dali mi za zasługi! A ja lubię z tobą chodzić na koncerty!
Tu wspomniała Kasia jak się razem wybrałyśmy na ostatni koncert Police, który zagrali w Chorzowie.
No tak. To była bajka!
George Michael nie był nigdy moim idolem.
Tzn, zbyt łagodny pop początkowy, a potem zbyt rozlazłe aranże na nutę soulu i jazzu trochę za wolne jak na mój temperament powodowały, że nie zapamiętuję jego utworów. Ale też kilka z nich doskonale znam i lubię.
Wiem o upodobaniach tego pana, ale przyznam się, że bez szczegółów. Nigdy nie zajmowało to mojej głowy. Dopiero okazja do bycia na koncercie spowodowała, że wujka gugla popytałam o to i owo.
Mało tego, przed koncertem, przy wejściu na stadion zobaczyłam starszą panią z afiszem ręcznie wypisanym o treści mniej więcej:
"Mężczyźni homoseksualni współżyjący ze sobą nie dostąpią Niebios, są w stałym grzechu".
(treść może lekko była inna).
I to spowodowało, że sporo czasu patrzyłam na niego równocześnie widząc afisz.
No nic. Trzeba czasem spojrzeć na człowieka, na to co robi bez ocen.
Jako artysta - dobry, silny głos. Zorganizowany na koncercie.
Nasza nijaka orkiestra z Filharmonii Wrocławskiej doskonale była zakamuflowana przez jego muzyków.
Świetna scenografia. Doskonałe nagłośnienie.
Najważniejsze - co zawsze słyszę - ani jednego fałszu!
Były dwie części.
Przed pierwszą nasz wrocławski Prezydent Dutkiewicz otworzył uroczyście Stadion. Niestety na ten moment my z Kasią z winy komunikacji miejskiej nie dojechałyśmy, więc Prezydent otworzył go bez naszego udziału.
A potem tłum poszalał w meksykańskiej fali i zaśpiewał George.
TU ZDJĘCIA PRASOWE
Bardzo podoba mi się Stadion, ale razi niewykończony beton, co może miało sugerować jakieś nawiązanie do Hali Stulecia, ale tam beton jest jednolity. Natomiast w Stadionie zacierki, nierówności, plamy. Nie ta estetyka.
Sprawia wrażenie małego. Dobrze trzyma dźwięk.
Na przerwie tłumy ruszyły do kibelków i do makdonalda. Za mało toalet, za duże kolejki, nie udało mi się skorzystać.
Druga część repertuarowo lepsza - a w pewnej chwili była znakomita. Pod koniec, kiedy zaśpiewał kilka żywszych kawałków dostał klaski na stojaka i tłum nawet tańczył.
Podobało mi się. Muzyka na żywo zupełnie inaczej brzmi, niż z płyty w domowym zaciszu. A jeśli jeszcze jest to tak dobrze zorganizowany występ to sama przyjemność.
Zanim wyruszyłyśmy na koncert, Kasia jeszcze dodała przez telefon, żebym nie brała żadnej robótki!
- Bo wiesz, jedziemy tramwajem, zanim wyjmiesz pracę to będziemy na miejscu!
Posłuchałam.
Przejrzałam co wolno i według spisu zostawiłam aparat w domu, natomiast zabrała dla mnie Kasia buteleczkę wody mineralnej malusią. Kazali wywalić ochroniarze.
W spisie widniały tylko szklane butelki, ale nie było czasu na dyskusję.
Powrót był już dobrze zorganizowany, specjalne darmowe autobusy odwoziły ludzi w okolicę Rynku, a stamtąd mój mąż nas zabrał. W domu byłam o 1 w nocy.
Elora ma przekopane!
Kiedy z podziwem spojrzałam na miejsca jakie przyszło nam zająć (na wprost, w pierwszej trybunie bez ludzi z przodu) stwierdziłam, że musiała chyba w skali Polski zdobyć nagrodę firmową, bo miałyśmy doskonałą widoczność!
Uśmiech Elory.
No to dodałam jeszcze - A gdzie siedzi Twoja firma?
- Hmmm, na dole jedna osoba.
?????????????????????????????
- Bo.... bo ja cię okłamałam. Ja te bilety kupiłam dla nas.
Zaskoczona jestem bardzo, równocześnie strasznie ucieszona.
Kasia użyła podstępu by mnie zabrać na koncert, bo wie, że ja to lubię. Bardzo Ci Kaś dziękuję! Jestem ogromnie wzruszona! Nie pozwoliłabym sobie na takie fanaberie.
A los jak widać dalej łaskawy i takie osoby są koło mnie............jeszcze nie przetrawiłam tej niespodzianki...
PS. Kasia - widzę nas na tym filmiku! Albo mi się zdaje :))))
To miałaś bardzo miła niespodziankę. Co by ów pan nie wyprawiał w sferze życia intymnego to i tak nie umniejszy jego talentu. Osobiście go lubię, od początku. Wprawdzie jak mawia moja pewna znajoma "tyle dobra się marnuje", to i tak go lubię. I wiesz, nawet nasze sopockie festiwale znacznie lepsze wrażenie robiły gdy się było na żywo.
OdpowiedzUsuńZ tym betonem to pewnie jeszcze coś zrobią, a zresztą, stadion to nie sala w filharmonii, nie musi być wymuskanie.
Miłego,;)
No, i tak ma być. W końcu i Leonardo, i Oskar i tylu ludzi sztuki. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńNie potępiam jako ludzi bo nie mam prawa. Bardzo lubię Goka - tego od ubierania pań.
Dla mnie tak po prostu to pokusa, podobna alkoholowi, tytoniowi, kleptomanii. O bardzo złożonej strukturze, jednym się udaje innym nie.
Nie akceptuję, ale mogę z takimi ludźmi żyć i podziwiać ich talent.
Co do betonu - mam nadzieję, że dopracują. Ja nie jestem detalistką, ale razi.
Każdy koncert na żywo jest niepowtarzalny. warto na nich bywać.
Wspaniała niespodzianka. Oj musiałaś być bardzo grzeczna ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity prezent! Ty to masz szczęście :) Koncertu nie słyszałam, ale od południa do prawie 1 w nocy Legnicką i Popowicką gnały auta na sygnałach. Niezbyt przyjemne dźwięki.
OdpowiedzUsuńFiquei muito feliz com teu comentario! Muito obrigada! beijo aqui do brazil
OdpowiedzUsuńZgadza się Dziewczyny - to piękny prezent, niesamowita niespodzianka, dałam się nabrać na serio.
OdpowiedzUsuńNie zasługuję na takie wydarzenia, nie wiem czemu to się dzieje.
Necca - congratulations!!!!
OdpowiedzUsuńAleż fantastyczna sercowa osoba jest w Twoim otoczeniu!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA że jesteś cudną duszyczką, to zasługujesz na takie bliskie osoby!
Zazdroszczę koncertu, bo też lubię na żywo, ale za georgem nie przepadam. Co do stadionu - Agata pracowała w restauracji dla vipów w zeszłym tygodniu podczas walki Adamka i stwierdziła, że stadion to jeszcze jedna wielka budowa :)
OdpowiedzUsuńMonilew - obym się nigdy nie myliła, ale ja mam takie dokładnie wrażenie, że tylko takie znam. Każda w swoim rodzaju!
OdpowiedzUsuńIrenko - na zewnątrz budowa na całego, ale ten środek mnie martwi. Jak tak zostawią to będzie kicha.
Ale ojtam, no coś Ty!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie zasługujesz?
No wiesz!
To nie ma nic wspólnego z zasługiwaniem.
To... to po prostu tak ma być - i już!:)
Zaczyna mnie to przerastać Dorotko!
OdpowiedzUsuńAnia, ale fajna niespodzianka:) pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńYenulko - wczoraj jedno moje dziecko powróciło z Krakowa i jękło: Jak ci zazdroszczę!!!!
OdpowiedzUsuńDo dziś nie mogę się nacieszyć tym wyjściem i dalej się bardzo cieszę!
Aniu, uściskaj Kaśkę i ciesz się, koncertem. Zasługujesz na takie prezenty :)
OdpowiedzUsuńMasz cudowną koleżankę! Pozazdrościć :-))
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc - otwarcie stadionu BEZ WAS??? Unieważnić! I powtórzyć ;-D
Irenko - uściskałam Kasię, jestem dalej w zachwycie!
OdpowiedzUsuńAta - bo ja znam tylko wspaniałych ludzi! A Dutkiewicz powinien się wstydzić, że na nas nie poczekał, w końcu nie jechał tramwajem tylko go na lektyce wnieśli. Miasto zawaliło.
Powinni powtórzyć, zgadzam się!
Pisz więc petycję! Oflaguj się! Leć protestować w tej cudnej zieleni z włosem rozwianym!!
OdpowiedzUsuńMasz rację, kudłami zarzucić i na protest!
OdpowiedzUsuńDobrze mieć takich przyjaciół. I zasługujesz :)
OdpowiedzUsuńPoohatko - ja mam farta w życiu z takimi! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę troszkę, bo George Michael był miłością mej nastoletniej przeszłości, wielką, jedyną i złamał mi serce swym nieodpowiednim ukierunkowaniem spraw, hmmm, intymnych. Na żywo go nigdy nie widziałam, ale może kiedyś się uda.
OdpowiedzUsuńUda się bo będzie! Ale nie wiem kiedy. :)
OdpowiedzUsuń