Wyskoczyłam na sekund pięć by w lumpku kupić dziecięciu koszulę hawajską na imprezę, a tam ta-dam czekał na mnie kosz niebylejaki z bawełną za 16 zł!
Firaneczka na małe okno i w połaci dachu
Oraz odpowiednia firanka pod suszącą się alpaczkę:
Koszula hawajska czekała w odpowiednim stonowanym kolorze, bo Synu broni się przed wariactwem jak może i brakuje mu mamusinej odwagi. Reszta dziatek ma szaleńcze przebrania.
i........... TADAM!!!!!!!!!!!!!!!! HAFTY POLSKIE NR 2/2011!!!!!!!!!!!!!!!!!!
One tak sobie na mnie czekały w kiosku!!!!
Blisko domu!!!!!
Zapodziały się Pani Kioskowej i nie oddała ich!!!!!
Sen wariata się ziścił.
Bardzo dziękuję Madzikowi Emade, bo się bardzo zaangażowała w szukanie gazety! Buźka!!!
Jeszcze Wam pokażę odnośnie alpaki czego nie przędę, ale zbieram i te farfocle ufilcuję albo cuś.
Się nie da tego i już.
Najgorsze to te drobinki o średnicy 0,5 cm i mniejsze, jak wesz się czepia taka malizna do włókna i ciężko ją odłowić. Drum by pewnie 3/4 tego przemielił, ale na szczotkach to robota głupiego i nie ma efektu.
PS. Lot ENT1916 szczęśliwie moje dziecko przywiózł do kraju. Zaraz wdepnie do mamusi.
I szafa gra! :) Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńJa z Tobą nie wytrzymam! Zazdrość mię żre z mlaskiem wielkim, paniała?
OdpowiedzUsuńNo ileż można wytrzymać, noooo?:D:D:D
(kilka tygodni cicho siedziała, a teraz wyskakuje z pomysłami jak diabeł z pudełka, Kankanka jedna:D)
Faktycznie masz szczęście i oby Cię nie opuszczało :)). Zdobycze wspaniałe! Tak sobie tylko myślę czy nie przydałaby Ci się dodatkowa para rąk? ;)))
OdpowiedzUsuńNo toś w czepku rodzona Kankanko. Zajrzałam tu raz jeszcze, aby popatrzeć na te piękne alpacze motki, a tu nowy wpis i takie skarby. Padam z nóg bo zwoziłam siano (drugi pokos, lepszy niż pierwszy) dla moich 80 owieczek, aby miały ładną wełenkę dla Ciebie na przyszły rok, ale jak zwykle w czasie sianokosów jestem sama, więc ledwie dycham. . Dobrej nocy życzę
OdpowiedzUsuńszczęściara! gdyż i zasłużona!
OdpowiedzUsuńKotuś, lepiej być szczęściarą niż tzw. "półtora nieszczęścia". Bawełenki super, firanki też, a koszula hawajska, ale spokojna.
OdpowiedzUsuńFajne zakupy!
Miłego, ;)
No nie! Ledwo jeden wpis przetrawiłam spokojnie, a tu już drugi jest!
OdpowiedzUsuńSuper fart!! Szczęście Ci się należy jak psu micha!
Sorry za porównanie, ale tak jest, a ja nie mam weny na bardziej poetyckie metafory ;-)
Z tą alpaką to współczuję, ja to poszłam na łatwiznę, oddałam wełnę wypraną i wysuszoną do mechanicznego gręplowania, no i posiadam jeszcze drumka który mi ułatwia pracę. może mieszkamy blisko? chętnie się podzielę drumkiem.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam na śląsku
Pozdrawiam
Madziu, jeszcze raz dziękuję! Już wiem, ze nie zginę nigdy!
OdpowiedzUsuńDorotko - taka znowu karma.... zaległości mam w blogu to muszę podgonić bo ja w innym świecie co dnia :)
Frasiu - chyba mi rosną, czasem bardzo czuję bóle w plecach :))))
Owieczko najmilsza, no toś się utyrała dzisiaj. Dobrej nocy!
Ulcia - szczęściara faktyczna, te Hafty najbardziej cieszą i firanki za 5 zł bez konieczności dopasowywania :)
Anabell - ależ piękne powiedzenie! Muszę to zapamiętać! Super!
Ata - o matuś, psu trza dać!!!!
Appolinar - ja bytuję we Wrocławiu, Śląsk to jak najbardziej :))))Propozycja bardzo kusząca :))))
Pies, a właściwie sucz u mnie na głowie męża spoczywa - nakarmiona jest.
OdpowiedzUsuńFredek (kot) michę ma pełną, bo nie lubię jak mnie gryzie po łydkach i bije po tyłku!
Idź psa karmić!
Już zapodałam. I już sobie wróciłam.
OdpowiedzUsuńTo się nazywa siła netu! Setki kilometrów od siebie, a dzięki mnie pies z głodu nie przymiera! :-DD
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do Katowic na zabawę z drumkiem i dobrą kawą
OdpowiedzUsuńno proszę Ata, jak to można dobrze czynić na odległość!
OdpowiedzUsuńppolinar - oj te Katowice i okolice kochane! Ile tam fajnych Dziewczyn już znam! Trzeba będzie pomyśleć :)))
OdpowiedzUsuńZ Wrocławia rzut beretem!
Świetne efekty wizyty w lumpeksie. Szczególnie ta pierwsza firanka urzeka.
OdpowiedzUsuńCzy Ty sobie zamarzysz o czyms wychodzisz z domu i wszystko na Ciebie czeka ? szczęściaro, a może raczej potrafisz wszystko przekuć na sukces, tacy ludzie przyciągają szczęście
Oj jak milo poogladac twoje trofea. Moze ja tez powinnam sie wybrac na lowy?
OdpowiedzUsuńte małe kawałki to taka docinka podczas strzyżenia (owce też tak mają ) parszywi to resztę ale nie łudź się że, grępel wiele pomoże coś tam wypadnie ale reszta będzie wczesana w runo i zacznie się sypać dopiero później (duży grępel tak ma nie wiem jak jego mniejszy kuzyn od Appolinar). Ja to co się daje to ręcznie się pozbywam, trochę uciążliwe ale nitka ładniejsza.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to też mieszkam niedaleko w Tarnowskich Górach :))
Dosłownie rzut beretem, tylko proszę nie jechać rowem!
OdpowiedzUsuńU mnie spotkanie zapowiada się na 23, 24 wrzesień - plan filcowanie z Sabiną z wśród słoneczników. Zapraszam.
Po prostu Ci się należy! Howgh!
OdpowiedzUsuńNo Kankanka wypisz wymaluj:D Farciara:))) Taki połów. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, Asia (appolinar) będzie mnie 23, 24 września dokształcać z filcowania.
oj dziewczyny z filcowaniem to ja jeszcze nie jestem tak zaawansowana, no chyba że, coś "zmaszczę" ale chętnie przeczytam relację z tego spotkania a, tak swoją drogą to miło odkryć pokrewne dusze w okolicy :DDD
OdpowiedzUsuńTo Ci się udały zakupy. Zwłaszcza te upragnione Hafty Polskie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniurozello - wstaję rano, Bogu dziękuję, ze mnie coś boli lub nie i zasuwam z myślą: co też dzisiaj miłego się wydarzy!
OdpowiedzUsuńPrzykrości nawet jak mnie spotykają to albo spływa, albo się wydenerwuję sama w sobie tak, że już nie chce mi się tego omawiać i staram się z tą gębą radosną biec dalej :)))
Iza - najlepsze są nieplanowane, wtedy cieszą! Bo jak czegoś się szuka uparcie to długo trwa. Poza koszulą i kawałkiem starej firanki na nic innego nie liczyłam.
OdpowiedzUsuńE-wełenko - im dłużej ręcznie dłubię tym mam większą wprawę i nawet coraz rzadziej szczotek psich używam. Te paskudy małe są najgorsze.
OdpowiedzUsuńAppolinar - oj zapisuję w kalendarzu i dam znać!!!! Bardzo bym Was chciała zobaczyć!
OdpowiedzUsuńOlsun- jasne! Należy się i basta :)))
OdpowiedzUsuńSabinko, Karino - czyżby nam się to udać miało????? Zrobię wszystko by dojechać i Was uściskać!!!!
OdpowiedzUsuńDendrobium - no masz, Hafty to po prostu bajka na jawie! Na to nie liczyłam absolutnie!
OdpowiedzUsuńAniu, jak już zdecydujesz się przyjechać do Katowic to proszę nie zapomnij o mnie :)).
OdpowiedzUsuńNormalnie szczęściara jesteś i tyle - jedne odwiedziny i tyle fajnych rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńFrasiu - jasne!
OdpowiedzUsuńSylwka - od czasu do czasu sobie mówię "głupia jesteś" a takowy ma szczęście :))))
Aniu, te małe resztki to rzeczywiście podszerstek ze strzyży. Im mniej wprawny strzygacz , tym go więcej. Nie wczesuj go runo, bo tak jak dziewczyny piszą, wypadnie. Szkoda Twojej pracy. Te resztki świetnie nadają się do robienia malutkich filcowych kuleczek, które później dodane do runa i wyczesane na np. drum carderze ( muszą się czegoś złapać, by nie wypadać z gotowej nitki) dają piękny efekt tweedu
OdpowiedzUsuńA jeśli tej firaneczki masz więcej – uszyj z niej worek i przechodząc koło suszarki, podrzuć nim parę razy w górę. Włókna szybciej schną i pięknie wyglądają.
Tak włąśnie robię Basiu, wyławiam z runa te farfocle i odkładam. Z myślą o wykorzystaniu jakoś, bo recykling drugą mą naturą i skąpstwo mam wdrukowane.
OdpowiedzUsuńWorki mam takie firankowe z lidla, które wykorzystuję w pralce. Ale jak tak leży alpaczka to ja ją co chwila przerzucam. Samoistnie wtedy dużo zanieczyszczeń wypada. A potem ją skubię najczęściej palcami, bardzo mało włókna obecnie rozczesuję, takie idzie na szczotki, które ma dużo zanieczyszczeń.
Farfoclom mówimy NIE!
Dzięki Basiu!
Kankanko poważne problemy z netem nie dają płynnie odpisywać na posty,
OdpowiedzUsuńna weekend wrześniowy 22-25 mam zapisane połoniny bieszczadzkie ale to zależy od pogody dlatego jak się nie pogniewacie dam znać najpóźniej
U mnie też net rozłącza się co chwilę. Od wczoraj mam taką jazdę!
OdpowiedzUsuńOk. pewnie zmówimy się w ostatniej chwili :)))))
Świetne łupy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń