Na to bardziej eleganckie miejsce. Pod Młynem.
Zresztą najczęściej bez myśli przewodniej chodzimy w takie miejsca.
Co prawda szukam obecnie zielonej halki do sukienki szydełkowej, ale najpewniej będę ją musiała uszyć.
Poradźcie przy okazji: czy kupić satynę, wiskozę czy bawełnę?
Sukienka jest z zielonej bawełny dziergana na szydełku.
A na targu czekał na mnie Pan z czesakami.
Zapytany o cenę wybąkał - 15 zł za sztukę!
No to przecież pójdę na rękę i stwierdziłam - To co tak Pan będzie z jednym stał w ten upał, wezmę dwa!!!
Na to słyszę: - O to dam rabat i za dwa należy się 20 zł!!!
:))))))))))))))))))))))) czujecie???????????
Zabytek to podobno z XIX wieku.
Niestety nie ma na to dowodu i tylko stan ogólny może to potwierdzać:
Po chwili oba czesaki trafiły do wanny i do ostrego szorowania antycznego brudu. Jeszcze mokrawe.
Wymiary części roboczej - tej kolczastej 20 x 20 cm. Ważą trochę, więc po pracy nimi będę jeszcze większą kulomiotką, ale tu wystarczy kilka ruchów by kłaczki się rozczesały.
Lato dzisiejsze bardzo piękne było, więc dla Was jeszcze moje kwiatki z ogródka w prezencie:
No to może powinnaś jeszcze w lotto zagrać ;))). Cieszę się, że znowu udało Ci się coś fajnego i przede wszystkim przydatnego upolować :). I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno nawet nie wiedziałabym do czego takie cudo służy ;). A teraz jak gdzieś zobaczę kołowrotek, wrzeciono, motowidło czy inne ustrojstwo służące do "produkcji" wełny to od razu myślę o Tobie :).
OdpowiedzUsuńKwiatki śliczne!
Farciara z Ciebie. Kup satynę, lepiej by halka była śliska.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Radość z zakupów - najcenniejsza :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
A ja do Młyna jeszcze nie dojechałam. Trzeba to zmienić :)
OdpowiedzUsuńSatynę! To dla mnie taki powiew luksusu ;-))
OdpowiedzUsuńA farta masz! I niech tak trwa! Dobrym ludziom ma być dobrze! :-))
mnie takie to korniki zjadły razem z pierwszym gręplem, nawet zalewane terpentyną dały radę,
OdpowiedzUsuńfaktycznie biceps i nie tylko będzie godny pozazdroszczenia:))
Dziewczyno!!!!
OdpowiedzUsuńszczęście chodzi w parach, widzę,że niedziela owocna, czesaki świetne, dobrze że Pan mąż naprawił je i masz całkiem sprawny nowy antyczny sprzęt.
Teraz możesz szaleć z czesakami jak z marakasami do rytmu. Pozdrawiam
wydaje mi sie ze satyna jest bardziej elegancka, zeby tylko jeszcze udalo ci sie trafic na ladny odcien zieleni,czesanka wyglada na bardzo wysluzona ale to liftingu napewno przybierze inna twarz ;)
OdpowiedzUsuńAniu, dobrze Frasia radzi, kreśl Dziewczyno numery w Lotto! Nie pozwalaj szczęściu odejść:)
OdpowiedzUsuńGręple trochę zaniedbane, myślę,że ostatnie 20-30 lat,nie pracowały, ale z Waszymi zdolnościami na pewno odzyskają właściwy sznyt.
No lato było cudne - ja mam 50 km rowerowych w nogach, cztery litery bolą, poza tym wytarzałam je w pokrzywach przy okazji czynności fizjologicznej:D
OdpowiedzUsuńByło pięknie, uczyłam się robić fotki na moim nowym-starym aparacie (mąż kupił sobie nowe cudo, a ja odziedziczyłam po nim kompaktowego canona - miodzio jak dla mnie!), a teraz reset i w domu dwie padliny pijane słońcem i powietrzem, zaraz rozlegnie się gromkie chrapanie:D
Cieszę się bardzo, że i u Ciebie dobry, spokojny dzień - tak bardzo nam ich od czasu do czasu potrzeba!
Frasiu - chyba sobie skreślę te numerki...
OdpowiedzUsuńAnabell - to chyba masz rację z tą satyną, tylko że znów kobiety w sklepie dziwnie na mnie będą patrzeć i wciskać stylon.
Anek - no takie małe radości :)
Emade - jedź ino w chłodniejszy
dzień, i najlepiej sama to nikt ci tempa nie będzie psuł :), bo ja to szybko-szybko przelatuję kurcgalopkiem, a mąż się guzdrze.
Ata - poluję wiec na satynę od pojutrza, bo jutro się opalam na działce do upojenia.
E-wełenko - te moje po praniu jakby lepiej wyglądały, ale liczę się z szybkim ich zejściem niestety przy takiej ilości wełny.
Appolinar - nie naprawił, one są tylko umyte przeze mnie. Do naprawy to muszą mocy urzędowej nabrać :)
Pan Mąż powolny.
Jadziu - a niech wygląda jak z muzeum byleby czesała. satynę już przyklepałam.
Basiu - te raczej jako jeden z okazów muzealnych w naszym domu potrzymam, będę jednak szukać nowszej lub mniej utyranej wersji. Coś tam mój ścichapękł Małż wypatrzył w necie. Będziem kombinować!
Dorotko - dzień był piękny chociaż hałaśliwy, ale w nocy to ja z dzikiem miałam spotkanie i rozpacz przeżyłam, kiedy droga się w nocy skończyła a ja sama w fordziku a obok woda. Niewiadomojaka.
Na szczęście jestem.
Szczęśliwy traf :")
OdpowiedzUsuńZ jakim dzikiem???
OdpowiedzUsuńNo pisz zaraz!
Oj, czesaki z kawałkiem historii ? gratuluję, no i masz tam widać fajne "szpery".
OdpowiedzUsuńCo do szczęścia to w stronę lotto nie działa niestety. Sprawdzałam , pomimo życiowego fartu, lotto nie podlega temu, a szkoda.
Malaalu - udało się!
OdpowiedzUsuńDorotko, napisałam.
Aniurozello - zawsze na coś trafię :)a w lotka nie grałam nigdy, więc raz muszę. Ale gnać ekstra nie będę, wykorzystam pobyt w markecie najbliższym.
ja polecam bawełnę, bo naturalna, zdrowsza dla ciała, mniej "potliwa" ;) a czesaki że tak powiem "wyczesane" :)
OdpowiedzUsuńKpkacha - nawet mam idealny kolor bawełny, ale może się zadzierać jednak jak rajstopki pod spód włożę. Też o niej myślałam, na gołe nogi idealna, ale już niedługo tego ciepełka.
OdpowiedzUsuńJa w swoich klamotach ze strychu od sąsiada posiadam jakieś duże zgrzebło druciane, sąsiad mówił, że to było do wyczesywania lnu. Muszę się temu przyjrzeć w dogodnej chwili.
OdpowiedzUsuńOj, koniecznie pokaż! A może jeszcze i czesaki bardziej sprawne znajdziesz?
OdpowiedzUsuń