Zanim zacznę o przyjemnościach prawić i moim jednak wesołym życiu to wcześniej proszę przeczytajcie o Chustce u Doroty i o Millu.
Wszystko jest najmniej ważne, gdy nie ma po co, nie ma na co, nie ma za co w obliczu groźby.
Chustka walczy, w Jej przypadku liczy się każda złotówka. Nie jestem bogata. Miałam ostatnie 10 zł które zostały po opłaceniu spraw zaległych. To jest bardzo mało, może i wstyd taką kwotę darować ale wysłałam. Jeśli dziesięć osób wyśle chociaż te 10 zł to jest stówa!
Dziesięć złotych to albo chleb na pięć dni, albo paczka średnich fajek. Pomyślcie.
Napisałam tak konkretnie, bo może myślicie, że tylko wpłaty od tysiąca wzwyż są potrzebne.
Millu - to nasza koleżanka. Walczy z cukrzycą. Lekarze muszą odłożyć termin niezbędnej operacji ze względu na poziom cukru zbyt ryzykowny. Edyta już swoje przeszła. Jej córeczka musi mieć silną, zdrową mamę.
Została więc objęta nowym sposobem leczenia - lekiem o nazwie Victoza.
Bardzo drogim.
Już w toku jest działanie mające wspomóc zbieranie funduszy na specjalne konto w Fundacji, przygotowanie dokumentów i historii leczenia trochę trwa. Millu jest młodą osobą, pracuje. Nie są to jednak zarobki w jej domu pozwalające na wydanie 700-1000 co miesiąc na leki. .
Sama Edyta nie ma czasu czekać - też walczy - założyła bloga SŁODKA POMOC , szuka, pyta, biega.
Nie chce nic darmo, nie chce współczucia, jest silna, wierząca i zdeterminowana.
W Victozie pojawią się rozmaite rzeczy, może komuś się coś spodoba.
Ja na ten cel na pewno coś przygotuję. Blog dopiero zaistniał. Jeszcze jest cichy, adres znajdziecie u mnie po prawej stronie. Tam też pojawi się konto do wpłat na leczenie Millu.
Wiem, że część osób wzruszy ramionami, część uzna, że wpłata raz w roku na Orkiestrę jest w porządku, przekazujecie 1% na pomoc dla wszystkich potrzebujących, pomagacie indywidualnie i zbiorowo.
Nie omijacie żebraka, dajecie na tacę.
W zbieraninie, w drobiazgach jest największa siła.
Pomoc to nie tylko kasa. Pomoc to także dobra myśl, modlitwa, wiedza.
Piszę o tym, bo trzeba.
Bo nie można udawać, że życie to jakoś się potoczy.
Nie jesteśmy w stanie całego świata dźwignąć, ale kilogram - owszem.
PS. Info od Edyty:
Zmiana nazwy bloga Millu wynika z potrzeby unikania nazwy handlowej leku, Edyta za radą przemianowała go na SŁODKĄ POMOC. Cel się nie zmienił.
Aniu... dziękuję:)
OdpowiedzUsuńW tym momencie mogę rozreklamować.
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Ano - nie ma za co dziękować Millu, to obowiązek i potrzeba reakcji. W chorobie każdy jest sam, ale nie musi być izolowany.
OdpowiedzUsuńAnusia - dziękuję! To piękne!
To wobec tego niech Edyta jak najszybciej poda nr konta fundacji z subkontem dla Niej. Chętnie pomogę i wpłacę pieniądze na konto fundacji.
OdpowiedzUsuńMasz rację Anka kilogram to też już coś....
Aniurozello - czekamy cierpliwie, mam nadzieję, że subkonto lada dzień ruszy. To jednak musi być i sprawdzone i udokumentowane szczegółowo przez osoby pracujące w Fundacji. Papiery dopiero wyszły niedawno bowiem Edyta taka "poszpitalna". Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAniu, podaj proszę informację na blogu jak już będzie znane subkonto.
OdpowiedzUsuńO Chustce czytałam u Licencji - każda z nas, każdy z nas może być następny. I zdaję sobie z tego sprawę - i najbardziej przeraża mnie myśl, że w takie sytuacji ktoś zostaje sam ze swoim problemem, skazany na walkę z systemem i ogólną niemocą.
Oczywiście że zaraz podam! To bardzo ważna informacja i sama na nią czekam.
OdpowiedzUsuńChustka i inni wyrazają wolę walki, ja Jej nie znam, ale czytuję od czasu do czasu i nie mogę udać, że nie wiem nic.
Nikt z nas nie wiem co i kiedy może nas spotkać.
OdpowiedzUsuńTo czekam na subkonto.
możemy pomóc!
OdpowiedzUsuńwszystkim się nie uda!
Kankanko,
OdpowiedzUsuńdziękuję za ten wpis........nie umiem wyrazić ot tak w słowach kilku "dlaczego".... ale Ty pewnie wiesz....
zaraz dołożę choćby 10g do tego kilograma do dźwignięcia... i potem też czekam na wieści o subkoncie...
siła w nas drzemie... wiem to...
Aniu, każdy z nas dźwiga swój ciężar ale ten kologram więcej dla innych warto dodać, pozdrawiam i przyłączam do grupy wsparcia!
OdpowiedzUsuńElu, tak właśnie... nikt nie wie kto następny... nie trzeba wiele, czasem wiedza o czyimś smutku pomaga.
OdpowiedzUsuńPomaganie daje siłę.
Basiu - no pewnie! Cały świat jest za duży, jeden człowiek jest całym światem nieraz.
Kasiu - tak sobie myślę, że po prostu tak trzeba, nic ponad. Uściski!
Izo - jak niosę siaty z burakami co mi lecą to zawsze jeszcze chleb dokupuję, nad psem panuję, przechodzę jezdnię po pasach i dopiero jak się wespnę na szczyty to mi ręce opadają. A jak lezę tylko z kundlem po lesie bez obowiązku to nie dość że komary to jeszcze łeb napierdziela :)))
Ściskam ze stolicy Śląska:)
OdpowiedzUsuńI oczywiście ze wszystkim się zgadzam.
Z kilogramem szczególnie:)
Przeczytałam i zgadzam się w całej rozciągłości. Bo przecież grosz do grosza...
OdpowiedzUsuńDorota - zez którego Śląska TY się odzywasz???? Zez Dolnego??????
OdpowiedzUsuńSylwka - o to to właśnie! Myśl! Może któraś z nas wpadnie na fajny sposób?
Pięknie to napisałaś - nic dodać, nic ująć. Czekam więc cierpliwie na konkretne dane (o subkoncie).
OdpowiedzUsuńA Dorotka odezwała się zez Górnego Śląska :))). I mam nadzieję niedługo się z nią spotkać :))).
Z górnego azaliż nieprawdaż!
OdpowiedzUsuńSpotkałyśmy się z Frasią - i nie udało się nagadać, mało czasu, trzeba to będzie powtórzyć:)
Aneczko, odzywam się. jest okej. Dziękuję kochana!
OdpowiedzUsuń