Mazurek 3 Maja do posłuchania
oraz kilka informacji do poczytania TUTAJ.
To zawsze był ważny dzień w moim rodzinnym domu.
Moi Rodzice pobrali się tego dnia, dzień był wybrany nieprzypadkowo :)
Tato starał się zakazane kiedyś Święto przemycić i mieć powód by tego dnia chodzić uradowanym i szczęśliwym.
Dziś pogoda nie sprzyja spacerom, a i Mama samotna..... Tato - ja pamiętam!
Za oknem cudny maj!
W domu na kołowrotku alpaka i oczarowany nią Brunko
Dzisiaj jednak nie wybierzemy się na spacery.
Pada śnieg, pada śnieg....A Hrabia chodzi od okna do okna i woła: Wesołych Świąt! Gdzie są moje sanki?! :):)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze u nas nie bedzie padal snieg, bo porozbieralam swoje dzieci i wyslalam do szkoly. Troche by zmarzly..
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście "tylko" leje, ale temperatura spada więc nie zdziwię się jeśli ten śnieg i tutaj dotrze :(. Spacer odpada, za to mam sporo czasu na dzierganie :). Pozdrawiam ciepło w ten zimny i dosyć ponury (ze względu na pogodę) dzień :).
OdpowiedzUsuńTa, tylko się zaszyć i... uszyć.
OdpowiedzUsuńWyjęłam piecyk olejowy z zakamarka i u mnie w pokoju się zrobiło cieplej. Psy leżą obok grzejnika i chrapią.
...się porobiło! Ech!
OdpowiedzUsuńU mnie na razie słońce, syn na dwór w zimowej kurtce. A miałam już wyciągnąć sandałki...
Mój małżonek dziś raniutko zaproponował, aby ciuchy letnie wyjąć - szczęściem wymówiłam się rekonwalescencją, a potem nie musiałam.
OdpowiedzUsuńButy zimowe nasmarowałam pastą woskową celem przygotowania do schowania na okres lata - dobrze, że nie zdążyłam. Ale postaram się ich już nie paprać - są kalosze i ciepłe skarpety, najwyżej spacer będzie krótszy.
Na razie robi się jaśniej, śnieg stopniał a temperatura na wysokości 15 metrów - 6 st.
Masz piękne wspomnienia i skojarzenie z Świętem 3 Maja.
OdpowiedzUsuńU mnie słonko i straszny ziąb, ale nie ma na szczęście śniegu. pozdrawiam
Przesyłam dużo ciepełka i trochę słonka od siebie :), bo u mnie wiosna pozwoliła na spędzenie całego dnia na działce , zjedzenia przygotowanego wcześniej w domu obiadu i leniwe wygrzewanie się na słonku - nie licząc kilku spacerowych rundek po działkowych alejkach z psem ....Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńAż tak zimowo (biało) nie było 5km w lini prostej do Bałtyku ale.... mróz -5 st. celsj. ściął kwiaty czereśni i nowe aksamitki dopiero co kupione zbyt wcześnie. Wiosno wracaj!!!
OdpowiedzUsuńAniu - już w mieście stajał, gorzej dokoła.
OdpowiedzUsuńMoniko - chyba dotarło, bo śnieg na ulicy stopniał, dzięki!!!!!
Krysiu - jak wyszłam rano z psem to wybrałam polar i było ok, po ok 15 minutach poczułam jak robi się coraz zimniej, a po następnych spadł deszcz ze śniegiem i sam śnieg. Spadała temperatura co minutę. Niesamowite.
Wczoraj na działkę zawiózł mąż kłącza.... chyba pognam aby przywiózł z powrotem.
U mnie do południa deszcz,po południu śnieg ,na szczęście juz przestaje padać .
OdpowiedzUsuńPs.Aniu rzucałam biszkoptem ;)) i mówie Ci to jakieś czary ! Biszkopty zazwyczaj mi nie wychodziły a ten rzucany wyszedł rewelacyjny ,nie opadł nic i był bardzo puszysty.Rzuciłam go naprawdę mocno i z wysoka :))Dzięki za ten fajny sposób ,jeszcze spróbuję z sernikiem :)
Kłącza czyli byliny? Bylinom nic nie powinno być, gorzej z jednorocznymi, te nie przeżywają zimy.
OdpowiedzUsuńCo to za rzucanie ciastem? przed upieczeniem czy po upieczeniu?
Krysiu możliwe, że źle określam, chodzi m.in o georginie. O rzucaniu ciastem pisałam w poście Wielkanoc 2011. Fajny sposób na nieopadanie, lub zmniejszenie opadania ciasta.
OdpowiedzUsuńElu brawo za odwagę, jak upiekę biszkopta to też walnę z metra! Z sernikiem bądź ostrożna, bo cięższy, może się połamać!
Aniu, georginie jeśli wkopane do ziemi lub schowane do pomieszczenia to spokojnie, przeżyją nic im nie będzie. Moje w ziemi od tygodnia i ten mróz nic im nie zaszkodził.
OdpowiedzUsuńPost czytałam, faktycznie było o rzucaniu ciastem, poczytam jeszcze raz. :-))
Georginie przeżyły na strychu, w sobotę trafiły na działkę do szopy, a ta zbudowana z drewna i blachy, może być -3 w nocy, no i o winogrona się obawiam.
OdpowiedzUsuńDziś moja Sister przyjechała do W-wy i przyciągnęła ze sobą to okropne śnieżysko....
OdpowiedzUsuńAnuś, pozdrawiam Cię ciepło z śnieżnej stolnicy.
Dotarło do Was????
OdpowiedzUsuńGeorginie powinny przeżyć ale fakt, trzeba je szybko do ziemii.
OdpowiedzUsuńo tak, z sernikiem będę nieco ostrożniejsza :)
OdpowiedzUsuńŚnieg w maju to zboczenie natury! Ja się tak nie bawię!
OdpowiedzUsuńŻal mi tyłek ściska, jak widzę moją ukochaną serduszkę przywaloną śniegiem :-(((
Cały rok na nią czekam i co?? I w ciagu kilku minut szlag ją trafił!!
O kwiatach na jabłoniach i czeramchach już nie wspominam :-(((
Czeremchach miało być!
OdpowiedzUsuńAta - moje różowiutkie niecierpki chyba na oknie też szlag trafił. Przywalił je śnieg, potem odtajał, ale takie biedne, a idzie mróz.
OdpowiedzUsuńSzeryf pojechał jednak na ogródek te moje korzonki zabezpieczyć w szopie.... oby przeżyły, bo już nic więcej nie dam rady na zasadzenie kupić.
OdpowiedzUsuńKiszka Aniu może być - niecierpki nie cierpią już temperatury 0 stopni...
OdpowiedzUsuńJak możesz, zabierz je do domu!
Zabieram! Dzięki Ata!
OdpowiedzUsuńNie ma za co :-)
OdpowiedzUsuńJuż na korytarzu, bezpieczne a nie zagrzeją się za bardzo, bo w domu ogrzewanie włączyłam.
OdpowiedzUsuń