TE WIDOKI stały się inspiracją do pofarbowania czesanki merynosa 18 mic.
A szczególnie TO ZDJĘCIE.
TU napisałam o swoich początkowych dylematach i robiąc po swojemu pobrnęłam dalej - zostałam przy tych 65 - 60 WPI.
Sprzędłam tak 30 deko, bardzo żmudna to była praca.
Układając czesankę w długie kolorystyczne pasma, aby uzyskać łagodne, długie zabarwienia dotarłam do końca i zaczęłam splatać navajo.
Z wielkim podziwem od teraz patrzę na wszystkie prządki, które mają w małym palcu tą technikę. Splatanie jest proste i oczywiste, ale trudne przy tak cienkiej nici.
Bywało, że uplątałam się jak pajęczyca, a tu trzeba delikatnie cienizny rozplątać. Zaparłam się jednak.
Nie przędłam do tej pory nic bardziej pracochłonnego. No, może spilśniona bajtusiowa sierść dorównuje. Łatwiej jest tak prząść nić grubszą. Musiałam się na własnej skórze przekonać.
Ogólnie: ciut powyżej 30 deko, w navajo uzyskałam 966 metrów, co daje w pojedynczej 2898 metrów całości (na 10 deko 966 metrów singla).
Motki są suszone bez obciążenia i wytrzepane, więc uzyskałam puszystość. WPI gotowej nici przed praniem 25-27. Po praniu i wytrzepaniu, kiedy nić się rozpulchniła mam 21-22 WPI.
Najładniej wychodzi na drutach 3-3,5.
Próbki są z wełny prosto ze szpuli dlatego taka nierówna robótka.
Bardzo podoba mi się w tej technice łagodna przyjemna zmiana kolorów, to coś innego niż melanż. Szczególnie spokojnie wygląda to na tak pofarbowanej czesance, która bawi się odcieniami pokrewnymi.
Zależało mi na pasowym ułożeniu odcieni, chciałam dokładnie Wielki Kanion odwzorować.
Kolor mojej czesanki nie zawiera żółci, to Kanion o zachodzie słońca, raczej pastelowy w odbiorze. Sporo tam zgaszonego beżu, przytłumionej czerwieni, różu o odcieniu brązu, jasnego ciepłego różu, gdzieniegdzie przebija chłodny brąz.
Farbowałam w folii na parze.
I zmęczona i dumna jestem z tej wełny.
Marudzić długo nie będę, w garze ujrzałam piękne czerwone barwy, zanim wyschnie pomyślę nad techniką :)))) bo navajo wciąga, oj wciąga.
A przecież ja jestem w gorącej wodzie kąpana i lubię szybkie efekty. Z drugiej strony melanże są po jakimś czasie nudne w robocie. Chociaż też miłe dla oka.
napewno wymodzisz z niej coś fantastycznego
OdpowiedzUsuńBezustannie Cię podziwiam. Kolor rzeczywiście niezwykły. Dla mnie śliczne.
OdpowiedzUsuńAgajaw - będę się starać!
OdpowiedzUsuńAniu - cieszą mnie Twoje słowa! Dzięki!
Piękne kolory...
OdpowiedzUsuńPodziwiam za cierpliwość i wytrwałość w postanowieniach:) I w ogóle, bo dla mnie przędzenie to czarna magia.
Aniu,bardzo ciekawie rozkładają się kolory. O uzależnieniu navajo coś wiem :)
OdpowiedzUsuńTechnika ta nie lubi pośpiechu. Najlepiej wychodzi na napędzie pojedynczym i najwolniejszym naciągu. Będzie przyjemnie i relaksacyjnie,bo singla wyciaga się tylko tyle, ile jest potrzeba do połączenia. Łatwiej też go w tym tempie kontrolować.
Co oczywiście nie oznacza,że masz rezygnować z własnych eksperymentów :)
Aniu, jesteś genialna! Przepiękna ta włóczka, no po prostu przepiękna :-)
OdpowiedzUsuńTabajko - wszystko do czasu, któregoś dnia złapiesz za wrzeciono czy kołowrotek i Cię wciągnie!
OdpowiedzUsuńBasiu - mam wrażenie, że Fantazja Lalunia ogóle nie chce nic splatać. 2ply nawija wolno. Akurat w navajo to ta jej relaksacyjność pozwoliła spleść w końcu. Długo, bo długo ale chyba o to chodziło. Ale ja chyba mam kliniczne ADHD po prostu i się czepiam.
Lilka - bardzo dziękuję!
Piękne. Po prostu piękne. A mam pytanie - czy da się splatać navajo BEZ kołowrotka?
OdpowiedzUsuńFeri - :))), na wrzecionie w zastępstwie. Można i na piechotę, tylko trzeba się w kółko nalatać :))))
OdpowiedzUsuńA na serio, tą techniką można przerabiać na drutach i na szydełku, wyjdzie coś koło tego, ale nie tak delikatne.
Sliczne kolory!
OdpowiedzUsuńale super! ilość ukręconych metrów mnie powaliła ;)
OdpowiedzUsuńPodziw i czapki z głów dla CIebie, dla mnie niestety to zamknięte ciągle drzwi. Ale kto wie, może w końcu jak mi kołowrotek naprawią, to coś uprzędę, pewnie nie tak pięknie i misternie jak Ty Aniu, ale zobaczymy.
OdpowiedzUsuńKolor jest obłędny i te próbki ściegów, ech...
No zazdrośc mnie bierze na całego...śliczna!
OdpowiedzUsuńAnavilma - może one u każdego inne na monitorze? :)))
OdpowiedzUsuńAgata - mnie też, bo pierwszy raz dosyć cienko.
Aniurozello - wszystko przed Tobą, jeszcze cały świat zadziwisz, ty masz przecież złote ręce!
Trikado - bardzo Ci dziękuję!
Aniu, no rzeczywiście ADHD nie jest wskazane :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie Twoja metoda navajo na wrzecionie. To bieganie jest z tym związane?
Feri,na wrzecionie wykonuje się navajo dokładnie takie samo jak na kołowrotku. Metoda jest bardzo prosta.Może uda mi się pokazać to na spinit, ale potrzebuję do tego kamery,więc jeszcze chwilę to zajmie :)
Ależ piękne wełenki ukręciłaś, kolory wspaniale oddają cud natury. Nie przepadam za różem ale w tym wydaniu owszem, owszem.
OdpowiedzUsuńBasiu - nie, ale jak się nie ma wrzeciona ani kołowrotka to można pobiegać w kółko - w końcu to tylko skręty, nie?
OdpowiedzUsuńWidziałam też na youtube jak babeczka ukręciła wełnę kulając ją po dywanie dokoła siebie - ale u mnie byłaby wzbogacona o całą puszystość moich kotów :))))
Krysiu- różu tu nie tak dużo, ogólnie kolor jest bardziej beżowo-rdzawo-koralowy.
OdpowiedzUsuńJakie to jest piękne!!
OdpowiedzUsuńTo nie Colorado - to ELDORADO!!
Podziwiam Cię Aniu nieustannie!
Moniś - za dobre słowo niech Ci Kociątko wynagrodzi mruczeniem każdy smutny i kapiący dzień! :))))
OdpowiedzUsuń:-)))
OdpowiedzUsuń:-**
Aniu - ta wełna jest śliczna! Im dłużej na nią patrzę tym bardziej mi się podoba :). Próbka wygląda bardzo obiecująco - ogromnie jestem ciekawa jakie cudo z niej wyczarujesz :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię tej inspiracji kolorystycznej. Wyszło Ci pięknie:)
OdpowiedzUsuńByłam pewna ,ż e się tu "wpisałam', bo post widziałam i czytałam.Wełenka kapitalna!Kolory się pięknie rozłożyły,podobają mi się takie łagodne przejścia.
OdpowiedzUsuńA jak czytam powyższe komentarze z fachowym słownictwem, to jak bym na niemieckim kazaniu była...!
Pewnie już dorobiłaś odpowiednią ilość włóczki i zaraz nam wystrzelisz z fantastycznym ciuszkiem.Powodzenia!
Frasiu - na razie legła czekając na wenę :)
OdpowiedzUsuńMaris - bardzo dziękuję, bardzo lubię te kolory w naturze.
Tkaitko - sporo tego jest, ale już kręcę coś innego. Dzięki!
Podziwiam Cię... podziwiam i podziwiam... za wszystko co wyczytuję z tego bloga.
OdpowiedzUsuńJesteś niezwykła,tak niezwykła jak niezwykle cudowne robisz rzeczy...
Kolor uzyskałaś co najmniej rewelacyjny.
Piękne to Colorado, choć nie moje w kolorach ale... napisz coś bo mi Ciebie brak!!!
OdpowiedzUsuńKora - miło że tak mnie odbierasz, ale daję słowo: jestem tak codzienna i przeciętna, że tylko zajęcia ręczne mnie trochę wyróżniają.
OdpowiedzUsuńAgatko- zarobiona jestem, ale postaram się coś smyrnąć.
Nudne będzie to, co napiszę, no ale co mam napisać innego?? Nieustająco Cię podziwiam za to farbowanie, przędzenie i wyczarowywanie cudów :)
OdpowiedzUsuńPoohatko - bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuń