Stoi w pobliżu zlewozmywaka zamykany pojemnik do którego wrzucamy skorupki od jajek. Potem przy okazji wywozimy na kompost działkowy.
Ostatnio byliśmy tam "potoczyć okiem" i mąż opróżnił pojemnik. Przez nieuwagę został na ogródku. Pojemnik - nie mąż :)))
Wczoraj po pracy wraca późno Wysoki, a ja z pierogami czekam, z rozgrzebaną kuchnią i umączonym blatem.
- Gdzie byłeś!
- Musiałem wody do auta szukać i przy okazji podjechałem po jajcarnię na ogródek, bo ostatnio ZAPOMNIELIŚMY!
- Jakie ZAPOMNIELIŚMY! ZAPOMNIAŁEŚ! Ja miałam psa pilnować i aparatu, więc proszę nie uogólniać i przyznawać się do błędów. Rzadko stwierdzasz, że coś dobrego razem zrobiliśmy, a błędami z ochotą się dzielisz!
- O rany! No więc dobrze. Pojechałem, nie - POJECHALIŚMY po jajcarnię, którą JA ZAPOMNIAŁEM i PRZYWIEŹLIŚMY ją do domu. Teraz dobrze?
- Tak. Teraz było poprawnie!
:))))
OdpowiedzUsuńMój mąż też lubi się dzielić swoimi niepowodzeniami :). Mogę być niemal pewna, że gdy mu coś nie wyjdzie to przynajmniej częściowo będzie to moja wina - na szczęście po tylu latach razem nauczyłam się traktować to z przymrużeniem oka ;)). W końcu ktoś przecież musi być winny ;)).
Cieszę się, że się odezwałaś - brakowało tu Ciebie :).
Tak, te chłopy wdrukowane mają jakieś dziwne spojrzenie na własne czyny. Bardzo rzadko można spotkać faceta, który od razu bije się po piersiach i kaja. Najczęściej od razu mają jakąś wymówkę. A jeśli jeszcze mają kierownicze stanowisko - to muszą naprawdę sobie trudu zadać, aby potwierdzić swój błąd. Nawet w duperelach :)))
OdpowiedzUsuńWspółczuję jego pracownikom.
Na szczęście żona czuwa:))
OdpowiedzUsuńAnia, święta prawda:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie!
Fajnie, że dałaś znak życia. A co do błędów, to jak w powiedzonku sukces ma wielu ojców, porażka wiadomo... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnust - beze mnie by się stoczył :))))
OdpowiedzUsuńIzo - jak ja się cieszę, że Ci zaspy stopniały!!!!
Prawda to najprawdziwsza, zwłaszcza że ona "mojsza"!
Aniurozello - he, no bo żyję.... na kwadranse... tyle mam zajęć....
Dobre!
OdpowiedzUsuńWidać te typy tak mają.
Do błędów się nie przyznają.
Ani do winy.
Ta opcja u nich nie działa, upgrade też nie wchodzi:D
Normalka, to takie uszkodzone geny, wszystkie chłopy tak mają.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
:-)))
OdpowiedzUsuńDorotko - zgadza się, każda wersja ma to wbitowane, więc chyba jest to typowa samcza przypadłość
OdpowiedzUsuńAnabell - :))) Ty od razu medycznie to ujęłaś, chyba masz 200% racji!
Koronko - a co, znasz inne typy? Chyba nie. Facet zawsze się wyprze, potem myśli. a te kobietki to wszystkie grzechy na siebie biorą.
Dobrze, ze CZASEM się z nami zgadzają, nawet dla świętego spokoju.
:)
OdpowiedzUsuńAniu, uwielbiam te Twoje dyktryjki :)
OdpowiedzUsuńPomijając, że się totalnie z Wami zgadzam, oczekiwałam, że w pojemniku coś będzie.Nawet jakieś wielkie COŚ.I tego mi zabrakło:(
OdpowiedzUsuńA mój chłop musi KONIECZNIE znaleźć winnego i z całą pewnością to nie będzie on, bez względu na to jak oczywisty jest dowód winy.To taka wada mózgu, czy co?
dobrze, że się poprawił :).... trzeba przyznać, że ma refleks!... oczywiście PO niezbędnym wprowadzeniu na stosowne tory :-D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wiosennie Aniu!
No a te meldunki typu: zrobiłem ci zakupy, odkurzyłem ci mieszkanie... Jakby to całe żarcie i czysta podłoga dla mnie tylko były.
OdpowiedzUsuńWidocznie chromosom Y to szczególny pakiet, pewne rzeczy w nim są i koniec.
A ja jak mówiąc do męża używam określenia "twój syn" to wiadomo, że coś zmalował. Bo nie po mnie ma przecież te ciągoty do durnot wszelkiej maści.
Dorota
I skad ja to znam. Cokolwiek robimy razem, okazuje sie "w jego meskiej rzeczywistosci", ze to on zrobil. A jesli ja cos wymyslilam, to znaczy ze to "my" zrobilismy. A co ja w zamian dostaje? Oczywiscie wszystkie pomylki i winy sa moja zasluga.
OdpowiedzUsuńAniech mu tam bedzie....ja i tak swoje wiem.
Super refleks ma Twój Mąż :-)) Mój na własną sklerozę nazywa "Nie mówiłaś mi. "
OdpowiedzUsuńOj refleks ma. Zabija mnie tymi ripostami.
OdpowiedzUsuńAlbo mi klasykow cytuje i w jeszcze większe kompleksy wprowadza. Cud albo licencja, że my już tyle lat razem.
Dlatego wczoraj wymianę dywanu zrobiłam sama, nie czekając na ukochanego, na jego gderanie na temat moich pudeł, moich kotów, mojego psa (bo przecież one specjalnie wchodzą pod podniesiony tapczan szkolone w tym celu przeze mnie :)))
Poszło szybko i sprawnie, podłogi umyte i odkażone. Z nim trwało by to 4 godziny.
a moj chlop do wszystkiego sie przyznaje nawet do tego co nie zrobil hahahahah i naprawde musi go cos dotknac zeby bylo inaczej ;)
OdpowiedzUsuńmasz szalenie spolegliwego małżonka!
OdpowiedzUsuńO matuś, dialog jak z mojego małżeństwa - tyle, ze Pan Mąż by się udusił przyznając się do czegoś we własnej jedynie osobie.
OdpowiedzUsuńAgatko - toż jak wrócił następnego dnia od progu zameldował "Wróciliśmy!". Brzmiało to co najmniej zjadliwie. :)))) No nic to - wychowuję dalej.
OdpowiedzUsuńHahahahaha dobre :D Jak sobie teraz o tym pomyślałam, to mój też tak ma... Poza tym często używa liczby mnogiej, kiedy to JA ZROBIŁAM coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńPS a broszka od Frasi ładniejsza moja, o! :P
Poohatko - jak widać wszystkie w większości tak z tymi chłopami mamy!
OdpowiedzUsuń