Na najmniejszych przekładniach Laluni z merynosa 18 mic uzyskałam (jak na mnie) cienką nić, specjalnie zaczęłam robić taką, bo chcę ją potem zapleść w technice navajo.
Technika navajo na razie jest mi obca, poza jednorazową próbą skręcenia tak włóczki fabrycznej.
Uzyskałam na tej próbnej włóczce za mocny skręt, więc jakiś błąd popełniam. Ale to nic, włóczek mam dużo to w między czasie poćwiczę.
W międzyczasie popatrzę na navajo Basi Fanaberii i motki w dorobku u E-wełenki. Polatam też po blogach i pooglądam u innych Mistrzyń.
Póki co na szpuli mam taką nić
WPI to ilość okrążeń nici zawarta w jednym calu.
Zrobiłam więc sobie "wupiniomierz" z kawałka tektury i okręciłam nitkę 65 razy.
Dokładnie 63, ale tam są luzy więc sprawiedliwie patrząc te dwa okrążenia powinny wejść. Uznałam, że jest 65 i tej wersji się będę trzymać :), zdjęcie można powiększyć do policzenia.
No i mam dylemat, czy iść dalej tą drogą, czy sobie odpuścić.
Wzięta w palce nić trzykrotnie jest cienka. Merynos to puchata wełenka, która może się rozpulchnić, a moja nić nie jest bardzo skręcona, więc trochę tego ciała mam nadzieję nabierze.
Ale jeśli nie, to nic mi navajo nie da, chyba będę musiała ją w 4ply dać, aby to było przyjemniejsze w robocie. Ufarbowałam tej czesanki pół kilosa.
Proszę o poradę, czy pleść tak dalej cienko i czy navajo jakoś da ciała tej wełnie - czy np zrobić tą nitkę taką cienką, a drugą grubszą i puścić to w 2ply i na dodatek dołożyć jakieś yarn arty po drodze?
A może takie cienkie navajo zrobić na chustę czy szal z 10 deko, a resztę uprząść grubsze?
Lub zdjąć to ze szpulki i po prostu prząść grubsze do navajo?
Tylko jakie grubsze? Ile tych WPI?
Tak na druty 3,5 mniej więcej, żeby się nie narobić
Kolorystyka tej czesanki to Wielki Kanion Kolorado lub Pustynia Simpsona, w zależności od sposobu jej uprzędzenia, przy navajo wyjdzie Kanion... a mnie przy tych dylematach navajo naviał humor. Co robić?
PS. Lalunia jest bardzo wywrotna, lekkie puknięcie jej z boku powoduje chęć wywrotki i mój kręgosłup nie strzyma takich nagłych akcji ratowniczych. To tak na marginesie obserwacji Laluni. Poza tym sprawuje się grzecznie.
Przepraszam, czy tekst powyżej pisany jest po polsku? Bo ja rozumiem ale nie rozumiem. Dziwadło jakies ze mnie chyba. No nic, i tak lubie Cię czytać. Z rzeczy pokazanych bezbłędnie zidentyfikowałam matę do krojenia patchworków. Ostatnie zdjęcie kojarzy mi się z płuckami :)
OdpowiedzUsuńTosiu - :))))) mój chłop jak zobaczył w garze tą czesankę to samo rzekł z nadzieją na pierogi!
OdpowiedzUsuńTak, język nam dziwaczeje niestety.....ale prząśniczki wiedzą i rozumią wsio!
OdpowiedzUsuńnic Ci nie poradzę, za dużo możliwości podałaś :P
OdpowiedzUsuńczyli taki komentarz bez sensu :/
tyle tylko Ci powiem, że od wczoraj wieczora ciagle myślę o navajo (na wrzecionie), filmików stosownych znalazłam nieco i też próbuję kręcić na fabrycznych resztkach.
buziak:*
Basia mi zasiała taki zamęt z tym navajo..... takie to u niej ładne....
OdpowiedzUsuńno, a mi myslisz, że kto zasiał... jeszcze potem u Kocurka widziałam
OdpowiedzUsuńKocurek też? idę.
OdpowiedzUsuńJa podbnie jak Maryna mam wątpliwości jakiego TY języka używasz. Niby po Polsku, a jakby w narzeczu plemion pierwotnych głęboko afrykańskich!
OdpowiedzUsuńAlbowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
OdpowiedzUsuńTo już się Tuwimowi zdarzało.....
Tyle dylematów na raz, za dużo jak na mnie. Tyż nic Ci nie poradzę. Ale chociaż oswajam się z nowym nazewnictwem, ha.
OdpowiedzUsuńNo Tuwima to ja ogarniam, bo mieszaniną germańską to cudo stworzył. Ale to Twoje pisanie... Aż mi się łysy grzbiet włosem najezył!
OdpowiedzUsuńNo tak mi najszybciej było..... człek nasiąka....
OdpowiedzUsuńAta - miszczostfo, mię też się najeżył, a mięto grozi, po kursie mię początek tej gwary grozi!!!
OdpowiedzUsuńLalunię przywiązać proszę - co się będzie mała rzucać!
Laluni dam na odlew jak będzie fikać, bom dziś wnerwiona i ruchy mam nieskładne.
OdpowiedzUsuńoj Mamuś - jękłam byłam bo nie zrozumiłam nic. No i co mi po aprrovalu Sponsora na prodżekt timeplan, scope, budżet i gołehed na implementację oraz diplojemnt jak po polsku nie kumam?
OdpowiedzUsuńAploszku - no co nie kumasz... pytam czy nie za cienko? Na navajo.... oczywiście....
OdpowiedzUsuńNo matematycznie jakby biorąc to 65 dzielona na 3 to circa ebałt 23 WPI, to cienko czy grubo?
OdpowiedzUsuńPoszłam Ci ja się zresetować na koncert Agi Zaryan,a tu tu takie dylematy :)
OdpowiedzUsuńAnuś, navajo nawet na cieniutkiej niteczce,nie bardzo się potem nadaje na zwiewne ażury. Można oczywiście zrobić wzór ażurowy, pamiętać jedynie trzeba, że niteczka jest znacznie mniej elastyczna i nie da takiego efektu jak nitki typu :lace.
Jeśli mogę Ci coś poradzić to zrób 10 - 15 dag 2ply na szal - w łaczeniu niteczka dostanie objętości znacznie więcej niz w navajo - a resztę przerób jako grubsze i właśnie na navajo. Będzie fajne na czapki i grubsze chusty :)
Profesur skomętował - i wszystko jasne:D
OdpowiedzUsuńNo toż na nogi stanęłam.
OdpowiedzUsuńTo ja tego warianta nie przerobiłam, żeby te 65 wpi (nie wyrażam się) na lace dać po normalnemu. Dam tylko częstsze przejścia kolorystyczne, nawinę faktycznie 10 deko i będzie cacy, a resztę na navajo....
Ale się też zmartwiłam, że ono usztywnia.... ale merynosa to chyba nie na kamień. Zastosuję lekki skręt. Na sweter to zaplanowałam.
O matko, we łbie szumi od pomysłów, idę chyba spać bo rano psa odmoczyć o 6 muszę.
Aniu,
OdpowiedzUsuńnie, nie - nie usztywnia.
Wełna będzie jedynie odrobinę mniej elastyczna niż 2ply. Mało tego, tę różnicę poznasz dopiero w blokowaniu.W dotyku i na laika oko bedzie,że tak powiem " pewniejsza" Idealna na swetry, idealna!
Jak zobisz taki lekki fingering ( np. na 3) będzie miodzio :)
Dziewczyny wykorzystuja navajo nawet na skarpety ( chcą mieć te paseczki z kolorów),ale jak kiedyś słusznie zauważyła Jagienka, taka wełna jest mniej odporna na ścieranie niż klasyczne 3ply i w skarpetach wiadomo puści szybciej.
Ale to też żaden kłopot.Bez problemu można przeciez dorobić sobie nową stopę :)
Pięknie to wszystko brzmi, chociaż niewiele z tego zrozumiałam (mimo wypitej już porannej kawy) ;)).
OdpowiedzUsuńTeż Ci nic nie doradzę, ale pomysł Basi-Fanaberii, żebyś to cienkie przeznaczyła na szal lub chustę, a resztę zrobiła grubsze na sweter bardzo mi się podoba :).
Czy tej Twojej Laluni nie można jakoś przymocować do podłoża? Zaczynam się obawiać o Twój kręgosłup - zdecydowanie szkoda by go było:)
Ranek mądrzejszy od nocy.
OdpowiedzUsuńZ tej cienizny będzie 2ply. Reszta będzie w navajo, uprzędę grubsze. Tylko jeszcze w "fingeringu" się poobracam, bo nic mi to nie mówi - instynktem czuje, ze mowa o skręcie....
Basiu, to mnie pocieszyłaś, że navajo nie kamienuje. Nie mam ochoty po prostu nudnego 2ply robić, bo to nie fabryka tylko z każdą czesanką muszę poeksperymentować. A navajo będzie piękne.
Frasiu - ja po prostu muszę się nauczyć koło niej ruszać, tak jak nauczyłam się szurać nogami idąc do kuchni, bo zawsze pies mi lazł pod nogi i dwa koty. Więc szuraniem ja je jak spychacz uprzatam :)
OdpowiedzUsuńLalunia w pracy jest poważna i nie fika, tylko jak ją się z boczku popchnie to zamiast zamortyzować- obraża się i leci na pysk.
jako ze ja kompletnie nic a nic w tej dziedzinie nie kumam, to wypowiem się tylko do koloru bo mnie takiego w te mrozicha potrzeba, cieplutki aż gęba się śmieje sama, ot i co :)
OdpowiedzUsuńKolor na czesance to jedno, a na nitce zupełnie inne, kocham właśnie te niespodzianki. W tym urok i zagadka, czy efekt końcowy będzie miły.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że na fotkach zbyt to czerwone wyszło, raczej przeważa kolor beżowej cegły, choć beżu jako koloru mało w tym wszystkim :)
Nic nie rozumiem i już.
OdpowiedzUsuń