Na początek po nieobecności pokażę Wam mój kalendarz z zaznaczonymi czarnymi kropami dniami rodzinnej aktywności na polu uroczystości i świąt rodzinnych wszelakich.
Potem taką serię pokażę latem, gdy kolejni poprzychodzili na świat :))
Od połowy grudnia przepadłam w pracy mej chwilowej i jak wracałam koło 18 30 to na nic czasu nie było.
Czasem miałam Alutkę słodką w gościnie, ponieważ jej Rodzice zajęli się remontem kapitalnym swego gniazdka.
Pracy było dla mnie prawie do końca stycznia w siedzibie rozkoszy, a teraz jestem prawie pełnoetatową nianią, prawie- bo do zusu ulubionego jeszcze nie doszliśmy :) z braku czasu rzecz jasna.
Dobra, lecę z koksem po kolei bo mi się poprzestawia już wszystko:
Lamy piękny kawał dostałam od Asi Appolinar:
Z braku drumka i bolącej ręki nie dałam rady rozczesać jak należy i poprzestałam na wyciąganiu wełny po prostu palcami, przędąc grubo i niezdarnie, dodatkowo przekręcając singla.
Uprzędłam tego w 2 ply 220 metrów, wagi nie zapisałam. Lama leży na alpace dla porównaniu kolorów:
Z tej ilości powstały skarpety dla mojego Zięcia, aby mu w nózie ciepło było podczas pisania pracy doktorskiej. Dostał je pod choinką. To duży rozmiar, moja ręka w nich się do pachy schowała :)
Zobaczymy jak się lama będzie sprawować dalej, na razie Obdarowany zadowolony. Ja jestem ciekawa jak szybko dziury się zrobią, ale one bardziej są leczniczo używane.
Lama ma doskonałe właściwości. Grzeje, a nie "upaca".
Ręka boli nadal. Są dni gorsze i lepsze. Mam blokadę, która chyba na mnie nie działa.
Mam też wyniki podstawowe i wygląda na to, żem zdrowa jak rydz!
Niemniej jednak doktor ortopeda prywatny (ten od blokady) rozpoznał zapalenie prostownika kciuka, a na stole leży skierowanie do ortopedy od lekarza POZ i tu uśmiech mam od ucha do ucha.
Cieszę się bo to jeszcze w tym roku dostąpię audiencji!!!! Na 8-05 mam wizytę! Gdzie pewnie trzeba będzie pobrać skierowania na kolejne badania :)))
Pocieszam się movalisem, jaki mi zapisano w podwójnej dawce. Maście nie działają.
Dobra, nie lubię marudzić o zdrowiu.
Za chwilę postaram się kolejne zaległości opisać, a póki co proszę wybaczyć, że u Was nie pisałam. Nadrobię i się nie opędzicie!
Pokazuj, pokazuj co tam wydziobałaś. Bo nie wierzę że przy Alutce nie złapałaś drutów w łapki.
OdpowiedzUsuńŚciskam do utraty tchu!
Aniu - przy Alutce niewiele się robótkowo dzieje, pochłania dziecina uwagę :)
UsuńAlpaka cudnista!!!:) Ha TY masz zaległości ?Ja to prawie pół roku nie wrzuciłam i wstydzę się bardzo ;) Pozdrawiam serdecznie !!!!
OdpowiedzUsuńMalaalu - każdy musi mieć wakacje :), u mnie one są w zimie :) integrujemy się rodzinnie!
UsuńOj dbasz o Zięcia swego :) Cudnie wyglądają te skarpety chociaż ja bym się pewnie do kości zdrapała bo wełny nie znoszę ;)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze te kropki w kalendarzu mogą być usprawiedliwieniem ;) Ale pisz częściej bo smutno bez Ciebie :)
UsuńAgnieszko - lama to nie wełna jaką znasz, sztywniejsza od alpaki, ale chociaż grubo przędziona to w skarpetach nie czuć drapania :)
UsuńNiedługo mi się trochę rozejdzie tych imprez!
Aniu, a Ty jesteś pewna, ze z ręką to do ortopedy, a nie na ten przykład do neurologa? Ciebie nie kość boli, tylko nerwowy nacisk jest czegoś na coś i każden np. fizykoterapeuta Ci powie, że z dala od ortopedów. Nie znam się. Jednak, jakoś po głowie chodzi, że Madziula coś podobnego miała. Rozpytywałam na okolicznych wsiach co i jak. Ćwiczenia podsyłałam. Do neurologa poszła, krótki zabieg i chyba jest dobrze, drugi rok nie wspomina. A po głowie kołacze,że od szyi do końca palców ból trzymał. Jeśli to prawa ręka, czynna, to tu na moich wsiach nazywają to - w wolnym opisie - przypadłością szydełkową, czy drutową....
OdpowiedzUsuńUleńko - może ten majowy ortopeda da skierowanie do neurologa i może pod koniec roku jak wystarczy limitów będę wiedziała co mi dolega :))))
UsuńNajbardziej to mi masaż pomaga. I ten lek co go mam na przetrwanie.
Lewa ręka się popsuła, trzymany w niej talerz drży, nie używam sztućców prawidłowo, bo nie doniosę widelca do ust, nie potrafię szybko zamka błyskawicznego zapiąć, prawdopodobnie przemęczyłam dłoń przy pikowaniu poduszek, wtedy układałam na materiale dłoń na szerokość, by sterować tkaniną. Natomiast spokojnie bez pośpiechu mogę drutować i szydełkować, takie drobne ruchy wykonuję, gorzej z trzymaniem np tamborka, tu już muszę po każdym ściegu opuszczać i luzować dłoń w której trzymam tamborek.
No, jesteś nareszcie :) Ależ masz okazji do balowania, o ja cie kręcę. Kuruj rękę, bo toastów w pierwszym kwartale masz milion pięćset :)
OdpowiedzUsuńEwuś - lewa to łapa, to nie bardzo toastowa, ale za to upić się nie mogę, bo jak będę łapać równowagę? :))))
Usuńno to niezle sie u ciebie dzieje, te klaki na druty sa przecudasne :)
OdpowiedzUsuńJadziu - następny kawałek lamy postaram się uczesać jakoś :), ale tak naprawdę to ja nie potrzebuję fabrycznie gładkiej nitki, niech ma pokręcenia fantazyjne :)
UsuńJa sie pod Ulcią podpisuję i błagam, nie jedz movalisu, zwłaszcza w dawce podwójnej, bo se tylko bardziej zaszkodzisz, to już się lepiej wódki napij, żeby nie czuć, albo, o, zamiast kolejnej porcji lamy weź od Asi jaki środek znieczulający, ona ma pyszne! Mnie się takie cóś z nagarstkiem kiedyś od mikroruchów zrobiło przy haftowaniu, to teraz haftuję z rzadka. Odpocznij!
OdpowiedzUsuńAldonko - mnie boli od grudnia, dopiero teraz dostałam leki, coś muszę wypróbować, bo się nie da żyć. Służba teraz gburowata i wolne ma co chwilę, a ja muszę pewne rzeczy mieć zrobione :))
UsuńI tak dobrze, że prawej szlag nie trafił :)to by było.... już bym za eutanazją glosowała.
Wypróbuję wszystko do tego maja cudnego, to tylko jeszcze trzy miesiące :)))
Dzięki za troskę, mnie widłami nie dobiją, przysięgam!
Cudna wełenka, a skarpety takie domowe, cieplutkie - chciałabym, żeby moje Teściowa teki mi zrobiła ;-)
OdpowiedzUsuńSylwko - umiejętnie Ją podejdź, to ci zrobi!
UsuńNo, faktycznie - sporo masz tych imprez rodzinnych :)). Skarpety z lamy wyglądają świetnie i z pewnością są super ciepłe. Właśnie sobie przypomniałam, że mam gdzieś w kartonie uprzędzioną alpakę od Asi - muszę sprawdzić ile jej jest, może na króciutkie skarpetki by wystarczyło?
OdpowiedzUsuńKuruj rękę i oszczędzaj ją - musi Ci jeszcze na długo wystarczyć :).
Uściski :).
Frasiu - alpaka delikatniejsza, ja bym z niej skarpet do chodzenia nie zrobiła, ale do spania kto wie!
Usuńłapę zawijam, robię taką ortezę, by nie używać kciuka i chyba mi przejdzie, dzięki!
Naaaaaaaaaaaaaaaaareszcie!Sie doczekalam w koncu!Na razie sciskam i sie ciesze z powrotu,bo juz mialam komputer wyrzucic.Trzymam go tylko po to,by na blogi zagladac.(zartowalam).A co by Ci bylo razniej od pewnie 4 miesiecy mam problemy z nadgarstkiem(jakis francusko brzmiacy syndrom),boli i sie wyleczyc nie chce.Moze to samo mam co TY,kto wie.Pozdrawiam wszystkich bez wyjatku!godlesia
OdpowiedzUsuńAch Godlesiu, o tym piszesz? http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_de_Quervaina
Usuńja też u siebie to podejrzewam, ale ten mój doktor takiej nazwy nie użył. Idzie ku wiośnie, to może słoneczko nam te bóle powygrzewa!!!
Jak najmniej bólu rączce Twojej życzę. Tobie też choć zdrowaś jak rydz:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Marlenko - łapa to tylko kilka procent mnie :)))), dziękuję!
UsuńJestem pewna, że pomogłyby Ci jakieś dobrze dobrane zabiegi. Sama tego ostatnio doświadczyłam (groziła mi operacja kolana), jestem zaskoczona efektem!
OdpowiedzUsuńA skarpetki z samego patrzenia na nie biją ciepłem ;)))))
Eluśku - ja żywię nadzieję w masażu, który potrafi mój Syn :), będzie dobrze, trochę się pooszczędzać trzeba od czasu do czasu :)
Usuń