Po tajniacku częściowo posłużył się pocztą i zasypał podarkami:
Bardzo mnie ten dar ucieszył, bo ja tu tylko wkłady poszyję i heja - dalej, do dzieci!
Grażka spotkała Św. Mikołaja jak od północy leciał przez nasz kraj!
I z Warszawy tęczowe motusie pocztą nadeszły:
Cała tęcza uśmiecha się do mnie i już spowodowała, by z tego dobra powstała maleńka pomoc dla Mikołaja. Udziergałam więc szybko dwie pary trampeczków:
Różowe dla Panienki, granatowe dla Panicza.
Te granaty w kiepskich fotkach, bo już zdjęcie robiłam o 1:30 w nocy, ale to śnieżna biel i prawdziwy granat.
Pierwsze takie butki zrobiłam jakieś 30 lat temu mozolnie wymyślając sposób wykonania, ale te pierwsze miały jeszcze dziurki obdziergane na biało. Były cudne. Dobrze, że mogę je sobie znów uszydełkować.
Włóczka - akryl w dwie nitki, szydełko 2,5, niewielka ilość potrzebna :)
Panienka już majta nogami w nowym obuwiu:
Poprosiła jeszcze o mikołajkową czapeczkę, pokręciła się, okiem potoczyła po sajgonie i poszła w świat!
Rankiem wzrok mój padł na jeszcze jeden mikołajkowy prezent - od chyba złośliwego Mikołaja :)))
Akuratnie jestem w fazie stabilizacji wagi i właściwie bardzo dietetycznie się odżywiam, lecz waga stoi jak zaklęta. Nic mniej. Dalej puchate 59 kilo. Tylko we wszystkie spodnie już wchodzę i marynarki.
Nie wiem jakim sposobem, bo wymiarowo też się nie zmieniłam.
Jem niewiele i już mąż mnie popędza do żarcia, a tu bez efektu.
Jednak trzeba wybrać konkretną dietę, a nie liczyć na to że bez pieczywa, ziemniaków, sosów i tłuszczy zleci balast. Takie dietetyczne głodowanie jest do kitu.
Dieta musi mieć początek i koniec. Mnie do pogody ducha potrzebne jeszcze 4- 5 kilo mniej.
Święty Mikołaju, ja bardzo, bardzo dziękuję! Nawet za te łakocie, bo mi magnez potrzebny :)))
Wracam do szycia!
Trampki cudne...
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście prezenty rewelacyjne :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu - chłop chce też takie.... :(((((
UsuńPiękne prezenty i kapciuszki:) A dietę Mogłabyś dobie dziś odpuścić:) Pozdrawiam Mikołajkowo
OdpowiedzUsuńViolu - otóż to. Pożarłam połowę już prezentu i mózg mi lepiej pracuje :)
UsuńDo dobrych ludzi to i Mikolaj przychodzi:):) A z tymi butkami to juz przegielas makszymalnie - boskie:) Pozdrawiam mocno!!
OdpowiedzUsuńDeZealko - zamierzam jeszcze kilka popełnić w innych kolorach, to fajne zajęcie przed snem :)))))
UsuńTrampki absolutnie odjazdowe!
OdpowiedzUsuńWaga zleci, właśnie bez tego, co piszesz, tylko trochę cierpliwości, ona tak ma, że staje (zwłaszcza po diecie wysokobiałkowej, jak kopenhaska), za to potem jak leci, to na twarz (jak dla mnie, niestety!).
Finextro - ja po kopenhaskiej zwykle jeszcze kilo-dwa leciałam w dół mimo normalnego jedzenia, a teraz powściągliwie i zero. Dobrze, że w górę nie idzie. No cóż, dam radę z taką wagą żyć, grunt, ze w ciuchy wlazuję :)))
UsuńA u nas nie ma Mikolaja 6 grudnia tylko na miotle 6 stycznia przybywa Befana.Slodkosci dzieciakom przynosi ,jesli byly grzeczne .Jesli nie -czarny wegiel !!!! Najczesciej z cukru czyli dobrze i tak.
OdpowiedzUsuńTrampeczki super,tez bym w takich posmigala ,tyle ze juz mi chyba nie wypada!godlesia
Godlesiu - ja też bym wolała 6 stycznia, z przyziemnych powodów :)))ale co tam, moje dzieci do bodaj 11 lat wierzyły w moc sprawczą Mikołaja, taka byłam przekonująca :)))
UsuńTrampeczki rewelacyjne. Majac taki zapas włóczek i takie wnuki,trudno się powstrzymać od dziergania prawda?
OdpowiedzUsuńIwonko - to wspaniały podarunek, bo całej tęczy to ja bym nie uzbierała. I na takie duperele malutkie to wymarzone kłębuszki. Czasem trzeba dobrać dla siebie też bodaj paseczek, kwiatka, pierdółkę i teraz w zasięgu ręki. Tecza spakowana osobno, bez podziału na kolory, ale na wierzchu i cieszy i dekoruje :)))))
UsuńPiękne prezenty przyniósł Ci Mikołaj, a z tego co przeczytałam u Aty, dostaniesz jeszcze jeden - gratulacje :).
OdpowiedzUsuńTrampeczki są prześliczne! Gdybym miała dla kogo takie robić, też pewnie bym się nie powstrzymała :)).
Co do tuszy, to zastanawiam się czy już Cię dogoniłam, czy może przegoniłam, ale nie mam odwagi stanąć na wadze ;(. Na szczęście jeszcze mam się w co ubrać, a przecież zimą nie będę się odchudzać - to wbrew naturze ;))).
Frasiu - ja myślę, że mnie nie dogonisz, za kota nie dogonisz! Ale ja się mało przejmuję tym, żem teraz rozkoszna. Może tak zostać, nie zamierzam się udręczać nie wiadomo ile.
UsuńOczopląsu dostaję od tych kolorków! Cudne!W trampkach się zakochałam, bezapelacyjnie!
OdpowiedzUsuńMoja waga niestety bardzo ustabilizowana...zastanawiam się,czy jak pojadę na przymiarkę sukni ślubnej, którą wybrałam w sierpniu, to się w nią zmieszczę, heh... Pozdrawiam i wracam do pracy :)
Kasiu - moja córka miesiąc przed ślubem wybrała suknię za małą o jakieś 8 cm i z nerwów schudła tak, że bez zamka mogła się wśliznąć ;)))
UsuńMłode to tak mają, a jakby co to kopenhaska na cito :))))
Grzeczna byłaś to i Mikołaj o Tobie pamiętał :)
OdpowiedzUsuńA tam Aguś grzeczna :), chyba za te fajki mi wynagrodził!
UsuńW tym sezonie pracuję po drugiej stronie chmurki. I jako biały, puchaty anioł z aureolką , towarzysz Świętego Mikołaja i z dwoma przebranymi psami - Kretka jako Skrzacik! - odwiedziłyśmy szkołę specjalną. Prezenty fajniej jest dawać.
OdpowiedzUsuńFajnie się ze Świętym pracuje. Kretka jest do takiej pracy stworzona. Podobają jej się wszystkie dzieci, bez względu na rodzaj niepełnosprawności buziaki rozdaje wszystkim. Paniom wychowawczyniom też.
Oby cały świat był takich Aniołków i Skrzacików!
UsuńPiękne prezenty!
OdpowiedzUsuńEla
Elu - cudne!
UsuńJakie piękne te wszystkie prezenciki, łącznie ze słodyczami. Zimą zawsze trzeba mieć jakąś warstwę ochronną :-) Najlepsze efekty odchudzania są w lutym lub marcu ;)
OdpowiedzUsuńEluśku - chyba coś na rzeczy z tym odchudzaniem na wiosnę! I tego się będę trzymać :). Dzięki!
UsuńŁaaa! Jaki bogaty Mikołaj! Super! :-))
OdpowiedzUsuńAta - też się cieszę!
Usuń