Mozolnie mi to idzie.
Raz trafiam na wspaniały włos, a częściej na bardzo zanieczyszczony.
Piorę ręcznie w dużej ilości wody, wtedy masa brudu odchodzi, ziarenka piasku i drobiny roślinne opadają.
Nie mam ani czesaków odpowiednich, ani drumka, w ciężkich przypadkach radzę sobie czesakami dla psa.
Moje zabytkowe czesaki służą do czesania wełny wrzosówki i jacobs i już gubią druciki.
Nie chcę pomieszać białej alpaki ani z kocimi, psimi i innych owiec włosiem, więc zasiadanie do alpaki to cała procedura.
Jak już mielę kołowrotem to nawet mi to idzie, tylko zabrać się za to coraz gorzej.
I sprzątania moc.
Teraz uplotłam trzy motki cienizny:
606 m / 139 gr
592,5 m / 133 gr
529,5 m / 119 gr
oraz średniej grubości:
333 m / 119 gr
216 m / 91 gr
297 m / 118 gr
333 m / 135 gr
225 m / 84 gr
282 m / 125 gr
W sumie poleciało w świat 9 motków o podwójnej nici (2ply) o łącznej długości singla 5926 metrów.
To udało mi się uprząść w 8 dni, pracując po 8-10 godzin dziennie, nie licząc prania.
A tak wygląda wełenka uprana przed przędzeniem, ale jeszcze przed ostatecznym szlifem.
Na fotkach ta niedokończona jest w precelkach:
Alpaka przybiera piękny odcień mlecznej bieli, lekkie zażółcenia pod wpływem kolejnych prań zanikają.
Gdyby nie to, że ja tak kocham alpacze włókno to bym się czuła jak na robotach przymusowych, a siedząc i międląc w dłoniach kolejny kawałek czasem zapominam o siku, kawie i innych przyjemnościach :)
Przerywam, gdy bardzo mnie tyłek boli :))))
W tej chwili mam już uplecione kolejne 4 motki, ale pokażę całą partię jak już będzie wysyłana z domu.
Te zapiski to w zasadzie moja kontrolka postępu i notatnik.
Ameryki to ja tymi postami nie odkrywam, ale z każdym motkiem nabieram takiej alpaczej ogłady, tak z góry wiem, jakie włókna razem pomieszać by pożądany efekt uzyskać, że nie żałuję czasu przetrawionego.
Nie spotkacie w gotowych czesankach podziału na trzy rodzaje włosia, tam wszystko jest elegancko wymieszane.
A ja wiem, co trzymam w łapie i muszę dodać odpowiedni rodzaj kłaka, by całość była sprężysta. By nitka nie była lejąca jak się zapomnę, by nie była sztywna, bo będzie wtedy kłuć.
Najgorsze, że ja nie potrafię prząść grubo. I aktualnie grubszą wełenkę kręcę z trzech nitek.
Grubasy najpiękniej wychodzą z najładniejszej części, a cieniznę najlepiej wyciągnąć z najgorszych.
A wydawało mi się na początku przygody z alpaką, że te najpiękniejsze kawałki to cieniusio, na szale.
A kuku! Odwrotnie :)))))
Piękna, piękna ta alpaka, aż ręce się do niej rwą i by chciały ją przerabiać... Masę pracy i serca w nią wkładasz, jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
Violu, nie da się inaczej. Ja nie mogę barachła wypuścić bo serce by mi łkało. Wiem, że w tym wypadku z tą alpaką przesadzam, bo zadowolenie nabywcy dawno osiągnęła, ale zwykła ludzka przyzwoitośc nie pozwala poprzestać na małym. Dla mnie to szkoła. Dla mnie to jedyna okazja niepowtarzalna, by osiągnąć dużo w przędzeniu tych zasp alpaczych :)
UsuńWiem jak to jest, sama nie puszczę bubla do ludzi, choćbym miała pruć 10 razy.
UsuńA dałoby się takie cuda u Ciebie zamówić? Widziałam w sklepiku, co masz w zakładkach runo...śni mi się ta alpaka po nocach...
Violu, kupiłam i nie mam czasu na nie. Przewiduję problemy z przędzeniem, ale póki nie wrzucę na kołowrota nie mogę ocenić.
UsuńMa krótki włos, sam puch, dużo podstrzyżyn, nie jest łatwe.
Ale ja mogłam trafić na takie partie. Ja to sprzędę tak czy siak, ale moja wola walki może zaniknąć po tym eksperymencie :)
Na razie nie kupuj.
Dzięki za ostrzeżenie! Byłam pewna, że ten biały cudny puch masz właśnie stamtąd. No zakochałam się w tych Twoich nitkach już po samym zdjęciu, nic nie poradzę, będę Ci truć:)
UsuńOdpoczywaj czasem trochę, oszczędzaj się!
Violu, biel z innego źródełka. Ale w tym sklepiku na pewno od właścicielki jest czarna alpaka, nie wiem jaki ma włos, te kolorowe ma chyba z innych hodowli. Nie przesądzam, może się ta beżowa i brązowa wspaniale uprząść, póki nie mam na nie czasu to mogę sobie gdybać.
UsuńZdecydowanie polecam zakupy gotowej czesanki, nie ma odpadów, jest jednorodna i nie ma siły, żeby to spieprzyć. :)
To ja się zdam na Ciebie w tym temacie, kupisz najlepszą:) Wpisz mnie proszę do kolejki za Gackową:)
UsuńMnie od samego czytania tyłek i plecy rozbolały ;)). Niezłą masz kondycję - tyle godzin dziennie spędzonych przy kołowrotku to nie byle co! Widać, że bardzo to lubisz :). A wełna wyszła Ci piękna! Aż mam ochotę ją pomiziać :). Buziaki :*
OdpowiedzUsuńFrasiu - bo mi tak normalnie wstyd, że to tak długo. No ileż można 10 kilo alpako prząść!!!! :)
UsuńTyle, że koło mnie stale młyn i trudny okres obfity w imprezy, no czasu nie miałam i co zrobic :)
Podziwiam ! Myślę, że za czas jakiś będę Cię prosić o ukręcenie dla mnie na szolochustę. Ale na razie jeszcze trochę pomarzę, i skarbonkę sobie postawię, albo może jakiś krzak piniendzowy posadzę :)
OdpowiedzUsuńEwa - sadź i dawaj szczepkę, bo ja mus na maszynę mam zapotrzebowanie! :))))
UsuńMasz jak w banku :)
UsuńOk! Dzięki!
UsuńJezu... toż to ogromna filozofia jest. Straaaaaasznie to trudne:) A mi ostatnio znajoma Pani zaproponowała kołowrotek (bo ona już nic z ninm nie robi, i ten kołowrotek jej tylko miejsce w garażu zajmuje...) No i teraz po tym Twoim poście, takie mi się to arcytrudne wydaje, ze już sama nie wiem... Brać, czy nie brać?
OdpowiedzUsuńBuźki ślę wielkie:)
Brać!!!!! Jak najbardziej!!!! Jak Ci się nie nada to ja go odkupię!Serio!
UsuńPewnie, że brać.
UsuńBiję brawa i pokłony za trud Twój i znój. Efekty piękne :) Aniu, jeśli chcesz odczyścić duże czesaki z włókien, które na nich zostały, to przeczesz je kilka razy psimi szczotkami - "z drutem" (jak u zwierzaka z włosem). Powinno zadziałać, ja tak czyszczę swoje po owczych brudaskach :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAlicjo - ja już ma taką wprawę w ręcznym sprawianiu, że już bardzo mało z psich czesaków korzystam, a na zabytkach bez przerwy większej ciemne wełny, no nijak tego czyścić bo szybciej te druciki wyłażą. Trzeba kupić nowe. Nie da się inaczej :)))
UsuńJakoś dobrnę do końca. Odkładam jeszcze worek z takimi najgorszymi i wtedy na koniec to od razu wrzucę na wyczyszczone czesaki duże hurtem.
Dzięki!
Oj, to się naprzędłaś Aniu!
OdpowiedzUsuńRozumiem o czym piszesz z tymi 10 godzianmi ;)
Poza mieszaniem włókien, można osiągnąć to wszystko o czym piszesz, czyli np. sprężystość, czy cieniznę z puchu, techniką wyciągania włókien.
Oczywiście każda prządka ma swoje ulubione metody i najważniejsze, że wszystkie one prowadzą do jednego celu :)))
Też Ci się Basiu tak zdarza przysiąść????
UsuńBo i nie dziwota, zwłaszcza jak trafi się fajna partia to aż żal od kółka odchodzić :)
No i nie nudno, bo trzeba faktycznie nie zaprzepaścić chwili i zrobić nić akuratną. Bawię się też kierunkami w wyciąganiu włókna i naciągiem kółka, mimo jednostajności nie jest nudno!
Tyle, że ja bym koloru chciała, a nie biel w odmianach :)))))
Aneczko, ja przy kółku siedzę codziennie,kiedy tylko jestem w domu :)))
UsuńBaś - to ja przy następnym maratonie po 10 godz wspomnę, że na Rubieży siedzi druga taka Wrocławianka i też po nocy pedałuje, będzie mi raźniej i szybciej skończę te cuda, bo MOJE czekają i czekają zmiłowania :))))
Usuńa jaka ty chcesz te maszyne ??jakis konkretny model? cudownie robisz te welenki
OdpowiedzUsuńJadziu - ja praktyczne zwierzę, loty średniowysokie, to chyba coś albo z Janome, albo z Elny wyszukam. Bo i sprzedaż i serwis na miejscu.
UsuńPan od Maszyn zachwala janome dc4100, ale i tak jak wejdę z walizką banknotów to muszę wybrać dotykiem, próbą, węchem :) niekoniecznie ten model, ale cenowo cirkaebałt. :)
Dzięki za słówko o alpaczce!
Chcesz kołowrotek? tylko trzeba coś dorobić w nim, sie nie znam....mam zdjęcia onego gdzieś...napisz jakby co, szkoda żeby się na strychu marnował...ja wolę gotowy produkt:)) znaczy się wełnę:)
OdpowiedzUsuńAnust - skrobię majlika!
UsuńPiękne. Pozdrawiam Anna
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu, piękne te niteczki.
OdpowiedzUsuńAleż dobra nakręciłaś! Alpaka jest cudna:)
OdpowiedzUsuńAniu, Muno, Maris - bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńAnuś podziwiam, że masz tyle cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńmotki piękne :*
Aninko - nie mam, już nie mogę patrzeć na to białe co mi pokój zawala, mam jej dość czasem.... ale to takie przyjemne :)
UsuńPodziwiam Ciebie bo nie wiedziałabym jak za to się zabrać.Kołowrotek dla mnie to czarna magia.A widzę że znasz się na wełnie bardzo dobrze.Ja zrobić zrobię na drutach ale na gotowej włóczce.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdzisiu - ja od bardzo dawna marzyłam o przędzeniu, zawsze w sklepach pustki były, potem wieczne prucie i przerabianie po sto razy, teraz te piękne zamorskie drogie... ale nie o przerób w tym chodzi.
UsuńTo jest relaks, w czystej postaci mimo brudu dokoła jak się łąka zeszłoroczna sypie :))))
Wełna we workach, jeszcze nie uprzędzona, to dla mnie wspomnienie dzieciństwa, swetry i Babcia robiąca skarpety i rękawice z wełny nie uprzędzonej, robionej prosto z worka, zwijanej palcami;-)
OdpowiedzUsuńNie myślałam niedawno,że znowu do łask wrócą kołowrotki.
serdecznie pozdrawiam Basia
No widzisz Basiu.... jeszcze lamp naftowych brak. Mój o piecu-kozie truje od zeszłego roku.... świat się rozwija!
Usuńoczywiście, jak zwykle, wypowiadac sie o czesaniu nie będę, bo nic z tego nie kapejszyn
OdpowiedzUsuńale podziwiać Cię mogie za tote czesanie/płukanie/plecenie i dalej robienie, co nie?
to podziwiam :)
Monia - Ty Dobra Kobieta jesteś!
UsuńA mnie byś ukręciła z 1500 metrów cieniuszka cieniusieńkiego? Szal estoński z merynosa się sfilcował, psia go mać.
OdpowiedzUsuńA tak by się do maszynowej skarbonki coś dorzuciło... Tylko runo sama załatw, bo ja żadnych alpak nie znam osobiście.
Agatko - a ukręciłabym, ino nie mogę obiecać nawet przybliżonego terminu. Póki ja tej alpaki nie wykończę to nawet o sobie nie marzę, a mam uskładanych czesanek i tylko przed molami pilnuję.
UsuńNie mogę nic obiecać z terminem, kolejkę póki co zleceń zamknęłam na wszelkie plany, bowiem priorytetem alpaka, poduszki, pościele dla moich dzieciąt, zasłony i dodatki, przygotowania do narodzin Wnuczuś, szkoła, działka, dywan, remont.... chyba powinnam jechać zaraz na wakacje po prostu, ręka mi odpada bo zwichrowałam szyjąc wczoraj do 2 w nocy.
Padam po prostu.
lomatkoboska ale zajmieta jesteś!!!!!!!
UsuńSię nazbierało :)
UsuńUtulam Cię w tym znoju. Ja padam takoż od innej roboty i zanosi się, że czasu do zimy nie będę mieć, bo ciągle coś nowego wyskakuje. O przędzeniu to marzę, jak o jakimś cudownym odpoczynku. Siedzisz i przędziesz, nie musisz robić 100 rzeczy naraz. Kołowrotek oddał ducha, a z Gadem nie umiem dogadać się. Wiola podarowała mi wrzeciono i chyba na nie się przerzucę. Serdeczności
OdpowiedzUsuńRogata Owieczko - może do Ciebie też listonosz zapuka niebawem z kółkiem fajnym, ducha nie trać!
UsuńGdyby nie ta biel byłoby szybciej.... tak mi się zdaje, łapy do nowej roboty się garną, a tu takie tyły. Zawzięłam się.
Pięknie tę alpakę przędziesz :)
OdpowiedzUsuńElu - trzymasz mnie na duchu! Dzięki!
UsuńBom dia Anna! Estou com saudade de você. Hoje postei no Facebook, numa pagina que tenho , fotos tuas com o avental. Gostaria de te mostrar. Estás no Facebook?
OdpowiedzUsuńUm beijo aqui do Brasil!!!