Mój małżonek ubiera się statecznie, nawet rzekłabym nobliwie. Zawsze do pracy wkłada garnitur. Szczytem ekstrawagancji jest włożenie dżinsów, ale i tak są one wyprasowane :)
Kiedyś pisałam o tym TUTAJ
Parę chwil temu, na wiosnę kupił sobie jasne lniane spodnie.
Na pytanie gdzie i kiedy je założy odrzekł, że na niedzielny spacer z małżonką w alejach lub parku.
Nie dociekałam jakie aleje i park miał na myśli, bo i tak go zaciągam w chaszcze i nieużytki. Nie mam czasu na paradowanie pod rączkę alejami. .
Objawiło mi się moje życiowe cudo dziś rano w kuchni ubrane w te spodnie, białą koszulę, jaśniutkie buty.
Nawet futerał na komórkę przypasał z jasnej skórki.
Podniosłam zaspany wzrok znad kubka kawy:
- A ty co tak dzisiaj na jasno? Za JaśniePana się przebrałeś?
Mąż prychnął znad swojego kubka kawą ratując się przed zalaniem tej jasności.Spojrzał bacznie i rzekł::
- Ludzie to zawsze bliźniego w dół za sobą ciągną, zawsze muszą innych z sobą zrównać i cieszy ich cudze nieszczęście!
Nie wiem co miał na myśli.....
nie śmiej się z prasowanych "jeansów" ja całkiem niedawno skończyłam z prasowaniem majtek i skarpetek - już nie wyrabiałam, a co do jasności to może Ty jaśniejesz takim blaskiem że, Pan mąż postanowił dorównać przynajmniej ubiorem :)))
OdpowiedzUsuń:) Modny chce być. Ciesz się :)
OdpowiedzUsuńSądzę, że chciał CIę zaskoczyć odmianą w ubiorze. Nie sądzę, by miało to związek z odmładzaniem się. Stawiam na to, że mając jasne spodnie chciał połączyć elementy garderoby w jakiś sensowny sposób. Wyszło jasno , a Ty zareagowałaś jak żona z dłuuuuugim stażem, zero spontaniczności he, he. TO Ci naprychał. Trzeba było powiedzieć, "rany jak pięknie wyglądasz Kochanie, po prostu super !"
OdpowiedzUsuńHihi, hihi- mój dopóki nie przeszedł na emeryturę zawsze był garniturowo-krawatowy, nawet w upał. Teraz wreszcie chadza w dżinsach, bluzach, sweterkach, bez krawata.Anuś, znalazłaś się fatalnie,było się zachwycić:))).Ja osiągnęłam już taki postęp,że wreszcie nie pyta się mnie rano jak się ma przyodziać- czy to znaczy,że wreszcie dorósł???
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Do pracy mnię wygnało więc dopiero teraz odpisuję
OdpowiedzUsuńE-wełenko - ja dalej gacie prasuję, skarpet nie przerabiałam, a swoje jeansy tak suszę by nie prasować.
Eguniu - ja mu z 10 lat tłumaczyłam, że mu dobrze w jasnych kolorach i latem należy odpuścić, czyżby tak długo zaskakiwał? Dysk mu się mieli? System nowy wgrać?
Aniurozello - no fakt, ja go zmieliłam tym jaśniepanem, a on się chyba starał!
Anabell - takiego bardziej swetrowo-lniano-bawełnianego łatwiej ubrać. No i samej łatwiej o luzik. Jak się nie pyta to chyba ma już wdrukowane pewne zestawienia :)
Anka, dałaś ciała... coby nie powiedzieć dosadniej... ja obstawiam, że mu się te eliganckie wielce zestawy jakimś sposobem pokończyły i z bólem serca musiał założyć, to co założył i cierpiętny mocno był...a Tyś nie zaskoczyła...
OdpowiedzUsuńEch... nawróć się kobiałko... ukochaj, pożałuj... przeproś nawet...
A swoją droge, to Ci zazdraszczam... mój Ślubny zakłada na się to, co mu akurat na ręke nawinie.... ile ja razy zmywałam mu głowę, tłumaczyłam po polsku i po inakszemu: Kościół na ten przykład, to nie wykopki... należałoby koszulę z kołnierzem założyć... Bezskutecznie, jak nie naszykuję, w łepek nie stuknę, coby zauważył... wylezie w bawełnianej koszulce i jeansach... Ale Ci dobrze:)
A to zmiana!
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że Twój M zawsze garniturach,a dziś tak inaczej, to może wyszykował się nie do pracy :)
A tak na poważnie, moi faceci od maja do końca września biegają w lnianych, jasnych spodniach. Wszędzie, na zakupy, do parku i na wakacje, a jak jest powyżej 25C to jeden zakłada je również do pracy. To naprawdę wygodny i prosty w konserwcji wyrób :)
Pewnie się bał, że te jasności powala i miał schizę od rańca, a tu jeszcze osobista żona mu dołożyła!
OdpowiedzUsuńLudzie to zawsze bliźniego w dół za sobą ciągną, zawsze muszą innych z sobą zrównać
A ty w czym zwyczajowo chadzasz? Bo może to Ty go tak zrównujesz ze sobą? ;-DD
No to wybadałam już co miał na myśli. Otóż ubrał się tak bo sobie zakarbował, że ładnie jest latem ubrać jasne rzeczy i oczekiwał zachwytu.
OdpowiedzUsuńJaśniepańskość odnoszącą się do jego barw stroju raczył odebrać jako przekąs. :)I najwidoczniej gry słów nie zrozumiał, co zostało mu wybaczone.
O tych ludzi pytałam też, twierdzi, że już sam nie wie co miał na myśli. Przyduszony co myśli o moim stroju miał zdziwioną minę - "przecież ty rzadko latem ubrana jesteś!" Z czego ja wnioskuję, że ubrana jestem niewidocznie. Znaczy - bez awangardy i stylu.
Dodał na koniec - zależy dla kogo się ubierasz!
dotarłam do starego posta. Ania, no ubaw masz niezły, myślę sobie,. Bo raczej mi nie przypominałaś, jak się widziałyśmy, elegantki ze saloonów. Dobraliście się po prostu bosssko:))))
OdpowiedzUsuńNo i to jest prawda najprawdziwsza. Co on by beze mnie robił? Przy kim tak piękniał?
OdpowiedzUsuń"Ty w lecie rzadko chodzisz ubrana" powaliło mnie na kolana, wyobraziłam sobie, jak latasz na golasa :)
OdpowiedzUsuńProszę Cię, ubieraj się chociaż jak wychodzisz między ludzi, bo Cię policja zaaresztuje :)
A męża chwal, wprawdzie lato się kończy, ale załapał, że w lecie to na jasno trzeba się ubierać, a ty dowcipkujesz sobie :)
Nie da się ukryć, że latem pod dachem na moim stryszku jest cieplutko. Golizna oznacza minimalny przyodziewek. Na tyle minimalny, że w zasięgu ręki wisi szlafrok całorodzinny aby listonosza nie powalić. Ale nie jest to łażenie w bieliźnie!
OdpowiedzUsuńMałżonek chciałby mnie rano widzieć w bonżurce, przy stoliku z kawą i zapewne świeżą różą obok. Do śniadania suknia ranna, potem kostium i szpiki, piesek na łańcuszku, w ręku kopertówka.
W południe wachlarz i kapelusz. Na wieczór znów mecyje z przebraniem się w suknię. Tyle dobrego, że w wyrku to najchętniej gołą mnie by chciał bez względu na porę roku. Wtedy mój styl mu nie przeszkadza :)))))