Dłubałam go długo, bardzo długo, bardzobardzo długo.
A przyczyna bardzo prosta - drętwieją mi ręce, więc muszę je oszczędzać i ćwiczyć. Wystarczy tydzień dłubania i rankami nie trafiam z kubkiem kawy do ust a budzi mnie ból.
Pismo też mam nieszczególne.
Millu sama zdobyła włóczkę w ślicznym kolorze fuksji, o co wcale nie było łatwo.
Sprowadzałam z pasmanterii internetowej kiedyś ten kolor i okazał się wściekłym różem, a nie fuksją.
Szal jest zrobiony z dwóch gatunków, jeden z nich ma koraliki i wykorzystałam go na początku i na końcu. Nie jest to wełna, więc blokowanie na mokro niewiele daje. Millu może go sobie rozprasować jeśli będzie wolała bardziej plaskaty i lejący.
Wzór na szalu jest w gruncie rzeczy taki sam, wachlarzyki ulubione. Z tym, że środkowa część - by nie wyciągała się w cienki rulon jest poprzekładana francuzem, trzyma lepiej szerokość.
Waży 15 deko, robiłam na 4, długość ponad 2 metry. Fotografowanie tego koloru sprawiło mi kłopot.
Wydaje mi się również, że w przypadku szali z akrylu dobrze się je usztywnia solą do firan :)
Ja początkowo wypłukałam tradycyjnie w lenorze, a potem rozrobiłam trochę soli do firan i w tym potraktowałam całość. Millu spróbuj przy następnym praniu zastosować tylko sól!
Przy noszeniu całość zmięknie, ale może blokowanie dłużej potrwa.
Ja tego nie sprawdzę, bo nie mam nic w tej chwili z tworzywa sztucznego.
Aniu, czemu drętwieją Ci ręce...?
OdpowiedzUsuńMam to samo.
Jak ćwiczysz?
Przeciążenie odcinka szyjnego Dorotko. Załatwiłam się przędzeniem kiedyś i teraz to wraca.
OdpowiedzUsuńĆwiczenie jest bardzo proste i skuteczne:
Kijek za plecy, łokcie przy sobie, dłonie w górze - odginamy je przy kijku jak najdalej od siebie (opuszczamy w bok).
To od pracy rękoma w przodzie.
I niech mi ktos jeszcze kiedyś powie, że robótki ręczne to takie miłe i beztroskie zajęcie :-//
OdpowiedzUsuńWspólczuję Ci bardzo! Ćwicz bidulko!
A szal dla Millu CUDNY!! Będzie jej się doskonale nosił :-)
Szal wygląda świetnie i z pewnością będzie się dobrze nosił :). Problemów z rękami nie zazdroszczę :(. Też kiedyś mnie coś podobnego dopadło i koleżanka przesłała mi wtedy zestaw ćwiczeń (ćwiczenia w zespołach bólowych odcinka szyjnego kręgosłupa). Bardzo proste, wykonywane na siedząco więc zaczynałam od nich dzień pracy :). Niestety nie mam już ich wersji elektronicznej, ale znalazłam wersję wydrukowaną - zeskanuję w poniedziałek i wyślę Ci mailem. Mi pomogły i od tamtego czasu nie miałam już takich problemów. Może Tobie też pomogą?
OdpowiedzUsuńFrasiu dzięki! Jak byłam z porządnymi bólami obu rąk, drętwieniem w nocy po kilka razy u lekarza to poza olfenami i innymi poprosiłam o zestawy ćwiczeń. Od tego czasu mam problem tylko z jedną ręką i ból budzi tylko raz nad ranem, mam wrażenie, że nie dopływa krew. Stosuję te swoje prostowania i odginania - pomaga. Tylko teraz nie bardzo czasu miałam i nie jest doleczone.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi wstyd jak muszę pisać. Razi mnie moje pismo :))))
No i przy przędzeniu bardzo doskwiera, najlepsze jest teraz szydełko, bo można sobie na podołku dłubać :))))
Ech, nie udało mi się jako pierwszej się pochwalić przed Twoim wpisem... Ty niedobra sprinterko...
OdpowiedzUsuńA tak na serio:
ANIU, WDZIĘCZNAM CI TAK... ŻE NIE UMIEM WYPOWIEDZIEĆ...
Ażury to dla mnie ciemna magia, to jedna z technik niestety mi obcych. Marzeniem mojem było posiadanie takiego szala i dzieki Twojemu poświęceniu mam... i to w ulubionym moim kolorze, który ja nazywam nie wściekłym różem i nie fuksja... ino... azaliowym amarantem:)
Świecie! podziwiaj i zazdrość... bo jest co podziwiać i czego zazdrościć:)
A jeśli idzie o kręgosłup... :(... też to mam... mnie pomagają ćwiczenia Mc Kenziego - jak się spotkamy następnym razem... a spotkamy się, bo i ja cos dla Cię mam:) w suwenirze;) to Ci Aniu zademonstruję i sama zobaczysz jaką ulgę dają... ino na początku można ciut przygłuchnąć...
BUZIAKI:)
PS. znów się muszę na anonima wpisywać:( nie wiem dlaczego:( Millu
Millu ja muszę gnać, bo za chwilę zasypie mnie to co dawno skończone :)))) A ja z kolei dalej mam problemy z lapkiem, więc to co ze zdjęć wyłuskam to wklejam :))))
OdpowiedzUsuńZa chwilę zamilknę na długo.
Widzę, że mamy podobne problemy, tyle, ze już jestem w "bardziej zaawansowanym stadium", same ćwiczenia nie pomagają...
OdpowiedzUsuńszal piękny i ten kolor cudo
Piękny szal!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzal przepiękny. Zazdrościć nie będę, bo jest mi to uczucie całkowicie obce.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ogrom pracy i odruch serca . Mało takich ludzi po tej Ziemi chodzi.
Aniu zmartwiłaś mnie planowanym zniknięciem.
Pozdrawiam CIę bardzo ciepło
Szal jest niesamowicie piękny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jolajko - odwiedź lekarza, da leki na początek aby bóle znieść, może potrzebne będzie rtg - ale pytaj od razu o ćwiczenia. Moja pani doktor była zszokowana tą prośbą. Okazuje się, że chorzy wierzą tylko w leki. A dzięki ruchowi cały proces leczenia można przyśpieszyć. Nie u każdego i nie wszystko - ale popieram ruch. Skierowanie do rehabilitanta to czekanie w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńAniurozelko - ja zniknę na dość krótko, ale będę bardzo zajęta ślubem córki. Muszę jej suknię dopasować, sobie uszyć, ogacić tatusia i brata, wypadałoby coś dziecku w prezencie też przygotować. Czerwiec u mnie gorący z powodu wysypu urodzin imienin rocznic ;)))
Ślub 16 lipca. Na razie mam buty. Powiedzmy, że nie mam innego wyboru jak te turkusowe - bo są nowe :))))
Aniu i Elu - bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńOOO, piekny szal, taki energetyczny.
OdpowiedzUsuńA tak wazna uroczystosc rodzinna rzeczywiscie zobowiazuje... trzymam kciuki, za udane przygotowania
Antosiu - dziękuję. Nie wiem czemu chodzi za mną czerwony kolor na ten ślub...... :))) Antosia mi się też z nim zawsze kojarzy.
OdpowiedzUsuńKolorek naprawdę rewelacyjny!!!Jak i cała reszta!!!
OdpowiedzUsuńSzal cudny - bardzo podoba mi się i wzór i kolor. Życzę udanych przygotowań, co by wszystko w odpowiednim momencie było dokładnie takie, jakie sobie wymarzyliście Wy i Państwo Młodzi. No i koniecznie zadbaj o swoje zdrowie, bo one jest najważniejsze :-)
OdpowiedzUsuńMalaalu dzięki!
OdpowiedzUsuńSylwka - ćwiczę, zabrałam się ostro teraz za te moje łapy, bo mam dużo do zrobienia. Dzięki!
Aaa, to co innego, rozumiem , że to bardzo , bardzo gorący czas i nie będziesz miała ani glówki, ani czasu na blogowanie. My tutaj sobie zaczekamy grzecznie na Ciebie, a i kciuki potrzymamy, by wszystko udało się jak należy.
OdpowiedzUsuńNo cudny, cudny :-) Podpatrzę i dopytam, jak się wezmę za mój, bo zaopatrzyłam się w pięć moteczków ciemno oliwkowego kid moheru.
OdpowiedzUsuńMnie też już czasami szyja boli. Staram się siedzieć wygodnie, ale bywa, że walczę z bólem. Tak się zastanawiam, co będzie później, bo porzucenia drutów nie potrafię sobie teraz wyobrazić. Znów mam pełną szafę swetrów i innych takich, no i cztery kartony włóczek.
Lilka - oliwka mówisz? Oj to piękny będzie! Ja też mam oliwkę kid moheru!
OdpowiedzUsuń