Cud drugi:
Skończyła się moja migrena. Trwała od 31 grudnia do 15 stycznia z dwoma dniami przerwy.
Straszliwie się bojąc i wydzierając "podczas" posmakowałam akupunktury.
Dodatkowo dostałam chińskie ziółka w tabletkach i nie wczytując się, czy tam są mysie bobki wraz ze śliną pająka - zażywam i cieszę się urodą życia.
Nawet Kociubińską zdominowałam tylko jedną etopiryną zamiast 10 ibupromów max.
Czeka mnie powtórka zabiegu, bo zaczynam już odczuwać niektóre symptomy: wrażliwość na zapachy, ból w oczodołach i słabe pulsowanie w okolicach skroni.
Cud trzeci:
Pod koniec stycznia umówiłam się z pewną Kasią, że pojadę z nią wybrać laptopa.
Dopiero co uruchomiłam bolida wtłaczając w jego akumulator świeżą dawkę prądu.
Kasia się stawiła, Cycu mój ulubiony miał w niedalekiej okolicy do zawiezienia CV więc wpakowaliśmy się i jedziemy.
Moja ulica jest w środku enklawy z ograniczeniem do 30km /h.
Wyruszam z połowy ulicy, skręcam w cichutką boczną, podjeżdżam a tu światła. Czerwone.
No to stanęłam. Stoję, stoję, stoję i stoję...
W końcu w mej łepetynie jakaś myśl przelazła - a przejadę przez pasy wolniusieńko, cichuteńko i zobaczę o co biega na ważniejszej ulicy.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Dojechałam, patrzę - nic się nie dzieje! Sto metrów ode mnie na światłach też stoją samochody.
No to ja myk, włączyłam się do ruchu i jadzie pańcia zadowolniona!
Naraz dobiegł mnie dźwięk koguta IO IO IO!!!!!
Zwolniłam i zjechałam lekutko na bok, aby sobie policja pognała dalej za bandytą. A tu nagle policja jedzie koło mnie a przez okienko słyszę - Pani pojedzie za nami!
CO????? JA?????
Usłyszałam jeszcze litościwe z tyłu: Mamuś, oni stali za tobą na tych światłach! Za nauką jazdy!
No masz. To ja jak ta durna, przed nosem policji przejeżdżam czerwone, a tam gdzie nikt nie widzi wszystkie przepisy zachowuję!
Zjechaliśmy w boczną uliczkę. Wysiadło czterech bysiów, ja też. Od razu byłam tak zdenerwowana, że czułam jak mi się mięśnie twarzy zmieniają.
Ci popatrzyli na mnie i pytają:
- A pani piła coś????
No tym to mnie wkurzyli. Ja znany abstynent. Jak jedziemy na imprezy to mam wymówkę, ze prowadzę i nie muszę pić, w domu też żołądkową piłam od października do grudnia, a dobre pół szklanki w keksie skończyło, a ci mi taki tekst! Mało tego - kazali chuchnąć!
- To czemu pani tak mizernie wygląda?
- Z nerwów!
- A czemu przejechała pani na czerwonym świetle?
- Bo za długo się paliło!
Telepałam się strasznie, oczami wyobraźni widziałam te mandaty, te punkty!
Łzy mi same zaczęły napływać, a ciało drgać.
Oczywiście poprosili o dokumenty - dostali. Dość długo trwało zanim w portfelu odkryłam kieszonkę z dowodem rejestracyjnym.
Kazali uruchomić światła postojowe, wlazłam do środka, patrzę na to co przede mną i mówię: Kurde, nie mam takich świateł! No nie mam! Zabrali, nie zrobili, zaćma!!!!
Kasiek siedzący obok mówi: Anka - masz, wszyscy mają, i sama przytomnie przestawiła włącznik!
Uff! Znalazła!
A ci na zewnątrz znów zaczęli: to włączyć to, to tamto, to owamto.
Noga mi sama skakała na pedale.
Dobra. Wszystko działa. Panowie poszli do swojego samochodu z moimi dokumentami, kazali siedzieć i czekać.
No ileż można siedzieć i czekać!
Kasia jeszcze zdążyła powiedzieć, że mam siedzieć na dupie z rękami na kierownicy jak mnie wyniosło.
Puk, puk w szybkę!
Szyba zjechała, a zdziwiony policjant patrzy na mnie oczami jak szklanki.
- No bo ja chciałam powiedzieć, że właśnie bardzo się śpieszę, syn ma CV do zawiezienia, ja też bezrobotna, zakupy muszę pilne zrobić etc! Że ja wiem, że bardzo źle zrobiłam, ale proszę o łagodny wyrok!
- No ale czemu pani to czerwone przejechała????
- Przecież mówiłam, że za długo się paliło!!!! Myślałam, że zepsute!
- Bardzo proszę, żeby pani wróciła do swojego samochodu.
- Ok.
Wracam. Zdałam krótką relację moim pasażerom.
Kasia znów mnie wstrzymuje, ale ja znów drep drep do nich.
- Panowie, no i.....????
- Jeszcze momencik!
- A długo jeszcze??? Bo nie zdążę!
- Rany Boskie, ależ pani niecierpliwa! Proszę - tu są dokumenty, zaoszczędziła pani dzisiaj 500 zł!
- Serdecznie dziękuję! A punkty mi jakieś daliście?
- Nie. Bez mandatu i bez punktów, ale proszę jechać ostrożnie bo dziś mżawka!
- To może jakieś pouczenie?
- A idzie pani do siebie! Ale już! Nie będzie żadnego pouczenia!
Normalnie wygnali. Ruszyłam dalej.
Ale ze względu na to co przeżyłam, taką telepawkę nerwową już nigdy nie pozwolę sobie na takie lekceważenie przepisów drogowych.
Teraz tytułem wyjaśnienia skąd taki pomysł mi zaświtał. Tydzień wcześniej na pobliskim większym skrzyżowaniu wcale nie działały światła. A że droga krajowa to korki były przepotężne. Awaria trwała tydzień, dlatego wysnułam, że te moje czerwone to zepsute. Należą do tego samego układu.
Żeby było śmieszniej, na równoległej ulicy, gdzie ruch zdecydowanie większy, żadnych świateł nie ma. Ot, chyba postawili je dla nauk jazdy! No i dla ćwiczenia się w cnocie cierpliwości.
Cudem nie dostałam tego mandatu.
Policja chyba się bała, że nie skończę mówić jak by mnie ukarali. Bo chyba cały czas bym ich nękała jak dwulatek - "a dlaczego?"
cudów dalszy ciąg nastąpi.......
Całe nasze życie składa się z takich cudów - trzeba tylko umieć je dostrzec. Ty potrafisz to doskonale :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Super, że znalazłaś sposób na swoją migrenę. Trzymam kciuki, żeby następny zabieg pomógł na znacznie dłużej.
OdpowiedzUsuńPrzygoda z policją rozbawiła mnie - świetnie napisane :)) - chociaż gdyby to mnie spotkało, to pewnie nerwy by mnie zżerały i wcale do śmiechu by mi nie było :). Dobrze, że trafiłaś na wyrozumiałych policjantów :)
No cóż,życie składa się z samych cudów,wierz mi. Ale fajnie je opisujesz.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - bo życie cudem jest! Jednym wielkim! Buziaki Ci posyłam!
OdpowiedzUsuńFrasiu - zżerały, strasznie zżerały dlatego nigdy więcej, nie dla mnie takie sytuacje. Po czasie widzę i humor, ale to co przeżyłam dało mi nauczkę na resztę życia.
Anabell- otóż to! Trzeba je tylko zobaczyć.
OdpowiedzUsuńAniu, pięknie opisujesz swoje cudy. Zdarzają się często i to każdemu, ale trzeba chcieć je dostrzec:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby migrena już Cię nie męczyła.
Z drugiego zdarzenia - wybacz, bo Tobie nie było do śmiechu - uśmiałam się i upłakałam. A powód jest taki, że moja Babunia kiedy siedziała w samochodzie koło mojego Taty-kierowcy i zatrzymali się na czerwonym, często mówiła 'jedź Ramjuś, światła się na pewno zepsuły'. Twoja przygoda i moje wspomnienie po prostu mnie rozłożyło.
Buziaki:*
Ileż podobnych wydarzeć, trochę inny czas i miejsce ale łącznie z endem podobnie. Po jednym wydarzeniu ze zjazdem ze świateł i dźwiękiem io, io i niestety mandacikiem kolejnym razem udało mi się uciec między bloki i schować się między samochody na parkingu osiedlowym. Długo potem siedziałam w samochodzie próbując ogarnąć nadmiar adrenaliny.
OdpowiedzUsuńA cuda duże i małe nie łatwo jest dostrzec, za szybko żyjemy ostatnimi czasy. Warto jednak zatrzymać tę pogoń by pomyśleć i zastanowić się.
A może by u mnie jakiś cud, bo psiaka dalej nie ma.
OdpowiedzUsuńAgatko - czasem na cud trzeba poczekać, nie trać nadziei, czekaj, szukaj. Ja tu proszę w Twoim i swoim imieniu, nieustannie ślę petycje!
OdpowiedzUsuńI znów fala wspomnień - jaktośmy sobie o owym cudzie gadały przy pysznej kawce:)
OdpowiedzUsuńMusimy powtórzyć - z Millu!:)
Hahhaha. Zabawnie opisujesz mało zabawną sytuację.
OdpowiedzUsuńPodarowane dobro - zwielokrotnionym dobrem wraca.Całkowitego wyleczenia życzę.
OdpowiedzUsuńKasiu - mówisz, że zabawnie opisuje? A jak zabawnie opowiadała! Możesz mi zazdrościć:)))
OdpowiedzUsuńChichrała się przy tym nieprzytomnie, a ja razem z nią:)
chichi ,,, dobre, Jak kiedys przejecham główne skrzyzowanie w Wawie na zakazie skretu ... a gliny stały za mna ja w samaraz . to tez mi sie taki cud przydarzył. U mnie mysle to normalnie zbaranieliod głupoty mojej ...i dlatego zraezygnowali z mandatu...zdrowia zycze ... zeby glówka nie bolała...
OdpowiedzUsuńGaju - i oby nam się tak dalej dobrze działo!
OdpowiedzUsuńObśmiałam się jak norka.
OdpowiedzUsuńMnie dla odmiany ścigał samochód policyjny na autostradzie i... podobie jak Ty myślałam,że ścigają bandziorów :)))
I cud też się zdarzył - dokończyłam podróż o własnych siłach :)
Jeżdżę 26 lat jako kierowca. Do cudu chyba można przyrównać fakt, że przez te wszystkie lata ani razu nie byłam nawet KONTROLOWANA!
OdpowiedzUsuńhahahhaahah dobrze ze nie kazali ci wysiasc i nogi szeroko rozstawic, dobrze ze te bole minely, nie am to jak chinszczyzna mam na mysli medycyne oczywiscie ;)
OdpowiedzUsuńAniu ja trzymam kciuki co by Cię ta migrena w końcu puściła. A próbowałaś od lekarza dostać Coffecorn forte (na receptę) wraz z tabletką zawierającą 'naproxen' (np.: Aleve)? Mój Połamaniec to bierze jak czuje zbliżającą się migrenę. I pomaga w 90%.
OdpowiedzUsuńA co do gliniarzy ... no cóż. Cud się faktycznie wydarzył bo na mandat zapracowałaś aż miło.
Mi się nigdy taki cud nie wydarzył i codziennie odliczam dni do kolejnego przeterminowania punktów. Teraz punkty mi znikną 19 marca :D Następne 18 maja :D
Taki lajf - nie mam tyle szczęścia co Ata :D
Taaa... A wiesz jak to jest w powiedzeniu, kto ma szczęście? ;-DD
OdpowiedzUsuńAta ale ja pamiętam ze szkoły że to kart dotyczyło ;)
OdpowiedzUsuńMigreny współczuję, znam ten ból. Popłakalam się (ze smiechu :D ) z historii z policją, fantastycznie ją opisałaś :))
OdpowiedzUsuńzapomniałaś dodać, że to była KARMA - wróciło ci za to, że puściłaś kiedyś kogoś, kto ci stuknął w samochodzik. W laptopie była wadliwa płyta główna, jutro odbieram nowy, jak przetestuję i będzie hulał, to umówimy się na przekazanie monitora. Jechać twoim bolidem - bezcenne. podpisano - ta, co wie gdzie są światła w maluchu
OdpowiedzUsuńNo patrz Kasiek, zapomniałam, że "pukającemu" wybaczyłam, bo siedział z żoną i trójką dzieci. Może być, że to za to :))))
OdpowiedzUsuń