Więc pragnąc by w końcu była bardziej, nie bacząc na bieliznę alpaki i moc innej roboty rzuciłam się, by podjąć zadanie ogłoszone na Prząśniczce.
Jakże by inaczej niż zielony kolor!
Potoczyłam okiem i wyjęłam białą - brudną wełenkę owczaną, którą od Asi Appolinar dostałam razem z jacobsem.
Runo krótkie, miękkie, prawdopodobnie jest to merynos.
Nawet bardzo prawdopodobnie, bo zachowuje się dokładnie jak włos merynosa.
Uprzędłam część na brudno, z lanoliną, część upraną. Niczego nie czesałam. Poleciałam na łatwiznę.
Wprzędłam wszelkie zgrubienia, grubo.
Wyszło mi 16 deko grubaśnej wełenki, która po praniu rozpuchaciła się właśnie jak merynos, stąd moja pewność.
W wełnie była początkowo niesamowita ilość drobin, piasku, ale efekt końcowy był zupełnie inny. Wszystko wylazło! Nawet jeśli gdzieś napotkam jakieś źdźbło to wyjmę je po prostu w trakcie roboty.
Po pierwszym farbowaniu uzyskałam bardzo jadowitą, nienaturalną zieleń, widać ją w lewym górnym rogu.
Zdecydowanie nie był to kolor wiosenny lecz fosforyzujący.
Dodałam więc kilka kropel innych kolorów i nieco stłumiłam.
Na zdjęciach i tak nie widać, alem uzyskała naturalny, żywy odcień zieleni.
Będzie z tego torebka. Być może zdecyduję o sfilcowaniu, ale decyzja urodzi się pewnie później.
Na ogródku nie ma co pielić, więc w ubiegły weekend posiadając jedno jedyne dzieciątko w przedszkolu zachęciłam do wysiewu kwiatów, owsa, rzeżuchy i mały czteroletni Ptyś ma swój ogródek na korytarzu:
Ponieważ był bardzo grzeczny i pracowity słyszał kilka razy pochwałę: Królu złoty!
Bardzo grzecznie poprosił o koronę i dostał:
Recykling jak ta lala, bo w ostatniej chwili zamiast zgnieść i wrzucić do kosza opakowanie po roladzie lodowej, przecięłam je, zszywaczem umocowałam w okrąg, folią spożywczą oplotłam i kółkami z okładki Polityki nastrzelałam zszywaczem jako brylanty i klejnoty.
I wiośniano się zrobiło dodatkowo z powodu paczki i pięknych prezentów w niej:
Pełna ona ciepłych słów, pamięci i rozpieszczania mnie! Znalezione serduszko natychmiast trafiło na łańcuszek, bo mam wrażenie, że to bardzo dobry talizman, bo ono od Dobrej Osoby.
Takiej w całym tego słowa znaczeniu.
Na czas mi przesyłka przypomniała, żeby posprzątać co nieco i pamiętać o zbliżającej się Wielkanocy.
Azaliż znów Święta???????
Macierzmoja.... nienadążam.......idę wózki obejrzeć :)))) i inne przydasie dla Małych Dziewczynek!
PS. Dziękuję Maris i Anabell za przysłane do mnie żurnale z modą dla maluchów. Kochane jesteście!
Bardzo Wam dziękuję, bardzo mi się przydadzą. Serdeczności i ciepło wiosenne Wam posyłam!
Ślicznie wiosenne zieloności Ci wyszły! Bardzo jestem ciekawa tej torebki, która ma z nich powstać ale wiem, że zajęta jesteś bardzo więc uzbrajam się w cierpliwość :)).
OdpowiedzUsuńKról w koronie siedzący na tronie rozbroił mnie całkowicie :))). Cudne zdjęcie!
Frasiu - te pierwsze zielonki były oczopląsające, no nawet moja miłość do zieleni wymiękła :)
UsuńKról był bardzo grzeczny!
Anuś jesteś jak pędząca lokomotywa :D wszystko super, farbowanie, król i zasiewy, prezent :D
OdpowiedzUsuńściskam mocno :*
Anusia - wiosna, ciepło, światło... to u mnie wyzwala energię :), dzięki!
Usuńnie wiem jak to robisz ale Ty ciągle coś robisz i jeszcze masz czas na pisanie postów - no nie wiem co Waćpani zażywasz ale daje niezły napęd :))
OdpowiedzUsuńmyślałam że, ja przędę dość solidnie dziennie jakieś 50-100g ale po przeczytaniu o Twoich zmaganiach z alpaką to wymiękam :)
Karinko - wczoraj miałam gorszy dzień, bo siadłam koło 13 do alpaki na godzinę, potem wymiotło mnie na sklepy, wieczorem miałam gości i dopiero wieczorem doprzędłam = 12 deko singla cienkiego, ale miałam akurat doskonały kawał, jak trafiam na te barachła to czas zdecydowanie mam gorszy. Tak myślę, że z powodu wzrostu u mnie te kółka i trybiki szybciej obracają, jak w maszynce. I tak nalatam się jak chomik a mało sensu w tym wszystkim :)
UsuńFakt, pędzisz przez to życie, w dodatku z uwagą, co uważam za cud. Bo tak nie potrafię. Utonęłam w porządkach, utonęłam w quakerze, zapomniałam o blogu i czytniku. Teraz nadrabiam :-)
OdpowiedzUsuńWełenka mnie zachwyca, alpaka z poprzedniego postu jeszcze bardziej.
Lilko - ja się dziś upewniłam, że to faktycznie Wielkanoc zasuwa, a ja prócz popranej zastawy stołowej i pościelowej to jakby w innym wymiarze, czas na okna, ale w środę u nas ma lać... :)
UsuńTe zielone kolory mrrrr pełna soczystość wiosennych barw. Zainspirowałam się i to jak. Ania pochwalę się czymś, wczoraj dowiedziałam się od synowej, że Kubuś bardzo chce siostrzyczki lub braciszka i rodzice planują sprawić dziecku rodzeństwo. Wiesz jak od wczoraj chodzę ??? no fruwam . Chyba dobrze, kciuki trzymałaś za moj stan posiadania wnuków.
OdpowiedzUsuńAniurozello - no trzymam te kciuki dalej, by wszystko się po Twojej i Rodziców myśli działo!!!!!!
UsuńKiedyś myślałam, że takie jedno to ma wszystko... ale dzisiaj i po swoim doświadczeniu i dzieciowym wiem, że RODZINA jest najważniejsza!!!!
Za nic majątki, wszystko zostawiamy i idziemy, ale ta nasza Rodzinka jest!
Oj, z tego wszystkiego nie wyraziłam swojego zachwytu nad najprawdziwszym koronowanym królewiczem. A mówią, że u nas nie ma koronowanych głow, a tu proszę u Kankanki wszystko jest.
OdpowiedzUsuńTaa, u mnie jest wszystko....wszystkie emocje :)
UsuńCudowny Król Ogrodnik. Zielone cudne, szpinak w śmietanie. Ciekawe jak Ci wychodzi to cieniowanie?
OdpowiedzUsuńZa Kariną zapytam co zażywasz, że masz taki power, moja niemoc blogowa mnie trzyma i nie odpuszcza. Jestem jak nie ja.
Krysiu... mnie też zmaga, muszę co dnia pospać w dzień, bo w nocy nie mogę, śpię krótko, wydaje mi się, że dam radę do wieczora a tu koło południa kocyk, podusia i cisza....nie ma mnie :)
UsuńI też mam tyły w komentarzach, bo cały czas coś robię i nadrabiam świąteczno-urodzinowo-imieninowy czas od grudnia do połowy marca.
Cieniowanie to skutek wymieszania runa oraz częściowe przędzenie na brudno z lanoliną i szybkie wytrawianie.