Wełna po otworzeniu pudła zaczęła startować w pionie do góry
To na górze otulone na niebiesko, w najmniejszej ilości jest bohaterem tego posta :)
Na górze część patchworkowa, reszta w innym worku i już w kołdrze, pod spodem ładny merynos
Uprzędłam i uzyskałam w 343 gr 894 metrów podwójnej nitki. Tyle mi jest potrzebne na sweter.
Ten kolor jest przeze mnie lekko poprawiony, bo aparat robił zdjęcie na niebiesiutko, a prawdziwy kolor skłania się w stronę turkusu. Farbowałam barwnikiem do jeansu plus ociupka błękitu (stąd ciepły odcień).
Mimo największej w dotyku delikatności w skręcie uzyskałam szorstką nitkę, ale nie gryzącą. Jest na tyle cienka, że max druty 3,5. Coś mi się z fakturą marzy. Ale póki co jeszcze nie wymodziłam. Może jakieś warkoczki zrobię. Mocy musi nabrać.
Zostało mi jeszcze na inny projekt tej wełny, inaczej ją uprzędę.
Kiedy ty to wszystko robisz??? Dom, sklep, szycie, przedzenie, drutowanie, no nie!!! Nigdy cie nie dogonie :)
OdpowiedzUsuńWelenka niebieska (wpadajaca w turkus, ale tego mi moj monitor nie pokazuje, ale sie domyslam) jest sliczna! Moj kolorek :)
Ja sie uzeram z chusta Beatryce,juz nie wiem, jak dlugo, ale zostal mi maly klebuszek, wiec chyba wreszcie skoncze i zaczne cos nowego.
Nie wiesz, gdzie mozna kupic troche czasu??? Moze ktos, cos? :)
Basiu, wiele zrobiłam i jeszcze nie pokazałam, ale spoko - nadrabiam bloga. Ten kolorek to jak sprane jeansy, ale z lekkim odcieniem morskim. Może jak zrobię już sweter to lepiej kolor wyjdzie.
Usuńzaraz sobie poszukam co to za chusta Beatrycze, bo po nazwie nie wiem nic :).
Za pare dni (mam nadzieje) bedzie skonczona, wyprana i zblokowana na moim blogu.
UsuńTrzymaj kciuki zebym wytrwala w zamierzeniach :) :) :)
Ok, bo nie znalazłam w guglu :).
UsuńAniu, dobrze, że tu wracasz. Face wsysa jak lej. Dla mnie tam wszystko przypadkowe i zmienia się bez mojej kontroli.
OdpowiedzUsuńBeatrice to chyba ta: http://rudamaupacompl.blogspot.com/2017/04/tuch-beatrice.html
Piękne wełny przerabiasz i nieustannie podziwiam za pracowitość mimo wielu przeciwności. Ściskam,
Oj Krysiu, zatęskniłam za spokojem bloga. Tu jest jak jest, tu jest moje miejsce. Wracam, będę wpisy uzupełniać i u Was pisać co już zaczęłam, ale jeszcze nie do każdego dotarłam.
UsuńTa chusta - obejrzałam, no cudna, ale nie dałąbym rady, bo strasznie wielka :). Podziwiam Basię już teraz, że się za nia zabrałą!
Podziwiam Anka szczerze, nie mam pojęcia skąd Ty bierzesz siły na cokolwiek.
OdpowiedzUsuńMnie się pokazuje na zdjęciu bardzo jasny jeans. Na pewno piękny sweterek powstanie :)
Pozdrawiam słonecznie.
Tereniu - bo ja mam motorek w dupci tak naprawdę, mało kto wie bo się nie chwalę, ale jak się nakręcę to śmigam. Potem mi sprężynka pada, muszę znów się naładować, naskręcać i dawaj dalej :).
UsuńJak już powstanie z tej wełny sweterek to zrobię w dzień i w okolicach przyrody fotkę. To tak, jasny jeans ciepły w odcieniu.
SZACUN!!!
OdpowiedzUsuńInko - dziękuję :)
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam niczego z ręcznie przędzonej wełny:) Pięknie wygremplowana i jaka czyściutka:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWełna przychodzi uświniona, reszta to pranie, ręczne wybieranie, suszenie i gręplowanie. W trakcie przędzenia też się wyskubuje paproszki, potem znów część odpada w trakcie prania po przędzeniu i farbowaniu. Ostatki wychodzą w trakcie dziergania :).
UsuńO, ale zakusiłaś, tak sobie pomyślałam o worach wełny surowej co leża na stryszku i czekają. Ładna ta niebieska niteczka, jestem ciekawa sweterka. A gdzie tak pięknie gręplują wełnę, w dodatku wysyłkowo? Bo jak ja kilka worków oddałam do grępla to mi ją zwrócili owszem, zgręplowaną, ale przepuszczoną przez noże, w krótkich kawałkach. A wiedzieli że do przędzenia ma być. Do tej pory - a minęło już trochę - nie mogę tego przełknąć.
OdpowiedzUsuńChyba bym zabiła za pocięcie wełny. Oldnanny - grępluje moja koleżanka z FB. Jestem tam w grupie prządek i tam się poznałyśmy.
Usuń