Na kupie rzeczy do sprucia, poprawek, przeróbek leżał ten oto sweterek zrobiony bardzo dawno temu.
Ta włóczka to włoska mieszanka bawełny z akrylem, mięsista i puszysta.
Zrobiłam sweter z przepisu w Sabrinie lub Sandrze - nie pamiętam.
Na pewno jest inaczej rozliczony.
Ale główna idea żywcem skopiowana.
Dzisiaj wychynął na światło dzienne i ok 8-9 lat w worze na dobre mu poszło, bo zamierzam w nim pochodzić.
Te warkoczki ładnie modelują sylwetkę. Wokół szyi jest poziomo dziergany warkoczyk, a z przodu ulubiona kieszonka.
A skoro koniec zimy to mrozów nie będzie, i w takich temperaturach można w nim polatać.
Dodatkowo znalazłam szal długaśny na 2 metry i czapeczkę z tej samej włóczki, to już jest cały komplet na pierwsze tchnienia wiosny.
Na swoje stopy z 10 deko skarpetkowej w kolorystyce Kaffe Fasseta, pod sklepową ladą zrobiłam dwie pary skarpet w odpowiedniej tonacji i cała się zafioletowiłam.
Powinnam jeszcze odnaleźć ten szczególny kolor rudych włosów, by do fioletów pasował :)
W sklepach popatruję na farby i wszystkie one w odcieniu nie dla mnie, za ciemne.
A ja taki bajtusiowy sobie wymyśliłam, naturalny.
o jakie wszystko fajne i ślicznie fioletowe ;)
OdpowiedzUsuńdobrze że nie poszedł do sprucia - zal by było
pozdrawiam
Bajtuś rudy? Ja zawsze myślałam ,że on jasny kasztan jest:)
OdpowiedzUsuń..ten kolor tez lubie:)))
OdpowiedzUsuń..Twoja szafa nie ma dna chyba :))))
fajny patent z tymi warkoczykami:) a skarpety mniodzio, kurcze ciągle mi ze skarpetami nie po drodze:)
OdpowiedzUsuńLeżakowanie wielu rzeczom dobrze robi.Ładny ten sweterek. Co do włosów- możesz połączyć dwie lub nawet trzy farby razem i oprzyj się na "blondach". Oczywiście te farby muszą być tej samej firmy. Ostatnio zmieszałam średni i ciemny blond, dając 2:1. A same rudości na ogół nie dają dobrego koloru.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wieczko - czasem musi mocy nabrać :)
OdpowiedzUsuńViolu - a może i kasztan, może i on miedziany lub orzeszek laskowy, cokolwiek by nie było rudy :)
Tinki - mam strych przepastny!
Anust - warkoczyki są doskonałe do wydobycia talii i wcale nie muszą to być symetryczne pionowe tradycyjne warkocze.
Anabell- wiesz, że wczoraj kiedy pisałam tego posta tak właśnie pomyślałam? Że skoro w garze wełnę przerabiam to może czas na kudły, zwłaszcza, że ja wiem co chcę :)
Tylko na farbach do włosów mało można efekt przewidzieć, to mnie wstrzymywało. To ma być blond z rudawymi refleksami, ale nie pasemka.
No popatrz - wystarczy mały remanent w swoich zasobach i można mieć nowy ciuch :)). Bardzo fajny masz komplecik :). A skarpetki mnie urzekły - są takie cudnie kolorowe i optymistyczne :). I z 10 deko wyszły Ci 2 pary? To jak mam ponad 400 m wełny w motku, to spokojnie powinno mi na parę skarpet dla mnie wystarczyć? W kwestii dziergania skarpet nie mam na razie kompletnie doświadczenia :(. Ale nauczę się - obiecałam to sobie :)).
OdpowiedzUsuńJak to fajnie jest zorganizować sobie taki worek, do którego będziemy wrzucać rzeczy, które chcemy spruć. Wrzucać tak na przeczekanie. Jaka potem radość ze znalezionych tam rzeczy, które spowrotem nas zauroczyły.
OdpowiedzUsuńSweterek cudny, te asymetrycznie rozmieszczone warkocze to doskonaly pomysl. Mnie sie tak widzi do niego dekolt w szpic i spod spodu jakas bluzka. No wiem, ze dekoltu nie wytniesz, ale ja moze zrobie??? :-)
OdpowiedzUsuńPiękny sweter. Wspaniały fason, ciekawie wykorzystany wzór , ładny kolor. Same superlatywy.
OdpowiedzUsuńFrasiu - nożyny mam 22,5 cm to mało idzie wełny. W motku 5 deko tej Regii było 210 metrów. Zostało mi może 6 metrów z 10 deko.
OdpowiedzUsuńAntosiu - to jak pudełko ze starymi zabawkami :) i po pół roku można się na nowo ucieszyć!Kiedyś prułam na bieżąco, dziś czekają :)
Lilka - szpic lepszy! Zdecydowanie!
Jadziu - aj dzięki! Te warkoczki jeszcze wykorzystam w innej opcji!