Mam oprócz białej wełny alpaki kolorki naturalne!
Oto one:
Lava - która ma taki piękny odcień ciepłego beżu w kilku delikatnych niuansach.
Obok mały kędziorek rozczesany palcami pokazuje jak bardzo jest puszysta. Przed chwilą ją wyjęłam z ciaśniutkiego opakowania!
I Coffe, o głębokiej barwie brązu.
Na dolnym zdjęciu rozjaśniłam lampą, aby pokazać jak niewiele ma zanieczyszczeń.
I obie królewny obok siebie.
Dopiero oddychają świeżym powietrzem, zaczynają się włókna podnosić uwolnione ze spłaszczonego opakowania.
Nie dziwota, że tak alpaka fascynuje, jak widzi się to pęcznienie i podczas suszenia i gdy łapie tlen!
Alpakę kupiłam w sklepie ALPAKI I CERAMIKA.
Mając dość czyszczenia i prania białej wełny kupiłam wstępnie czyszczoną i praną. Jakaż przyjemność!
Oceniając jako doskonale wyczyszczoną z tak niewielkimi fragmentami roślinnymi od razu trafi do przędzenia. Włókna się dopiero podnoszą, niekonieczne będzie stosowanie czesaków. Być może sporadyczne fragmenty.
Tymczasem przerzuciłam obie panny do toreb papierowych, w których to zwykle trzymam czesanki.
Poza tym znów poznałam kogoś wyjątkowego. To Bożenka - właścicielka hodowli.
Ma masę obowiązków przy tym zajęciu. Latem doczekała się przychówku alpaczego i cieszy mnie, że można kupić u niej tyle odcieni.
Chciałabym, by polscy hodowcy mogli konkurować z WoW, by ich produkty były.
By można w kraju zakupić wszystkie mieszanki o jakich śnimy. By na naszych łąkach można było spotkać częściej chociażby zwykłą owcę.
PS. Pan Mąż utknął na stronach o budowie drumka i czesaków. Widzi ten nawał pracy.
Widzę, że masz co robić, też nie lubisz się nudzić.Wełenka super czysta, aż się prosi, żeby ją zacząć prząść.
OdpowiedzUsuńNastępnym razem tez się chyba skusze na czystą alpakę, te co mam teraz, a była droga jak cholera, jest taka zaśmiecona, pęsetą, drumkiem i mechanicznym gręplowaniem nie jestem w stanie jej szybko wyczyścić.
Pozdrawiam
Asiu - ostatnio jedną partię już wypraną wrzuciłam jeszcze raz do wody. Ale napuściłam jej sporo i rzuciłam na wierzch wełnę. Nie starałam się jej od razu namoczyć. Po jakimś czasie siła ciężkości zadziałała i część włókien sama się zmoczyła, wtedy znów brud wypłynął.
OdpowiedzUsuńNajlepsza metoda umyć wełnę jeszcze raz. Bez środka piorącego, sama woda wystarczy.
Jeśli to będzie wełna od Bożeny nieczyszczona to ja zaryzykuję i wezmę. Nie mam Tuptusia w kolekcji. Ale muszę na to zarobić. Za jakiś czas sobie pozwolę na czarną alpakę. Przy samodzielnym czyszczeniu można kontrolować układ włókien, co bardzo ułatwia pracę.
Ale już nie chciałam bawić się w pranie.
Aleś Ty płodna kobieta:) i w pisaniu postów i we wszelakiej pracy...
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
A w poprzednim poście, to Ci powiem Anko, że o malusi włos bym się nie...kała.
Ależ ja bym chciała być taka fantastyczna mamuśka dla mojej milki jak Ty dla swoich dzieciątek:)
Edyś ja mam takie zaległości, że i tak po łebkach lecę!
OdpowiedzUsuńDla swoich dzieci byłam surową matką i wymagającą, a na ich starsze lata coraz bardziej odpuszczającą.
Najpierw tresura - a potem pogadamy :)))
Śliczne kolory i bardzo ładnie prezentują się razem :). "Dawczynie" tej wełny są przecudne! Poczytałam sobie o alpace i ... jeszcze bardziej mi się podoba :). Bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądała po uprzędzeniu.
OdpowiedzUsuńFrasiu, prawdopodobnie te kolory będę łączyć z innymi. Póki nie ma pomysłu sprecyzowanego - nie ruszam. Najwyżej sobie poczeszę :)
OdpowiedzUsuńTa kawowa mnie zachwyciła i już widzę wełenkę, co to ją uprzędziesz - boska będzie. A mąż niech się bierze do roboty, bo od siedzenie w necie to się samo nie zrobi ;-)
OdpowiedzUsuńAniu, alpaka górą:)
OdpowiedzUsuńKiedyś skusiłam się na zakup baby alpaki u polskiego hodowcy,wolę nie pisać o tym, co przyszło...po prostu nie mogę, bo szlag mnie trafia.
W czasie weekendu odwiedziłam czeskiego hodowcę, nie dość,że miejsce piękne, to jeszcze dorosłe alpaki mają włókna po 18 micronów w najgorszym miejscu. Hodowca wysyła je do badania do Australii ;) Czegoś takiego nie widziałam. Ale też niezle musiałam się naprosić o sprzedaż runa, bo wszystko co tam wyhodują,przetwarzają od razu. Za dzielność w nierezygnowaniu w negocjacjach udało mi się kupić 2kg puchu, a 1kg 3 klasy dostałam za darmo ;)
Oczywiscie z surowym runem jest dużo zabawy, moje jest tak delikatne,ze tylko przelewam je wodą,bo dotyk by je sfilcował, myślę jednak,że warto - czegoś takiego naprawdę nigdzie nie da się kupić.
Tu, w Czechach zauważyłam jednak, że marnuje się tę piękną nić robiąc na za cienkich drutach i wychodzi zbroja na setki lat ;) Nie podoba mi się to :(
To, co można kupić jako przygotowany top czy roving jest wygodne i czasem nawet piękne, ale to już nie runo :)
Piękna ta alpaka.Ciekawa jestem co z niej zrobisz. Mam nadzieję ,że oczywiście pokażesz na blogu. Mój ślubny dziś się nawet zainteresował tym co robię- najbardziej się martwił tym, że nie mógł zobaczyć podkładek, bo leżały pod spodem, pod obrazkami.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Sylwka - dla mnie zbyt brązowa na razie, coś tam musi na niej się zadziać.
OdpowiedzUsuńBasiu - ja na razie mam porównanie dwóch hodowców (tego od białej i Bożeny). Biała jest wymieszana, runa nie były w całości i bardzo brudna jest. Natomiast Bożeny to właśnie puch. Na tym można woolen ćwiczyć, bo puch łatwo uformować w batonika. Nie ma tu długich sztywnych włosów. I masz rację, frajda z uporządkowania po swojemu jest wielka.
Mam jeszcze alpakę z jedwabiem z WoW, ale tak jak piszesz - układna i staranna, a tu trzeba trochę życia w nici :)Runo ma moc!
Też lubię luźne oczka i powiew wiatru, sztywne, drobne dzianiny nie dla mnie. Już lepiej kupić gotowca ze sklepu niż tak dziubać.
leniwa jestem.
Anabell - będę się strać nie zmarnować, bo dla mnie to jak na razie najszlachetniejsza czesanka :)
Ależ kolory, moje kolory, naturalne do tego. Czytam Aniu wszystko co piszesz i podziwiam co wyczyniasz. Ściska mnie mocno, że tak mało czasu mam na robótki. Czytam bardzo uważnie co piszesz o runie i kolejnych czynnościach przy nim. Ostatnio kupiłam (za butelkę piwa) nieduży worek runa jakiejś owcy, w listopadzie za nie się wezmę i będę się uczyć prząść, na razie na wrzecionie ale zawsze coś, tak mnie ciśnie, że muszę spróbować tej zabawy.
OdpowiedzUsuńAnuś kolory są cudne! Naturalne i nasycone.
OdpowiedzUsuńTylko dla mnie nadal to co piszesz o czyszczeniu jest jakąś masakrą. Ja bym siedziała z pensetą i czyściła jak kopciuch jaki....
Krysiu - ty tego jegomościa co za piwo sprzedał to namów jeszcze na jeden worek. Sama jestem ciekawa co tam jest! Łowca czy niełowca?
OdpowiedzUsuńA wiesz, że tego dzika co przeleciał przed maską mimowolnie otaksowałam z długości sierści????
Ładną miał, błyszczącą.... na pędzelek by się nadawała do mej furtki działkowej! :)
Anuś - kolory są ładne bardzo. Fotografia nie oddaje ciepła i miękkości.
A wiesz, że przy tej Twojej staranności to ja to widzę? Jak zasuwasz z pensetą!
Alpaka by się uśmiała. To nie jest zajęcie na pokutę na szczęscie, owszem trzeba uczucia i staranności, ale nie aż tyle! :)))
Słoneczko ty moje pracowite!
Kończę lekturzyć, dam znać jak wyślę, na adres z bajki?????
Anuś - a dałoby się zamówić u Ciebie alpaczą przędzionkę?
OdpowiedzUsuńZachorzałam:)
Te kolory są cudne - te naturalne.
Więc?
Dało by się. Jednolite czy mieszane?
OdpowiedzUsuńPoczkaj!
OdpowiedzUsuńPrzemyślę, mailowo się dogadamy, cooo?
Ile plejów, jakie kulory - no i na kiedy, bo muszę osiągnąć stan wypłacalności:D
Ano dumaj :) Alpaka się napowietrza!
OdpowiedzUsuńAniu, to ja się zapisuję do kolejki za Dorotą :). Zakochałam się w tej Coffe i nie mogę przestać o niej myśleć :). Podobno najlepszym sposobem na zwalczenie pokusy jest ulec jej, więc postanowiłam ulec ;)). Konkrety na maila :).
OdpowiedzUsuńJa chcę, ja chcę, malowane owce. Piszę maila. Nieśmiało o tym pomyślałam ale chętnie ulegnę, bez przymusu nawet.
OdpowiedzUsuńMiło mi że podoba Wam się alpaka.
OdpowiedzUsuńTo piękna czesanka, nie znana do końca, złoto Inków jak najbardziej zasłużenie!
Dla mnie atrakcyjna i wyjątkowa, poza tym miło prząść zwierza, którego chociaż na fotce można obejrzeć. Są przecież cudowne!
a ja wiele Ci nie napiszę tylko tyle, że przerabiałam próbę wstawienia do mojego sklepiku włókna alpaki naszych hodowców......
OdpowiedzUsuńi wystawiam dalej tą z WofW'a po angielsku szybciej się dogadałam :))
Aniu, ja wcale się nie dziwię żeś dzika zlustrowała. Ja też prawie na wszystko spoglądam pod kątem przerobienia, odmalowania, użycia w inny sposób. Recykling jest moją drugą naturą, a może pierwszą?
OdpowiedzUsuńKarino - być może i ja polegnę, muszę to sprawdzić. Wow ma to wszystko przygotowane, naszym hodowcom jeszcze brakuje urządzeń, rynku zbytu, dopieszczenia włókna. W końcu te alpaki to jak goście z kosmosu. Ale z drugiej strony jak u nas cały przemysł kołowrotkowy padł i się odradza to i jest szansa na piękne czesanki.
OdpowiedzUsuńKrysiu - to samo o sobie twierdzę, zanim podkoszulkę wyrzucę też ją w myślach tnę na paski.... ech, trzeba mniej zapobiegliwości i skupiać się na ważnych sprawach.
Kota znajomych też ostatnio przerabiałam bo pers piękny. Wizualnie oczywiście tylko.
Aniu- ale mi narobiłaś smaku na alpacze runo:))).
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu w milczeniu ( bo nie komentuję) dopinguję Ci przy przędzeniu alpaki ...i nie tylko.
Pięknie Ci to wszystko wychodzi.
A tak w ogóle to "szacun" , bo jesteś tak dynamiczną osobą ,że ja przy Tobie to zwyczajny leniuch...:))
Serdeczności
Kocurku - azaliż to TY????? We własnej?????
OdpowiedzUsuńNie wierzę...... oczy przecieram, zaszczycona jestem bardzo, bo kolejna Maestra mnie zobaczyła. Bardzo się cieszę! Widzisz jak mi się gęba śmieje??????
Aniu - ja Cię zawsze WIDZIAŁAM tylko mnię wstyd okrutny dopadał i komentować jakoś nie pozwalał.
OdpowiedzUsuńA do MAESTERII to mi bardzooooo dalekoooo.
Ja jestem zwyczajna , ot i tyle.