Jak cały tydzień prałam celem odświeżenia swoje letnie ciuchy to oczywiście doszłam do wniosku, że mało tego!
Tu leży ok 2/3 całości typowych letnich ubranek wyciągniętych z przechowalni. Pryzma ma 80/100cm.
Więc aby móc co na grzbiet włożyć uszyłam ostatnio letnie bluzki:
Dzianinowa - pomysł własny, wykorzystane kółka z zasłonki z lumpeksu:
Bawełna kreszowa w moim ukochanym zielonym kolorze z dodatkiem elastanu pozwoliła nie wszywać zamka - Burda pożyczona od Gackowej :)
Z tego samego wykroju bluzka dla córki, delikatnie seledynowa, materiał też elastyczny i z braku materiału inaczej wykończone podkroje pach - tylko ozdobne stebnowanie zamiast pliski.
I też bez zamka z boku co cieszyło podczas szycia.
Wykorzystałam resztki zakupione za 2-3 zł w SH. Tak się objawia moje skąpstwo i pazerność. Sklepy raczej na mnie nie zarabiają.
zdolniacha jestes ,ja ostatnio szylam dla siebie jakies hmmm 25 lat temu,ale doszlam do wniosku ze wcale tego nie lubie ,wiec dlugo,dlugo szylam talko z potrzeby ,firanki ,zaslony itp. i jakies tam przerobki az sie rzucilam na robotki reczne i to lubie bardzo.
OdpowiedzUsuńExtra bluzki! Nigdy ich dość :-) Podoba mi się szaleńczo taki objaw sknerstwa i pazerności :-)
OdpowiedzUsuńPiękne to Twoje skąpstwo. Śliczne bluzeczki. I zasobów ubrań letnich zazdroszczę bo u mnie marne ;)
OdpowiedzUsuńjak ja ci zazdroszczę że umiesz szyć takie cuda :) aczkolwiek jak tak sobie myślę - to kiedy ja miałabym to robić ....
OdpowiedzUsuńA ja zaraz, na cito muszę wszystkie nocne koszulki mamy poskracać, takie długie nie pasują do pewnego medycznego sprzętu potrzebnego przy udarze.
OdpowiedzUsuńO matulu! Jakie śliczne te Wasze bluzeczki!
OdpowiedzUsuńIlość fatałaszków zrobiła na mnie wstrząsające wrażenie ;-DD
faktycznie - musiałaś coś uszyć, bo jak znam życie stajesz przed szafą i wołasz: JA NIE MAM CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ!!
Kochane Panie! No przecież to oczywiste, że nie mam co na siebie włożyć!
OdpowiedzUsuńAle z biciem w piersi przyznaję, ze przesadziłam. Już jest po wstępnej selekcji i wyrzuceniu niektórych rzeczy. Sęk w tym, że jako dziecko miałam bardzo mało ubrań. Nauczyłam się szyć z biedy i niemożności zakupu. A że nie niszczę rzeczy, a większość to klasyka to mam i mam i mam...No i wagowo też wstrząsów nie przeżywam i tak to się nazbierało.
Agatko.... mocno myślę..... i wysyłam modlitwy.
Buuu dlaczego ja nie mam maszyny i takich zdolności?? Przecież ja też nie mam co na siebie włożyć ;););) Bluzeczki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńEmade76 - aż dziw, że gołe po ulicach nie śmigamy, prawda?
OdpowiedzUsuńjakie piękne rzeczy umiesz szyć... szczególnie podobają mi się te bluzeczki z wiązaniem z przodu:)
OdpowiedzUsuńbardzo, przeeeeebardzo podoba się mi materiał zielonopasiasty. Krój bluzeczki też niczego sobie. Zastanowieniem jest tylko, jak układa się rękaw na główce, czy przy podnoszeniu ręki nie dokucza, nie uściskuję? Aneczka, wiesz Ty co? - co sobie pozaglądam do Ciebie, to jakaś maślana wspominka na głowę mi spływa. Toż kiedyś też jak szalona drutowałam, pasyjnie szyłam, już nawet bez formy. Faktem jest, nie xxx-wałam. Teraz jakieś lęki pozostały i szczęśliwie pragnienie powrotów, Ach... podziwiam Cie i zazdraszczam! O!
OdpowiedzUsuńUla, ja też miałam przerwę szyciową. Pojawiły się szmaty i chęci, żeby je przerobić.
OdpowiedzUsuńten drugi model rewelacja tylko że ja nie potrafię szyć ciuchów a szmaty leżą , poza tym brak czasu przy małej a ja naprawdę nie mam co na siebie włożyć :-( pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńŚwietne rzeczy szyjesz!
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała być taka skąpa, ale jakoś nie mogę u siebie w sh znaleźć żadnych resztek, jedynie w sklepie z materiałami kupuję od czasu do czasu końcówki za pół ceny. Tylko brakuje mi jednej rzeczy - umiejętności szycia - dopiero się uczę na córce ;-)
Ewciu - zdolna jesteś, pokombinuj a zaraz Ci wyjdzie!
OdpowiedzUsuńMakneto - kupuję tylko okazje! Wyłącznie. Ostatnio celowo to kupowałam dla siebie zielonozłotoniebieską taftę na suknię balową z 5 lat temu. A w tym roku podszewkę do spódnicy. Reszta to duperele za grosze obok których nie mogłam po prostu spokojnie przejść jeśli kosztowało 1-5 zł.