Przybył nam w domu kolejny mgr.
A dokładnie mgr inż. o specjalności - zarządzanie produkcją spożywczą.
Ola dzisiaj obroniła swoją pracę kończącą naukę na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, nieskromnie dodam, że na 5.
I to w zasadzie jest koniec magistrów, bowiem synuś takich aspiracji nie posiada.
Po odrzuceniu propozycji asystentury na uczelni moje dziecię zapewne niedługo zacznie szukać pracy. Wiem, że jej się poszczęści. Jest bowiem farciarą od urodzenia.
Oferty podsyłają jej rozmaici agenci firm ubezpieczeniowych, gdzieś jakaś kumata w obcych językach sekretarka była potrzebna, ale pracy konkretnej brak.
Olga pracuje od początku studiów w weekendy, jest specem od AGD, dodatkowo urok osobisty, znajomość angielskiego i francuskiego, znajomość wszelkich kabaretów (za przyczyną rodziców) pozwolił jej zdobyć pierwsze miejsce w sprzedaży promowanego sprzętu. Została nagrodzona wysoką premią i wypłatą.
Tak się śmiesznie składa, że zarabia więcej ode mnie biorąc pod uwagę czas jaki temu zajęciu poświęca.
A kabaret wykorzystała kiedyś tak:
Lata Pan po sklepie i wyszukuje prezentu dla Oblubienicy. Pan z wyglądu rocznik rodzicieli. Dziecię podsuwa pomysły i zachwala, a że słowotok nudny - techniczny więc moje znudzone dziecko kończy.... ma to i tamto i owamto i zasmażka!
Zasmażka!
Na to słowo klient stanął jak wryty, uważnie zlustrował małolatę i pyta:
- A pani skąd zna słowo " zasmażka"?
- Przez całe dzieciństwo słuchałam tylko kabaretów, moi rodzice tak mnie katowali!
Pan powspominał jeszcze kilka tekstów, które moje dziecko od razu wyrecytowało z pamięci i ciesząc się jak do sera klient ów kupił nie byle suszarkę do włosów, ale dołożył jeszcze kilka innych gadżetów na kilkanaście tysięcy.
Tego miesiąca Olcia była na ustach wszystkich w sklepie, bo ten facet wysłał na zakupy jeszcze kilku swoich znajomych, a ci wspominając przeszłe czasy sprawdzali co to dziecko jeszcze zna i nakupowali akurat na Olciną premię.
W tej chwili czeka na odpowiedź czy firma ją zatrudni z zusem. Jeśli tak - to jeszcze popracuje z rok. Jeśli nie - pośredniak, to też dobre wyjście, będzie się starać o dotacje na własną działalność.
No i czas jej śluby składać.
Nie ma co czekać, dzieci trzeba rodzić przed trzydziestką - a nie dorabiać się ponad miarę posady, parady, majątku.
Te z moich koleżanek, które na rozwój postawiły i dziś mają ponad 30 w większości kończą na oddziałach szpitalnych, w poradniach, na badaniach i zabiegach. A dziecko pozostaje największym problemem - bo go brak.
Oczywiście trzeba być gotowym do macierzyństwa i emocjonalnie i zapleczowo, ale nie odkładać tego na zaś w nieskończoność.
A jak się pokoik zluzuje, to ja tam już pracownię i buduar wymoszczę. I nie będzie mnie nikt z maszyną przeganiać!
no gratuluję kolejnego magazyniera !!
OdpowiedzUsuńoj matka co do tego macierzyństwa to ty obynie przesadzasz hihii?
trzymam kciuki za karierę córci :)
Gratulacje dla cóki. A z tym planowaniem pracowni to nie przesadzaj, bo zamiast się wyprowadzić może jeszcze sprowadzi męża?! I tak czasem bywa.
OdpowiedzUsuńZa gratulacje dziękuję serdecznie. W matkowanie nie mam ochoty jej wbrew niej wrabiać, ale fajnie by było jakby się zmieściła w "wieku ustawowym". Potem trudniej. Ona sama stwierdziła, że z dziećmi nie chce czekać. Co do pracowni - to bedzie! Nie ma takiej opcji, aby się z małżonem wprowadziła, ponieważ serce związała już z posiadającym lokum. Kwestia :kiedy "tak". Lekko na czerwiec kierujemy, pogoda, słońce, optymizm. Zobaczymy jak tam los pokieruje.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Pani Magister.
OdpowiedzUsuńSklepowe dialogi rewelacja, jak to czasem matczyne wychowanie bywa przydatne.
A kariera i dzieci przyjdą, sama się nawet nie zorientuje kiedy.
Kurcze, masz fajnie - pracownia w zasięgu...
Moja, nie dość, że wróciła na matczyne pielesze, to jeszcze namawia tego tam..., żeby się zdeklarował i wprowadził do nas :(
No Gratulacje Pani Matko!
OdpowiedzUsuńNo i gratulacje dla Pani Oli - i ja mgr inż. produkcji zatem jesteśmy po fachu :D
Choć tak racjonalnie to się zgadzam z tym macierzyństwem ale. Ale ja choć 30+ nie dojrzałam jeszcze, toć i nie chcę aby mnie kto zmuszał :(
Ale pracownia... oj, będzie Pani zadowolona :D
A czy tam w tej 'pracowni' to filar będziesz miała na środku? Żeby buldożer... znaczy Bajtek, był zadowolony?
Gratulacje dla Oli! To i ja 3 grosze do macierzyństwa - dzieci rodzić w młodym wieku - jak najbardziej jestem za. Do tego dołożyć parkę maluchów później - jeszcze większa radocha.
OdpowiedzUsuńAni ja nikogo nie zmuszam:))), dzieci fajna rzecz chociaż męcząca :)))Ale skoro dziecko samo o tym mówi, że chce przed 30 to ja popieram. Zdrowo.
OdpowiedzUsuńAle gdyby chciałaby być singlem czy bezdzietną to też jej wybór i akurat to najbardziej rozumię. Cudowna samotność i porządek w domu!!!!
Macierzyństwo to nie może być przypadek czy zachcianka. Trzeba być przygotowanym. Trzeba mieć oparcie w sobie lub bliskiej osobie.
Nie może być zastępnikiem, nie można mieć przez nie poczucia utraty czegoś w życiu. Nie można nigdy nawet pomyśleć "gdyby nie dziecko to mogłabym.....". Trzeba tego zapragnąć, bo nic gorszego niż matka z zaskoczenia i obowiązku. Jeśli ktoś może odłożyć czas narodzin bez szkody to super, jednak natura wie swoje. I czasem może być za późno.
Ja swoje miałam bardzo wcześnie i nie żałuję, i nigdy nie miałam poczucia utraty młodości i cieszę się, że nie śmiano mi zaproponować "innego rozwiązania". Dałam radę i bardzo się cieszę, że mam już takie duże. W moim wieku mamy jeszcze biegają do liceum i gimnazjum na wywiadówki. Ja już mogę ze swoimi w pubie się spotkać :))), a moja szwagierka rówieśnica i sąsiadka piętro niżej mają dziatki w wieku 9 lat. Przerąbane. Tak to już bym nie chciała.
Jako nauczycielka zdążyłam też poznać młodych rodziców i starszych. Mam swoje zdanie.
A na środku filara Anuś nie będzie, bo bym Bajtusia tymi jego uszami udusiła jakby mi taniec na rurze odstawiał. Za to kołowrotek, kosz z wełną, krosno może jakieś..... no widzisz, trzeba dziecko wywalić z domu!
Wiesz, ja to żałuję że takiej 'potrzeby' macierzyństwa to nie dostałam podczas studiów. Już bym miała niemal dorosłe dziecię. A tak... lata lecą, potrzeby brak a z rozsądku to już wcale nie idzie się zdecydować :(((
OdpowiedzUsuńA ja sobie pomyślałam, czy mogłabym bez tej dziatwy być szczęśliwa. Mogłabym. Mam tyle zainteresowań, ze gdyby ich nie było i tak bym miała wir zajęć i pasji. Więc Ty się nie przejmuj, postępuj zgodnie z sercem. Przepis na dziecko do 30 to nie jest jednocześnie przepis na szczęście. :)To norma lekarska, ale nie psychologiczna.
OdpowiedzUsuńOla moja to wyjątek, mało osób w jej wieku chce dzieci. Może pomogło jej w tym jak widziała, że karierę, zmianę zawodu można zrobić bezstresowo po odchowaniu z pieluch dzieci. Że wtedy ma sens budowanie swojego rozwoju, bo nie ma potrzeby zawracania i potem nadrabiania. Łatwiej się pracuje nie będąc obciążoną tak bardzo obowiązkami matki małych dzieci.
Gratulacje i dla Pani Matki i dla Pani Córki Już Magistra :***
OdpowiedzUsuńA ja miałam pierwsze dziecko wcześnie i zaraz maturę będzie zdawać :) Ale chciałam jeszcze jedno i teraz jest w drugiej klasie podstawówki. Więc mamy rozpiętość i niezłą jazdę :D I bardzo się cieszę, że nie odkładałam bycia mamą na później.
Ale też uważam, że rodzenie dzieci to nie jakiś obowiązek. Każdy się powinien realizować jak lubi i zgadzam się z Tobą Kankanko, że dzieci trzeba mieć, jak jest się pewnym, że się tego właśnie chce.
Gratulacje usciski i gratulacje jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńA pracownia fajna rzecz... cos o tym wiem ale itak nabardizej lubie dziubac na kanapie w stolowym...I Ty pewnie tez bedziesz po domciu wedrowac z klamotami... Pozdrawiam
MagdaP
Serdeczne gratulacje dla córy! Pewien etap w życiu zakończony:))
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję Nowej Pani Magister!
OdpowiedzUsuńŻycie różnie plecie nasze ścieżki i chyba ważne jest aby wyrwać od losu jak najwięcej i nie marudzić, że coś chcieliśmy ale nie wyszło. Potem siedzi taka maruda i smęci: a dzieci za wczesnie urodziłam albo za późno, a nie mam dzieci albo mam ich za dużo, a domu nie wybudowałam albo wybudowałam niepotrzebnie, karierę zrobiłam nie w tym zawodzie...
Ja jestem taką starą mamusią ale widocznie tak miało być; widzę plusy tej sytuacji i nie myślę "co by było gdyby".
No i nie jestem jeszcze babcią.
Pozdrawiam, Dorota
Dziękuję Dorotko, Ann Margaret, Madziu, Niedzielko, Grażko, Irenko, Aniu za gratulacje!
OdpowiedzUsuńJednym słowem fajnie, że jest rozpiętość wieku mamuś, każda opcja ma dobre strony. Najważniejsze w tym, żeby te dzieciary nas do grobu nie wpędzały, nie przynosiły wstydu i były szczęściem po prostu! I o to chodzi.
Gratulacje dla Olci. A Ty Aniu planuj buduar! Warto go mieć, błogosławione pomieszczenie!
OdpowiedzUsuńOj, to gratuluję z całego serca dumnej niewątpliwie mamie i pewnie jeszcze dumniejszej Magisterce! Kiedyż to moja z dyplomem do dom przybiegnie...?! Cudne kobietki jesteście! I na tę okoliczność po Oskara za całokształt działalności wszelakiej do siebie zapraszam
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiając wcześniej i później..
Ulcia
Gratulacje dla córki. A na marginesie, to mój syn studiuje w tej samej uczelni i dokładnie na tym samym kierunku i specjalnosci.
OdpowiedzUsuńAgatko dziękuję! To Twój buduar wzniecił we mnie żądzę posiadania takiego dla siebie.
OdpowiedzUsuńUleńko! dziękuję za cudne wyróznienie, pobiegłam od razu napawać duszę!
Trikado! Ktoś to już mówił: że świat taki mały! Pewnie te nasze maluchy spotykały się na korytarzach!!!!