Ostatnie pieniądze na rozpustę dzisiaj skutecznie przepuściłam. Wypłata dopiero 10.
Wykupiłam wcześniej leki na alergię - 60 zł.
Potrzebowałam spinek, wsuwek, gumek do moich włosów.Jedyna spinka jaką posiadałam pochodziła jeszcze z ciężkiej komuny. Koreański wyrób. Rozpadło się zapięcie.
Przez jakiś czas ratowałam się różnymi innymi, ale to nie to.
Wlazłam do pierwszego lepszego sklepu i nabyłam to co było potrzebne = 30 zł.
Pojechałam do pasmanterii, która posiadała materiały do hardangera. Cena bellany 96 zł, lugany 84 chyba, unifil 69.
Ten akurat był kwadratowy, jak zapewniła Jola tam pracująca, ekstra wymieniony za wadliwy. Koloru białego niestety już nie mieli.
Z żółtawego kremu, brzoskwini i błękitu wybrałam ten ostatni.
Jola kilka razy pytała jak wygląda serwetka. Doradzała szmatę po 31 zł.
Powiedziała, że idealnego kwadratu nie uzyskam, ale na bieżniki prostokątne idealne. Twierdziłam uparcie, że potrzebuję na kwadrat.
Poza tym nie dla mnie małe serwetki - zrobię obrus! Stopniowo podokładam wzorów i będzie! I żeby jeszcze wisiało po bokach i można było na duży stół położyć wzięłam 1.30 m.
Taaak, to się nazywa "wygórowana samoocena".
Jola pokazała jakieś ekstra nici po 25 zł, ale uparłam się jednak na Maję. I tak błękitu nie było, wzięłam białe. Jeszcze kawałek tasiemki i 100 poszła.
Kiedy wyszłam z pasmanterii jakieś licho mnie podkusiło, aby zajrzeć do sklepu za 5 zł. A tam spinki i cudawianki po 0,5, 1 zł, za 5 zł komplet 12 sztuk!
Wygrzebałam jeszcze jakieś zapasy mamony i nakupowałam za całe trzy złote!
Jadąc do domu w myśli kołatała jeszcze jedna myśl! Piasek dla kotów!
Zaparkowałam na początku swojej ulicy i poleciałam do zoologicznego po najtańszy, zbrylający Benek. Uff, stykło. Jeszcze z 30 groszy zostało.
Rozpakowałam zakupy.... do bloga Aty..... cóż to? Jak ja patrzyłam? Serwetka jest prostokątna!
Mogłam wziąć pół metra tej szmaty BIAŁEJ po 31 zł i już siadać z igłą! Z tego co wytnę równając obrus serweta nie wyjdzie.
No i tak zaczyna się moja przygoda z hardangerem.
Teraz się waham, czy szukać kwadratowego wzoru i samej zacząć, czy poczekać do przypływu kasy i jednak serwetę z Aty bloga wspólnie wyszywać.
Gackowa radzi, by zacząć od zakładki, serduszka, drobiazgu. To wyjdzie z równania obrusa.
Mam za to kilka linków do wzorów i spędzam wieczór gapiąc się na te cuda!!!!
Zauważyłam też samotne 100 zł koło lampki mojego męża. Czyżby widział tą rozpacz w moich oczach? Przekonam się pewnie rano. Póki co wzdycham i dokonuję samokrytyki.
Zakupy zrobiłas wspaniałe.Nie wyszywałam jeszcze hardangerem, ale ja kupiłabym ten kawałek za 31 zł,na naukę...
OdpowiedzUsuńNaszła mnie taka refleksja, ile ja zaoszczędziłam leżąc przez miesiące dwa w łóżku ;-)
Ja jestem taki raptus, że rzuciłabym się na duzy obrus, a co! Sam hardanger nie jest jakiś mocno trudny (choć żmudny) - nie mam wielkiego doświdczenia w tej technice (jedna serwetka), ale wydaje mi się, że wprawna robótkowiczka jak Ty, która zna wiele technik hafciarskich, poradzi sobie bez problemu z wszystkimi elementami :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że kupiłaś materiał przeznaczony do hardangera! Uczyć się trzeba na właściwych materiałach, na kombinacje przyjdzie czas później ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz wzory na hardangera, to śmiało pisz do mnie, bo mam kilka zeskanowanych gazetek, a wzorów ściągniętych z netu od groma na dysku ;-)
Aha! O kursie pamiętam, ale mimo teraz są wakacje, mam rozpaczliwie mało czasu, bo codziennie do końca lipca jeżdżę na rehabilitację.
OdpowiedzUsuńAle postaram się podgonić co nieco ;-)
Basiu, gdybym spojrzała dokładnie na fotkę u Aty to bym wzięła tą lekko prostokątną. Ale w głowie miałam zakodowane: KWADRAT!
OdpowiedzUsuńNo i tak zakupiłam.
E.guniu - Ty mnie chyba przeceniasz lub z kimś mylisz. Ja większość haftu to mam opanowane ale literacko :))))), fakt- ciągnie i do kaszubskiego i lagartery, jakobińskie wzory węszę, wyczytuję nowości. Ale cienias ze mnie przy Was.
Co do mojego rozpędu obrusowego, to tak jak z prawem jazdy: albo zdajesz i drugiego dnia za kierownicę, albo zdajesz, podziwiasz, opijasz i gubisz go w końcu. Będę mordować obrus.
Ato! Odpoczywaj i rehabilituj się spokojnie. Na rękę mi to! Ja zaraz przejrzę Burdy. Chodzi mi po głowie, że jakieś wzory tam miałam. Dzięki za propozycję, jak nie znajdę u siebie to poproszę o prosty wzór, chciałabym go wyszywać na podstawie Twojej pracy. Wydaje mi się, że podpatrzę, jak i które okienka robić. To musi być jak szydełko, druty, krzyżyki, frywolitka. Podstawy i hulaj duszo artystycznie!
Hahaha :D jakbym czytała o swoich zakupowych wojażach :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za hardangera :)
znow,juz cie mam:)..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńUrżłam ten kawałek równając kwadrat na obrus i mam 30 x 160 na szaleństwa. Rano chłop spojrzał na mnie i boleściwym głosem spytał: "to co? MUSISZ kupić inną szmatę? Bo jak ci dam to paneli na ogród nie kupię".
OdpowiedzUsuńNo niech sobie kupuje, ja już miałam upatrzone małe wzorki i będę próbować na tym kawałku. Czerwiec mamy zawsze taki dopięty z wydatkami - cała masa imprez rodzinnych, oboje mamy OC do zapłaty, i nie ma jak poszaleć.
Posłucham Gackowej i zrobię zakładkę na początek lub serduszko z free wzorków.
Witaj Persjanko kochana!
Link do ciekawych ściegow hardangera jest u mnie na multi i juz go widziałaś, multi wypaplało.
OdpowiedzUsuńA widziałam, widziałam i napatrzyć się nie mogę! I to wszystko takie szlachetne. Już wiem, ze im bardziej prosty wzór z niewielkim smaczkiem, tym piękniejszy.
OdpowiedzUsuńZakładka mi zbędna narazie, Ewcina dzielnie służy. Serduszko sobie wyklecę. Na niewiadomo po co, ale fajnie wyglądają.