Zmęczona byłam znów nadmiarem pracy.
W kwietniu ocena mojej pracy przysłana przez Zarząd: wybitna.
Najdoskonalsza kiwając głową klepnęła "enter" i zaklepała od siebie dodatkowe punkty. Powinna być spora różnica w wypłacie.
Na ok 20 oddziałów mam czwarte miejsce.
Pracoholiczka.
Tak mi się marzył krótki urlop. No i mam!
Wyjeżdżam jutro raniutko pod Tomaszów Mazowiecki na szkolenie. Wracam w czwartek 30 maja późnym wieczorem lub w nocy.
Niby szkolenie, ale nic nowego dla mnie, czyli miłe spotkanie.
Jeszcze godzinkę temu analizowałam i wysyłałam wnioski o limity, odbierałam setki telefonów, biegałam od faxu do biurka.
Kazali zabrać strój do siatkówki - na maila odpowiedziałam, że babcie są zwolnione i jadę z szydełkiem.
Cóż, ja ze sportu to jedynie siedzenie na czas uprawiam.
A tak do rzeczy - to pojęcia nie mam o co chodzi w siatkówce i nie będę tego zgłębiać. Uraz mam do niej od liceum, kiedy to dwa razy zagrałam i dwa razy straciłam okulary.
Basen, bieganie, ćwiczenia siłowe - to owszem.
Nie jestem rozlazłym grubasem, ale nadmiar energii pożytkuję na działce. Lubię kopać szpadlem ziemię.
Miałam jechać z trzema budrysami z firmy, ale okazało się, że mój mąż jedzie do swojej ulubionej Warsaw i wolę jechać z nim. Słuchamy sobie takiej jak chcemy muzyczki, popalamy papieroska do woli, zatrzymujemy się bez dyskusji aby popatrzeć na pola, krzak ciekawy, ładny widok.
A trzech jazgoczących facetów w samochodzie to ponad moje siły.
Wracamy też razem, po drodze zaatakujemy rodzinkę spod Sieradza i szybko popędzimy do domu. Olcia wyjeżdża na majowy weekend i Cycu (syn) musi mieć nadzór.
Dwa dni na obczyźnie, ale poza firmą, w miłym gronie, doceniona. Pewnie i balety będą do białego rana. Buty wygodne zabieram. Potuptać mogę, nawet karaoke się nie boję.
Tu też zrobiłam wrażenie, bowiem na ostatnim szkoleniu w październiku zaśpiewałam pełnym głosem, odważnie i od serca.
Okazało się, że nasz facet od kontroli finansowej i ja naprawdę potrafimy śpiewać. Zebraliśmy gromkie brawa od naszych dyrektorów i współplemieńców.
Od tej pory nie mam żadnych głupich pytań od Grzesia. Zapamiętał mnie.
Dziś był na niezapowiedzianej kontroli i nie znalazł żadnych nieprawidłowości.
Faktycznie tak było, bo mimo sympatii do mnie jego premiują za znalezione błędy. A ja nie wykorzystuję takich sytuacji. Muszę mieć świadomość, że zawdzięczam coś sobie. Dlatego jestem znana z uczciwości i kiedy muszę załatwić coś poza procedurami inni idą mi na rękę. Dotrzymuję bowiem słowa.
No to idę pakować tobołki.
Wiosna przyszła to szkolenia się mnożą. Ja też jutro jadę na szkolenie, u nas w planie jest grill. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że informatycy, których będzie "przeważająca większość" to ludzie bardziej rozrywkowi od bibliotekarzy, bo konferencję typowo fachową wspominam, jako największą nudę świata, chociaż z całej Polski byli.
pakuj się i szczęśliwej podróży!
OdpowiedzUsuńi pośpiewaj, pełnym głosem :) niech Ci się miło szkoli-odpoczywa :D
Dzięki dziewczyny! Jadę z nastawieniem na luz-blues i wypoczynek. Mimo skrupulatnie zaplanowanych zajęć będzie jak zwykle wesoło.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w szkołach nie ma takich wyjazdów szkoleniowych.
OdpowiedzUsuńNic to! Od poniedziałku zaczynają się matury - ależ się naczytam siedząc w komisjach! Za wszystkie czasy!
Miłego szkolenia :-))
OdpowiedzUsuńUdanego szkolenia wypoczynkowego (albo wypoczynku szkoleniowego) życzę :)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku, nie za siedź się na szkoleniu za długo, pamiętaj, że taka jedna w pracy będzie :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się urwałaś. Też nienawidzę siatkówki, oba kciuki miałam wybite i bolące jeszcze długo po ukończeniu liceum.
OdpowiedzUsuńWypoczęłaś choć trochę?