W tym roku zrobiłam go w połowie stycznia. Ale po przejrzeniu szuflad z bielizną lekko się załamałam.
Doliczyłam się 89 par majtek i 47 biustonoszy. Zobaczywszy karton z rajstopami i pończochami - schowałam go na dno szafy. Nawet nie wiem jak to się stało, jakoś sobie zawsze wyliczałam, że jest tego odpowiednio ok 20 par i 6-7 staników. Powyciągałam to wszystko na środek dywanu, zrobiłam selekcję i niewiele się zmniejszył stan posiadania. Teraz mogę się przez długi czas obywać bez prania.
Jakoś sobie z tym nadmiarem poradzę, tylko czy tylko mnie się coś takiego zdarza?
Nie tylko Tobie. Mój mąż ma co najmniej 80 par skarpetek. I cały kosz majtek.
OdpowiedzUsuńwow - liczba majtek poraża ale liczba staników jest ... wstrząsająca-nie mieszana. Ufff... chyba tylu to nie mam....
OdpowiedzUsuńminął miesiąc, liczba staników i gatek zmalała od razu o jakieś 20% po zadaniu sobie pytania: Czy chciałabym, aby w razie wypadku samochodowego reanimowano mnie w czymś takim? Poźniej nie było mowy, abym przyszywała jakieś koronki, haftki czy inne duperele - stopniowo do kosza.W ten sposób osiągnę chyba właściwy stopien posiadania.
OdpowiedzUsuńsie przejmujesz ;)) jak reanimuja po wypadku to rozbieraja do naga :D
OdpowiedzUsuńhm, ilosc bielizny, coś w tym jest, gdy dzieliłam szufladę z męzem jakos sie miesciłam, gdy mam ja tylko i wyłacznie dla siebie- się nie mieszczę, o co w tym chodzi? :D
Nie wiem, ze mnie stanik musi już spadać, żebym następny kupiła. Chyba się muszę poprawić
OdpowiedzUsuńStan posiadania na początku kwietnia: staników już tylko 25, gatek nie liczyłam.
OdpowiedzUsuń