Krąży pewna książka. Dostałam ją od Basi. Z przygodą, bo powróciła przesyłka jako dwa razy awizowana.
Bzdury.
Jak tylko Baś mi napisała, że książka w drodze to dwa razy dziennie macałam wnętrze skrzynki (jest nisko i dlatego wsadzam dłoń, by wygarnąć wszystko).
Basia wysłała ją powtórnie i mam!
Ale poza książką dostałam takie śliczne aniołki i zawieszkę oraz fajny, ciepły list!
Cieszę się z tych turkusowych dodatków, bo zaplanowałam swój pokój-pracownię w kolorach bieli, beżu i turkusu. A Baś skąd wyczaiła????
Mam starą bieliźniarkę, którą odnowię właśnie w turkusie, zaczynam na bok odkładać lny, beże i turkusy. Być może kapnę trochę złota. Anioły zapewniły sobie mieszkanie na cały rok, bez względu na okoliczności. Niech strzegą! A zawieszka będzie broszką, bo bardzo lubię takie ozdoby i pasuje mi do wielu rzeczy. To z filcu klejnocik!
Basiu, bardzo dziękuję! Książkę czytam!
Wieczorem spotykam się w małym gronie świętować Święto Niepodległości.
Mąż piecze na tą okazję gęś wielką.
Spotykamy się co roku ze znajomymi z tej okazji i ..... śpiewamy pieśni patriotyczne.
Może to mało popularne zajęcie, ale jesteśmy za starzy, za chorzy, za leniwi na wiece i marsze tudzież przemówienia, a za młodzi na gnicie w domu przed telewizorem..
Za to pomielimy ozorami do woli, pojemy i popijemy soczków! Omówimy wydarzenia polityczne, wymienimy poglądy, podzielimy się salwami śmiechu.
Jeszcze tylko z niecierpliwością będę czekać przed laptopem na szczęśliwy powrót z ziemi egipskiej dziecięcia. Kapitan Wrona by się nadał, ponieważ boeingiem leci dziecina, a te ostatnio przygody miewały.
Śliczne prezenciki dostałaś.
OdpowiedzUsuńPięknie czcicie z mężem Święto Niepodległości. U nas w ten dzień dzielimy się rogalami świętomarcińskimi. Na pamiątkę św. Marcina który przejeżdżając na pięknym białym koniu ujrzał podczas zamieci śnieżnej przemarznietego biedaka, zsiadł z konia zdjął swój piękny płaszcz i okrył nim ubogiego. Co roku jeżdzimy do rodziny za Poznań i wozimy rogale, jest to przemiła rodzinna imprezka.
A wiesz? Nie czytałam tej książki. Chyba mus do biblioteki się wybrać ;-)
OdpowiedzUsuńPracownie będziesz mieć?? Ech... Zazdroszczę i z lekką dozą niecierpliwości czekam, aż Chuda się usamodzielni ;-)
Fajnie będziecie obchodzić 11.11. Natomiast my z Anią będziemy za chwilę grabić liście - kolejny weekend z grabiami w garści :-/
Aniu - my tą gąskę jedynie z tradycji, bo na rogale nigdy czasu nie ma. Pokutuje jeszcze u mnie w domu pogląd, ze do 11 listopada to należy mieć zapasy skończone w spiżarni, pole mieć trzeba uprzątnięte :)))) no a u mnie jeszcze to pole w lesie!
OdpowiedzUsuńNie chcąc komercjalizacji i siedzenia nawet bardzo przytulnego w domu wybieramy się tak rok w rok. Choć czasem mi się nie chce. Ale kiedy to robić, jak na wózkach będziemy? i w pampersach?
Ata - moja pracownia wymaga bardzo gruntownego remontu, nie jest to duży pokoik a jeszcze dzieciątko się tam przewala ze swoimi rzeczami. Ale już mam gdzie szmaty zostawić i nie składać na noc.
Ja powinnam dalej ognisko palić, ale odpuszczam.
Basia napisała, że można książkę przesłać dalej - to nie pożyczaj i czekaj na koniec mojego czytania. Sympatyczna w odbiorze i można się uśmiechnąć!
Bardzo mi się podoba Wasze świętowanie. U mnie jakoś nie ma takiej tradycji, ot kolejny wolny dzień w kalendarzu. Na wiece nie chodzę, bo zimno, telewizora nie mam. Świętuję pracując nad dyplomem... :)
OdpowiedzUsuńNo to poczekam :-) Dzięki!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem - i gęsi i takiego Waszego spotykania się! Niesamowite!Ja o pracowni nie mam co marzyć, mogę sobie jedynie jakiś kącik wygospodarować, ale dobre i to :) serdeczności
OdpowiedzUsuńDziecię szczęśliwie wróciło. Spotkanie się odbyło.
OdpowiedzUsuńTylko z niedowierzaniem patrzyłam przed wyjsciem na spotkanie w telewizor na to co dzieje się w miastach. Zgroza. Skandal.
Tvn powinna do nas zajrzeć i zrobić transmisję - jak można inaczej.
Cieszę sie,że książka powędruje dalej;-)
OdpowiedzUsuń