Dostałam kawałek cudnego różowego jeansu w paisley`e.
Korzystają z okazji złogu w łóżku i że akurat moje wymiary nie potrzebują za dużo tkaniny - uszyłam na szybko spódniczkę.
Prosta, bez podszewki, z malutkim paskiem, który najbardziej taki lubię, z rozporkiem z tyłu.
Zamek dałam kryty i zapięcie na guzik z dzierganą pętelką.
Najdłużej trwało dzierganie pętelki, a i tak bylejak wyszło. Nie lubię szyć ręcznie.
Została ociupina na malutki futeralik, lub poduszkę na igły, lub serduszko zapachowe do szafy.
Nic się nie marnuje.
Fajna tkanina i bardzo fajna spódniczka z niej powstała. Masz tempo...
OdpowiedzUsuńOd razu kiedy zobaczyłam ten kawałek zobaczyłam spódnicę. Sprawdziłam tylko czy nie za dużo ciała wystawać będzie i czy dam radę się owinąć wkoło bioder :). Reszta już poszła piorunem bez wykroju.
UsuńE tam byle jak, wyszla letnia rozowosc :)
OdpowiedzUsuńBylejaka jest pętelka :), reszta prosta, lubię takie kolory cukierkowe :)
UsuńKolor nie mój ale ciekawa faktura i pasuje mi tylko na spódniczkę:) Ładnie uszyta:0 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa już Basiu wiekiem do różu dojrzałam. Zawsze sobie kojarzę z tym kolorem albo smarkatowatość szczerbatą :), albo siwiznę z drżącymi dłońmi (też szczerbatą) :). Mnie to od razu tylko spódnica przyszła do głowy.
UsuńBardzo ładny kolor. Spódnica wyszła super. Kolorystycznie pasuje do lata :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję, jeszcze powinnam się nieco opalić do tego koloru bo moja trupiość poraża :)
UsuńPiekniy uszytek!
OdpowiedzUsuńI dobrze, że cię poczucie humoru nie opuszcza.
:)
Ela
Dziękuję Elu, już jest za luźna.
Usuń