Podostawałam w rozmaitych okolicznościach i jakoś nie trafione były w rozmiar. Na mnie za duże, na Synusia za małe, Pan Domu nie mieści się w żadnym standardowym.
Żal wyrzucać, bo doskonałe w składzie - to poprzerabiałam.
Pierwszy - beżowy - tylko zwężony i skrócony na długość.
Pasują do niego moje rozmaite broszki, korale, dodatki. Jest skromny, ale wszechstronny.
Zaczęłam od przestudiowania metki - czy warto. Akrylowy poświeciłabym na poduchę lub pled.
Odcięłam rękawy:
Potem wiedząc po szerokości ramion - ile jest za duży, ułożyłam rękaw na tułowiu, by pachy nieostrożnie nie powiększyć i wycięłam właściwy rozmiar:
Następnie już prosto w dół swetra - zwężając szerokość:
Dół swetra wykończyłam odcinając ściągacz i podwijając ściegiem elastycznym.
Drugi sweter miał taki sam skład, ale golf był tak przylegający, że wręcz dławił.
Takich golfów nie noszę, bo zaraz mam odruch wymiotny. Wycięłam więc dekolt, taki jak najbardziej lubię, podwinęłam do środka i aby mnie ta szarość trochę rozbawiła naszyłam bawełnianą, popielatą tasiemkę.
Tą samą tasiemką wykończyłam rękawy skrócone do 3/4, bo do takiego dekoltu ściągacze mi nie pasowały, a w ogóle to cienka dzianina i bluzka z tego najlepsza.
Rękawy wywinęłam po prostu na wierzch i ukryłam miejsce szycia pod taśmą. Boki zwężone tak jak w swetrze wyżej, zszyte ściegiem elastycznym i nitką elastyczną. Teraz jest to sympatyczna, miła bluzka.
Nie obcinałam też ściągacza, bo dobrze wygląda ciuszek wyłożony na spodnie, a jak chcę skrócić to lekko drapuję podciągając i wtedy pasuje do spódnicy.
Wiku dostał golf po mnie, wełniany, czarny. Zwęziłam, zszyłam i chłopak ponosi do szkoły jeszcze.
Na długość nie skracałam.
Pudło z wełnianymi swetrami jeszcze zawiera kilka cudnych dzianin, z angorą, z jedwabiem, ale czekają na pomysł i czas.
Nie lubię wywalania dobrych ubrań, a przeróbki jakie zrobiłam nie zabrały czasu ani nakładów.
Wszystko szyte na maszynie, cięte nożyczkami, czasem nie trzeba obrzucać. Szwy są wygładzone żelazkiem i wszystkie sprawiają wrażenie nowych.
No i fajnie!
OdpowiedzUsuńZaraz bym zaczęła zwężać i skracać, ale lubię za duże swetry.
Ale czy mimo tego lubienia pewien granatowy z lambswool nie jest aby za bardzo za duży?
Idę go oblookać na okoliczność zmniejszania.
Ja też lubię za duże swetry, tylko one mają taki na mnie look bylejaki, wyglądam w za dużych jak sierota.
UsuńNo i więcej miejsca zajmują w szafie, a tak zamiast 2 można upchnąć 3!
oblukaj, oblukaj, zepnij szpilkami lub fastrygą i poczuj sama czy nie będzie lepiej :))))
no super.tez tak robie robie jak mi sie sweteryyy nie podobaja( ;-) ) juz.
OdpowiedzUsuńHalinko - no sama widzisz, jak się ma maszynę i mało czasu to aż korci by pociachać i pozszywać. Jak nie wyjdzie to mała strata, a jak się uda to ciuch służy długo, bo idealnie leży.
Usuń...Aniu :)..czy Ty masz takie chwile, kiedy Twoje rece nic nie robia ? :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam pracowita Babcie :))))
Tinki - nie mam.... to prawda, stale coś robię, ale i tak daleko w tyle za innymi jestem....
UsuńZ tym, że ja robię kilka rzeczy na raz, jak głupia bez opamiętania :)
Bardzo pomysłowa i pracowita kobitka Jesteś!!!!Podziwiam bo fajnie Ci to wszystko wyszło!
OdpowiedzUsuńAniu - ja po prostu recykling mam we krwi, w domu rodzinnym się nie przelewało i zawsze miałam płaszczyk z dziadka palta, futro z futra Mamy, swetry prute i przerabiane na nowo.... została schiza do dziś :)
UsuńAniu to nie schiza, dziś to bardzo modne, takie ekologiczne
UsuńKrysiu - jak zwał tak zwał, cieszę się, że trochę ekologii stosuję :)
UsuńA tak naprawdę, to człowiekowi wiele nie trzeba....
Zdolna jesteś, wszystkie przeróbki świetne!
OdpowiedzUsuńBasiu - lubię wykorzystywać wiele rzeczy powtórnie, lubię jak można wykorzystać do cna, taka natura :)
Usuńja chyba muszę trochę poćwiczyć na tej maszynie do szycia, ileż to swetrów poszło w świat a mogłam jeszcze w nich pomykać :)
OdpowiedzUsuńNowe oblicze Twoich swetrów bardzo mi się podoba i ten duszący golfik zaraz do mnie przemówił :D
Serdeczności
Ćwicz Karinko, jak nie wyjdzie to wyrzucisz z poczuciem, że przynajmniej probowałaś, a jak widzisz nie jest to skomplikowane, byle swój rozmiar chwycić :)
UsuńŚwietnie Ci przeróbki wychodzą. Jak ubranie jest dobrze dopasowane do figury, to lepiej się w nim czujemy. Wesołe, kolorowe dodatki pewnie też sama wykonałaś i bardzo mi się podobają. Bluzeczka z lamówkami wygląda,jak z pracowni Chanel. Wiku jest tak urokliwym chłopcem, że we wszystkim będzie mu ładnie,ale golfik leży super.
OdpowiedzUsuńIwonko - broszka pierwsza to ufilcowany kwiat, właściwie kiść kwietna z alpaki - autorką jest Gaja (Beata Jarmołowska), która wykonała mi tą ozdobę do mojej czapko-owijki z sierści spaniela.
UsuńCzerwony mak i niebieska gwiazda to szyte z jedwabiu broszki kupione od nieżyjącej już, wspaniałej Vivi - Małgosi, którą zmogła białaczka.
A filowana różyczka w jesiennych barwach to prezent od Anirozelli - pasjonatki lalek, filcu, która ma wspaniałe pomysły i takie cudeńka robi jak mało kto!
Wszystkimi tymi ozdobami chwaliłam się już wcześniej, ale stale je noszę, używam, cieszę się!
Czytajac Twój opis wszystko wydaje się takie łatwe:-))) Też wszystko przerabiam, swetry pruję a najlepsze ciuch mam po tesciowej. Gdybym jeszcze umiała szyc na maszynie...
OdpowiedzUsuńEdi - bo to najprostszy sposób. Wszak można wymodelować w talii, poszerzyć jak za ciasne wstawiając np boczki z czegoś innego, doszyć kieszonkę, kołnierzyk, golf etc, Można ozdobić szydełkiem, drutami, cekinami, bajerami... a u mnie prościej być już nie mogło. Ja lubię mało skomplikowane rzeczy, aby do przodu :), za leniwa jestem.
UsuńTy to jesteś jak pomysłowy Dobromir:))
OdpowiedzUsuńAnust - czasem też mi się tak zdaje :))), ale jeszcze dużo mi brakuje....
UsuńDobra robota Aniu:) A swoja drogą: czy Twoje ręce kiedyś odpoczywają?:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
marlenko - nie bardzo, jak nie dziergam to szyję, jak nie szyję to przędę, jak nic z przyjemności to prasuję do upojenia, właśnie mnie boli łapa lewa na szczęście tylko przy szyciu, więc zamiatam i siadam do córcinego swetra, bo zima minie.....
UsuńJesteś mistrzynią przeróbek! Swetry po liftingu wyglądają świetnie, no i co najważniejsze - stały się wreszcie użyteczne :).
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam w ten sposób dopasowywać gotowych swetrów, bo wydawało mi się, że jak je potnę to się poprują, a jak widać na załączonych obrazkach - można! Człowiek uczy się całe życie :)).
Frasiu - jest cała masa swetrów, które poprułam :). Ale te z drobnej maszynowej dzianiny tylko tnę i zszywam, oraz te, których prucie nie idzie łatwo.
Usuńwiedziałam ,że jesteś super mądrą kobietką i teraz po raz kolejny się upewniłam ,że tak jest :)
OdpowiedzUsuńpięknie przerobione :)
Dominiś - chytrą raczej :))), ale ja próbowałam te swetry podarować, lecz nikt ich nie chciał, a mnie żal, bo miłe w noszeniu.
Usuńswitne przeróbki...uratowałas i dałas nowe zycie...super...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńAnuś- powinny długo służyć, bo były prawie nowe, nie są poplamione ani powycierane, a szara bluzka jest z całkiem nowiutkiego golfa. I mole nie zeżarły.
UsuńŚwietne sweterki, takie z duszą. Kiedyś pod koniec lat 80-tych robiłam tak samo ze swetrami po mojej mamie, ale ja szyłam ręcznie, gdyż na maszynie nie umiałam. Lubię takie dawanie nowego życia, tanie to, oryginalne...
OdpowiedzUsuńKrysiu - ja już nie pamiętam początków, ale całe młode lata na przeróbkach spędziłam. Dzisiaj dalej, bo mi ciężko z rozmiarem trafić i kupując zwracam uwagę od razu na możliwosć przerobienia, dopasowania.
Usuńno fantastycznie, chlopak wyszedl jak model :) a swetry sie nie pruja jak je tak brutalnie tymi nozyczkami ciach, ciach ;)
OdpowiedzUsuńJadziu - maszynowa dzianina jest jak najbardziej do cięcia :)
UsuńDoceniam taką kreatywność. Bardzo mi imponuje odwaga w przerabianiu swetrów - to nie zawsze się udaje. A u Ciebie wyszło wspaniale! Ja "dojrzewam" i czekam na natchnienie ;)
OdpowiedzUsuńElusiek nie czekaj, spróbuj z tym co Ci zalega i nie chodzisz. Czasem warto sam golf usunąć, podwinąć rękawy i już nam się lepiej układa.
UsuńAniu - gdzie można znaleźć taką pomysłowość? A może to powietrze we Wrocku tak działa?
OdpowiedzUsuńAta - skąpstwo i pazerność tak działają :)))nie wyrzucisz zanim nie spróbujesz wykrzesać czegoś z niepasującego.
UsuńJestem starsza od Ciebie ,az wstyd,że to ja pytam.Robię rodzinne porzadki jest mnogość do wyrzucenia swetrow i podkoszulek.
OdpowiedzUsuńMam ochotę zrobić z tych swetrów chociaż pled.Czy można cią dzianine i zszywać na masznie bez obrzucania i endlowania?
A,tak wogóle ,to podziwiam Twoje pomysły.!!!!!Twója rodzina ma prawdziwy SKARB
Ależ oczywiście! Jeśli to dzianina maszynowa to zero stresu. Ręczna może być mniej trwała. Upierz całość dzianin przed zszywaniem w jednakowej temperaturze w pralce. Co się zbiegnie to zbiegnie, nawet jak się sfilcuje to jeszcze lepiej :)Potem dopiero wycinaj kawałki, i nie muszą to być jednakowe kwadraty. Zszywaj na maszynie, rób dość spory zakład, bo potem dobrze się szwy ułożą, na płasko. Lub każdy kawałek obrzuć szydełkiem np, półsłupkami i zszywaj szydełkiem.
UsuńNiedługo ja będę taki pledzik robić. Powodzenia!
A kto pyta, nie błądzi. Wiek tu nie ma nic do rzeczy :))), buziaki!