Jest to też mój sposób na ćwiczenie w rozumieniu angielskiego, bowiem przewodniczka opowiadała po angielsku, ale zaraz słychać było polskie tłumaczenie.
Mykwa jest ważniejsza niż synagoga. Najstarsza odkryta pochodzi z ok 2000 r pne. Podobno istnieje przykazanie, że jeśli gminy nie stać na mykwę, powinna sprzedać synagogę.
We Wrocławiu oficjalnie jest ta jedna mykwa w kompleksie Synagogi pod Bocianem (bardziej liberalna odmiana judaizmu), ale ja wiem o jeszcze jednej, znajdującej się w podziemiach Ambasady Niemieckiej (sic!). Ta druga była całkowicie prywatna.
A że po wojnie willę przekazano narodowi niemieckiemu to już inna inszość.
W każdym razie nie zachowało się wiele wiadomości oraz zdjęć z okresu świetności mykwy przedwojennej. Jedyne stare zdjęcie pochodzi z portalu dolny-slask.org.pl MYKWA
Kilka wiadomości bardziej technicznych jest w artykule pana Jerzego Kichlera TUTAJ
a moje fotki są z dnia dzisiejszego, kliknięciem możecie je sobie powiększyć:
Posadzka w przedsionku.
To jest mykwa. Ta część nie służyła kąpieli, tylko gromadzeniu "żywej wody". "Żywa woda" pochodzić może jedynie z opadów, rzeki, naturalnie toczącej się wody, śniegu. Bez pomp.
Po zmieszaniu "wody żywej" z wodociągową oba baseny stawały się koszerne i mykwą.
Piękny secesyjny jedyny detalik na kaflach.
Przedsionek. Tu była przebieralnia, wanna, miejsce do demakijażu, prywatny zaułek. Do dziś te niebieskie kafelki sprytnie udają wodę. A mnie zadziwiła dokładność i gładkość połączeń między nimi.
To przed wejściem do Synagogi. Chyba do obmywania rąk, tego nie wiem. A może do picia?
Za tymi oknami jest mykwa.
Widok ogólny na dziedziniec.
Wrocławska mykwa w okresie świetności była luksusowa. Opłaty za korzystanie były symboliczne. A tak ogólnie poza czysto religijnym przeznaczeniem była swoistym spa dla kobiet. Wychodziły, czy panmąż się zgadzał czy nie na oczyszczenie, bo zgodnie z prawem były nieczyste po menstruacji i żadnych tam koci-łapci nie mogło być. A w mykwie zaraz się znalazła jakaś koleżanka, i ciasteczko i kieliszeczek koszernej i miło było i fajnie :).
Panowie także korzystali z ablucji, ale niewiele mieli do powiedzenia ogólnie, to był babski raj.
Nie jest to żadne kompendium wiedzy, więc wszystko co tu napisałam jest do sprawdzenia i wyprostowania. Dobrze, że zdążyłam zobaczyć jedno z cudów technicznych, jak dożyję wybiorę się sprawdzić jak mykwa wygląda po remoncie. Jak się uda niekoszernej to sama skorzystam.
Wszystko co wydaje się być dziwne i niedorzeczne w obcych religiach staje się bardo zrozumiałe i ludzkie kiedy możemy osobiście poznać, dotknąć, spróbować. Tylko trzeba chcieć.
I być ciekawym.
Może nie kompendium wiedzy, ale wspaniała fotorelacja. Nie miałam pojęcia o takim przybytku przy synagogach.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam słonecznie.
Nie ma ich przy każdej synagodze. To wielka rzadkość obecnie. Ta wrocławska jest jedyna dwubasenowa, i jak na swoje lata powstania była super nowoczesna.
UsuńMasz rację, trzeba chcieć!
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje dokoła, nie wszędzie mogę dojść z różnych powodów, więc wyłapuję takie okazje :).
UsuńTak blisko mojej Oławy a ja jeszcze tam nie byłam, dziękuję za przypomnienie ze taki miejsca mam w zasięgu ręki.
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyć, w niedziele są wejścia, najlepiej prześledzić na fejsie kiedy następne zwiedzanie. Bilet 10 zł. Można zarezerwować w necie, można kupić na miejscu. Wpadaj w dowolnej chwili, tak wiele jeszcze niepoznanych rzeczy :).
Usuń