Dokładnie rok temu z Cycem pojechaliśmy koleją do Katowic na koncert synciowego idola Jean Michela Jarre~a.
Śląpiło z nieba jak dziś, ale nakazałam sobie i jemu ubrać się na cebulkę, bo koncert w Spodku, tam może być gorąc, na korytarzach niekoniecznie, a na dworze plucha. Trzeba być na wszystko gotowym.
Moje ulubione Katowice powitały łzami, ale i dobrą nieopodal dworca kawą i całkiem smacznym żarciem chińskim w markecie opodal. Dotarliśmy na czas, suport nie suport mnie już się zrobiło ciepło, więc ja z kurtki i ze swetra w tshircie. T-shirt nawet ładny, nie wiedziałam skąd go mam, bo przecież nie kupuję odzieży w wieże ajfla, lovy, parisy i buźki. A tu jakby nie mój motyw serca z ptaszkami. Stanęłam przed potomkiem - no i jak matka wygląda? Kiwnął - może być.
To ja na korytarze poszłam, do toalety i ogólnie polatałam. Cycu przywarł do miejsca jakby się bał, że go stamtąd ktoś wyrzuci.
Jak powróciłam, bo już Mistrz miał zacząć, to ten dalej siedział w kurtce. Głosem żmii nakazałam mu to zdjąć. Oprócz tego gruby sweter, bo przecież się spoci gamoń! Nie dało rady. Zamarł w swetrze, dziwnie na mnie popaczał, więc pozostawiłam go samemu sobie.
Podczas koncertu matka wstawała, tańczyła, gibała się, robiła foty i filmy. A Cyc siedział i chłonął.
Koncert się skończył. Zadzwoniłam więc po dorożkę i za dwie godziny przyjechał po nas z Wrocławia Pan Domu. Pomysł na koncert w mieście w którym rozkłady jazdy nie przewidują podróży na skalę całego kraju to absurd. Ani pociągu, ani autobusu.
Potem Cycu wyżebrał szybkie przekazanie mu zdjęć i filmów i zalukiwał się przez kilka dni wspominając to wydarzenie.
A ja spokojnie w poniedziałek do pracy, po pracy pranko naszych ciuchów. We wtorek już suche prasuję, układam w szafie i naraz.....moment..... znajomy kolor!
Wyciągam......gacie! Od piżamy gacie!!!!!! Od kompletu!!!!!!
Wtedy zaskoczyłam! Ja taką piżamkę kupiłam latem!
No to się polansiłam na koncercie takiej sławy w górze od piżamy z Tesco chyba, albo innego Oszołoma lub Lidla :).
Idę więc do Cyca:
- Ty, słuchaj, a matka to wiesz co miała na sobie? Piżamę! Ale ładna przecież była, nie?
Cycu:
- Mamo, ja wiedziałem, że mi coś zrobisz (tu prawie łzy), ale jak mogłaś??????!!!!!!!!
W piżamie na Jarre`a????????
Rzeczywiscie zaszalalas!!! Na Jaare´a:)
OdpowiedzUsuńAle i ja zapomnialam kiedys, co mam w szafie i poszlam na zakupy w czarnym t-shircie, dopiero w sklepie, jak zobaczylam druga taka, smiejaca sie do mnie kobietke, to skojarzylam, ze obie mamy na sobie pizamy!
Basiu, bo teraz takie ładne szyją :)!
UsuńPamiętam tą historię i dzisiaj też przywołuje uśmiech na twarz - a nie pisałam zacznij Ty kobieto książkę pisać :)
OdpowiedzUsuńNo i jakoś tak milej mi, że piszesz na blogu FB jest dobry jako komunikator ale blog to jednak bardziej osobiste miejsce takie na chwilę zadumy, chwila relaksu dla kogoś z syndromem "rozbieganych oczek" :)
E-wełenko, wracam, wrzucam mniej osobiste teksty, pomalutku, bo czas. Ale FB to miejsce rozedrgane, a ja muszę na tyłku usiąść.
UsuńMiło znowu to poczytać :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, Tobie i w pidżamce ładnie. Nawet na koncercie :)
Aguś - dobrze, że w ogóle chociaż piżamkę zabrałam, a nie podkoszulkę typowo bieliźnianą :)
UsuńCo komu do domu jak chata nie jego.Dobrze się czułaś ,ładnie wyglądałaś a że w piżamce to co?
OdpowiedzUsuńBasiu - otóż to. Nie nosiłam, bo bym jakoś zakojarzyła, że to góra od piżamy, więc było ok. Panie w łazience dziwnie patrzyły, ale byłam pewna, że na moje włosy jak się czesałam.
UsuńPamiętam Anka :) Piżamy z pięknymi bluzami teraz można kupić :)
OdpowiedzUsuńLubię Cię tu czytać, ale o tym wiesz.
Ściskam bardzo mocno
Pomalutku się przekładam z tekstami z lekka ocenzurowanymi tematycznie :)
Usuń