Ponieważ musiałam się przez całe wakacje chronić przed słońcem potrzebowałam oprócz chust lekkich do okrywania ramion i dłoni również czegoś na łeb.
Coś na łeb docenia się zwłaszcza wtedy, gdy pesel odpowiedni się robi i daje się odczuć, że 30 st to już nie lajtowa pogoda.
Oczywiście mam słomkowy kapelusz, ale bywa, że wiatr mi go zrywał z głowy. Potrzebowałam czegoś na miarę, dość obszernego, by pod nim upchać koka codziennego.
Wybór padł na torbę z jasnymi resztkami, takimi poodkładanymi na misz-maszowy letni sweterek. Pukłam się w łepetynę - na co mi kolejny letni sweterek, za ciepły na upał, a na kapelutek znajdę bez mieszania odpowiednią ilość koloru i gatunku.
Zainspirowałam się darmowymi wzorami z Dropsa. Generalnie jeden jest prawie odwzorowany. Prawie, bo inna włóczka, inna ilość oczek, inne rondo. Ale wzorek jest taki sam. Ecru.
Kapelusz ma zbyt miękkie rondo, planowałam wrobić drucik w otok, ale okazało się, że podwinięte romantycznie rondo, odsłaniające twarz pasuje Alutce. Może doczepić kwiatka/broszkę na otoku, by się rondo trzymało.
Drugi jest mój, biała bawełna gruba z metalizowaną nitką. Wbrew grubości nie jest w nim zbyt gorąco. Doskonale służył mi kiedy musiałam jednak przemknąć po słońcu.
Tu pomiędzy najprostszymi słupkami jedynie przed rondem inną bawełną wydziergany otok z dziurkami, można tam sobie wpleść wstążkę w kolorze.
Jest większy. Widać ile ma luzu na rozpuszczonych włosach. prościuch, ale ze cztery razy pruty, by mi wszystko pasowało. Im grubsza bawełna tym lepiej się układa. A przy tym nie uwiera gdy chce się głowę na leżaku położyć.
I na plaskacza, by pokazać poszerzenie rond.
Teraz zaczęłam z kolorowej kapelusz na chłodniejsze dni, ale włóczki mam za mało, a po resztki nie chce mi się w tej chwili nurkować w szafie. Samo się napatoczy, bądź uprzędę w odcieniu odpowiednim jak mi się bardzo zachce. O to najtrudniej.
Generalnie - na kapelusz szydełkowy z bawełny średniej lub grubej wystarcza 10 deko.
Przepięknie kapelusiki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu, przede wszystkim, że dzięki Twemu wpisowi trafiłam na bloga :).
UsuńJakie śliczne kapelusiki,w przeciwieństwie do słomkowych mają tę zaletę,że można je zgnieść,uprać i na nowo uformować.Trochę mnie zawstydziłaś,bo wiele kapelusików zrobiłam dzieciom,a dla siebie nie,tylko na planach się skończyło.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńIwonko - właśnie dlatego z bawełny są takie fajne, pod każdą głowę się ułożą. Mój już się przeleciał w pralce i tylko oczka się wyrównały. Wyschło w gorący dzień migiem i bez krochmalu się trzyma. Lubię go. Żałuję, że tak późno wpadłam na ten pomysł by dla siebie udziergać. Teraz mam na oku kaszkiet :), może już jesienny będzie, ale bardzo podoba mi się ta forma nakrycia głowy.
Usuńja już myślę o kapelutku przejściowym
OdpowiedzUsuńna jesienne dzionki - latem chowam
całą siebie pod parasolem :)))
oba kapelutki ładne - lubię taki fason!
Inko, najprostszy model, na próbę zrobiony. Sprawdził się to będę teraz mogła myśleć o czymś bardziej finezyjnym. Na parasol życia jeszcze nie trafiłam, bo generalnie brak mi zwykle ręki, a poza tym one za duże do mojej sylwetki . Mam jeden wiekowy o średnicy nie przytłaczającej - niebieski na deszcz.
UsuńBardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńAkurat jak widać to kapelusze nawet lalce pasują, dlatego j wcale się nie dziwię że tak bardzo je lubię. Jeżeli chcę kupić dobrej jakości nakrycia głowy to wiem, że zawsze znajdę je w https://hatfactory.pl/ i wtedy z pewnością będę zadowolona z takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń