O sobie pomyślałam w Sylwestra, kiedy to zaczynałam dziergać jakąś robótkę i było mi tak nieruchomej zimno w fotelu koło okna.
Nie lubię chodzić w swetrach po domu, bo mi z kolei za gorąco, nie lubię długich rękawów, bo zaraz je umoczę.
Ale kiedy tak sobie świętowaliśmy - opatuliłam ramiona szalem z prawdziwej wełny.
Szal kosztował złotówkę i kiedy go w domu wyprałam, zblokowałam na szerokość, mógł okryć całe plecy. Cóż, kiedy co chwila spadał i nawet broszka przeszkadzała.
Wyjęłam więc szydełko i szybko nim złączyłam dwa boki po obu stronach.
Naplecek jest świetny, grzeje ramiona i plecy, a także odcinek szyi, gdzie bardzo łatwo o nadwyrężenie podczas pracy dziewiarskiej czy przy kołowrotku.
Wstyd się przyznać, ale noszę prawie codziennie i z żalem tylko raz wyprałam, bo bardzo mi brakuje drugiego takiego na zmianę. Kolor na tyle nieciekawy, że pasuje do wszystkiego.
Zdjęcie zrobiłam dzięki temu, że akurat zdjęłam prosto ze sznurka :)
To oprócz kamizelek, kolejne moje epokowe odkrycie jak w takim strzępku można się czuć wyjątkowo komfortowo w domowych pieleszach.
Poza tym to też może normalnie służyć jako szalik, zupełnie typowy, tyle- że ukrywa w sobie rękawy.
bardzo pomyslowe:)
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie mam specjalnych uprawnień, jakaś pani nauczycielka by się zdała, ale ode mnie za samą nazwę masz 6+ (słownie: szóstkę z plusem) :)))
OdpowiedzUsuńElu, skojarzenia mamy chyba identyczne :)))))
OdpowiedzUsuńZgapiam. Idę szukać szalika. Tyż mi swetry przeszkadzają a w samej bluzce zimno jednak. Rany, jak mi sie wiosny chce... To nie było na temat.
OdpowiedzUsuńWOW, Aniu... rewelka...
OdpowiedzUsuńCzy ja mam jakiś szal na naplecnik...
Potrzeba matką wynalazku :D Dla mnie bomba ! :))
OdpowiedzUsuńcieplusi pomysł!
OdpowiedzUsuńu mnie przytulnie musi być aż za gatki, choć rękawy długie to też katorga.
pozdrawiam cieplusio
Naplecek super! Właśnie mi przypomniałaś, że w jakimś pudle z włóczkami mam zaczęty szal na drutach - zaczęłam go robić dosyć dawno temu, gdy bardzo potrzebowałam czymś zająć ręce, a kompletnie nie miałam głowy do jakiejś "mądrzejszej" robótki. Potem sytuacja się zmieniła i nie skończony szalik poszedł w odstawkę. Muszę go wyjąć i zrobić z niego taki naplecek (bardzo mi się ta nazwa podoba :)) - na długość powinien być w sam raz :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili, zanim jeszcze zalożyłam okulary, przez chwilę zwątpiłam jak zobaczyłam tytuł wątku.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity zmysł praktyczny, czy TY nie jesteś gdzieś korzeniami z Poznaniem połączona ?
Nie ma jak wszechstronność !!!:)
OdpowiedzUsuńAnia, pomysł miałaś świetny, naplecki są teraz super modne ;-) Podoba mi sie ten powrót do ziewiarstwa. Chodziłam w sobotę po sklepach i rozglądałam po ciuchach, mnóstwo swetrów, sweterków, żakietów-chust, bo już nie wiem, jak to nazwać, wisi na wieszakach i kosztuje ciężkie pieniądze. Moja koleżanka kupiła kamizelkę robioną w bardzo prosty sposób, prostokąt na plecach i pas szerokości 15 - 20 cm doszyty wokól, ale przymocowany na górze i na dole, po bokach dziury na rękawy. Ten pas to jednocześnie kołnierz, delikatna falbana na dole i przody. Wyglada super a prościutkie do zrobienia. I to kosztuje stówę.
OdpowiedzUsuńNaplecek chyba sobie zrobię, bawełniany do topików na lato.
Świetny! Oj chyba też sobie taki machnę, bo wciąż marznę. Zarzucam swetry na ramiona siedząc z drutami ale tylko mnie denerwują bo spadają. Dzięki za inspirację:)
OdpowiedzUsuńHihihi, tak się kiedyś w dawnych czasach nazywał element zbroi osłaniający plecy... a z przodu nosili rycerze napierśnik... ale sprzęt wyszedł z użycia, nazwa się marnuje, więc myślę, że można ją do nazwania innej rzeczy wykorzystać.
OdpowiedzUsuńNie mój to pomysł, wiele tego widziałam na różne sposoby robione. Ale tylko pokazałam, że nie trzeba zaraz ekstra coś nowego robić, można wykorzystać już istniejące, albo nawet z polarku lub ze swetra uszyć. Szkoda czasem czasu na proste rzeczy.
OdpowiedzUsuńPomysł z bawełnianym napleckiem na lato to świetne wyjście. Ja sobie zrobię też taki, bo latem niekoniecznie muszą się ramiona spalać a i komary i chłodniejszy wieczór....
Lilka Twój opis kamizelki to nawet mnie oszczędną w formie bardzo przekonał! Też zrobię!
Aniurozello - przez rodzinę Męża tak. Poznań bucha. Ale on za grosz nie ma poczucia oszczędności ani zaradności :)))))
OdpowiedzUsuńWe mnie korzenie wschodnie i centralne.
Gosiu - Ty to jednak skarbnica wiadomości jesteś!!! Chyba zacznę kupować zamiast biustonoszy - napierśniki. Pomału wszczepi się w język. Tak jak mój "kadłub" zamiast "korpusu drobiowego" na zupę. Moje sklepiki dokoła wiedzą co mam na myśli.
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób na ujarzmienie szala. :-))
OdpowiedzUsuńKryś - dla mnie ważne, że znów ma dwie funkcje. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie coś takiego jest mi potrzebne :)Też siedzę pod oknem.
OdpowiedzUsuńnie powiem jak przeczytałam tytuł :D
OdpowiedzUsuńpomysł świetny, w ramiona ciepło a ręce wolne od ciągłego poprawiania :)
Elu - polecam wykonanie sobie czegoś takiego. Sprawdzone. Bardzo wygodne.
OdpowiedzUsuńYenulko - pewnie Ci się z "zapieckiem" skojarzyło, nie? :)))))))
Witaj, przejrzyj żurnale, to nadal bardzo modny fason "okrywki", imitującej bolerko. Mam takie coś, ale białe, więc jakby mało praktyczne i drugie, zrobione z igiełkowej włóczki, kolorem dobranej do letniej sukienki.I wiesz, uśmiejesz się- włączyłam kompa, ale nie założyłam okularów i wiesz co odczytałam? Napletek. Aż mnie zatkało, a potem uśmiałam się do łez, gdy przeczytałam tytuł już w okularach będąc.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell - i o to chodziło, skojarzenie wesołe ;))))
OdpowiedzUsuńProste Śliczne i Praktyczne :)
OdpowiedzUsuńJa z tych co to muszą zimą mieć na sobie sweterek a na nim jeszcze kamizelkę, ale na lato do bluzeczek i sukienek bez rękawów taki naplecek będzie idealny!
Przeczytałam wszystkie opisy cudów, które ostatnio Cię dotknęły swym anielskim dotykiem i wzruszyłam się bardzo... Świat jest piękny a ludzie cudowni!!!
Ściskam Cię serdecznie Kankanko :)
Pomysł na letni bawełniany naplecek jest extra.
OdpowiedzUsuńA w kwestii pochodzenia to ja jestem zwolenniczką teorii, że fantazja i wyobraźnia niebywała ze wschodnich stron przybywa. A może nie tych co trzeba poznaniaków spotykałam - włącznie z moja rodziną "po mieczu".
Chyba przestanę tu zaglądać: Aniu, dołujesz mnie tymi fontannami pomysłów. Mało, że służba zdrowia mnie skopała okrutnie i mam kryzys twórczy?
Pozdrawiam, mimo wszystko pomysłów dalszych życzę, Dorota
Z Poznania to chyba oszczędnosć pochodzi Dorotko, nie tyle co fantazja. A że wymieszany kundel jestem to i szaleństwo i cnota oszczędzania i mania przerabiania wszystkiego dokoła mną rządzi.
OdpowiedzUsuńBolerko bawełniane to number łan! Dziergaj, póki zimno, bo wiesz, u nas zima zima zima i nagle +30!
Niedzielko - wprost obsypano mnie darami!
OdpowiedzUsuńAnia, niech zostanie że z "zapieckiem" :))))
OdpowiedzUsuńpomysł bomba! :) ostatnio mi na zmianę zimno i gorąco, rękawy też przeszkadzają... a co do nazwy - też mam coś z oczami chyba, albo z głową raczej... ;)
OdpowiedzUsuńYen - zapiecek to takie miłe cieplutkie słowo :))))
OdpowiedzUsuńPoohatko - nic Ci się nie porobiło, reagujesz prawidłowo!!!!!
OdpowiedzUsuńO kurcze! Jaki pomysłowy naplecek! Dopiero teraz go zobaczyłam!
OdpowiedzUsuńFajna rzecz na obolałe robótkowo ramiona taki grzejniczek!
Dziergaj lub szyj! Polecam sprawdzone, te tylnioszyjne nie bolą :)))
OdpowiedzUsuńMam taki szal... Jakoś tak zapomniany. Zaraz go wydłubię i zszyję!
OdpowiedzUsuńNie będzie się plątał tylko grzał gdzie trzeba!
Możesz rękawy zwęzić lub zostawić takie jak szerokość szala. Ja swoje tak zostawiłam, dzięki temu moge je swobodnie podwinąć do łokcia.
OdpowiedzUsuńZostawię. Będzie wygodniej. W koncu na gołego człeka nie będę tego wkładać ;-)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Wygląda obłędnie taki ocieplacz:D
OdpowiedzUsuń