Do napisania tego postu zbierałam się od pory, kiedy Anek opublikowała swoje wspomnienia o początkach haftowania.
Ja zaczęłam swoje hafty od takiego cudnego bukietu :)
Bukiet znalazłam w gazecie typu Gospodyni Mało lub Wielkorolna - czy jakoś tak podobnie.
Miałam około 14 lat.
Krzyżyki w gazecie były ręcznie nakreślone, a kolory opisane.
Do głowy by mi nie przyszło, że kiedyś zobaczę ponumerowane muliny.
Nie było obrazka kolorowego, więc dopiero po wyszyciu można było napawać się efektem :).
Ale jakimś cudem miałam kanwę. Rzadka, krzywa - ale kanwa.
Nic to - dzieło powstało i przeleżało kilka lat w szufladzie.
Potem zrobiłam z tego kosmetyczkę i piórnik w jednym, w środku była podszewka, całą kanwę oprócz tego pokrywała flizelina, bowiem ona trzymała nitki luźno puszczone.
Między flizeliną a podszewką jeszcze była folia, bowiem zapobiegawczo starałam się by jakiś kosmetyk lub pisak nie pobrudził mi torebki.
Nie robiłam supełków od początku, ale nie bardzo wiedziałam co z końcówkami się robi :)
Oczywiście wyszywałam w ręku z fantazją, bo nie ma dwóch tak samo równych krzyżyków i kierunki wybierałam dowolne.
Widać na górze i dole kawałki niegdyś ciemnowiśniowego pluszu, a boczki (takie lamówki) zrobiłam z ciemnozielonego płótna.
Po latach wszystko zbladło i szczerze mówiąc, paskudy większej nie widziałam.
Ale z sentymentu leżało to-to na dnie.
Dopiero post Anuśki spowodował, że wyjęłam bidę i uszanowałam swoje młode lata!
Wycięłam haft, podłożyłam ocieplinę i podszewkę, popikowałam dokoła
i uszyłam znów kosmetyczkę! :))))
Teraz to tak wygląda:
I niechaj się inne moje chowają - ta jest najlepsza!
Taka stareńka miała swój urok! Teraz prezentuje się elegancko - dobrze, że haft dostał drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńHanuś - a pewnie! Już drugi raz na pięknej kanwie, najlepszymi mulinami takie dzieło by nie powstało. Głównie dlatego, że takiego wzoru bym nie wybrała. Ale wtedy akurat był to jedyny haft jaki znalazłam u Ciotki w starych gazetach na podpałkę. :)
UsuńNo i masz śliczną kosmetyczkę - nową, a jednocześnie pamiątkową :). Świetnie wykorzystałaś ten haft. Uściski :).
OdpowiedzUsuńFrasiu - jeszcze nigdy dodatkowa kosmetyczka nie była zbędna, :)
UsuńAle jak wywalić pradawny haft!
PIkna :)
OdpowiedzUsuńJa, na pierwsze krzyżyki, tworzyłam kanwę samodzielnie. Polegało to na wyciąganiu nitek z szarego płótna. Za mulinę obiły resztki wełny. Miałam wtedy ok 8 lat....
Pozdrawiam
To podobnie jak i Anek ;), ja bym na to nie wpadła. To Ty też wcześnie zaczęłaś!
UsuńŚliczna kosmetyczka.
OdpowiedzUsuńTeż czasem wspominam jak to się kiedyś haftowało i jaki to teraz mamy luksus ;)
Agnieszko, z haftem płaskim w szkole miałam do czynienia, ale do XXX to musiałam dojrzeć. W domu takiej tradycji wyszywania nie było, toteż uczyłam się sama i na własnych błędach. A luksusy dzisiaj to faktycznie, od nici po igłę. Kto tam kiedyś o tępej do wyszywania słyszał.
UsuńJak zawsze jestem pod wrażeniem pomysłowości. A kosmetyczka z takim bagażem wspomnień bezcenna.
OdpowiedzUsuńAniurozello - toż to ocalało dzięki praktyczności, obrazek by dawno zgnił na wysypisku, a tak to tylko lekka przeróbka. Bezcenna faktycznie :)
Usuńsuper :) ja jestem zwolennikiem haftów użytkowych, a ten jest piekny i idealny na kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuńIrenko - bo haft ma być dokoła nas! W domu to tylko kilka osób obejrzy ścianę, a i tak większość grzecznościowo. Haft w otoczeniu można pomacać, pogładzić, obejrzeć z włosem i pod włos.
UsuńJuż w dziecieńctwie była z Ciebie zdolna bestia! :))) Pięknie ten haft wykorzystałaś. Uściski.
OdpowiedzUsuńEdyś - dziękuję, ale zdolność do pragmatyzmu przewyższa u mnie uczucia wyższe :))) - ma być wykorzystane!
UsuńNo jesteś po prostu gieniuś :) Śliczna kosmetyczka!!! Ja niestety nic z wcześniejszych lat nie posiadam, a szkoda :( Sześć przeprowadzek zlikwidowało sentymenty... Mam teraz same nówki-robótki.
OdpowiedzUsuńPodziwiam na facebooku twoją pasmanterię, szkoda, że mam tak daleko...
Pozdrówki, Basia
Witam Basieńko - a ja muszę przyznać na bieżąco podziwiam Twoje wełniano-kołowrotkowe historie i niebawem i u Ciebie popiszę, bowiem zaczęłam pomalutku u ludzi bywać, zaległości w komentarzach mam jak stąd do Nairobi.
UsuńHo, ho, ho! Ładne kwiatki!
OdpowiedzUsuń:)
Ela
Cześć Elu - kwiatki wyobraź sobie znalazłam jeszcze raz, tak samo niewyraźny haft nakreślony ręcznie, malusia fota kolorowa. Tak samo by wyszło chyba :)
UsuńUszyłaś elegancką kosmetyczkę. Jak robi się takie równiutkie pikowania.
OdpowiedzUsuńDobrze,że hafcik na pamiątkę zostawiłaś :-)
Basiu, pikowania dokoła haftu najpierw a potem zapełniałam całość by ta luźna kanwa się kupy trzymała. To dzieło było prane w pralce co jakiś czas i znać upływ czasu na kanwie.
UsuńI znowu się potwierdza że jesteś mistrzynią recycklingu! A te drugie życie, po remoncie, jeszcze lepsze niż poprzednie.
OdpowiedzUsuńMoże i ja znajdę swoje pierwsze krzyżyki. Choc pracy z podstawówki z ZPT to już pewnie nigdy nie zobaczę ale może kaczki znajdę???
Szukaj, nigdy nie wiesz co masz w szafie! Ja podczas sprzątania odnalazłam jeszcze inne takie hafciki. Jak coś z nich zrobię to pokażę.
UsuńMoje najstarsze się rozeszły do ludzi i resztę rozkradziono przy przeprowadzce. Ileż ja tego zrobiłam! Na płótnie - bo kanwy nie miałam i nie używałam, teraz dopiero czasem po nią sięgam.
OdpowiedzUsuńIleż uroku mają takie osobiste vintage, a ileż szabby szyku :-)
Moim pierwszym wyrobem był kulawy jeleń na trawie wyszyty nićmi do szycia. Coś okropnego. Ale też pierwszym ściegiem używanym był sznureczek. Miałam 9 lat.
Agatko - kulawy jeleń mnie o spazm przyprawił :)))))))))))))))))))
UsuńCudna praca, jak wszystkie. Nie jest sztuką zrobienie czegoś z drogiego, nowego materiału.Sztuką jest to co Ty robisz i to nie tylko tu na blogu. Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi nastrój swoimi wpisami u mnie, jak najlepszy psycholog w idealnym momencie. Bardzo dziękuję. Trikada
OdpowiedzUsuńKrysiu - da Bóg to ja wyjdę w końcu na prostą z zaległościami. Tymczasem dopadam niewinne osoby i smaruję u nich komentarze, bo ckni mi się za Wami. Nigdy nie wiadomo, co komu może pomóc w danym momencie. Uściski posyłam!!!!
UsuńKapitalna kosmetyczka, jak pamiątkowa, to idealna na rodową biżuterię. Pomyśleć, że takie młode dziewczę miało tyle cierpliwości, żeby ją wyhaftować. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńIwonko - nosi się w torbie z kosmetykami, nie wiem po co bo jak rano tapetę nałożę to potem nie mam czasu nic w niej poprawiać :). ale ten kawałek pudru i błyszczyk jest! I waciki!
Usuń