Na początku ubiegłego roku udziergałam z tego zielonego uprzędzionego merynosa bez zapięcia sweterek, bowiem od razu był zaplanowany jako "coś na wierzch". Sięga mi do połowy bioder.
Spinam jak mam taki kaprys wszelakimi broszkami, agrafkami.
Wełenka nie wyszła mi gruba i cały udzierg jest lekki. Nie chce mi się ważyć - na oko max 25 deko.
Zostało niewiele, więc wyjęłam resztki w pasujących odcieniach i dodziergałam pod spód bluzeczkę w paski.
Jakoś to się nawet komponuje jako bliźniak.
Akurat na wiosenne zmiany pogodowe.
Mam już innego laptopa, gdzie pomalutku się rozgoszczę z pisaniną, więc za chwilę będziecie mnie mieli dość. Ale pisanie na złomie umierajacym to dla takiego nerwusa jak ja było ponad.
Poza tym od bodaj 18 marca zwalił mi się wielki i ciężki kamień z grzbietu, bowiem poszło sprawozdanie do pewnej instytucji, która nic nie wnosi, dupę zawraca a i tak jej wyliczenia z kosmosu a ja musiałam fałdek przysiąść i co nieco pokończyć terminowo zarzucając życie me bogate.
Najważniejsze jednak, że mła syna - Cycu - świadectwo przyniósł ukończenia akademii życiowej.
Stopni się nie czepiam, bo jazda na komputerze samochodem przez ekran nijak się nie ma do wzrostu ocen. Zdał bez poprawek, w zasadzie ja bym to określiła, że się prześlizgał.
Nie mniej jednak RADOŚĆ.
Ale samo świadectwo to niewiele, cały czas żyłam w stresie CZY DOTARŁ na egzamin zawodowy, czy jeśli nie zdał posłucha i zapyta o dodatkowe terminy.
Bowiem poprzednio sam się ocenił i z braku samouwielbienia na egzamin zawodowy po prostu nie poszedł. A nas ani on, ani szkoła nie poinformowała. I po ptokach.
Zresztą, w tej szkole po roku też mi przecież wywinął numer. Kto pamięta to nie musi tu zaglądać.
Po miesiącu oczekiwania na wyniki, wysłuchiwaniu tekstów typu " a chyba nie zdałem", ględzeniu w koło " przyznaj się synu jak nie byłeś na egzaminie, matka zaraz komisję sama zorganizuje" miałam dość.
Osobista babcia raczyła zadzwonić do matki z oczywistością, że przecież NIE BYŁ NA EGZAMINIE, bo tak jej powiedział i że przekazał, że rodzice z zadowoleniem wysłuchali decyzji.
Mój Boże, co w jego mózgu siedzi........
Po tym upiornym miesiącu dziecko mi do pracy przyniosło DYPLOM ZAWODOWY!!!!!!
Zaliczone przedmioty zawodowe, z ocenami punktowymi, ale tak dla belfrów starej daty ogólna ocena 4.
Teraz szuka pracy, chodzi na castingi gastronomiczne i zaczął gotować w domu.
Bardzo go chwalę, wspieram, bo musi od kogoś słyszeć dobre słowo.
Wczoraj wrócił z takiej próbnej pracy od 6 do 16 i wieczorem mi powiedział, że chciałby tam pracować.
Tam Q nie lecą, ludzie mówią spokojnie. Niewiele mogąc powiedziałam mu cicho:
- A to synu poproś, najzwyczajniej poproś w modlitwie. Przecież słucha.
No bo przecież co ja mam zrobić jako matka?
Za głupi do życia, za mądry na rentę, za stary bym mogła w Sejmie stanąć.
Świetny bliźniak ! A z dziećmi różnie bywa z małymi małe kłopoty a z większymi ogromne,takie życie .Pozdrawiam serdecznie,Dorota
OdpowiedzUsuńDorku - bliźniaczek aktualnie bardzo mi pasuje na takie pogody jakie mamy, dziękuję!
Usuńbliźniak świetny, masz rację On słucha zawsze nas
OdpowiedzUsuńHM Pstro - w Nim nadzieja, i jak dla mnie nie jest to slogan.
UsuńPosłucha Anuś! Posłucha :-))
OdpowiedzUsuńAta - tak myślę, co mu szkodzi, o worek kasy nie proszę tylko o trud zarobienia jego :)
UsuńSweterek superancki. Opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych też mają dostać zasiłek opiekuńczy, ten co to skasowali - i to razem z odsetkami.Byłoby świetnie, gdyby "mały" dostał tę pracę- praca jest w tym przypadku swoistą rehabilitacją. Syn naszych przyjaciół, którego od drugiego roku życia lekarze leczyli na padaczkę (której nie miał) tak skutecznie, że ma uszkodzony lekami mózg, też ukończył taką szkołę. Niestety pracy w gastronomii nie dostał (mieszkają na tragicznym zadupiu), ale udało się załatwić dla niego prace sezonowe, np. układanie kostek Bauma, sadzenie roślin itp. I przez miesiące, gdy ma pracę to jest zupełnie inny człowiek- najgorsze są te miesiące bez pracy (chłopak ma 38 lat). Z całego serca Życzę, by dostał Twój syn te pracę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell - pókim na świecie to i on jakoś przebieduje, ale zgroza mnie ogarnia, że ja już na końcówce właściwie. Dzięki za życzenia!
UsuńHa ha ach ta młodzież!!! ;)Bliźniaczy komplecik super!!! :)Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńMalaalu - niedługo ta młodzież popadnie w wiek średni :))))
UsuńJa też wiem, że On słucha tylko wystarczy poprosić :)
OdpowiedzUsuń(ja mam do tego jeszcze parę pomocnic, które szczerze mogę polecić - św. Faustyna, św. Tereska, św. Zelia i św. Gianna :) zwłaszcza te dwie to takie typowo dla próśb matek więc i dla Ciebie coś ;) )
Aeljot - ja też mam niezbite dowody na to. Więc dalej sobie upraszam.....
UsuńPiękna zieleninka, bardzo lubię wiosenne kolory. A wykonanie ? wiadomo MIstrzyni.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to, by Twój syn miał zajęcie i poczuł się potrzebny :)
Aniurozello, sweterek zwyklakowy, ale mój mózg teraz tylko takie przerabia :). Synuś co drugi dzien bywa na castingach, póki co bida....
UsuńBliźniak pięknie się komponuje i ta różyczka śliczna. Znam ten ból, jak syn straci wiarę w swoje siły i na finiszu chce zrezygnować ze szkoły, bo "ten papierek do niczego się nie przyda, skoro już pracuje". Oni są słabsi psychicznie od dziewczyn i udają przed sobą, że im nie zależy, a matka przechodzi ciężką próbę cierpliwości i stanowczości. Kiedy tydzień temu wreszcie usłyszałam "mam absolutorium", to z radości o mało nie zemdlałam. Kankanko, ludzie muszą jeść, więc wcześniej, czy później syn dostanie pracę.
OdpowiedzUsuńIwonko, to samo mu mówię :))))
UsuńTrzymam kciuki Aniu. A komplecik, jak zwykle, cudny :-)
OdpowiedzUsuńLilko - trzymaj, w kilka osób łatwiej!!!! Dzięki!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńKiedy decyzja w sprawie tej pracy? Będę pacierzać...
Ela
Elu, pacierzaj w wolnej chwili, jak tylko Ci czasu i siły nie braknie. Jak tylko się ziści dam znak! Biega trzy, cztery dni w tygodniu do rozmaitych zgłoszeń, bywa na pracach próbnych, gotuje w domu, jeszcze walczy i wierzy!
UsuńGratulacje dla synka! I mocno trzymam kciuki, żeby mu się w życiu szczęściło! Sweterek śliczny, bluzeczka cudna, świetnie dopasowałaś te zielenie, komplet wyszedł jakby był od początku tak zaprojektowany :)
OdpowiedzUsuńKalliope - większość zieleniny w niego wsadziłam :), tak myślałam póki wora z kolejnymi nie znalazłam :)))))
UsuńDzięki!
Podoba mi się Twój bliźniak a jak czytam o Twojego syna szkolnych przypadkach to jakbym o swojej najmłodszej zarazie czytała,na szczęście było minęło choć zarazą został do dziś :)))
OdpowiedzUsuńOch Tonko, ja do końca swojego życia będę tego strucla miała na głowie....
Usuń