Dziecina cieszy się, że może mieć ipodka, ma skype i telefon na chińską kartę.
Nie ma wielkich możliwości - skuteczne pilowanie porządku pozwala jedynie na prowadzenie prywatnego bloga, który i tak publikuje siostra w Polsce :)
Chiny to piękny kraj z zadowolonymi ludźmi.
Pokażę kilka migawek:
Małe górki przed Pekinem :)))))
Akurat trwały uroczystości związane z chińskim Nowym Rokiem i całe miasto jest świątecznie ustrojone:
Kasia przebywa w Nanjing, gdzie jest dość ciepło:
Ludzie jeżdżą w swoistym chaosie, wykorzystując skutery, rowery i swoje przepisy na rozładowanie korków. Dziecko mówi, że są spokojni, zadowoleni z życia, pełno wszystkiego w sklepie, młodzież preferuje zachodni styl w modzie, ale z chińskimi akcentami, np puchowa kurtka z falbankami z koronek :)
Można nauczyć się spokoju ducha i cierpliwości, które to cechy coraz rzadziej goszczą u nas.
A to Kasia przed kliniką (a może przed kampusem?):
Widzę, że kurtkę sobie kupiła - bez falbanek!
i podczas zajęć:
Chińska medycyna z lekkością łączy akupunkturę z medycyną zachodnią. Dziecko jest zachwycone i wchłania każde słowo.
Mieszka w części dla studentów z zachodu, nad sobą ma piętro wydziału politycznego.
Ma osobny pokoik z łazienką tradycyjną, ale kiedy zobaczyła typowy chiński przybytek stwierdziła, że to najbardziej higieniczne rozwiązanie!
Jak mało wiemy i jak wiele w nas uprzedzeń, prawda? Też bym pewnie wybrała typowy wucet, ale teraz już wiem co lepsze :)))))
W Walentynki Kasia dostała od obsługi restauracji różyczkę, miłe to bardzo.
Osłodziło to bardzo pikantną kuchnię, jaką preferuje się w tych stronach.
Maraton imprezowy jakby już za mną, ale teraz mam troszkę dyżurów w pracy, a po pracy jak tylko za bardzo zatoki nie buzują to szyję, pedaląc na czas :)))
Zatoki przy temperaturze w pracy od 10-14 jednak dają we znaki. Łeb wtedy mało ruchliwy bo boli :)
To - że nie poległam jeszcze to pomoc innych:
Kot w worku na głowie - czapka od Dorothei,
zielona biała owca na grzbiecie - odzież własna, łowca od Asi Appolinar,
grube getry i wełniane skarpety - własne,
użebrana Frasina chusta!!!
Dzisiaj wolne, to sobie popiorę :)
o wow super. ale ma dziecko dobrze.niech sie uczy.Ponoc Chiny to juz wszedzie sa .edzie jak znalazl na przyszlosc.
OdpowiedzUsuńHalinko - święta prawda!
OdpowiedzUsuńAle na wielki plus to to, że wiedzą, że Polska leży koło Rosji!!!!
Natomiast ludzie z zachodu nie bardzo...jakoś nas poza kołem polarnym widzą :)))))
Chiny to piękny kraj.
OdpowiedzUsuńKaśka chłonie wiedzę bo zdolna dziecina z Niej.
Życz jej wielu doświadczeń i mnóstwa zapierających dech w piersiach widoków.
No już Cię widzę ,jak córcia wróci:) Będziesz robić za igielnik:) A tak wogóle to w Chinach mają walentynki?:)
OdpowiedzUsuńAsiu - Chiny są faktycznie potężne, Kasia mówi, że tam aż czuje się jak kipi ochota i energia oraz potencjał.
OdpowiedzUsuńJest w wielkim mieście, pewnie wieś ma inne zdanie, ale tego dowiem się już po powrocie w zaciszu domowym.
Mogą być bardzo ekspansywni, mają wiele.
Violu - ja się boję tego bo ja się drę tak, że można mnie nakłuć tylko w domu, mam zakaz wchodzenia do gabinetu jak jest kolejka. To nawet nie ból, tylko takie silne odczucia nerwowe, jednocześnie płaczę i się śmieję, no nie do opanowania.
Walentynki chyba tylko dla ludziów z zapadłego Zachodu :)
Tacy zorientowani bardziej ;)
Znaczy sie jaki to jest ten chinski wychodek?? Bo ja niekumata troche:) Zatok nie zazdroszcze Ci kochana, ani troche. Moze Ty jednak powinnas sie troche zaczac oszczedzac????
OdpowiedzUsuńBuziolki Ci przesylam i zdrowia zycze:)
Przyjaciółka ma była w Chinach koleją transsyberyjską:)) a teraz w ogóle wyjechała do Australii... dziwnie mi się ją ogląda z koalami w tle:D egzotyka.... niech wchłania córka ile się da! Męż mój jednego nie mógł znieść w akademiku z Chińczykami - mlaskania przy jedzeniu i ogólnie średnio przyjemnych zapachów z kuchni..... :DD
OdpowiedzUsuńdeZealko - niby azjatycki, na Małysza, ale luksusowe tylko spotyka, czyste i zadbane. Naoglądała się zjawiskowych kibelków w necie i nie miała najlepszego zdania, ale to co jest tam - godne uwagi! :)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu trafiła na takie z pięcioma gwiazdkami.
To taka niby dziura w podłodze, ale to muszla specjalna. Papier użyty wrzuca się do pojemników, które są co chwila wymieniane. Co raz cała taka kabina jest myta od sufitu wodą i dezynfekowana.
Magda - ach, pewnie tak zachwyt wyrażają :)
OdpowiedzUsuńMy mamy kolegę Chińczyka, którego kiedyś na Boże Narodzenie zaprosiliśmy, ale ten światowy to nie mlaskał :)
Karpia pałeczkami jedliśmy by mu smutno nie było, a usmażyliśmy w woku ;)
Kasi zazdroszczę ciepła i braku śniegu - nas dzisiaj zasypało na amen :(. Nie wiem, czy jutro uda mi się wyjechać z parkingu i pewnie będę musiała iść na autobus.
OdpowiedzUsuńTakie kibelki widziałam wieki temu na kempingu w Bułgarii - jeśli idzie o higienę to było bardzo dobre rozwiązanie. Gorzej dla tych, którzy w takim miejscu lubią sobie "podumać" ;)).
Cieszę się, że chusta zdaje egzamin :)).
oj kawał świata dziecko od Ciebie,dobrego jej pobytu życzę,
OdpowiedzUsuńa tak propo Chińczyków to dowcip mi sie przypomniał
Otóż chciał Polak do Pekinu jechać pociągiem i pyta na stacji w Katowicach o połączenie, tam go odsyłają do W-wy, z W-wy do Moskwy, z Moskwy do Nowosybirska , aż w końcu dotarł do tego Pekinu, pobył tam,chce wracać i poszedł kupić bilet do Polski,a kasjerka się pyta gdzie dokładnie, ten się zdenerwował i mówi do Jaworzna, a kasjerka - do Dębu czy Łęgu?
(inf, w dzielnicy Jaworzna, Łęg jest duże, chińskie centrum handlowe)
O żesz w dziób jeża:) Znaczy się w kucki trzeba w toalecie??? To nie dla mnie wynalazek, bo ja w kucki nie umiem, hahahaha:) Ale faktycznie taka dezynfekcja od sufitu po podłoge to niezły pomysł:)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!!
Fiuuu! Światową masz córcię! Chinami oczarował się również i mój mąż parę lat temu. I też zwrócił uwagę na to, że Chińczycy zawsze się uśmiechają, są uprzejmi i tacy, kurcze, bardziej cywilizowani...
OdpowiedzUsuńBólu zatok współczuję ogromnie! Aby do wiosny!
A do lata już tylko 127 dni ;-)
Bardzo ciekawa ta chińszczyzna, więc poproszę jeszcze małą porcyjkę :-)
OdpowiedzUsuńAniu, a Twoje dziecię to z medycyną ma coś wspólnego uczelnianie? Czy postanowiła się przeobrazić w igielnika z czystej ciekawości lub ewentualnego nowego pomysłu na życie ?(pewnie gdzieś pisałaś, ale mam pamięć iśćie królewską)
OdpowiedzUsuńZatoki lecz!!!!!!!
A czy możnaby prosić o zdjęcie tego wychodka pięciogwiazdkowego??????
A i poproszę o wytłumaczenie....dlaczemu córcia nie może jak człek normalny po sieci buszować? Oni tam mają jakoweś zakazy??(Znów niezorientowana bardzo jestem)
Ożesz - Ciebie tez zatoki???
OdpowiedzUsuńMnie wymordowały, chyba je załatwiłam odmownie - mrozem, na kijach, klin klinem - antybiotyki już nie działały!
Póki co u mnie lepiej.
Czego i Tobie życzę - i niech Cię czapa grzeje, zasuń na nochala niczym kominiarkę:)
Właśnie tak, tym mlaskaniem okazują, że smakuje, i nawet niegrzecznie w gościnie nie mlaskać:)) a propos tych zatoków - może jak Córcia wróci to ponakłuwa i wyleczy???? :D
OdpowiedzUsuńMając zdolną szamankę w domu puściłaś ją do Chin , a sama cierpisz nieboże ( u mnie w robocie temperatura też oscyluje w tych granicach - i niby w budynku ). A gdyby ktoś chciał spróbować w kucki , to zapraszam do jednego z wychodków na naszych działkach ( niestety o spłukiwaniu i dezynsekcji można pomarzyć...) :)
OdpowiedzUsuńFraś- ona tam ma zimno, bo jest spora wilgotność. a teraz temperatura 5 st około, kupiła sobie kocyk elektryczny bo pokoi się nie ogrzewa :)
OdpowiedzUsuńNas też zasypało, a że moja ulica to środek strefy 30km/h to sama przyroda dzika ;)))))
za tą chustę to ja Cię wielbię codziennie!!!!!!
Konkato - no i widzisz, jak ludzie ze wschodu mają pojęcie o geografii!!!
OdpowiedzUsuńDowcip doskonały!!!!!
deZeal - naturalnie najlepiej, w zgodzie z naturą :))))
OdpowiedzUsuńSylwko - jak coś nowego będzie to pokażę.
OdpowiedzUsuńMonilew - dziecię pracuje zawodowo, ale cały czas się szkoli w tym temacie.
OdpowiedzUsuńDorothea - w Twojej czapce jestem póki temperatura gdzie pracuję nie przekracza 12 st, potem już jest ciepło!
OdpowiedzUsuńNajgorzej jak trzeba łeb schylić np nad patchworkiem na podłodze....
Dzięki Kotu trzymam się!
Magda - taaa, ja się nie dam tak łatwo :)))) ja się boję kłucia!
OdpowiedzUsuńMoniqurd - szamanka musi być naumiana wszelkimi stylami, do tej pory stosowała metodę koreańską, teraz ma okazję popatrzeć na sławy chińskie i np "styl latającej igły".
OdpowiedzUsuńCokolwiek to znaczy.... może rzucają igłami????
Działkowe ustronie może życie ratować, ale nie jest to chyba jednak sposób najlepszy :)))))