Na urodziny dla swego Najmilszego nie kupiłam nic, bo nie było za co.
Ale z wełny udziergałam skarpety, aby nożyny o rozmiarze 9 były opatulone podczas sesji komputerowych.
W zimie ja nadal biegam w podkoszulku i naplecku, który jest idealny nadal, a Mężczyzna ma na sobie:
- podkoszulek,
- golf,
- polar zapięty pod szyję,
- kalesony,
- skarpety,
- gacie oczywiście,
- dżinsy.
Na stopy sobie zakładał takie przeurocze laczki z białym polarowym wypełnieniem i ledwo się ruszał.
Czasem na to wkładał w mrozy szlafrok po kolana i jak matrioszka się katurlał.
Ze śmiechu można się było posikać!
Najbardziej te białe laczki mną wstrząsały!
Toteż Kobieta pod ladą mu takie na szybko zrobiła, bez wzorków, bez kolorków.
Próbne właściwie, bo nie znam tej wełny i bałam się, że to jednorazowe i po praniu wyjdą kapciuszki dla dziecka.
Niemniej jednak znając słabe punkty Chłopa wzmocniłam ściegiem tkanym pięty i palce.
Padłam, kiedy założył je tak właśnie:
No i nie poradzę na takiego zmarzlaka, muszę wzrok odwracać.
Skarpety okazały się trwałe, po praniu miłe, wygodne i daleko im do zdarcia.
Jeszcze pokazałam Mężczyźnie z nieukrywaną żałością Takie Skarpetki u E-wełenki z tekstem:
- widzisz, Karina swojemu takie cudne zrobiła!
A mój na to:
- Bo może kocha?
Napisałam o tym E-wełence, ale ta bystrzacha mnie od razu pocieszyła:
- ale mój ma JEDNĄ! A twój DWIE!!!!!
Do skarpet dołączyłam tort o średnicy 30 cm.
Smaczny. ale szkołę ozdabiania to ja niestety muszę przejść od podstaw.
Nie mam w ogóle wyobraźni ani talentu w tej dziedzinie.
Dbam o to by biszkopt upiec bez chemii, kremy nie są z torebek, wiśnie z własnej spiżarni, podlewam to prawdziwym alkoholem i musi smakować gościom.
Nad ozdabianiem popracuję.
:)))))))) uśmiecham się Aniu do skarpet i tortu. Pyszny jest na pewno.
OdpowiedzUsuńA na ozdóbki możesz wykorzystać krem i 'bezki' z niego na środku walnąć. Albo po prostu cieniutko kakao posypać z marginesem na brzegu. Opcji jest mnóstwo.
Podpisuję się łapami: tort z chemią to nie tort tylko 'ciasto'.
Był, to akcja ze stycznia :)
OdpowiedzUsuńMam ustrojstwa do ozdabiania, jakieś tutki i strzykawki, używam też woreczka z obciętym koniuszkiem, czasem udaje się nawet jednakowe paćki zrobić. Ale wiecznie mam problem z dekorowaniem. Ostatnio polewam i posypuję gotowymi - też krzywo wychodzi.
o matulu.... okaz męski jest wybitny:))) a tort - w tonacji skarpetek:)) ważne, że był i smakował:)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie! Nawet nie zauważyłam!
OdpowiedzUsuńTort był czekoladowo-wiśniowy. To te skarpeciszcza prawie-prawie!
Skarpety świetne!Tort to to co najbardziej lubię!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Olbrzymowi życzę z miesięcznym jak widzę opóźnieniem :-)
OdpowiedzUsuńOpis ilości użytej garderoby rozwalił mnie na łopatki, ale też rozczulił.
U mnie w domu odbył się ostatnio taki dialog:
-23 stopnie w pokoju, chyba trzeba mnie palić (w kominku - sic!)
-A może trzeba zdjąć sweter? - mówiąc to starałam się o groźne spojrzenie ale bliżej mi było do śmiechu.
Skład tortu moim zdaniem wyśmienity, te wiśnie, uwielbiam najbardziej na świecie, nie znam lepszych owoców, ale możecie się nie zgodzić, dyskusji nie podejmę.
W każdym razie przy takim składzie ozdóbki można spokojnie zaniedbać. Albo na wierzch sypnąć jeszcze tych wiśni trochę :-)
:)))) Rozumiem Twojego Męża doskonale! Może aż takiej ilości garderoby na siebie nie zakładałam, ale w te siarczyste mrozy, gdy w domu miałam jedynie 18 stopni, też marzłam i zakładałam na siebie różne rzeczy. Jak się siedzi przed komputerem lub w fotelu i dzierga to się po prostu marznie! Takie skarpety mi się wtedy marzyły, dlatego wreszcie wczoraj zabrałam się za naukę ich robienia i to na 5 drutach. Ciekawa jestem co mi z tego wyjdzie :). Mrozy co prawda się skończyły, ale wiosną też potrafi być zimno, szczególnie gdy przestaną grzać kaloryfery :). Może zdążę je do tego czasu wydziergać :)).
OdpowiedzUsuńZa tortami nie przepadam, ale wiśnie baaardzo lubię :). W likierze też ;)).
Ja nie mam wiśni z ogrodu, ja mam wiśnie z nalewki, też smaczne;-0
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście w domu bardzo ciepło, bo ostatnie skarpetki zrobiły się tyciunie po pierwszym praniu, wcale nie we wrzątku.
Mimo ciepła palce jednak czasami przy klawiaturze marzną;-0
A skarpetki lepsze by były, żeby je podszyć polarkiem wełnianym ( a najlepiej sfilcowaną przez Ciebie wełną). Uśmiałam się :))), ale to dlatego, że ja jak Twój Olbrzym, taki sam zmarźluch jestem. I też na tyle cebul nawalam jeszcze w momentach krytycznych gruby, cieplutki szlafrok. A kapcie zimowe, to wszystkie są na polarku. I z cholewkami - jak kozaczki :))) Rzeczywiście trudno w tym się ruszać, a wygląda się jak bomba atomowa :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Olbrzyma też. I spóźnione życzenia :)
a!!!!! fantastyczne starpeciny.u nas tak skarpetki mlodziez nosi .i to froty na dresy ehhehe. 100 lat dla meza
OdpowiedzUsuńrozumiem ciebie bo mój mąż ubiera się IDENTYCZNIE, laczków nie nosi tylko buty no i zakłada jeszcze pikowana kamizelkę na siebie.... a w domu +20 stopni....
OdpowiedzUsuńtort to pewnie pychota, z wisienkami.... mniam.... mniam....
pozdrawiam serdecznie
Przy opisie garderoby Twojego męża, odniosłam wrażenie, że rozbierasz mojego ha, ha.
OdpowiedzUsuńSkarpety pierwsza klasa, no i jeszcze grzeją stopy.
Tort bardzo piękny, smakowitość jak sądzę dorównuje wygladowi. Wg mnie tort z czekolada i wiśniami nie wymaga do dekoracji bajerów. No moooże jedna wisienka na torcie by się przydała.
Aha, a tort WYGLĄDA bardzo smakowicie. I te wisienki, i alkohol, mhmmmm.
OdpowiedzUsuńPadłam z krzesła:) Przy opisie mężowskiego stroju. Ania, powiedz,że przekoloryzowałaś :))))
OdpowiedzUsuńSkarpety jak marzenie, jak nic musisz wydziergać kolejne z miłości :)
A tort na pewno był smaczny, z wiśniami po prostu musiał!
Wypisz wymaluj to garderoba mojego męża:) Paraduje w tych warstwach całą zimę.
OdpowiedzUsuńTort bardzo apetyczny:) Zawsze jestem chętna do kosztowania takich smakołyków.
Z dekorowaniem potraw u mnie jest podobnie. Gotowanie i pieczenie nie należą do moich ulubionych zajęć.
:-))))))
OdpowiedzUsuńRozumiem Twojego męża,bo sama zmarźluch jestem. Skarpety wyszły fajne i na pewno są cieplutkie.Tort wygląda smakowicie;_)))Wszystkiego najlepszego dla Was!!!
OdpowiedzUsuńAniu- a czy Szanowny Małżonek czapki uszatki do tego nie ubrał??
OdpowiedzUsuńNo bo jak tak marznie cały to pewnie dlatego ,że bez czapki , a przecież wiadomo ,że przez głowę najwięcej ciepła uchodzi...
Skarpety , cudne ...
A torcik??? Mniam , pychota:)).
Aniu - to oczywiście żart z tą czapką i proszę aby Małżonek się nie obrażał;)
Pozdrawiam
najlepszego wszelkiego dla małżonka
OdpowiedzUsuńco do skarpet w całej rozciągłości rozumiem, też mi stopki marzną
a taki styl noszenia preferował mój śp dziadek
a torcik, cóż ...poezja....
Mniam,aż ośliniłam ekran. Takie ciasta domowe ,własnej roboty , choćby i urodą nie grzeszyły zawsze najlepiej smakują.
OdpowiedzUsuńSto lat dla Małżonka.
Anuś Twój mąż nie ma krążenia chyba tak jak ja ale aż tak się nie ubieram :D
OdpowiedzUsuńFajne skarpety :)
Tort ważne, że smaczny bo w brzuchu przecież nie widać jak był ozdobiony :) czyż nie??
cóż warty byłby ładny tort bez smaku, a taki robiła moja ciocia, jadło się oczami, ale nie był smaczny.
Wiesz kiedyś przeczytałam, że dobry mąż to taki, który ma dobrą żonę :)
Ty jesteś świetna więc i męża musisz mieć fajnego, a to stwierdzenie to tylko to dowód, aż się uśmiechnęłam :)
ściskam Cię mocno, mam nadzieję, że nadejdą dla Nas czasy kiedy nie zabraknie nam na nic! Jak myślisz? ;)
buziaki!!!!!
Dopiero z pracy wróciłam, stąd tak późne odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńAnka - tort był dobry, uczciwie piszę, ale paskudny :)
Lilko - przekażę w sposobnej chwili, on tego nie czyta, a ja mu w dawkach podam by nie popadł w samouwielbienie!
Frasiu - to dobrze, że taka tycia Frasia rozumie te prawie dwa metry! Bo ja tego pojąć nie mogę :))))
W wełnianych skarpetach to ja niestety cały rok popylam :)
Baśku - Barbaratoja - wiśnie mam od sąsiada, bo jego drzewo rośnie dokładnie na naszej granicy i się poczuwa:), no i Teściowa posiada ze dwa drzewa, więc można się najeść, spić i zadżemić :)
Ewa - o tak! on mi w trakcie podpowiadał, zeby mu sierści Bajtkowej wdziergać trochę :)
Wygląd bomby dokładnie!
Majowababciu - trząchło mnie jak na te dżinsy wzuł, w domu 20 st!!!!
Leptir - to jak widzę, niejednemu odbija czasem ;)))) Mój kamizelki tylko nie wkłada bo pikowanej nie ma, choć jęczy o taką od dawna :)))
Aniurozello - te same objawy???? No co tych chłopów opętało????
Za ozdabianie musowo się zabrać z sercem, podpatrzę na blogach kulinarnych, przecież to musi być do opanowania :))))
Basiu Fanaberio - nijak nie bujam, on tak się ubiera zimą!!!! Kalesony ściąga w okolicach maja.
Teraz jak wiem, że z wełną nic się nie dzieje następne udziergam w celtyckie zawijaski.
Maris- następny!!!! No padnę!!!!
Dorotka Celtycka - tak, tak słonko. Im więcej w górę tym więcej w boczki :)))))
Marylko Siostro! Dzięki!!!!
Kocurku.... na imieniny chciał polarkowe nauszniki.... jakby dostał to by w nich siedział, w zamian kupiłam mu opowiadania Mrożka, żeby chichrając się wstrząsał ciałem i produkował ciepło!!!!!
Konkato - mój jeszcze chce zarękawki.... a tak w ogóle to te przaśne skarpety i ten wyuzdany, bo taki goły tort współgrają ze sobą :)
Moniqurd - mimo wyglądu nie wstydziłam się smaku :))) Dzięki!
Aninkowo - to ja nie mam krążenia, bo przy 70/40 zasypiam w chodzie, ale mimo wszystko jakoś po domu nie umiem w stu warstwach.
Pasujemy do siebie, jedno durniejsze od drugiego, każde ma swoje pomysły i pasje, różnimy się wzrostem, właściwie to nie wiem czemu nam tak ze sobą dobrze. ;)))
Dobre czasy będą, zawsze to powtarzam ;)))
Dziękuję Wszystkim!
Droga Aniu życz swemu zmarzluchowi od zmarzlucha wszystkiego naj naj naj cieplejszego :))
OdpowiedzUsuńSkarpety i taki tort to całkiem niezły zestaw urodzinowy - świętujcie :D
P.S. Jak były mrozy to ja miałam na sobie trochę więcej warstw, a spałam pod puchową kołdrą w flanelowej pościeli i dwoma kocykami polarowymi a na nogach skarpetki wełniane - ja nie cierpię zimna :(
E-wełenko - dzięki za życzenia, Wrocław już robi się cieplejszy.
OdpowiedzUsuńPs. a na mojej kołdrze wysypiał się całą zimę kot, a w nogach pies, więc mogłam lekko się ubrać i bez szlafmycy :)))
Aniu, nieładnie się z chłopa nabijać :) ja go rozumiem doskonale, bo ja też tak się ubieram - kalesonów tylko nie noszę, ale za to skarpety frotowe z ABS, bo mi się w kapciach nie mieszczą :) i kocykiem się owijam,
OdpowiedzUsuństo lat dla zmarzlucha :)
a torcika wygląd nieważny, mój ostatni był luzem, bo wyleciał z tortownicy - najważniejsze, żeby było smacznie
Irenko - ale Ty masz do sufitu 8 metrów to ma prawo być Ci zimno.
OdpowiedzUsuńA u mnie chłop ciemieniem po suficie wali, to przesadza. Zwłaszcza, że na dworze to on w najgorszy mróz czapki i kurtki sportowej nie włoży tylko kapelusz, płaszczyk cieniutki i półbutki. Elegancik, a w domu rycha i kicha!
Oj, ładne!
OdpowiedzUsuńPan Mąż odwrotnie zupełnie, skarpet mojej produkcji odmawia ze wstrętem, argyle oryginalne najchętniej nosi, za to jak się zimą na dwór wybiera, to nakłada kilka swetrów, dwie kurtki w tym jedną skórzaną a drugą puchową i czapkę dopiero przy -20.
Żadnych gaci długich, żadnych podkoszulków i od grudnia do marca wzdycha, że zimy nie lubi.
Ależ masz widoki domowe.
Agatko - do zdjęcia pchał się w tych sławetnych laczkach, mało mu po łbie nie dałam - że to skarpety są mym celem, a nie jego moda domowa :)))
OdpowiedzUsuńOj wyglądają na ciepłe. A tort na smakowity. I wg mnie ma być smaczny a nie ładny. No i nie narzekaj bo kiedy ostatnio robiłam tort na urodziny razem ze średnią córką to cały musiał być różowy ;)
OdpowiedzUsuńTak Aguś - ciepłe bardzo, następne będą ładniejsze ;)
OdpowiedzUsuńSkarpetki wygladają fantastycznie,Twój mąż je załozył jak Ferdek Kiepski na spodnie hi hi
OdpowiedzUsuńTor wygląda smakowicie :)
Pozdrawiam !!!! :))
Betty - utrafiłaś w sedno!!!!
OdpowiedzUsuńAleż się uśmiałam!!!!! Dzięki!!!!