Jest szerokie, rękawy 3/4, wykończone białą bawełną. Druty nr 4 lub 5. Już nie pamiętam.
Dostałam od Asi Appolinar wiek temu nazad kawał wełny norweskiej i podziabawszy ją na krótkie odcinki uprzędłam prostopadle zróżnicowanego singla.
Szary był dość smutny i zbyt szary, więc dołożyłam mu nitkę wiskozową z barwnymi supłami:
Po wypraniu z grubsza wytłukłam o brzeg wanny i susząc czochrałam wełnę palcami by nadać jej wygląd puchaty i niedbały.
Jakiś czas się wgapiałam w te motki, a potem wydumałam co z nich powstanie.
Uprzędłam 20 dkg, w motkach było razem 511,5 metra. Tyle, ile kolorowej nitki.
Zostało mi jeszcze 10 deko na jakiś inny projekt.
Pierwszy dekolt niestety z bawełny ślicznej nie przeżył prania w pralce - ufarbował się na szarawo.
Czarne odcinki wiskozy dały ciała. Wyglądało to na tyle paskudnie, że od razu wyprułam i zrobiłam nowy.
Tu jeszcze stara wersja i świeża dostawa bawełny:
Nitka zafarbowana i biała
Wełna przepięknie się nosi. Nie gryzie mnie, jest lekka i ciepła. Nadaje się do prania w pralce.
Samo wdzianko sprawdza się idealnie w zimne ranki gdy jadę do Alutki.
Pasuje najlepiej do białych spodni i białej koszulki. W świetle dziennym bardziej widać kolory nopków, które błyszczą jak koraliki.
Design z lat 80- tych. Chociaż powinnam idąc na całość rękawy proste dorobić :)
Wydziergałam całość. Zostało 2 metry.
Lubię tak kończyć bez resztek :)
Ta włóczka wyszła Ci fenomenalnie! Super sweterek, choć przyznam, że nie odważyłabym się go prać w pralce.
OdpowiedzUsuńSeeyou - unikam rzeczy tylko do prania ręcznego, a tu chciałam jeszcze przez wirowanie bardziej zmoherowić nitkę :). Udało się. Wdzianko ukrywa to i owo, i nie przegrzewa gdy robi się nagle ciepło.
UsuńCudo, normlanie chyba bym się porwała na dziabnięcie sobie takiego, jak mnie ponownie odwaga najdzie :-)
OdpowiedzUsuńSylwko - dziabnij, luz-szmatę każdy powinien posiadać :)
UsuńPodoba mi się! Chyba też muszę sobie taki fason swetra sprawić :). Miałaś świetny pomysł z tą wiskozową nitką - bardzo ładnie ożywiła całość.
OdpowiedzUsuńPogodę niestety mamy taką, że na okrągło noszę swoje wełniane swetry - dobrze, że mam ich kilka :). Nawet zimą tak często nie były noszone, bo w pomieszczeniach było dużo cieplej.
Uściski :)
Frasiu - hmm, jak Ci to napisać.... za chuda w dupci jesteś kochana na takie szarawary. Dziabaj jednak coś bliżej ciała! Te wiskozowe nopki już miały trafić zupełnie gdzieś indziej, całe szczęście, że się napatoczyły na norwega.
UsuńBardzo lubię czytać Twoje opisy wszystkich czynności od etapu czesanki, po uprzędzoną nitkę. Do tego jeszcze ciekawe zdjęcia z poszczególnych etapów. Aniu wiem, że Ciebie raził ten ecrue zamiast bieli. Wg mnie on miał swój urok. Co nie oznacza, że czysta biel nie jest równie piękna.
OdpowiedzUsuńAniurozello - gdybym była typem letnim to nawet by mi pasowała ta zbrudzona biel, ale jednak w poprawionej wersji lepiej mi ta szarość leży. Lubię kolejne etapy, szkoda, że nie ma jeszcze nośnika myśli, które towarzyszą robocie :)
UsuńPięknie Ci to wyszło!
OdpowiedzUsuńAnuś - dziękuję! Pięknie to może za dużo, praktycznie to akurat :). Mało tu szaleństwa i twórczej myśli.
UsuńCudna włóczka :-) Genialnie wyglądają te kolorowe supełki.
OdpowiedzUsuńSweterek cudny.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiek - sama jestem zaskoczona, że z takiej w sumie dość prymitywnej wełny wyszła nitka tak miła i lekka.
UsuńOżesz... włóczka cudna, sweterek świetny! Zaskakujesz jak zwykle :-)
OdpowiedzUsuńLilko - sweterek na sezon lub dwa, da się spruć na skarpety za jakiś czas :) jak schudnę!
UsuńŚliczną wełenkę wyprodukowałaś!
OdpowiedzUsuńBasiu - bardzo dziękuję za pochwałę!
UsuńŚliczne wdzianko. Szykowna z Ciebie Babcia :)
OdpowiedzUsuńAguś - raczej staram się ubrać i umalować, lecz dzisiaj zaspałam i jak strażak po rurze tak ja po poręczy na dół do auta w dresach i adidasach :)
UsuńAleż jesteś pomysłowa i wytrwała. W efekcie powstało bardzo atrakcyjne wdzianko, o bardzo ciekawej strukturze i fajnym fasonie.
OdpowiedzUsuńIwonko - fason szczytowa moda lat 80, rychło sobie wymodziłam :), w końcówce liceum się takie nosiło.
UsuńNo, odezwałaś się chwała Bogu :-)
OdpowiedzUsuńSweter fajny, wiadomo. Grunt, że coś skrobnęłaś.
Gacuś - no bo niedługo mi tu ktoś klepsydrę powiesi, czasem po prostu musowo naklikać, bo żyję i pędzę, a Wy pewnie myślicie, że w truskawkach leżę na leżaku :)))
UsuńSweterek cudny. Tak cudny, że mój chłop się wykręca na jego widok nie rozumiejąc chęci posiadania szybkiej narzutki :)
E tam, klepsydrę zaraz wieszać. Toż wiadomo, ze pędzisz i robisz i ledwo zipiesz. A tu z ledwo zipania taki ciuch. te nopki nadały życia srebrzystej wełnie, bo nieco zakonny ten szary kolor był solo.
UsuńBardzo sprytnie to sobie obmyśliłaś:) Wdzianko wyszło kapitalnie. A jak zdrówko? Ściskam!!!!
OdpowiedzUsuńDe Zealko śliczna! Dzięki! Zdrówko się buduje, ręka zaczyna działać, jak mi ręce mdleją w nocy to pod szyję wkładam łosia. Ten łoś to ocieplacz pod drzwi z lumeksu :), na plecach śpi kot, Bajtek w nogach. I co prawda ostatnio jeden z moich objawów przypominał zawał, lecz przeszło po wodzie sodowej i wg mnie to chyba zgaga była.
UsuńNie wiem co to zgaga, ale mi do opisu pasowało :)))
Przypominam, że mnie by widłami nie dobił - jako rzecze Małżon Szanowny.
Nie kracz. Cmentarze są pełne nieśmiertelnych. Na zgagę prazol pomaga i nie sposób jej z niczym pomylić, czujesz się jak smok wawelski z ogniem w brzuchu rozpalonym.
UsuńA to było tak, że zaczęło mnie rozpychać w mostku i potem ból szedł w górę. Bolały mnie wszystkie zęby, nawet te z dołu ósemki wyrwane :)to zgaga?
UsuńSuper wdzianko!
OdpowiedzUsuń