Wydaje mi się, że robię coś pożytecznego i zarówno bez sensu, bowiem wszystko dziś w takim nadmiarze, że głowa boli. A już ubrać się można za przysłowiową złotówkę.
Hurtem polecę dzisiaj, bo się zbiera codziennie coś nowego.
Sukienka ze śpiochów, powstała w marcu. Śpiochy były już za krótkie, a w zapasach miałam i różowy kawałek weluru i koronkę.
Obcięłam nogawki i doszyłam falbanki. Środki falbanek i materiałów pozaznaczałam szpilką, przyszyłam przymarszczając, potem pod spodem powycinałam szwy i przestębnowałam po wierzchu.
Myk i zrobione.
Naonczas 9-miesięczna Alutka (marzec) w kiecce po lekturze z ochotą pomagała w porządkach:
A czy Ty dziś powycierałaś kurze????
Kolejną sukienkę przerobiłam już nieznacznie. Wyprułam zniszczony pochlapany kołnierzy i uszyłam nowy. Dodałam też koronkę na dole sukienusi.
Dla starszego Huna naprędce, bo zimno było - ze starego swetra kolejny golfik:
Jak widać, jako szablon posłużył dziergany na drutach otulacz, wykorzystałam dół swetra i najnormalniej pozszywałam go maszynowo. Golf musi być zszyty tak, by po wywinięciu nie wyłaził szew - to chyba oczywiste. Jak ktoś musi to może estetyczniej dół wykończyć. W realu to ta nitka mniej bije po oczach :)
Dla siebie przerobiłam indyjską tunikę po kolanka.
Te tuniki bywają w przecudnych kolorach, lecz szyte są na jedno kopyto - dwa prostokąty to przód i tył, dwa prostokąty i romb pod pachą - to rękawy.
Z założenia na chude glisty, bez cycków i dupci mimo rozporków. I po kolanka.
W jedną się wciągłam bez konieczności wszywania zamka.
Materia zacna - bawełna z jedwabiem.
Powiększyłam dekolt, skróciłam do bioder, rozerwany bok zszyłam i miejsce reperacji ukryłam pod kwiatkiem z kawałka dołu. Rękawy wykrojone na nowo, po europejsku.
Na szyję szal z jedwabnej tafty i włala - tunika wręcz na salony :)
Kolejne tuniki czekają na czas i zmiłowanie.
Kilka spódnic też poprzerabiałam, ale nie będę tu się nimi epatować, bowiem to albo skrócenie, albo - co ciekawe - zwężenie :)))
Spoko, spoko - dalej jestem okrągła :))), ale ciut mniej.
Nie znoszę pasków w spódnicach. Jak jestem gruba to mi się taki pasek wrzyna i zgina, a jak lecę z wagi to mi odstaje. I wszystkie swoje spódnice pozbawiam usztywnionych pasków w taki prosty sposób:
Odcinam lub odpruwam pasek, do szwu przyszywam albo tasiemkę, albo ten sam materiał (np. odzysk z paska), podwijam do spodu, mocuję, przyszywam guzik i dziergam igłą pętelkę.
Wtedy spódnicę łatwiej na siebie dopasować. W czasie tycia jest w pasie, w czasie chudnięcia opada na biodra.
Ze starych firanek szyję takie rozmaite woreczki. Służą do wkładania w nie rajstop, biustonoszy, delikatnych rzeczy. Najlepsze są zazdrostki z gotowymi dziurkami, przez nie przekładam sznurek a na nim umieszczam stoper do zaciskania.
A z innych ciekawych materiałów, o ile mają miły kolor powstają woreczki na cokolwiek.
Tu przerobiony zagłówek chyba. Nawet koronka była z dziurami.
Przecięłam go na pół i w koronkę wciągnęłam sznurówki.
No i tak sobie przerabiam. Teraz akurat mam chwilkę to idę pozwężać spodnie. Raczyło zniknąć ok 4 cm z bioder i z pasa koło 10.
Na koniec - Najwyższy bawiący w stolicy, w kiblu Min. Finansów robi zdjęcie i wysyła je do mnie z pytaniem - "To może do Czechów jest skierowane?"
Ja zaś spozieram na sufity i sprawdzam, czy mi wesolutko deszczyk nie kapie.
Póki co po ostatniej naprawie jeszcze nie ma przecieku, ale remont porządny to-to nie był.
Strach się bać, więc na pocieszenie jeszcze ukochana Barbara Kraftówna:
Też mam takie gacie w paski!
No idę, idę już, oderwać się nie mogę!
Dieta jakas czy co ,ze cie tak ubywa .Sukienka ze spiochow jest boska,madrze wykorzystane za male rzeczy. Ja tak nie umiem wiec podziwiam .Modelka a pogodzinach gosposia , całuśna .
OdpowiedzUsuń3nereido - a dieta żadna, no i mnie w sumie nie ubyło wiele. Raptem w styczniu i lutym sobie pofolgowałam w pojadaniu pączków hiszpańskich codziennie, to wróciły te kg co je kopenhaską zbiłam. Teraz mam stan znów jak świeżo po kopenhaskiej z roboty i biegania.
UsuńTak przez chwilę się pozastanawiałam - po co ja te śpiochy..., no bo przecież plamka była na nogawce, więc nie mogłam ich komuś dalej dać, a wyrzucić zawsze można :)
Dzięki!
Tyle latasz i ciągle coś robisz to i cm ubywa :)
OdpowiedzUsuńCudne przeróbki, zdolna Babcia z Ciebie :)
Alutka słodka, do wyściskania :)
Aguś - wiosna przyszła to i biegam częściej, ale u mnie tylko reżim kuchenny daje efekty. Z biegania nic mi nie zlatuje z kg.
UsuńPrzeróbki też lubię... ale na zrobienie kiecki ze śpiochów nie wpadłam :)
OdpowiedzUsuńAtaboh - bo kiedyś wszystko się przerabiało :)))
UsuńPościerałam, pościerałam Alutku:) Babcia Ci cudną sukienusię uszyłą - wyglądasz w niej na medal! A do Ciebie Kankanko złota - cudowny hurcik nam zapodałaś:) Pracowita z Ciebie kobitka! Buziaków 102 plus jedne dodatkowy na dokładkę:)
OdpowiedzUsuńDeZealko - Alutka dziękuje i dalej pilnie pomaga, ostatnio w wyszywaniu i dzierganiu :)
UsuńDzięki za pomysły! Przeróbki uwielbiam! Z nowego trudniej się szyje, bo żal coś zmarnować...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Ela
No widzisz Elu - jak to trzeba we krwi mieć takie geny :)))). Ale ostatnio zakupiłam dzianinę z metra, skroiłam z niej takie japońskie na bakier wdzianko, popatrzyłam na siebie i wywaliłam do kosza! Nie zostawiłam ani na woreczek, ani na kwiatek, ani na duperelka. Sama w to nie wierzyłam :))))
UsuńJa się tak czytaniem zmęczyłam, że pójdę poleżeć... tchu złapać...
OdpowiedzUsuńLilka - ja też poleżałam i nawet pospałam, bo zamiast do spodni doszłam do paczłora i go spinałam na podłodze agrafkami do zaniku ciśnienia :)
UsuńPrawdziwe kreacje stworzyłaś po przeróbkach. Patent na woreczki z resztek firanek wykorzystam. Alutka chyba po babci taka zaradna, śliczna z niej gosposia. Piosenkę wysłuchałam już 3 razy - świetna interpretacja Barbary Kraftówny. Pozdrawiam i mam nadzieję, że kciuk mniej dokucza.
OdpowiedzUsuńIwonko - uważam na niego, bo nadal jest lekko zwichrowany, ale zaczynam działać. Alutka tu na zdjęciach ma 9 m-cy, teraz wyszywa ze mną gobelin i w nosie ma porządki. Ale jednak jak trzeba to zaczyna zbierać swoje klamoty do koszyka.
UsuńKraftówna w tym utworze jest nie do zastąpienia, nawet Bem wymięka.
Genialna jesteś - zazdraszczam umiejętności :-)
OdpowiedzUsuńSylwko - to praktyczność tylko :), dzięki za uznanie!
UsuńAnka niemożliwa jesteś! A Alutka jest po prostu wspaniała! Mój Jasiek mi dzisiaj pomagał kopać i zmiatać ;)
OdpowiedzUsuńHanuś - te dzieciaczki będą pociechą!
UsuńAlutka ślicznie wygląda w tej sukienusi. I jak widać sukienusia wygodna i dziecię może babci w domu pomagać.Bardzo pomysłowe te Twoje przeróbki. Ja ostatnio nawet nie podchodzę do maszyny do szycia,w związku z czym bez żalu się z nią rozstałam. Wszystkie sztywne paski zastąpiłam paskiem elastycznym i
OdpowiedzUsuńmój śmieje się ze mnie, że mam spodnie "na gumce". No ale przynajmniej wygodne i rosną lub maleją w obwodzie razem ze mną.
Miłego, ;)
Nooo, przy takiej pomocnicy, to ja się nie dziwię, że udało Ci się tyle uszyć ;))). Przyznam szczerze, że za przeróbkami specjalnie nie przepadam, no chyba, że polegają na uszyciu ze starej rzeczy czegoś zupełnie innego :). Za to do skracania, zwężania czy poszerzania ciuchów zabieram się jak do jeża. A przydałoby się skrócić nowe białe spodnie :(.
OdpowiedzUsuńUściski :)
ja przerobek nie cierpie brrr, mnie najbardziej zawsze rozbrajaja te dzieciecie dwa zabeczki na dole cudowne :) :) :)
OdpowiedzUsuńHi hi Jadziu, pokażę wkrótce jak odbywała się demonstracja pierwszego :)
UsuńJa uwielbiam przeróbki! Pięknie te wszystkie rzeczy wymyśliłaś! pozwól, że "zgapię" pomysł na woreczki ze starych firanek. A już miałam moje starocie wyrzucać, ale zawsze jakoś szkoda było, bo może się jeszcze przyda... no i proszę taki pomysł :)
OdpowiedzUsuńUla, te woreczki to przechowuję razem z rzeczami do prania, bo zawsze jest jakiś biustonosz, rajstopy. Swetry też się w tym dobrze piorą (w większych oczywiście) i delikatne ciuchy. Bo ja pralkowa jestem :)
Usuń