niedziela, 12 lipca 2009

Aploch

Udało się nam w końcu spotkać!
W sobotę Ania była we Wrocławiu, a u mnie rodzinka, z wielką radością pobiegłam na spotkanie w Tutti Frutti.
Dla nieznających tego lokalu - stara kawiarenka z tradycjami. Można tam zjeść przyzwoite lody, napić się kawy na różne sposoby i co najważniejsze - można rozmawiać!
Nie tłucze w uszach bełkotliwa muzyka, nie emanuje hałas, nie przeszkadza plączący się tłum biesiadników "wte i wewte". Lody podane w pucharku z biszkoptem smakują lepiej niż nakładane w miseczkę w galeriach handlowych, tak modnych miejscach spotkań.
Niedaleko nas usiadł starszy pan z krzyżówką i kawą, widziałam, że pewnie siada tu co tydzień. To tu spotykają się wrocławianki raz w miesiącu na spotkania robótkowe.
Muszę i ja w końcu zacząć bywać na spotkaniach i ponękać którąś panią o naukę frywolitek.

Anię poznałam na multiply, zwróciła moją uwagę ciekawymi postami i przepięknymi pracami Powella, dzięki którym zastała laureatką konkursu.
Potem założyła swojego bloga i tam Ją podczytuję.
Na spotkanie, na moją prośbę Aploch przywiozła swój - sampler!
Coś niesamowicie pięknego zobaczyłam! Żadne zdjęcie nie pokazuje urody tkaniny, koloru nici i precyzyjności haftu. Nie mogłam długo oczu oderwać! Zachwycał każdy szczegół. A już najbardziej zadziwiła mnie wielkość! Duży!
Dodatkowo, do łap dostałam na dość niesprecyzowany okres dwa pisma z haftami, abym mogła sobie podziubać ulubione wzory.

Od razu mogłam z Anią rozmawiać! O prawie wszystkim! Nie był przeszkodą wiek, zawód, umiejętności! To jest tak frapujące, że w internecie można trafić na kogoś tak szczególnego! Łączy nas obie wspólne hobby, radość życia, ciągłe marzenia.
Nie muszę silić się na rozmowę, szukanie tematów, podtrzymywanie rozmowy i grzecznościowe uniki. Nawet nie wiem kiedy minęło 5 godzin! Zaczęłyśmy ok 11 a pożegnałyśmy się po 16.

Ania miała przyjemności rodzinne we Wrocławiu, będę na nią czekać niecierpliwie przy najbliższej okazji.
To jedna z najmilszych osób jakie znam dzięki netowi!

6 komentarzy:

  1. Bardzo brakuje mi takich spotkań w realu. Dają niesamowity zastrzyk energii i ładują akumulatory na długie dni!
    I co ciekawe - z osobami, które widzę po raz pierwszy rozmawia się tak, jak gdybyśmy znały się od wieli, wielu lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj! Ale Wam zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeogromnie się cieszę ze znajomości netowych ^^
    A także z tych które sama sobie wyobrażam, tzn. czytając blogi i ujawniając się jedynie ochami i achami ^^
    Uwielbiam tę otwartość. Jak tylko włączę komputer to lecę na bloga zobaczyć czy są nowe notki na dodanych do ulubionych :)
    Może czasem nie zostawię komentarza, bo nie ma co komentować. W tym sensie, że mam czasem do powiedzienia tylko "ach!!" ^^
    Ale bardzo się cieszę, że jest tyle osób do których mogę i lubię zajrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To w tym fajne, że osoby znane wirtualnie i tą drogą lubiane są takie w realu! Jeśli w słowach wyklikanych otaczamy się sympatią to potem to procentuje. W życiu mamy złe chwile i jesteśmy czasem sami nieprzyjemni dla innych i samych siebie. Ekran tego nie pokaże jeśli takie momenty przemilczymy. Ale we wszystkich słowach można ogólnie wyczytać, czy ktoś dla nas jest ważny, czy mamy o czym pisać, czy lubimy tą drugą osobę. Często tak jest, że mimo ogólnej sympatii i całej masy znajomych - to te sympatie z łącza są istotne i naprawdę nam potrzebne. Nie ma co się eksploatować i tracić czas na obcych z innej planety, trzeba mieć czas na tych nam bliskich - nawet jeśli z daleka.
    A co do komentarzy, to ja doskonale wiem, że nie zawsze można coś dopisać, ja sama nieraz musiałabym się powtarzać i byłabym wtedy ugrzeczniona do przesady. Mądrej osobie wystarczy treściwy wpis od czasu do czasu a nie polowanie na ilość.
    Bardzo Was lubię moje czytelniczki i mam nadzieję, że kiedyś będę mogła napisać, że spotkałam Was wszystkie!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Święte słowa :-) Nie moge sie doczekać spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam i zamilkłam. Bo co mam powiedzieć? Najlepiej najprościej. Aniu: Dziękuję Ci za spotkanie takim jakim było: spontanicznym, pełnym dobrych emocji! I za uściski od Gackowej :)

    OdpowiedzUsuń