czwartek, 22 stycznia 2015

Synuś

Kto tam mnie czytał to wie, jakie miałam rozmaite przygody z dziecięciem. 
Tak w wielkim skrócie to on tą ostatnią swoją Alma Mater ukończył z dyplomem zawodowym i finito!
Nawet świadectwo jako tako wyglądało.
Gdybym wtedy nie trafiła na Matkę w Dziekanacie - byłoby pozamiatane!

Zaczął szukać pracy - znalazł kilka, z jednych sam rezygnował, z innych go wywalono, jeszcze gdzie indziej olali go całkiem.
Chyba od kwietnia ma pracę w restauracji, gdzie zasuwa jako majtek pokładowy. Bywa, że pracuje po 20 godzin, bywa, że tydzień siedzi w domu. Ale zadowolony!
Nie ma umowy o pracę - co już chyba normą w tym kraju się staje, ale za to ma gwarancję zatrudnienia przynajmniej na tej umowie - co tylko mu daje mierny dopływ gotówki.
On tą pracę lubi i jego tam darzą sympatią.
Takiemu dziecku to najbardziej potrzebne, by usłyszeć pochwałę.

Zarobił - pierwsze pieniądze wydał na kierownicę do swojej gry komputerowej.
Druga większa kasa - głośniki full wypas do kompa.
Kolejne - poszły na prawo jazdy.

Wykonał wszystkie badania, uczciwie. Sam się uczył (he,he - tylko na kursie jak był, bo go z książką lub testami nie nakryłam). Zaliczył te swoje 30 godzin jazdy, dokupił 3 dodatkowe i włala - dzisiaj zdał na prawo jazdy!

W teście miał 0 błędów!

Zdał i teorię i praktyczny za drugim razem, ale zdał!
Teraz będzie składać na samochód, bo do pracy ma daleko i pod górkę.

I nie tylko to piszę by się pochwalić, ale także tym wszystkim matkom umęczonym na pociechę, że najmarniejszy gamoń może przynieść radość. 

46 komentarzy:

  1. Pani Aniu, nie ma Pani pojęcia, jak się cieszę. Śledzę losy pani Dziecięcia od czasu jego chyba przedostatniej Alma Mater i mam nadzieję na kolejne takie wiadomości. Super! pozdrawiam serdecznie, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, rodzina go nie skreśli. Zawsze to jako kierowca z imprezy się przydać może :) A i on inaczej funkcjonuje jak widzi, że można, że trzeba się samemu za siebie brać.

      Usuń
  2. Pamiętam, jak się bardzo o niego martwiłaś... a teraz - możesz być z niego dumna - gratuluję :-)
    I cieszę się razem z Tobą.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej się martwię, skąd na przykład on weźmie pieniądze na życie. Na emeryturę.

      Usuń
  3. Moje dziecko po okresie błędów i wypaczeń też radość zaczyna przynosić. Trzymaj palce.
    Ja za Synusia dawno trzymam i skutecznego świętego posłałam, choć ze mnie raczej ateusz. Może i dla mojej Ty jakiegoś mądralę znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waćpani Święty Piotr wisi, dłonie i modły wznosi. Cycu lubi ten obraz. Twoje Dziecię nie poszło i nie pójdzie na zmarnowanie, bo to fajna, mądra, bystra dziewczynka. Da radę i będzie wielką pociechą!

      Usuń
  4. Aniu, gratuluję!
    Warto wierzyć...
    Pozdrowienia Ciebie i dla Nowego Mistrza Kierownicy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza - pewnie będzie musiał matkę do i z hurtowni zawieźć, lub na ogródek :)

      Usuń
    2. No, to będziesz miała wreszcie wyrękę :)

      Usuń
  5. Też jestem dumna z syna , dojrzewał powoli ale dokładnie!
    Tak więc bądźmy dumne z naszych synów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu - musimy wierzyć, starać się, pilnować, czasem w łeb dać.

      Usuń
    2. Basiu bardzo mądre słowa napisałaś. Od dzisiaj będę patrzyła na swojego 16 latka przez pryzmat tych słów. Dziękuję :)

      Usuń
  6. Super!!! Gratulacje! Też już od listopada mam drugiego kierowcę w domu :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - no to u mnie już wszyscy się w tej materii poszkolili. Teraz musi ćwiczyć praktycznie, trzeba mu będzie od razu auto dać od czasu do czasu, bo zapomni. O Twoim piszę i o swoim :)

      Usuń
    2. Mój już od grudnia jeździ autem do szkoły - przejął moją mikrusię :). Poza tym on ma do szkoły dwa razy dalej niż ja do pracy i zdecydowanie gorszy dojazd komunikacją miejską.

      Usuń
  7. W końcy chyba każde dziecko idzie po rozum do głowy...jedno szybciej, drugie trochę wolniej, ale zawsze :) Gratulacje dla syna za zdany egzamin na prawko...obecnie te egzaminy są naprawdę pokręcone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu S - z przykrością stwierdzam, że nie każde. Jak się ostatnio dowiedziałam od znajomych - pewni rodzice przeżyli szok związany z kradzieżą dokonaną przez ich dziecko. Więc bierzmy odpowiedzialność, martwmy się, starajmy - ale trzeba też pamiętać, że i aniołek potrafi dokopać ciężko. A w takich przypadkach - czasem trzeba się odciąć, by nie zdechnąć ze zgryzoty. Społeczeństwo i tak napiętnuje - tak go wychowali - a w wielu przypadkach rodzic jest zdany WYŁĄCZNIE na siebie.
      W moim przypadku nie otrzymałam żadnej treściwej pomocy od psychologów i psychiatrów.

      Usuń
    2. Pomocą psychologiczną zdaje się otacza się osoby z wydarzeń medialnych. A do domów z gatunku "porządna rodzina" - jakoś nikt się nie kwapi. Bo i nie mają z czym.
      A wierz mi, bardzo często chciałam bodaj pogadać - ino treściwie i do przodu, a nie analizować życia płodowego syna i momentu siadania.

      Usuń
  8. Śledzę poczynania Twojego synka i za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że nigdy ale to przenigdy nie można całkowicie przekreślać drugiego człowieka bo mu się coś nie udaje.Wiem jedno, są osoby które na dojrzałość potrzebują czasami całego zycia a Twój syn radzi sobie całkiem fajnie.I oby ten stan trwał dłuuugo.
    Dobrzy rzemieslnicy będą coraz bardziej poszukiwani, a mgr przekfalifikować będą musieli się na rzemieślników.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  9. Vipku - masz rację, skreślić najłatwiej, ale jak z tym żyć? Z pokorą i zrozumieniem przyjęłam, że syn nie dobiegnie do poziomu średniej w rodzinie, ale może być całkiem miły i pożyteczny. I teraz wszystko co on zrobi jest punktowane podwójnie. O plusach piszę. Ogólnie jest rozmemłany. Ale kilka pozytywnych bodźców czyni cuda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w tym wszystkim to jest najfajniejsze.MA Waszą akceptację.Jak to powiadaja? po deszczu przychodzi słońce a po nocy dzień?

      Usuń
  10. Gratulacje dla Syna :)
    W sumie dobrze, że na coś zbiera, odkłada niżby miał wydać na fajki czy piwo ;) No i samochód to plan bardzo ambitny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko - święty nie jest - pali. Ale kupuje za swoje. Nawet miewa gest i kupuje coś do domu typu kawa, mleko. Od roku również jakieś słodycze z okazji imprez rodzinnych na urodziny czy imieniny. Myślę, że na ten samochód uskłada, bo chce.

      Usuń
  11. Aniu, no super! Z drugim razem to rewelacja. Ja tu znam osobiście takich co po 17 razy podchodzili. Tylko pogratulować. I widzisz, jak chce i mu zależy to potrafi. Najważniejsze, że sobie radzi i że mu z tym dobrze, niczego innego nie potrzeba. Praca, prawko, w planach samochód... dobrze będzie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tysiu - tak, jak chce to góry przeniesie. Sam jest dumny, że jego kuzynki po 4-6 razy zdawały, a on za 2. Wbrew temu co oczekiwałam nie jest skory do opowiadania innym o sukcesie. Do telefonu musiałam go namówić. Babcie jeszcze nie wiedzą. Zwłaszcza jedna co go za całkowicie psychiatrycznego uważa, ta nawet nie dowiedziała się, że zapisał się na prawko. Teraz ma jej szczęka opaść jak to wnusio powiedział.
      Babcia go kocha na swój sposób, tylko martwi się o niego.

      Usuń
  12. Jak ja to dobrze znam. Dwaj synkowie u mnie, każdy inny. Taki los matki, że martwi się, kibicuje, pęka z dumy, kocha. Piękny los.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczka - los matki - pięknie to napisałaś, dziękuję!

      Usuń
  13. Gratulacje dla syna! Bardzo dobrze, że ma plany, potrafi je realizować i odkładać na nie pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ann Margarte - takie dzieci jak widzą cel to potrafią swoje siły na to zebrać.

      Usuń
  14. Gratuluje i nie pisz GAMOŃ bo taki syn to skarb. Nie wszystko zawsze wychodzi. Nie ma idealnych dzieci. Z każdym jest jakiś problem. Jak widać Twój syn okazał się odpowiedzialny i pracowity. Zdał prawo jazdy na które sam zarobił. Możesz być z niego dumna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eve - nie pisałam o nim gamoń. napisałam, że najmarniejszy gamoń (jakiś tam) potrafi uciechę matce zrobić. Mój jest tłukiem do entej potęgi, co nie znaczy, że nie widzę - że ma dobre serce, że potrafi się zająć małymi dziećmi, że jak mu już jakiś obowiązek wbiję do głowy to wykona za pięćdziesiątym razem :). Że poszedł na wszelkie badania psycho-fizyczne, bo mu matka do głowy wbijała, że to podstawa, że ktoś go musi ocenić.
      Że sam sobie sprawy papierkowe załatwia. Że nie jest szumowiną i pijakiem.
      A że fleja - kąpiel codziennie ale do podłogi w jego pokoju można się przylepić, a że do fryzjera - trzeba zaciągnąć - to taki już mój matczyny los. I nie mam co wymagać by dysputy prowadził inteligentne o ostatniej nowości literackiej - bo jak nie chce to nie przeczyta.
      Wbrew wszystkiemu - my mu dużo zawdzięczamy - pokorę wobec losu, zrozumienie innych rodziców z problemami, zwrócenie uwagi na drobiazgi nie wpływające na losy u innych rodzin.
      Jestem z niego dumna. Widzę wszystkie jego wady i go kocham. Chociaż nie raz mam go dość. :)

      Usuń
  15. Czyli każdy z nas nosi w sobie jakiś talent:) Z całego serca gratuluję synowi i Tobie! I trzymam kciuki, żeby dobrze się układało, bo jak piszesz, to nie koniec zmartwień o jego przyszłość.
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabinko - w tak zorganizowanym państwie, z takim bezrobociem, z takim brakiem kadry wspomagającej - bo nie każdy ma to szczęście, by mieć orzeczenie o niepełnosprawności, a sprawnym też nie jest- strach mi w oczy zagląda. On nie potrzebuje zajęć z rysowania, on będzie potrzebować pracy, gdzie pewne czynności będą automatyczne, a jak coś mu nie wyjdzie, to mu ktoś uwagę ZWRÓCI, a nie krzyknie K...wa Sp....
      Ale my go na taki los z tymi k... i tak przygotowujemy.

      Usuń
  16. Ty masz być dumna!!! Gratuluję Synusiowi przed moim to wkrótce, zobaczymy co z tego będzie, na razie w ramach relaksu ferie z matematyką spędza, ale to "durna baba" przecież ;)

    Dzieciątka to takie stworki, że się je kocha żeby nie wiem jak dały popalić :D

    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumna, dumna - pewnie, że jestem! Nasłuchałam się na jego temat całe życie to się cieszę jak wariatka :). Jego egzamin mnie dowartościował :)

      Usuń
  17. WIem, że z miłością piszesz o nim Cycu lub gamoń. Jednak ciągle mi przykro, bo to pewnie miły i łagodny chłopak. I jaki ambitny. Zdać prawko, to nie byle co. Napisz kiedyś jak Twoj chłopak ma na imię . Z pewnością wszystko do czego doszedł zawdzięcza Tobie i męzowi. W końcu to geny rodziców i przodków ciągle mają na nas wpływ. Jesteś Aniu ambitna, to jaki ma być Twój syn ??pracowita itd. Cieszę się bardzo z Waszego sukcesu i z serca gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aniu - bardzo łagodny, za łagodny :). ta jego łagodność wpływa na tempo w jakim zyje. Ma swój zegar i nie sposób go pchnąć szybciej. Mimo wszelkich starań przyśpieszenia on ma constans wbudowany. Ambicję ma ukierunkowaną - na określony cel. Teraz to będzie samochód. Tak myślę. Równolegle może zechcieć być trębaczem jazzowym. Właściwie to my go stale musimy na oku jak jęczmień mieć i przy dozie samodzielności stale czuwać. Jedna chwila i się może stoczyć. Wtedy będzie stał i pluł w bramie z kolesiem jakimś mniej domytym.
    Imienia mam nie wymieniać, kiedyś ci szepnę na uszko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Aniu wiem. Jednak tak mi się wydaje, że zdolny jest. Szkołę ukończył, potrafi funkcjonować w pracy. No i zdał prawko i potrafi jeżdzić. Możesz być i pewnie jesteś z niego dumna. DOmyślam się, że trzeba chłopaka nadzorować, by inni sprawniejsi nie puścili go na "drzewo" ech ... dżungla ludzka od zarania dziejów.

      Usuń
  19. Brawo dla Młodego! Za drugim razem zdać to przy dzisiejszych wariackich pytaniach testowych niezły wyczyn!
    Ps: ciekawe, jakby nam teraz poszło zdawanie na prawko, Ani ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wyściskaj swojego "Gamonia" ode mnie!
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu - wyściskany, na tyle by nie wpadł w samozachwyt :)

      Usuń
  21. Gratulacje dla syna i łączę się w matczynych troskach, ja matka zbutowanych nastolatków płci obojga, byle sił i cierpliwości starczyło :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula - tak gadają na mieście - co nas nie zabije, to wzmocni! I tej wersji się trzymam, bo tak ogólnie sama na siebie jestem zdana. Bynajmniej tak mi się wydaje bardzo często.

      Usuń