Jako, że zawsze byłam xpekowa to teraz odkrywam świat visty.
I przekładam i mebluję i zbieram zdjęcia co uchroniłam przed zagładą do 2-11 i sortuję i wywalam.
Od 2-11 wszystko do bodaj połowy kwietnia tkwi w starym dellu. Nijak czasu ani pomysłu jak pozabierać swoje z niego zabawki. Tak sobie wymyśliłam, że zbiory najpilniejsze zaś poprzekładam na płyty. No i nie da się.
To chciałam do pikasy wrzucić - to mnie wylogował i nie loguje na nowo. Już na viście. Vista ma też jakiś problem z nagrywarką. Więc przerzucone zbiory tkwią póki co i czekają na odpuszczenie uroku :)
A kocisko nasze wspaniałe - Behemot z piekła rodem- jak nigdy upodobał sobie tego nowego mojego i tablet pana męża.
Tablet jest co rano podłączany do zasilania. Pokrowiec ma tak niefortunny, że nie da się włożyć wtyczki w pokrowiec i tablet ma być nago. Leży więc nakryty wdzięcznie resztką mocnej tekturki z Lokomotywy Tuwima i się ładuje
Kocisko na nim.
Pan mąż zahasłował, bo nie zdzierżył historii połączeń.
Mój laptop leży na stoliku Singera. Przed nim druga klawiatura z cyrylicą, bo korzystam.
Kot tylko czeka na moje wyjście i ładuje się na jedno lub drugie.
Dell ma spód małopoślizgowy, więc kot go nie ruszył, a ten jest lekki i nieprzystosowany na wyro zwierza. Już był łapany w ostatniej chwili gdy Behet wiał przed moją zemstą.
W związku z tym zaprzestałam ostrych wejść z przytupem i po prostu kota podnoszę bacząc by nie zahaczył pazurem klawiatury, słuchawek, aparatu podłączonego, myszki, podkładki, kubka z kawą, drutów etc.
Już pisał w gmailu wiele listów. I nawet odpowiadał w moim imieniu.
Dziś go przyłapałam jak wysyłał znów do nieznanego 34sski9(=?~ swoje opowieści.
Wyszłam wtedy na moment odwiesić ręcznik ze łba zdjęty, a on w tym czasie dostał info z gmailowej góry, że proponują, aby ze swoim problemem skorzystał z forum pomocy.
To kot wyłączył sieć.
No i chwilę trwało nim pańcia dostała się do pomocy łindołsowej, próbując wcześniej najznakomitszej metody wyłączyć i włączyć. Klikanie przyciskiem myszy coby dostać się do "połącz z siecią" w viście nie działa tak ot.
Odpowiedź nadeszła wkrótce bym sobie znalazła przycisk na laptopie i sama ręcznie palcem tą sieć uruchomiła.
Nie trafiłam. Próbowałam z F1 bo tam taki obrazek nadajnikowy, potem z F5 bo tam z kolei symbol myszki i już myślałam że a nuż mam przyciski zblokowane. Fn oczywiście samodzielnie i w kombinacjach z Ctrl i Alt :)))
To i jak F12 nie pomogło bo tam księżyc - to może porę dnia zmieni :)))) zapytałam męża.
Łaskawca wskazał klawisz z nadajnikiem na boki rozsyłający sygnał :))))
Jest sieć!
Muszę niestety zahasłować laptopa, bowiem kot jednym wskokiem pokonuje kombinację windows+ L
Drukarkę mam i owszem. Tylko przyciski na niej przykryte linijką do paczłora.
Któregoś dnia zastałam zapchaną drukarkę z wydrukami próbnymi dla HP. Odgruzowałam, uznałam, że się ktoś zapędził i ostrzegłam by wszyscy pilnowali swoich wydruków.
Aż któregoś dnia znienacka słyszę jak hula drukarka!
Nikogo poza mną i zwierzami. Laptop wyłączony.
Wchodzę cicho do pracowni a tam.... Behemot siedzi na brzegu i paca łapą przycisk startowy, po czym zaczyna kartka furkotać u wyjścia a on na nią poluje!
Od kiedy leży linijka jest spokój. A zapas kartek w podajniku jest do 10 sztuk max.
Koło maszyny do szycia stoi lampka. Przegubowa. Stołowa.
Nie ma dnia by ten kot z piekła rodem jej nie włączył (łapą wali w przycisk) i nie próbował się uwalić pod naświetlaniem. Miejsca tam na pół kociej dupki, ale on dalej próbuje.
Za jakiś czas opiszę działania kota w kuchni.
Post o nim miałam napisać tak najnormalniej... zjawił się u nas Roku Pańskiego....itd itp
Ale nie mogę tak opisać zwyczajnie tego najcudowniejszego Behemota :) my tego czorta tak naprawdę bardzo kochamy!
Nie będzie po kolei.
Od kilku lat WSZYSTKIE dane (dokumenty, zdjęcia, wzory) przechowuję tylko i wyłącznie na dysku zewnętrznym. Koszt nie jest duży, przypinam go sobie do każdego komputera - noszę do pracy i wszystko nam zawsze ze sobą pod ręką. Pojemnosc ogromna (zresztą mozna kupić o dowolnej pojemności - or=graniczeniem jest tu tylko cena), a znika problem przegrywania i płyt, które zawsze są zawodne.
OdpowiedzUsuńAniu - jesteś genialna! Że też ja nie pomyślałam. Dzięki. Lecę na ceny polookać :)))))
UsuńTo od razu może uda mi się zgrać z trupa te resztki na których mi zależy, bo zgrywanie na pendrivy może się nie udać. A tu za jednym połaczeniem może?
A zdjęcie kociaczka gdzie?? Nasza Melania także laptopy uwielbia i niejeden tekst na PM-owym napisała :) Dysk zewnętrzny jest dobrym pomysłem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Beatko - mimo chęci aktualnie brak ciekawego kota :), pojawiał się wcześniej ale muszę mu nowe porobić.
UsuńUwielbiam takie koty:))))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNitko - my go też uwielbiamy.... nie wiem czemu, bo jego przebiegłość przekracza wszystkie moje koty do tej pory razem wzięte :)
UsuńJa nie z kotem, ale z malcami mam takie przygody. Włącznie z odwróconym obrazem na monitorze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa ha Joasiu - zapomniałam i o tym napisać, że mi Behet obrócił ekran o 90 st, jak książkę musiałam postawić i póki nie znalazłam podpowiedzi na forum viścianym to nie wiedziałam jak ekran nazad postawić :)))))
UsuńAle obyło się bez telefonu do przyjaciela :))))
Niezły agent z niego:) bez dwóch zdań:)
OdpowiedzUsuńMoja babcia miała kiedyś kota, co kotlety z gara wyjadał, a później pokrywką garnek z powrotem nakrywał:D nieźle się dziadkowi obrywało dopóki winowajca nie został nakryty na gorącym uczynku:)
Za chwil kilka pokażę co w mojej kuchni się wyrabia :))))
UsuńBiedny kiciuś... widzę, że wszystkie rozrywki, jakie sobie znajdzie, są przez ludzi zabronione... Ja tu widzę ciemiężenie biednego Behemota ;-)
OdpowiedzUsuńKochany jest ten Twój kocurek :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu - całkiem serio się z mężem zastanawiamy nieraz - czy on nas nie poda do sądu? Bo groźby karalne lecą równo, łącznie z obietnicą obdarcia ze skóry. Bieg za kotem by mu wyrwać to i owo z pyska już od dawna nam nie służy - leciwim :)
UsuńSkąd my to znamy :):), tylko kotu córki absolutnie nie przeszkadza fakt, że ona akurat pracuje na laptopie :):)
OdpowiedzUsuńRatują nas kochane zwierzaki przed dodatnim jonowaniem :)
Na dyski zewnętrzne również należy uważać - mają ograniczoną żywotność niestety.
Pozdrawiam słonecznie.
A, no i u mnie to samo. Patrzy zdziwiony - bo przecież mam drugą klawiaturę, mogę sobie popstrykać na niej, a jego za cóż gonić z klawiatury głównej????? Ekranu nie widać????? Ojtam, ojtam.
UsuńŻe włącza i wyłącza numlock, przewija radośnie w górę i w dół, zmienia cyrylicę dowolnie, czepiam się biedaka.
Ale żeby usiadł, tak po prostu - nie.. musi się umościć!
Kot - informatyk i tyle ;)
OdpowiedzUsuńA skoro nowy laptop jest to i Ciebie będzie więcej na blogu?
UsuńI jeszcze czy ruszyła strona internetowa sklepu?
Taka moja jest nadzieja :). Co do sklepu to już wiem jak, ale się jeszcze wstrzymuję. Bardzo pilne jest założenie terminala płatniczego. Lecz prowizje wszelakie do czerwca są zbyt okrutne dla mnie. Lada moment będę na FB.
UsuńTo może choć przez FB zaczniesz sprzedawać bo ja czekam i czekam ;)
UsuńWidziałam nawet takie sklepy co to strony nie mają tylko oferta na FB... ;)
Koty to dranie! :-D :-D
OdpowiedzUsuńAta - ten jeden za trzech wystarczy!
UsuńHej! Szukalam mejla, jakos nie znalazlam! :) Ja w sprawie Ptaszorkow! :) Napisz mi wiadomosc: zimna0312@wp.pl
OdpowiedzUsuńKocie historie nigdy nie moga byc powazne - przeciez to najzabawniejsze zwierzaki swiata!
Kocie sprawki z piekła rodem!
UsuńBehemot wyraźnie czuje się panem domu. Kot córki pakuje się z uporem maniaka do łóżeczka lub wózka dziecięcego i zapewnia ciągłe pranie, a ten Wasz komputer może popsuć, bo sierść zostawia. Moje koty bujały się na firankach, aż je podarły. Psa jednak łatwiej wychować, no ale co kto lubi, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwonko - mam i psa, ale daleko mu do fantazji kota, mimo że pies we mnie wpatrzony jak w obrazek to ten kot jest na pierwszym miejscu :))), za wdzięk i urok osobisty.
UsuńZaiste, wesoło masz z Behemotem, hihi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Marlenko - niedługo coś innego o tym kocie.
UsuńPoczytałam nieco wstecz. Odpozęłam. Behemota pogłaskaj ode mnie koniecznie :-)
OdpowiedzUsuńLilko - przychodzi punkt 7 15 co rano i budzi mnie spojrzeniem. Póki mój oddech równy i oko nie otwarte nawet na szczelinkę to paczy i paczy. Ale nie daj Bóg pozna, że ja już zmysłami na tym świecie to zaczyna mnie molestować - podkładając łeb pod rękę do głaskania.
Usuń...." no niezly tu burdel macie siostry".....( cytat z filmu "sexmisja") ;) ;)
OdpowiedzUsuńHi Hi Jadziu, uśmiałam się!!!!
Usuń